Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia #88074 zainspirowała mnie do opisania pewnego zjawiska, nie umiem ocenić, kto…

Historia #88074 zainspirowała mnie do opisania pewnego zjawiska, nie umiem ocenić, kto jest w tym przypadku piekielny, ale sama sytuacja na pewno jako taka się kwalifikuje. Chodzi mianowicie o wpływ pandemii na dzieciaki. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z negatywnego wpływu pandemii na ich rozwój społeczny, czy na obniżenie jakości nauki w zajęciach zdalnych. Mnie jednak najbardziej przeraża ich własne podejście i poziom lęku. Wyobraźcie sobie 6-latków składających sobie życzenia urodzinowe - wśród życzeń np. nowej konsoli czy wszystkich broni w Minecrafcie- żebyś nie umarł na koronawirusa. Albo na podwórku przedszkolnym - kłótnie, że nie będą się bawić z dziećmi z innych grup, bo mogą ich zarazić i pytanie czy huśtawka była dezynfekowana. Albo batalie o zakładanie maseczki- próbuję im tłumaczyć, że na placu zabaw nie potrzebują masek- nie oni i tak założą, bo jest zaraza i trzeba. Potem podbiegają zziajani i twierdzą, że nie mogą oddychać, bo np. grali w piłkę albo w berka z maseczkami na buziach. U niektórych dzieci lęk ten doszedł do takiego etapu, że potrafią wpaść w histerię, bo inne dziecko za blisko podeszło albo odmawiają udziału w zabawach/zajęciach na dywanie, bo jak Pani może kazać nam siedzieć obok siebie i jeszcze np. trzymać się za ręce. Rozmawiałam na ten temat wielokrotnie z rodzicami- większość wcale nie "zaraziła" dzieci tym lękiem, często sami nie wiedzą, skąd takie przesadzone reakcje się wzięły. Zrzucają winę na telewizję/ dziadków/ w czasie pierwszego lockdownu faktycznie się tak pilnowaliśmy, to dzieciaki się wkręciły. U niektórych dzieci nawet tłumaczenia moje, innych nauczycielek i rodziców nie skutkują. Jest zaraza, oni nie chcą umrzeć (autentyczne stwierdzenie z ust 7-latka), oni się muszą chronić maseczkami i płynem do dezynfekcji i proszę stać ode mnie na odległość 2 metrów. A mi jest po prostu przykro, gdy widzę, jak ta pandemia zrujnowała im dzieciństwo.

przedszkole

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
13 21

@kartezjusz2009: spróbuj tak powiedzieć przy kimś kto naprawdę przeżył wojnę

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
5 9

@Pixi: Dobre pytanie. Z osób, które dobrze znam, tylko dziadek wspominał czasy wojny. Był za młody na wojsko, więc może pamiętać jaka panowała atmosfera wśród ludzi. Zapytam, jak się spotkamy. ;) Zauważyłem, że teza którą postawiłem może być niejasna, dlatego doprecyzuję: "jesteśmy w stanie wojny" NIE DOTYCZY stanu w jakim są ludzie na froncie, czynnie walczący z wrogiem. Oni przeżywają wojnę w dwójnasób. Teza dotyczy nas - cywilów, którzy z powodu zaistniałej sytuacji mają ograniczone prawa, wprowadzana jest godzina policyjna (np. Francja, Niemcy), zakazy prowadzenia działalności (np. hotele, restauracje), ograniczenia w przemieszczaniu się, itd. Skutki są tragiczne. Ekonomicznie: kryzys gospodarczy (niektórzy twierdzą, że już jest, inni - że dopiero nadejdzie). Społecznie: fala samobójstw. Zdrowotnie: niewydolna służba zdrowia, zablokowane szpitale. O samobójstwach podczas wojny (przykład): https://jms.ump.edu.pl/uploads/2011/6/447_6_80_2011.pdf

Odpowiedz
avatar Kitty24
8 12

Ja tam tym rodzicom bym nie wierzyła. Komu najbardziej ufają i wierzą dzieci? Na codzień mam do czynienia z mnóstwem ludzi i serio, ale to dorośli nakręcają i szkodzą swoim dzieciom. Zamiast rozmawiać, tłumaczyć- powielają większość bzdur z TV.

Odpowiedz
avatar Grav
7 9

@Kitty24: No nie wiem. Mam znajomego, całkiem normalny, zaradny człowiek. Jego dzieciak NIGDZIE się nie ruszy bez smartfona, bo bez map się zgubią. Kiedy są gdziekolwiek dalej od domu, jeśli ojciec nie ma telefonu w łapie, to dzieciak panikuje, że na pewno się zgubili i jak on może bez map gdziekolwiek iść. Nie da sobie przetłumaczyć, że ojciec doskonale wie, gdzie jest. Mają być włączone mapy i już.

Odpowiedz
avatar Kitty24
2 8

@Grav: ale czyja to wina? Dziecka? No, nie. Tv? Trochę.. Czy może rodzic zawinił, doprowadzając do tego, że dziecko bardziej wierzy elektronice niż ojcu? Mhmmm..

Odpowiedz
avatar livanir
0 2

@Kitty24 w sumie to może być ciągle wina drugiego rodzica, rodzeństwa lub telewizji. Serio dzieci miewają okresy, gdzie uświadamiają sobie ze rodzic nie jest idealny i nieomylny i może właśnie tak to na nie wpłynąć. To normalne. Ty zawsze ufałaś rodzicom? Wręcz to może wynikać, że rodzic śmiał powiedzieć, że nie jest nieomylny. Zresztą nawet jak zawalił i kiedyś się zgubili i zamiast map skorzystali z telefonu lub skali spytali kogoś kto sprawdził na telefonie, to ciągłe nie ma co biczować ojca, bo takie sytuacje się zdarzają, proszę idealną.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
-1 23

Wygląda na to, że małe dzieci są mądrzejsze niż dorośli.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
-5 7

Dlatego ja się cieszę, że moje dzieci są poniżej 6 roku życia. Chociaż uderzyło mnie gdy raz mi córka opowiadała o koledze. Mówi mi, że jeden kolega dziś płakał bo tęsknił za mamą. Trochę z nią rozmawiałam i zaproponowałam, że jeśli chce to może go przytulić, pocieszyć. Moja córa na to, że nie wolno bo jest koronawirus. Trochę jej tłumaczyłam, że są w tej samej grupie, że nic sie nie stanie itd. Po tygodniu w przedszkolu, pojawia się też hmm obsesja mycia rąk. Dobrze że szybko w miarę mija xD. Korona niszczy relacje miedzyludzkie... Niestety

Odpowiedz
avatar Iras
0 4

Ty patrz, a moje siostrzenice w wieku 4 i 6 lat jakoś się zachowują całkowicie normalnie... To nie pandemia im rujnuje dzieciństwo, tylko tak naprawdę rodzice. To właśnie rodzice wpajają różne rzeczy dzieciom i to od rodziców dzieci biorą swoje zachowania. A rodzice - cóż... w momencie, gdy ci są palantami, którzy przykładowo sądzą, że paradokumenty opowiadają o prawdziwych zdarzeniach, to cóż - co się dziwic, że dzieci będa takimi samymi palantami. Żyjemy w czasach, gdzie istnieje praktycznie nieograniczony dostęp do informacji - sęk w tym, że zamiast ulepszenia umiejętności wyszukiwania przydatnych informacji, oraz odróżniania prawdy od fikcji - to mentalność ludzi i pogoń za wygodą sprawia, że te umiejętności zanikają. A zachowanie dzieci to nic innego jak efekt pędzącej reewolucji

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@Iras: Nie twierdzę, że wszystkie dzieci tak mają, ale wystarczy jedno w grupie i po chwili mam już całą 20-tkę pochlipującą, że oni nie chcą umierać, bo Franek powiedział, że jak byli w weekend u dziadków to wszyscy poumierają. Jednak, gdyby nie pandemia wątpię, żeby dzieci, nawet najbardziej nadopiekuńczych rodziców, miały nagle fazę na maseczki i trzymanie dystansu. Gdyby nie pandemia nie byłyby pozbawione przez długi czas kontaktu z rówieśnikami czy ukochanymi dziadkami, co wywołało u nich silny lęk. Nie wpadłyby raczej na pomysł zabawy "w zarazę"- gdzie rzucają w siebie piłką wrzeszcząc: masz koronę" albo "masz wirusa" i "teraz umrzesz, nie bawimy się z tobą, bo nas zarazisz!"

Odpowiedz
avatar Ophelie
1 1

@castiel666: to by wymyslily inna zabawe, zeby powiedziec, ze nie beda sie w kims bawic. To normalne. Teraz jest "moda" na maseczki i korone, dzieci to widza i chlona. Dopoki strach nie ma bezposredniego wplywu na ich zycie, to niczemu nie szkodzi. Inaczej jest oczywiscie jesli naprawde masz 20 dzieci placzacych ze wszyscy umrzemy.

Odpowiedz
avatar Ophelie
1 1

O ile dzieci mowiace o strachu przed smiercia to troche przerazajace, o tyle nie widze czemu to zmarnowane dziecinstwo, ze dzieciak chce nosic maseczke lub myc rece. Nie - nie wyhoduje sobie grzyba w plucach a zsapie sie i tak biegajac ciagle za pilka. Jesli nie bedzie mogl oddychac to albo zdejmie maske albo przestanie biegac. Mnie bardziej uderzylo, ze tyle dzieci w tym wieku czuja sie na tyle odpowiedzialne za siebie i rodzine, ze same naciskaja na zachowanie dystansu i masek. Nie widze tez nic zlego, ze dziecko prosi o zachowanie dystansu - jesli taka ma potrzebe, to powinno sie to uszanowac a nie wiciskac na sile potegujac strach. Jesli bedzie mial potrzebe kontaktu fizycznego to przytuli sie do rodzica

Odpowiedz
avatar Alien
0 0

Tylko się cieszyć, że te dzieci mają więcej oleju w głowie niż dorośli. A nie, że jak tylko poluzowali obostrzenia = hulaj dusza, piekła nie ma, tłoczą się w sklepach czy transporcie bez masek, dystans społeczny nie istnieje, a jeszcze przysięgam że złośliwie za mną łażą i dyszą w kark. Poziom wyszczepienia dramatycznie niski. Już słyszę te płacze na jesieni "ale jaaaak to czwarta falaaaa, znowu wszystko zamykajoooo" -.-

Odpowiedz
Udostępnij