Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

No to tak, będzie o piekielnym bracie, może taki swoisty rodzaj deja…

No to tak, będzie o piekielnym bracie, może taki swoisty rodzaj deja (patrz: punkt 1. poniżej)...
Jakiś zarys sytuacyjny: mieszkamy w 4 osoby, opisywany brat ma 23 lata (mentalnie dałabym sporo mniej...) i pracuje, dokłada jakieś marne 300 zł do czynszu (ceny pokoi w naszym mieście są chyba od 500 zł + trzeba oczywiście jakoś się wyżywić czy kupić środki higieny osobistej)

Piekielność nr 1: przekonanie, że koleżkowie są ważniejsi od rodziny i olewcze podejście do spraw domowych
Nie ma jakiegoś poczucia, żeby pomagać rodzinie choćby w obowiązkach domowych (chyba, że ktoś poprosi, ale nieraz wtedy marudzi). Jest święcie przekonany, że jak dokłada 300 zł, to ma tu hotel i nic nie musi robić. Gdy miałam matury i nie mogłam gotować, a on miał popołudniową zmianę, to wielce mu przeszkadzała konieczność ugotowania czegoś. Ostatnio twierdzi, że może mnie podwieźć na działkę na prośbę rodziców tylko, jeśli mu zapłacę, "bo nie jest taksówkarzem". Jednocześnie nie poczuwa się do tego, by płacić np. rodzicom za sprzątanie czy gotowanie. Za to koleżkowie - o, ledwo ktoś zadzwoni, to od razu leci pomagać! Podjedzie nawet pod sam dom, jadąc po nocy. Nieraz jeździ do jakichś swoich znajomych na przykład w niedzielę o siódmej, a reaguje marudzeniem na prośbę mamy o zawiezienie babci do szpitala. Jak coś zużyje i trzeba kupić nowe, to sam nie powie. Posprząta tylko, gdy ktoś mu każe, bo "jemu to nie przeszkadza". Do sklepu pojedzie tylko, gdy sobie chce kupić jakieś sosy do zapiekanek czy chipsy. Ostatnio musiałam z ranną nogą i ogólnie chorymi kolanami dźwigać dwie torby zakupów, w tym kocią karmę, bo królewicz oczywiście nie powiedział, że wysypał ostatnią. W sumie strach mu dawać listę zakupów - i tak połowy nie kupi, bo nie chce mu się szukać, także to ja łażę z ciężkimi torbami (choć w sumie to okazja do dotlenienia organizmu).

Piekielność nr 2: jego hipokryzja i podejście do ludzi. Krytykuje ludzi z różnych powodów, a jak sam robi później to samo, to "zmienia zdanie". Mnie, wtedy dwunastolatkę (aktualnie mam 20 lat), wyzywał za oglądanie bajek "bo jestem za duża", a sam nawet dość niedawno takowe oglądał. Gdy byłam w związku na odległość, to twierdził, że "związek na odległość to nie związek", a gdy sam w taki wszedł parę lat później, to też "zmienił zdanie". Takich przykładów jest znacznie więcej. A podejście do ludzi - choćby dziewczyny traktuje przedmiotowo, ma strasznie infantylne podejście do jakichkolwiek relacji ("jak nie ty to sobie znajdę inną"), rodziców traktuje jak zło konieczne, a mnie jak śmiecia, który "tylko umie pyskować do starszych" i służy do gotowania mu obiadków.

Ja mam go dość, ale i tak się we wrześniu wyprowadzam, więc to nie ja zostanę z tym wszystkim. Rodzice również mają go dość i tylko czekają, aż się wyprowadzi. Tylko, że on nie poczuwa się do tego, by się usamodzielnić, bo najzwyczajniej mu wygodnie - ma ugotowane, posprzątane, żarcie w lodówce, internet i telefon też rodzice opłacają. Po prostu mu się nie opłaca. Chciałam sugerować mamie terapię szokową, by się ogarnął. Sama nie mam jakiegoś większego wpływu na sytuację domową, wciąż jestem poniekąd dzieckiem na utrzymaniu rodziców. Kiedyś, gdy mnie porządnie zdenerwował, przestałam robić mu obiady - wytrzymał tydzień tylko dlatego, bo mama kazała mu się ogarnąć. Ktoś też może miał do czynienia z takim "dorosłym dzieckiem" i jakoś poradził sobie z takim pasożytem? Nie rajcuje mnie świadomość, że po moim odejściu rodzice będą musieli się z nim sami męczyć.

by ~Prith
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
23 25

Rodzice tak go sobie wychowali, to tak mają. To dosyć częste, gdy jest syn i córka, że tylko córkę uczy się odpowiedzialności za cokolwiek, a potem płacz, że syn jest jaki jest.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
17 21

Tak w Polsce często wychowuje się synów. A że pierworodny? To tym bardziej! Nie musisz współczuć rodziców, niech piją piwo, które sobie nawarzyli. Znam rodzinę, w której dwie siostry robiły za służące pierworodnemu, gdy on sobie grał na komputerze, one sprzątały mu pokój, bo on był chłopcem, a one dziewczynkami. Tak zarządziła matka. Obecnie jedna powiela wzorzec i usługuje małżonkowi.

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
5 9

Komentarz może trochę off-topic, ale na przyszlość jak masz problem z kolanami, to kup w internecie z dostawą do domu. Trza się szanować.

Odpowiedz
avatar Shi
2 2

@Cyraneczka: nie wszędzie wszystko się da tak kupić

Odpowiedz
avatar iskier89ka
11 11

Cos w tym jest. Mam starszego brata. Ma 33 lata. Mieszka z mamusia, jest bezrobotnym alkoholikiem, ktoremu mamusia pcha pod nos co tylko sobie ksiaze zazyczy - czemu? Nie mam pojecia. Non stop wyzwiska i awantury - i pijackie libacje. Mieszkanie wyglada jak melina, masakra. Ja mam 32 lata, ulozone zycie, dzieci, dom. Trzymam sie od nich z dala.

Odpowiedz
avatar annaost2
11 15

Sluchaj, a Ty nie masz swoich spraw? Zrób prawko i przestańcie z matką i babcią wymagać wożenia. Co Cie obchodzi ten dorosly już czlowiek? Wymagacie uslugiwania bo co? Same mu uslugujecie? To juz wasz błąd.

Odpowiedz
avatar annaost2
3 5

Ps czyj jest kot??

Odpowiedz
avatar Balbina
11 15

@annaost2: Nie jest ważne czyj jest kot.Jeżeli pisze autorka,że wsypał resztkę karmy to znaczy że też go "obsługuje". Prawko ma zrobić mówisz,a czy ma autorka auto?Tego nie wiesz ale dobre rady dajesz. Jeżeli się mieszka razem z rodzicami to nie mozna traktować domu jak hotelu a wobec dziadków wypadałoby mieć choć trochę szacunku. I zawiezienie do szpitala to nie fanaberia. W tym wieku to "mężczyżni" mają sieczkę a nie rozum. Ile razy bym nie mówiła synowi żeby jak wyjada chleb do końca to żeby zadzwonił i powiedział to nie. Wieczór,otwieram szafkę a tam piętka. Jak grochem o scianę(i nie,nie usługiwałam królewiczowi ani nie byłam na każde zawołanie) Dorosły człowiek to ten co mieszka sam,utrzymuje się sam i sam siebie obsprawia i obsługuje a nie smark 23-letni który rzuca 300 zł matce i uważa że ma z głowy.

Odpowiedz
avatar annaost2
5 5

@Balbina Oczywiście masz racje, ale jemu to powiedz. W sytuacji kiedy możemy skomentować jedynie post autorki, a w żaden sposób nie wpłynąć na jej brata, po prostu niech ona zacznie od siebie. Mam na mysli zaprzestanie bratu gotowania, robienia zakupów itp, a tym samym wymagania wobec niego powinny sie skurczyć. Bo nie licze na to,ze on sam z siebie zacznie nagle być uczynny.

Odpowiedz
avatar shpack
4 6

A ty jesteś kucharka ?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 16

To wy mu to robicie, dalej gotujecie, pierzecie i sprzatacie, pozwalacie mu tak funkcjonować.

Odpowiedz
avatar tycjana12
15 15

W życiu bym się nie dała wykorzystywać,mam od małego jakieś silne poczucie niezależności i brak chęci do usługiwania(nie mylić z normalnym domowym życiem,w stylu-ja gotuję-ty zmywasz,ja sprzatam pokój,ty łazienkę i tak dalej,podział w zależności od dostepnego czasu i możliwości-czy się jest zmęczonym mniej czy bardziej,czy zrobię od razu czy później.Dam przykład-moja mama musiała wyjechać wieczorem na jedną noc i wrócić wieczorem następnego dnia.Miałam 9 lat,moi bracia 14-15.Mama do mnie-tu masz naszykowane kotlety na obiad,ziemniaki obrane,surówka w lodówce to tylko te ziemniaki ugotuj,będziecie mieli obiad.A ja na to odparłam-dlaczego ja,mam dwóch starszych braci,którzy powinni się mną opiekować,a nie ja nimi.Nigdy więcej mama nie zmuszała mnie do niczego pod pretekstem,że jestem dziewczyną i muszę.A braci nauczyła ile mogła ogarniać się samodzielnie,a nie oglądać się na kobiety.A były to lata 80-te i nie było to popularne.Ale jak widać da się.

Odpowiedz
avatar voytek
1 7

Wygląda na standardowy konflikt rodzeństwa ale nie nam ani Tobie to oceniać. Skoro jest pełnoletni i się nie uczy (i do tego jeszcze pracuje choć to nie ma znaczenia) Twoi rodzice w każdej chwili zgodnie z prawem mogą go wymeldować (czy mówiąc kolokwialnie: WYRZUCIĆ). Skoro tego nie czynią to znaczy,że akceptują warunki.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
11 11

@voytek: A czy możesz podać podstawę prawną na jakiej "zgodnie z prawem mogą go wymeldować"? Bo ja, chcąc wymeldować byłego męża z mojego własnego (nie wspólnego, podlegającego podziałowi majątku) mieszkania, musiałam założyć sprawę sądową i przedstawić świadków (sąsiadów), którzy przed sądem zaświadczyli, że nie bywa w lokalu i od co najmniej pół roku nikt do w bloku nie widział. Został ustanowiony kurator występujący w imieniu osoby nieobecnej i dopiero na kolejnej sprawie sądowej uzyskałam wyrok, na podstawie którego były został z mieszkania wymeldowany.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2021 o 22:00

avatar Mavra
2 4

@KatzenKratzen: Dziwne, byłam w trakcie rozwodu i byłego bez problemu wymeldowałam idąc jedynie z aktem notarialnym, ze jest to moja własność. Od ręki został wymeldowany.

Odpowiedz
avatar PsychopathicCountess
1 1

@Mavra: Wydaje mi się, że to zależy od konkretnego urzędu, a już na pewno od formy prawa do lokalu, Ty masz lokal własnościowy, więc nikogo nie interesuje kogo chcesz tam zameldować, czy wymeldować, bo to twoja własność; moi rodzice kiedy chcieli wymeldować brata z mieszkania komunalnego, którego są głównymi najemcami, przeszli podobną procedurę jak KatzenKratzen, z tym, że bez sądu, a na podstawie ich oświadczenia, że brat nie przebywał w mieszkaniu od conajmniej trzech miesięcy, potem chodziła jakąś babeczka z administracji, albo wydziału lokalowego UM, i robiła wywiad wśród sąsiadów, i po kilku dniach było po sprawie. Z kolei znajoma z innej dzielnicy w identycznej sytuacji musiała tylko złożyć wniosek o wymeldowanie nieobecnego mieszkańca, i nikt o nic więcej nie pytał...

Odpowiedz
avatar Balbina
1 1

@voytek: Nie,nie mogą wymeldować sobie ot tak.Jeżeli nie łoży na utrzymanie domu(bo nie jest juz uczącym się dzieckiem) to rodzice mogą wystąpić do odpowiednich organów.Jest to procedura dośc długa. dohttps://www.eporady24.pl/wymeldowanie_doroslego_syna_z_mieszkania,pytania,8,28,9474.html Moja kolezanka po rozwodzie chciała wymeldować męża(komunałka) to musiała mieć swiadków ze juz tam nie mieszka. Sąsiadki i między innymi ja.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
0 0

@Balbina: trochę w głowie mi się nie mieści, że ludzie się tak paprają z urzędami i z wzywaniem świadków, żeby kogoś wymeldować. W moim otoczeniu ostatnio kilka par się rozstało, ale zawsze odbywało się to w ten sposób, że ktoś się wyprowadzał (i ew. zabierał dzieci), drugi z partnerów też się po czasie wyprowadzał do mniejszego i tańszego mieszkania i tyle. Ale to pewnie zależy od tego, jakie szanse są na znalezienie nowego mieszkania i jak bardzo ktoś do starego mieszkania jest przywiązany emocjonalnie. Ale jest to w każdym razie jeszcze jedno rozwiązanie. Ciekawe, czy dałoby się to przeprowadzić przez rodziców dorosłego dziecka - przy przeprowadzce po prostu nie meldować synala w nowym mieszkaniu i nie zabierać go ze sobą, niech sobie radzi. Ale to raczej dla takich, którzy naprawdę chcą zastosować terapię szokową albo też jeśli dorosłe dziecko "pije i bije".

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 0

@clockworkbeast: Jak pary rozstają się w miarę spokojnie to problemu może i nie ma, ale nie zawsze tak jest. Czasami ma się do czynienia z pasożytem, jak tutaj ;) Rozwiązane z przeprowadzką oczywiście by zadziałało, ale podejrzewam, że nie chodzi nawet o to, że rodzice nie chcą podejmować tak drastycznych kroków, a o to, że 1) mieszkanie jest własnościowe 2) nie jest własnościowe, ale chcą je wykupić i wyprowadzka równałaby się z przepadnięciem zniżki, którą wypracowali mieszkając tam przez X lat.

Odpowiedz
avatar Balbina
0 0

@clockworkbeast: Kolezanka(która wymeldowała męża z komunałki) po pewnym czasie dostała propozycję zamiany na TBS bo kamienica szła do remontu. Okazało się ze w papierach na nowym mieszkaniu widnieje jej mąż jako wspólwynajmujący.Mimo wymeldowania według miasta był w papierach w poprzednim mieszkaniu to i będzie w tym nowym. Jej o mało szlag nie trafił.Pozbyła sie pasożyta a teraz na nowo będzie miał prawo wprowadzić się na nowe. Zmusiła go(nie wiem jak) do zrzeczenia się udziału na córki. Druga dostała od matki mieszkanie spódzielcze(nie włsnościowe ale przepisała na nią członkostwo)Była jedynym uprawnionym. Wyszła za mąz.W trakcie zamienili mieszkanie w tej samej spółdzielni na wieksze.No i nie dopilnowała(?) nie zauwazyła że juz w tym nowym jej mąż sie stał się równiez uprawnionym członkiem spóldzielni. Rozeszli się .I nie chce się wymeldować,nie chce przepisać udziału na swojego syna. Nawet jak go wymelduje z urzedu to w kazdej chwili może sie wprowadzić bo jest do tego uprawniony.Śmieje jej sie w twarz. Chciała zamienić mieszkanie na mniejsze bo koszty ją przerastają ale on nie wyraża zgody i tak tkwi w tej patowej sytuacji. Może go spłacić bo sobie tego zażyczył.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
0 0

@voytek: a komu oceniać relację z bratem jak nie autorce posta, która jest jednocześnie jego siostrą? xd

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@voytek: meldunek nie daje prawa do przebywania w lokalu, daje je wlasnosc lub umowa najmu meldunek to tyko kwestia administracyjna, mozna typa wywalic od razu wymieniajac zamki i np. dzwoniac na policje i mowiac, ze przebywa tam bez zgody wlascicieli mieszkania tak to sie ma przy mieszkaniach wlasnosciowych

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
0 6

Śmieć, nie brat. A wiesz co się ze śmieciami robi? Wyrzuca. Powinniście mu postawić ultimatum - albo się ogarnia, albo won z domu. Nie ma co się cackać z taką gnidą tylko dlatego, że to rodzina. On was nie szanuje, więc wy jego też nie musicie. To jest jedyny sposób na takiego pasożyta.

Odpowiedz
avatar KlonowyLisc
6 8

Oj, ludzie, to nie tak łatwo zmusić do ogarnięcia jak Wam się zdaje. Znam niestety takie przypadki.... Co do tego że korzysta ze wszystkiego a sam podstawowe minimum z fochem: gotują sobie to co-talerza zupy będą żałować? Robią zakupy - powyżera na co ma ochotę jak tylko będzie miał okazję. Itd, itp.... Trzeba by naprawdę mocno się postarać żeby zmusić do ogarnięcia, ale to byłaby wojna domowa, a finalnie obrażony synuś mógłby strzelić focha i urwać kontakt - może właśnie tego boją się rodzice (to że to z jego winy nie ma znaczenia, w przypadku bliskich często uczucia przegrywają z rozsądkiem). Dodatkowo, jeśli nie jest to duża metropolia tylko ludzie się trochę znają, to skoro On jest koleżeński to wszystkim kolegom by rozpowiedział jak to go rodzina potraktowała (oczywiście swoją wersję), to by poszło w świat - a tłumaczyć wszystkim po kolei jaka jest prawda to nic przyjemnego (nie tlumaczyc= milcząco potwierdzić pierwszą wersję i być narażonym na ostracyzm - nic przyjemnego). Więc podsumowując : ogarnięcie księcia w tym momencie nie jest takie pozornie proste, jak by się wydawało

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 4

@KlonowyLisc: Nie jest łatwo, jeśli przez lata pozwalało się na takie zachowanie, a dziecko nie do końca szanuje rodziców. A tutaj wszyscy dalej mu usługują, łącznie z autorką, i jednocześnie psioczą, że on się nie zmienia. Po co ma się zmieniać, skoro i tak zrobią za niego? Z moim bratem było trochę podobnie, ale jak ja mu zaczęłam truć i po prostu mówić, co ma zrobić, to to robił, a jest ode mnie starszy. Konsekwencja dużo daje.

Odpowiedz
avatar tycjana12
2 2

@KlonowyLisc: Jest,jesli się tego chce i egzekwuje z żelazną konsekwencją od chwili podjęcia decyzji,a nie np."po świętach,bo jak to tak".Ano właśnie tak,jakby od tej chwili nie zmienił obyczajów,to bym do tego stołu w te święta nie usiadła(bez względu na to,czy czułabym się z tym fatalnie,bo jak raz postanawiam,trzymam się tego bez względu na konsekwencje,w tym własne).To tak trochę jak z małym dzieckiem-jak ma fazę na rzucanie się na ziemię i wymuszanie ode mnie czegoś krzykiem,albo ulegnę,albo nie.Ja nie uległam nigdy i choć mnie serce bolało,pozwoliłam,żeby się zapłakał,zasmarkał i zakrzyczał,ale nic w ten sposób nigdy nie wydusił.Próbował cztery-pięć razy,potem się znudziło i zrozumiał,że współpracą więcej osiągnie.A tu jest dorosły człowiek.Mówisz mu co i jak i od tej pory trzymasz się zasad.Nie gotujesz,nie pierzesz,nie sprzatasz jego rzeczy.Proponujesz kwotę,jaką ma dokładać do budżetu,jak się nie podoba,dajesz czas na wyprowadzkę.W życiu bym nie hodowała takiego księciunia do obsługi pod własnym dachem,mam syna prawie dorosłego i od małego miał obowiązki adekwatne do wieku,bo życie jest i tak wystarczająco cięzkie,żeby sobie brać na głowę obsługiwanie dorosłego już człowieka,czy to męża,czy syna lub córki.Do pewnego momentu-ok,ale trzeba i należy jak najszybciej ucinać pępowinę dla ich i swojego dobra.

Odpowiedz
avatar marcelka
7 7

Wina wychowania. Jeśli przed 23 lata nikt od niego nic nie wymagał, a w dodatku ma pełną obsługę i jest mu wygodnie, to nie zmieni się z poniedziałku na wtorek jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jeśli będziesz miała ich wsparcie i stworzycie jednolity front, może coś się da zmienić...(nie sprzątajcie za niego, zaproponuj, żeby ugotował obiad dla wszystkich - jak się nie zgodzi i cię oleje, ugotuj tylko dla siebie i rodziców, nie pierzcie jego rzeczy itp. - choć przy wspólnym mieszkaniu takie odcięcie się jest wręcz technicznie trudne i będzie to dla was droga przez mękę, z nikłymi szansami na powodzenie); Ale wg mnie jedyna nadzieja, że znajdzie sobie dziewczynę/żonę i się wyprowadzi - przy czym z góry wyrazy współczucia dla jego "przyszłej"...

Odpowiedz
avatar mikus91
-1 1

Chyba jednak jest taksówkarzem skoro chciał pieniądze. Przecież taksiarz by za darmo nie jechał

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

pretensje mozesz miec glownie do rodzicow- o wychowanie go w takiej postawie i pozwalanie na taki stan rzeczy do tej pory... co powinni zrobic 1. jak wyjdzie, wymienic zamki w drzwiach (meldunek nie jest roznoznaczny z prawem do przebywana w lokalu), nie otwierac, niech sobie radzi 2. wersja soft- przestac cokolwiek robic dla panicza - zmienic haslo do wifi - zakupy robic tylko dla rodzicow, na jeden dzien lub na posilek- zjadac od razu, nie sponsorowac mu jedzenia - mozna np. zalatwic zamykanie zaworu wody na klucz i podobne zagrania- nic nie dawac, nic nie udostepniac, nic nie robic za niego, prania rowniez

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

miej pretensje do siebie a nie wylewaj tutaj swoje żale. Skoro mu gotuje i zakupy robisz to do kogo masz pretensje? Żenada

Odpowiedz
avatar Niveam
0 0

Terapia szokowa. Twoi rodzice muszą chcieć, żeby on się ogarnął, a nie tylko mówić, że chcą. Sama mam syna, kocham go nad życie, ale gdy dorośnie będzie miał ultimatum. Albo dalej się uczy, albo do pracy. Nie będzie siedzenia na du... I nic nie robienia

Odpowiedz
Udostępnij