Krótko i piekielnie.
Wracałem ostatnio z moją dziewczyną z wycieczki, wracamy sobie przez stolicę gminy, aż tu nagle widzimy przed nami samochód. Najpierw myśleliśmy, że może kogoś przepuszcza albo czeka żeby zjechać, ale nie. Zgadnijcie, co się okazało?
Otóż pewien geniusz postanowił, że sobie zaparkuje na środku drogi na pasie i sobie pójdzie, no bo parking obok jest zajęty, a do następnego to jest ze 30 metrów. Op*****yć od góry do dołu nie mogłem, bo właściciel gdzieś sobie poszedł, pozostało czekać aż będzie można wyprzedzić gdy nic nie będzie jechać z przeciwka.
Jednak muszę sobie sprawić zestaw tych naszybowych naklejek z karnymi pafnucymi...
Awaryjnych nie włączył? Trójkąta nie postawił? To gdzie on, kuźwa, polazł? A może go (ją?) jakiś szaleniec wywlókł z samochodu i uprowadził, albo i zaciukał gdzieś nieopodal? Ja bym tam, na wszelki wypadek, na alarmowy zadzwoniła...
Odpowiedz@Armagedon: Nope. Środek miejscowości obok kościoła i odpustu. Awaryjnych niet, trójkąta niet, w środku miejscowości na oczach tak pi razy drzwi dziesiątek ludzi raczej nikt nie wywlókł i nie uprowadził.
OdpowiedzSam to przerabiałem wielokrotnie, zwykle z pustymi samochodami mające włączone światła awaryjne. Dlatego te światła zacząłem nazywać "światła parkuje gdzie mi się podoba".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2021 o 21:05
karne pafnuce <3
OdpowiedzGratulacje. Mnie, mimo 40 lat za kierownicą, nie udało się w y p r z e d z i ć zaparkowanego samochodu.
OdpowiedzNie jedź samochodem do Brukseli, bo zawału dostaniesz na widok tak zaparkowanych samochodów na niemal każdej ulicy:)
OdpowiedzMała poprawka nie wyprzedzić tylko ominąć. Przecież pojazd stał w miejscu.
Odpowiedz