Wybiegłam dzisiaj z młodszym na szybkie zakupy w warzywniaku. Idę sobie placem, który pełni rolę rynku i widzę prawie biegnącego faceta z, na oko, czterolatkiem i psa (beagla, mam identycznego, tylko sukę). Facet zawołał raz na psa, ale generalnie średnio zwracał na niego uwagę (tak, pies był luzem). W pewnym momencie pies zaczyna defekować - facet grubo przed nim. Wołam więc za nim, czy to jego pies, odkrzykuje, że tak i że właśnie idzie po worek, żeby sprzątnąć. I wtedy powiedziałam dwa słowa - „no właśnie…” i chciałam dokończyć, że chętnie pożyczę mu kupoworek, bo mam ich pełno w każdej kieszeni, torebce i wózku dziecięcym, a on zaczął się na mnie drzeć, że co no właśnie?! Mam się zająć pchaniem wózka, a nie jemu zwracać uwagę.
Raz - puszczanie psa luzem w centrum miasta jest nad wyraz nieodpowiedzialne, co już niedawno zostało na Piekielnych dokładnie omówione i się rozwodzić już nie będę, ale kurde! i tu dwa - jak można iść na spacer z psem bez kupoworka? Wczoraj chowałam do szafy zimowe kurtki - i ja, i mąż mieliśmy po kieszeniach poupychanych z dziesięć.
rynek
No niektórym nie przetłumaczysz. Może jak wlezie w gó..no raz czy drugi, to nie zapomni już woreczka ;) P. S. Ja też mam pełno woreczków wszędzie :D
Odpowiedzoj ja mam poupychane wszędzie gdzie się da, po kieszeniach spodni, kurtek, w plecach i torebkach, ale powiem szczerze raz mi zabrakło, bo psiak miał dzien duzej produkcji. Poszłam do sklepu, który był pare metrów obok i poprosiłam o jakis woreczek. Panie były wyraznie zdziwione
OdpowiedzTrochę nie kumam. Puszczanie psa luzem, jest jak najbardziej niedopuszczalne. Ale jeśli chodzi o psie odchody to facet powiedział, że właśnie idzie po worek. Nie rozumiem po co czepiać się, że nie nosi poupychanych wszędzie woreczków. No nie nosi. Ale kupy zbiera. Już bez przesady.
Odpowiedz@majkaf w gruncie rzeczy tu najbardziej chodzi o jego reakcję. Nie musiałby nigdzie iść, gdyby się choć trochę ukorzył. Mnie jego agresja mocno podniosła ciśnienie, a rzucał się tak, że się wystraszyłam, że ruszy z łapami. Poza tym, nigdzie nie napisałam, że posprzątał ;) choć posprzątał, tak. Wracałam tą samą drogą 10 minut później i kupy nie było.
Odpowiedz@majkaf: nie musi mieć poupychanych woreczków. Wystarczą dwie, trzy sztuki i w momencie, kiedy wiesz, że wchodzisz z psem, sprawdź czy je masz w kieszeni, torebce czy gdziekolwiek. Jak idziesz do baru, knajpy to kiedy sprawdzasz stan hajsu- przed wyjściem z domu czy po spożyciu tego co zamówiłeś?
OdpowiedzPuszczenie psa bez smyczy faktycznie piekielne, ale co do reszty historii mam wątpliwości. No szedł po woreczek, zdarzyło się, że zapomniał, nie miał ze sobą, tak bywa. Ale chciał błąd naprawić. To też źle? Mi też zdarzyło się nie mieć worka, przed spacerem nie upewniłam się, że się nie skończyły. Pożyczyłam, posprzątałam. Nie wiedziałam, że właśnie robię coś karygodnego
OdpowiedzJa mam do smyczy przypięty specjalny pojemniczek na kupoworki. Pojemniczek jest nieprzezroczysty więc nigdy nie wiem ile worków zostało w środku. Sprawdzam to jak na jakiś czas, ale nie zawsze. A mój pies potrafi załatwić się kilka razy na jednym spacerze i zdarzyło się, że pierwsze dwie kupy posprzątałam ale ostatniej już nie bo nie było czym. Może to też zdarzyło się temu panu?
OdpowiedzJa dziś też walnąłem kloca z rana, chcecie o tym pogadać? A jeśli macie jakieś jeszcze gówniane opowieści to piszcie. Tak przyjemnie się to czyta.
Odpowiedz