Jestem kierownikiem pociągu.
Na niektórych pociągach pospiesznych jest prowadzona sprzedaż z tzw. wózka mobilnego. Od pracownika WARS można kupić kawę, herbatę lub drobne przekąski. Pojawiają się oni na części trasy i obsługują w ciągu swojej zmiany kilka pociągów. Mają też obowiązek zgłoszenia się do mnie w celu potwierdzenia swojej obecności na pociągu.
Na jednej ze stacji zgłosił się do mnie jeden młody chłopak. Jako, że byłem zaopatrzony we własną kawę i we własny kubek (ponieważ z tych rzeczy są oni rozliczani) poprosiłem go jedynie aby zalał mi ją wodą z termosu. W odpowiedzi usłyszałem
- 2 złote!
Momentalnie ochota na wypicie kawy mi przeszła. Podbiłem jego dokumenty i poszedł on dalej.
W pociągu, który prowadziłem jechał pan Kontroler. Przyłapał go on na tym, że nie dość, że sprzedawał produkty bez wydawania paragonu, to jeszcze w "niefirmowych" kubeczkach. Oznaczało to, że oszukiwał pracodawcę oraz państwo i pieniądze zabierał dla siebie. I pewnie był to już ostatni dzień jego pracy.
O przeprowadzanej kontroli wiedziałem i nawet zamierzałem go o tym poinformować. Tylko po akcji z wodą jakoś mi przeszło.
kolej
W wielu miejscach na świecie spokojnie można prosić o gorącą wodę, ale w Polsce tyle razy już się sparzyłam, że już tego nie robię :X
OdpowiedzOhboy, bo gorącą wodę trzeba lać do naczynia, to się nie sparzysz. Hehe ;-)
OdpowiedzCoś mi się tu nie klei. Albo gość dopiero zaczynał w kantowanie. Bo jak to tak - Kubków nie zużył, paragonów brak, a cały kociołek kawy zniknął? Znaczy co - wylał gdzieś?
Odpowiedz@Fahren: Nie wiem, kiedy to jest sprawdzane, ale mógł mieć na wózku swoje kubki i kawę. Wkład własny niewielki w porównaniu z tym, ile kosztuje kawa w pociągu ;)
Odpowiedz@Fahren: Wystarczy, że kontrolerowi kantowaną kawę sprzedał i sprawa się rypła.
Odpowiedz@Ohboy, @Balam: Chodzi mi o to, że przecież był rozliczany na koniec zmiany. Jako jego przełożony zdziwiłbym się, że kociołek pusty, a ponoć nic nie sprzedał.
Odpowiedz@Fahren: A skąd informacja, że niczego firmowego nie sprzedał? O ile miał minimum rozumu to sprzedawał jedne i drugie.
Odpowiedz@Fahren: to bardzo proste. Oprócz firmowej kawy miał też własną kawę, którą po prostu zmieszał w jednym baniaku z firmową (lub trzymał osobno i po prostu dolewał po trochę do firmowego kociołka). W ten sposób liczba sprzedanych kaw zgadzała się zarówno z liczbą kubeczków firmowych jak i z ilością pozostałej kawy. A że utarg mały? No cóż...
Odpowiedz@Fahren: Dorobienie kawy to nie jest wielki problem, a na pewno nie był na tyle głupi, że nic nie sprzedawał oficjalnie.
Odpowiedz@Fahren: https://wars.pl/wp-content/uploads/2020/09/wozek-1.jpg Tak na szybko zerknąłem jak wygląda taki wózek. Dwa solidne termosy, miejsce na kawę i herbatę no i inne napoje i przekąski. W termosach wrzątek z którego można zrobić ~ 20 porcji napoju. 15 herbat i 5 kaw lub odwrotnie. Skończył się wrzątek to prawdopodobnie wraca do warsu lub wagonu technicznego i uzupełnia gorącą wodę. Z wrzątku nikt nie rozlicza, a kawa i herbata w saszetkach się zgadza. Pozdrawiam.
OdpowiedzTroszkę cuchnie hipokryzją. Jakby nalał tej gorącej wody to oszukiwanie pracodawcy byłoby ok?
Odpowiedz@m_m_m: Lex Kali: Jak Kalemu ukraść krowa to źle ale jak Kali komuś ukraść to dobrze.
Odpowiedz@m_m_m: to samo pomyślałem. Ukrywamy oszustwa,ale pod warunkiem, że nam się to opłaca.
Odpowiedz@m_m_m: Trochę cuchnie niezrozumieniem. W molochu pokroju Warsu wrzątek jest małym kosztem. Inny wózkowy prawdopodobnie pasażerowi nalałby samego wrzątku za darmo.
OdpowiedzA Ty co? Kierownik pociągu, to woda za darmo się należy? Też musisz płacić. Jak mnie irytuje takie zachowanie i myślenie, kierownik czegoś tam, to się za friko należy
Odpowiedz