Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na fali historii o psach i smyczach. Mam młodsze rodzeństwo, różnica wieku…

Na fali historii o psach i smyczach.

Mam młodsze rodzeństwo, różnica wieku spora bo ponad 10 lat.
Młodsza siostra w czasie tej historii chodziła do przedszkola.

Tego dnia odebrała ją babcia, mieszka na przeciwko nas więc nie był to dla niej problem. W czasie drogi powrotnej zostały zaatakowane przez psy (trudno stwierdzić czy bezdomne czy puszczone luzem. Bezdomne raczej nie, bo mieszkamy w dużym mieście, gdzie raczej nie zdarza się większa grupa bezdomnych psów). Skończyło się na szczęście bez ugryzień. Niestety młoda dostała okropnej traumy i bała się psów.

Rodzina zaczęła pracować nad tym lękiem, jak mieliśmy kogoś w rodzinie z psem to dosyć często powoli i stopniowo oswajaliśmy siostrę.

Niestety był duży problem - jeb**** psiarze.
Nie raz odprowadzając siostrę do domu mijałam psy. Niektóre luzem, niektóre na pseudo smyczy i ostatnie na porządnej smyczy. Nie trudno się domyślić, że najmniej było osób, które miały psa na porządnej smyczy.

Nie zawsze mogłam zmienić stronę ulicy (brak pasów). Dlatego zwykle stawałam z boku zasłaniając siostrę (młoda i tak się chowała za mną i nie chciałam jej na siłę pchać do przodu) ostrzegałam też właściciela, że dziecko ma traumę.

Reakcje na nas bywały różne. W większości spotykałam się z "nie bój się, nie gryzie", "nie można być tchórzem" (skierowane do siostry). Apogeum następowało w dwóch momentach: kiedy pies zaczynał biec w naszą stronę i kiedy zaczynał szczekać. Moja siostra wpadała wtedy w stan amoku, zaczynała płakać i trząść się że strachu.
Właściciele zwykle ewakuowali się z różnymi tekstami:
- jak teraz bachory wychowują;
- głupie dziecko bać się mojego pieska;
- no przecież mówiłem że nie gryzie;
- skutki bezstresowego wychowania (!)

Obecnie moja siostra nie boi się psów. We mnie natomiast narosła nienawiść do puszczanych luzem psów lub będących na pseudo smyczach.
To ja potem miałam problem uspokoić dziecko, a wystarczyło aby jeb*** psiarz trzymał psa na smyczy. Jak nas mijali nigdy dziecko nie płakało.

Psiarze, chodnik to nie Wasz prywatny wybieg. Chodzą tam osoby co psów nie lubią, a nawet takie co się psów boją. Więc trzymajcie swoje psy na smyczy.

Chodnik

by metalurgia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Trepcio
15 17

Sam jestem właścicielem psa, ale w stu procentach popieram.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 21

@Puszczyk To powiedzmy, że boję się psów, a na strach reaguję agresją. Jak jakiś pies znajdzie się w zasięgu mojego buta, to nim dostanie. Jak właściciel będzie się stawiał, też dostanie. Założę się, że wtedy szybko byś się nauczył trzymać psa przy nodze.

Odpowiedz
avatar bibi1991
7 17

@murlok555: Jeżeli twój pies by mnie zaatakował, nawet tylko w formie zabawy to dostanie z buta i pistoletem hukowym w pysk. Jeżeli będziesz się stawiał to ty również dostaniesz z buta i pistoletem hukowym w pysk. I przy okazji zawiadomię policję, że wypuszczasz groźnego psa luzem i szczujesz go na innych ludzi. Kropka.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 9

@murlok555: W przeciwieństwie do ciebie powstrzymam się od bluzgów, choć głupota, jaką się wykazałeś, całkowicie mnie uprawnia do ich użycia. Przeczytaj historię i komnentarz, na który odpowiedziałem. Może wtedy zrozumiesz ironię. Nie mam zamiaru kopać żadnego psa, który nikogo nie atakuje, ale jeśli zaatakuje mnie albo kogoś, kto nie będzie w stanie się obronić, to z pewnością nie będę stał z założonymi rękami. Mój komentarz to była odpowiedź na komentarz psiarza, który twierdzi, że psa nie da się trzymać cały czas przy nodze. A ja odpowiem tak. Da się. I sam tak robiłem. Zajmowałem się psem znajomego, jak pojechał na urlop. Bardzo przyjazny, a przy tym dość wiekowy, więc nie chciało mu się za nikim ganiać. Jak brałem go na spacer, to w jakimś parku spokojnie mogłem puszczać go luzem i sobie buszował po krzakach. Ludzi nie zaczepiał. Ale jak szedłem z nim chodnikiem przy drodze, to musiałem trzymać go na bardzo krótkiej smyczy i to trzymać mocno, bo czasami nagle coś przykuło jego uwagę i mało nie wyskoczył na drogę. Także z tego powodu musiałem trzymać go na smyczy i dało się to zrobić, chociaż nie mam dużego doświadczenia z psami. Ale puszczyk stwierdził, że się nie da, a poza tym co chwila mija się jakichś ludzi, więc podałem hipotetyczny i drastyczny przykład, w jakiej sytuacji nauczyłby się to robić, a nie pisać jakieś głupoty, że co go obchodzi czyjaś fobia. Jeśli jeszcze nie zrozumiałeś, o co mi chodzi, to łamanie nóg, które mi proponowałeś, zafunduj samemu sobie, a o twojej inteligencji nie będę się wypowiadał, bo regulamin zabrania. Innymi słowy, należysz do osób o takim IQ, że stwierdzenie stanu faktycznego byłoby naruszeniem zasad regulaminu.

Odpowiedz
avatar metalurgia
13 13

@Puszczyk z drugiej strony chodnik to nie wybieg dla psów. Jeśli osoba staje maksymalnie z boku (zawsze skręcałam tak aby być jak najdalej od psa) i jasno sygnalizuje(czyli zwyczajnie prosi uprzejmie), żeby na chwilę skrócić smycz to chyba nie jest to takie ciężkie? Psa na krótkiej smyczy się nie bała, tak samo psów co już szły przy nodze i takich co były zajęte swoimi czynnościami, skrótem jak dało się przejść koło psa to nie było tragedii. Do szczekania jest inna uwaga. Nie pisałam nic w stylu "właściciele macie pilnować by pies nie szczekał". Ale jest różnica kiedy pies szczeknie i właściciel go uspokoi, a kiedy pies szczeka jak opętany, a właściciela stać na "on nie gryzie" i nawet nie zada sobie trudu aby psa uspokoić. "Oczekiwanie od całego świata, że dostosuje się do czyjejś fobii". Spoko tylko w tym przypadku dostosowanie się do idei, że nie każdy chce aby Twój pies na niego skakał nie jest czymś co prowadziłoby do krzywdy psa. I moim zdaniem to, że kiedy ktoś prosi o skrócenie smyczy to skrócenie jej jest już kwestia kultury. Bo równie dobrze zamiast trzymać siostrę mogłam np. od razu gazem pieprzowym po oczach. Tylko po co, skoro to mogło zaszkodzić psu? I uważam, że jest to kwestia kultury w tym przypadku i to kwestia obustronnej kultury.

Odpowiedz
avatar szafa
12 14

@metalurgia: Weź nawet nie tłumacz kolesiowi, który uważa, że wymóg panowania nad psem to konieczność dostosowywania całego świata do czyjejś fobii. To ty, psiarzu, wymagasz, żeby wszyscy dostosowali się do twojego hobby. Ja psy bardzo lubię, żadnej fobii nie mam, a nie zliczę niebezpiecznych sytuacji stworzonych przez debili, którzy uważają, że ich piesek ma prawo sobie pobiegać luzem czy prawie luzem (bardzo długa smycz), gdzie chce. Ile razy było tak, że właściciel psa po prawej stronie szerokiej ścieżki rowerowej, a pies po lewej, a w poprzek ścieżki ledwie widoczna smycz! Ba, bywało, że w nocy, na ulicy osiedlowej smycz była w poprzek ulicy. Ile razy psy mnie obśliniły, to nie zliczę, bo właściciel przecież psa nie potrafi kontrolować, a ja też mam prawo sobie nie życzyć, żebym musiała iść do pracy z plamami od psiej śliny i śmierdząca psem. Że moją współlokatorkę pogryzł owczarek niemiecki, "który nigdy nikogo nie zaatakował", też puszczony luzem, to nie wspomnę. Ale czasem karma wraca. Pamiętam płacz, jak auto rozpłaszczyło psa mojego szwagra, oczywiście puszczonego luzem na parkingu... tylko psów szkoda, że dostają się w ręce ludzi do tego nieodpowiednich.

Odpowiedz
avatar 2night
3 7

O co chodzi z porządnymi smyczami i pseudo smyczami? Czym się różnią?

Odpowiedz
avatar Ata11
7 9

@2night: Z wczoraj - miasto, pasy. Pies na flexi (takie rozciągane cudo) już na chodniku "pańcio" w połowie pasów. Mam takie "cudo", czasem używam, jest opcja blokady na krótko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2021 o 10:30

avatar 2night
-1 11

@Ata11: właśnie się zastanawiałam czy autor ma na myśli flexi. Ogólnie jak widzę psa na flexi, to wiem, że nie mam do czynienia ze świadomym właścicielem

Odpowiedz
avatar Xynthia
5 7

@2night: Ej, ale smycz flexi to bardzo fajna sprawa, jeśli wiesz, jak jej używać. Słowo-klucz to "blokada". Chcesz mieć psa przy nodze - blokujesz smycz "na krótko". Nie chcesz włazić za psem na trawnik? Dajesz odpowiednią ilość "luzu" i blokada. Jesteś w miejscu, gdzie można psa puścić luzem, chociaż w sumie lepiej, żeby się za bardzo nie oddalał - smycz na całą długość i blokada. Wszystkie możliwe długości smyczy w jednej, super! A do tych, którzy nie używają blokady we flexi, może kiedyś dotrze, że taki spacer jest przede wszystkim mocno niekomfortowy dla psa, który cały czas musi się "siłować" ze smyczą...

Odpowiedz
avatar metalurgia
1 1

@2night niestety nie posiadam psa i nie bardzo orientuje się w nazewnictwie. Możliwe, że te właśnie ten rodzaj smyczy. Chociaż to duża grupa od jakiś cienkich sznurków w stanie agonalnym, po smycze wyciągane gdzie właściciel nie rozumie blokady, a pies chodzi 20 m przed właścicielem.

Odpowiedz
avatar korbalodz
1 3

@2night: Co wy bredzicie na temat tych "pseudo" smyczy? Jestem na spacerze z psem i używam blokady między ludźmi na krótko. Dochodzimy w luźniejsze miejsce wyłączam blokadę. Pies ma swobodę oddalić się ode mnie lub podbiec, a smycz rozwija się i zwija sama. Pojawia się ktoś na kursie kolizyjnym to ściągam psa do siebie, blokada i po problemie. Problemem są dopiero bezmózgi nie potrafiące tych smyczy używać. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar metalurgia
1 1

@korbalodz tylko naprawdę są osoby, które nie potrafią ich używać. A także, każda smycz ma różną jakość. Jeśli widzisz, że komuś blokada nie działa (naciska przycisk, denerwuje się, że znów nie działa albo pomimo wciśnięcia blokady pies nadal potrafi wyciągnąć smycz) to nie jest to raczej porządna smycz. Tak samo kiedy smycz wygląda jak kawałek sznurka z ziemi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

Zgadzam się w 100%. Mam szczeniaka, którego prowadzam ciągle na smyczy. Ale jakiś je b any typ, chodził ze swoim psem, który rzucił się na mojego szczeniaka i go pogryzł. No k. u. rwa. Teraz za każdym razem, jak widzę, jak pies biegnie do mego szczeniaka, to proszę, aby wzięli psa na smycz. Oczywiście słyszę "on nie ugryzie", "to spokojny piesek". Moja odpowiedź jest zawsze jedna: "Dla mnie ten pies może pierdzieć fiołkami, nie obchodzi mnie to. Proszę go wziąć na smycz."

Odpowiedz
avatar Morog
3 15

Dlatego trzeba nosić ze sobą gaz pieprzowy

Odpowiedz
avatar wicio_n
4 14

Wystarczy nosić przy sobie gaz i uzyć go na psa (lub agresywnego właściciela)

Odpowiedz
avatar Puszczyk
2 12

@hardcor: za to jest paragraf 78 KW.

Odpowiedz
avatar justangela
9 9

@Puszczyk: na psy, które są poza kontrolą Właściciela też jest paragraf.

Odpowiedz
avatar metalurgia
1 1

@wicio_n wtedy miałam gdzieś 13-15 lat więc gaz musieliby mi dać rodzice. Nawet wtedy o tym nie myślałam.

Odpowiedz
avatar Ata11
5 5

@hardcor: obyś się nie zdziwił. Są psy szkolone do ataku na broń czy huk. Trafił mi się taki do opieki. Przez parę miesięcy opiekowałam się nim i mieszkaniem jego właściciela. "Wyszkolił" moje burki. Na smyczach miałam 4 czy 5 psów. Wyszkolonych, zrównoważonych, posłusznych. W parku smarkacze rzucili mi petardę pod psy. W życiu tak się nie bałam. Do dziś pamiętam, a minęło "dziesiąt" lat. Zarejestrowałam tylko błysk w oku, tego wyszkolonego. I poszły na smarkaczy. Dobrze, że miałam smycze w jednej ręce. Drugą złapałam się za drzewo. I choć cienkie, to wytrzymało, ale byłam mokra, jak po wyjściu z wody. Jakby dorwały choć jednego, to nie byłoby śmiesznie. Jakieś 150 kg psów, po bezpośrednim ataku na nie i ich panią. Później na nasz widok "chłopcy od petardy" przechodzili na drugi koniec parku i kłaniali się z daleka...

Odpowiedz
avatar marcelka
6 14

popieram, sama mam psa i zawsze wyprowadzam go na smyczy (normalnej, nie flexi); a jak idziemy jakimś węższym miejscem, to bardzo często widząc kogoś idącego z naprzeciwka biorę psa na kraj, każę mu usiąść i na skróconej smyczy czekamy, aż ktoś nas minie (choć rzadko się zdarza, bo chodzimy raczej nieuczęszczanymi trasami) szlag mnie trafia, jak widzę czasem osoby z luźno biegającymi psami; po pierwsze ja i mój pies możemy sobie nie życzyć, żeby podbiegał do nas inny pies po drugie mam przyjaciółkę i znajomego, którzy panicznie boją się psów. znajomy został pogryziony jako małe dziecko, właśnie przez latającego luzem psa, ugryzienia w okolicy twarzy i szyi, do dziś ma blizny i lęk przed psami, nawet małymi. a wszelkie teksty "eee, pan się takiego pieska boi", "mój pies nie gryzie" to sobie można w d*** schować. równie dobrze można zamknąć kogoś cierpiącego na klaustrofobię w małym i ciasnym pomieszczeniu - bo a nuż mu się odwidzi, czy śmiać się z kogoś, kto ma lęk wysokości, bo kto to widział, żeby się czegoś bać. ta sama logika. poza tym każdy - każdy! - przebywający w miejscu publicznym może sobie nie życzyć, żeby ktoś lub coś naruszało jego przestrzeń osobistą, i nieważne co to jest - pies, pędzące na rowerku dziecko czy zataczający się alkoholik. poza tym pies to tylko zwierzę, 99 razy posłucha właściciela, a za setnym nie. i nigdy nie wiadomo, kiedy akurat ten setny raz wypadnie i jak się skończy.

Odpowiedz
avatar Shi
2 4

@marcelka: dobrą techniką na luźno biegające psy jest powiedzieć do ich właścicieli "może pański pies nie gryzie, ale mój bardzo nie lubi gdy inne psy naruszają jego przestrzeń osobistą". Wyprowadzając psa rodziców raz właśnie minęłam państwo na rowerach + szczeniak bez smyczy (nawet tej smyczy przy sobie nie mieli). Na tekst "ale on nie ugryzie, chce się tylko bawić" odpowiedziałam "to fajnie, ale ja mojego trzymam przy nodze i na krótko (serio krótko, bo się schylałam m.in. by odganiać szczeniaka i smycz owinięta wokół mojej dłoni kilkukrotnie miała jakieś 15cm do obroży psa), bo on może ugryźć, więc lepiej by mały się do niego nie zbliżał". Podziałało, szczeniak nie reagował na wezwania właścicieli, więc mieli koniec wycieczki, bo musieli wziąć go na ręce. I tak mieli fart, że mnie spotkali, bo tylko mnie pies się słuchał i nie czuł potrzeby by mnie bronić, więc się nie rzucił na drugiego psiaka tylko powarkiwał i się krzywił nawet gdy ten był bardzo blisko. W innym przypadku już dawno próbowałby gryźć (mi nie było wolno psa tresować, serio dostawałam za to opiernicz, ale to inna i długa historia. Jak widać jednak się nie słuchałam i chociaż przy mnie pies miał trochę samo- i dyscypliny)

Odpowiedz
avatar janhalb
7 11

Jako stary psiarz i miłośnik czworonogów popieram Autora w 100%.

Odpowiedz
avatar justangela
2 8

Mam identyczne doświadczenia z psami i psiarzami, i dziecko które panikuje jak widzi psa. Ja już nie dyskutuję z debilnymi właścicielami, którzy chamsko komentują. Ja im "uprzejmie" wyjaśniam, że w torebce noszę gaz. Na psa i na właściciela w razie konieczności.

Odpowiedz
avatar szafa
7 7

@murlok555: Ta, ta, złamałeś komuś nos i nie wylądowałeś w areszcie, już to widzę. Trollować też trzeba umieć.

Odpowiedz
avatar Bratkowa
2 4

Popieram w pełnej rozciągłości.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
3 9

Mój syn panicznie boi się psów. wyprowadzają mnie z równowagi teksty "nie bój się nie gryzie" nosz kuźwa!

Odpowiedz
avatar metalurgia
3 3

@murlok555 tak jak napisałam kilka komentarzy wyżej. Jeśli ja zachowuje pełnię kultury i ładnie proszę o skrócenie smyczy lub powstrzymaniem psa to kultura osobista zobowiązuje właściciela psa do zastosowania się do prośby. W takiej sytuacji mijamy się kulturalnie i idziemy dalej normalnie. Skrócenie smyczy to tylko chwilka i na chwilkę. Gorzej jak smyczy w ogóle nie ma. Tutaj jednocześnie też chodzi o bezpieczeństwo samego psa. Wiele osób nie będzie bawić się w proszenie tylko wyciągnie gaz i spryskać psa. Dlatego moim zdaniem smycz to powinien być obowiązek. Smycz daje szansę na kulturalne szybkie minięcie się, a wolno puszczony pies już niekoniecznie. I tu nawet nie chodzi o dzieci, wiele osób nie chce aby naruszano jego przestrzeń osobistą. Kultura wymaga też np. aby pilnować swoich dzieci (żeby np. nie głaskały obcego psa).

Odpowiedz
avatar Khira
2 4

Miałam to samo co Twoja siostra. Zaatakował mnie pies i od tego momentu panicznie boję się psów. Tylko ja nie wyrosłam z tego i dalej mam traumę jako dorosła osoba. Może nie jest to już aż tak wielkie jak kiedy byłam dzieckiem, jednak są momenty, że nie przejdę obok psa lub muszę na drugą stronę ulicy przejść.

Odpowiedz
avatar arokub
0 4

Obrona gazem przed psem będzie prowokować właściciela, więc może sprawdziłby się odstraszacz ultradźwiękowy? Nie trzeba go wyciągać z kieszeni. Nie wiem jednak jak ze skutecznością, może ktoś ma tu jakaś wiedzę i się nią podzieli?

Odpowiedz
avatar CzarnySnajper
2 6

Niestety ludzie sa zbyt tepi zeby reagowac na upomnienia. but albo gaz, inaczej nie nauczysz :/ tak jak z szeryfami na drodze - poki mandatu nie dostana mysla ze robia dobrze.

Odpowiedz
avatar niki1990
1 7

Smycz dla psa nie powinna być dłuższa niż metr. Mój pieseł chodził na porządnej skórzanej smyczy, a właściwie pejczu o średnicy 2 cm, długości 50 cm, z porządnym karabińczykiem ze stali hartowanej. Poza tym psa trzeba wychować i porządnie przeszkolić do posłuszeństwa. Ja się w 100% zgadzam z autorką, bo moje dziecko też się psów boi.

Odpowiedz
avatar GrumpyMatt
0 0

Opisywałem tutaj kiedyś podobną historię z właścicielem psa w mojej okolicy. Facet budował sobie dom, ale nawet gdy nie było jeszcze siatki, a po jej założeniu pod furtką i bramą była szczelina taka że człowiek mógłby przejść na czworakach, to Pan Kretyn zostawiał sobie na posesji na noc 2 wielkie i dość agresywne owczarki a sam jechał gdzieś w siną dal, a co tam, niech sobie piesie biegają po całej miejscowości bez nadzoru i wyskakują na kogo chcą. Cud że nikogo nie pogryzły choć nieraz nawet ze mną mam wrażenie było blisko. Nawet gdy już był zrobiony płot i brama była podmurowana, to właściciel często po prostu jak gdzieś jechał to nie zamykał bramy, bo przecież on się spieszy i nie ma czasu nasisnąć przycisku na pilocie. No i psy nadal sobie biegały, skargi nic nie dawały. Skończyło się to jednak pewnego dnia, gdy stracił jednego psa. Cóż, oficjalnie niby nie ma dowodów że to był jego pies, ale: -Wałęsający się samopas owczarek wbiegł pod samochód i nieźle go uszkodził, bo to wielkie bydle jest -Właściciela nie znaleziono, nikt się nie przyznał -Od tamtego dnia facet ma tylko jednego owczarka i zaczął zamykać bramę. Przypadek?

Odpowiedz
avatar Lukasus
-2 2

Nie zesraj się. Ja będę puszczal psa luzem bo musi dać ujść energii. To jest zdrowe.

Odpowiedz
Udostępnij