Jestem alkoholikiem. No cóż, tak wyszło. Lubię pić, siedzę przy kompie, gram w gry i wypijam pół litra whisky co wieczór. Mam pracę zdalną z nienormowanym czasem, więc mogę sobie pozwolić. Tak więc jest jak jest.
Wiadomo, chciałbym wrócić do czasów kiedy wystarczyło mi wypić kilka piw przy weekendzie z kolegami, ale generalnie nie mam problemów z tym jaki jestem. Niestety problem mają wszyscy dookoła i co chwilę mówią mi, żebym przestał pić.
Tylko że ja nie chcę. Picie jest dla mnie ważną częścią życia. Wypicie butelki single malta daje mi radość i sprawia, że moje życie jest przyjemniejsze. Chcę przestać pić, ale nie kosztem tego, że moje życie będzie przez to smutniejsze.
Dlatego takie gadanie "jesteś alkoholikiem, przestań pić" mnie niezmiernie irytuje. Mógłbym nie pić albo pić mniej, ale nie chcę. Chcę mieć też coś z życia, a nie ciągły rygor.
alkoholizm
I co tam, poklepałeś się po plecach, że jesteś taki "błyskotliwy" bo stworzyłeś tę historyjkę? (w prawdziwym życiu nikt nie męczy alkoholików, jeśli ich alkoholizm nie wpływa negatywnie także na innych, bo to kopanie się z koniem.)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2021 o 17:36
Ty tak poważnie czy jaja sobie robisz?
Odpowiedz@Ata11: Jaja. Jak berety.
Odpowiedz...kiedy Twoim największym życiowym sukcesem jest BMI w normie. Pisałam Ci już kiedyś, i nie tylko ja, że metafory Ci nie wychodzą
Odpowiedz@Pixi: No, ta akurat mu wyszła!
OdpowiedzTy tu nie marudź tylko schudnij
OdpowiedzMam nadzieję, że pijesz tę whisky czystą, a nie z colą, bo cola jest niezdrowa.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: pal licho że nie zdrowa, whiskey jest najlepsza bez dodatków.
OdpowiedzCo za bzdura, typowe gadanie alkoholika/cpuna "moge przestać ale nie chce, bo lubie"
Odpowiedz@maat_: Spokojnie, to jest wysryw nawiązujący do wyznań osób z nadwagą. Autor tak bardzo się przejął, że aż popełnił powyższy tekst.
OdpowiedzNa twoim miejscu zacząłbym pędzić. Taniej wyjdzie pomimo pierwszych większych nakładów na aparaturę.
Odpowiedz@Dominik: No i przy takim wyposażeniu ilu można zdobyć nowych przyjaciół do pomocy przy pędzeniu.
OdpowiedzPasuje świetnie do tych ostatnich wyznań... Dobra analogia, osoby z nadwagą pewnie zaraz zaczną minusowac bo im się porównanie nie spodoba, bo "to przecież zupełnie co innego" a właśnie że że to samo.
Odpowiedz@barmanka w jakim sensie porównanie jedzenia, bez którego nie da się żyć, do alkoholu który nie jest do niczego organizmowi potrzebny jest tym samym?
Odpowiedz@franciszka: Miliardy ludzi udowadniają, że da się żyć bez jedzenia prowadzącego do nadwagi.
Odpowiedz@franciszka Ty się tak serio pytasz? Chyba nie rozumiesz ani aluzji w historii ani mojego porównania... Alkohol = słodycze i śmieciowe jedzenie Zapewniam Ciebie i to nie tylko z mojego prywatnego doświadczenia ale też MILIARDÓW innych ludzi że życie bez junk food jest jak najbardziej możliwe. Baaa... Nawet lepsze.A jak nie wierzysz mi to odsyłam do badań naukowych i hmm zdrowego rozsądku chyba...
Odpowiedz@KrzaQ nawet najzdrowsze jedzenie w dużych ilościach spowoduje przyrost wagi. jedzenie czterech tostów z awokado na śniadanie nie pomoże schudnąć. a odstawić jedzenia całkowicie, jak alkoholu czy papierosów, się nie da.
Odpowiedz@barmanka nawet najzdrowsze jedzenie w dużych ilościach spowoduje przyrost wagi. jedzenie czterech tostów z awokado na śniadanie nie pomoże schudnąć. a odstawić jedzenia całkowicie, jak alkoholu czy papierosów, do zera, się nie da. inna sprawa - jak ktoś chce prowadzić takie a nie inne życie, to jego i tylko jego sprawa.
Odpowiedz@barmanka: Ale zdajesz sobie sprawę, że otyłość wcale nie musi się brać z jedzenia śmieciowego jedzenia? Zwłaszcza w kraju, w którym kuchnia jest raczej tłusta.
Odpowiedz@franciszka no i sama sobie odpowiadasz tutaj. Ja szczerze nie rozumiem o co Ty się kłócisz jak sama sobie zaprzeczasz. Mówisz że jedzenia sie nie da odstawić - no to raczej oczywiste a później że jak ktoś je za dużo to tyje... Słuchaj ja wiem że to wiedza tajemna ale zdradzę Ci sekret : jedz w normie jeśli nie chcesz tyć. Wow aż się boje ze mnie jakieś tajne zgromadzenia teraz znajdą i zatłukłą bo taki sekret wyjawilam w internecie. Czy ty nie wiesz że pomiędzy "nic nie jem" a "4 tosty z avokado" są jesze np. 2 tosty z avokado? Jak ktoś chce prowadzić takie a nie inne życie to tak, jego sprawa ale niech nie narzeka że rodzina i przyjaciele się martwią że się powoli zabija.
Odpowiedz@Ohboy polecam badania na temat cukru i koncernów żywnościowych pracujących nad uzależnieniem ludzi od ich wytworów. Ogólnie tłuszcz na ciele nie jest podstawowym czynnikiem wytworzenia tłuszczu w organizmie. Jak sobie spojrzysz na dane otyłości w latach powiedzmy 50-60 za czasów naszych dziadków to jakoś "tłusta kuchnia" ich nie utuczyla. Problemem teraz jest nie tłuszcz w jedzeniu ale jakość tego tłuszczu. Jak sobie zrobisz jajecznicę na organicznym maśle to dalej jest ona zdrowa, a jak jajka sadzone na najtańszym oleju roślinnym to już inna historia. "Tłusta kuchnia" nie ma tu nic do rzeczy.
OdpowiedzMiało być tlusz w żywności a nie na ciele ;p
Odpowiedz@barmanka: Oczywiście, że tłusta kuchnia ma tu dużo do powiedzenia. Wiadomo, że otyłość nie bierze się z jedzenia normalnych porcji, więc tłusta kuchnia w dużych ilościach jak najbardziej przyczyni się do tycia. Ty błędnie zakładasz, że wszystkie osoby z nadwagą objadają się fast foodami i słodyczami, a mi chodzi o to, że wcale nie trzeba ich jeść, aby być grubym.
Odpowiedz@Ohboy jak już mówiłam wcześniej odsyłam do badań co tuczy a po za tym napisałam 2 posty wyżej że nawet na zdrowym jedzeniu się przytyje jak się nie ma umiaru... Ale widać że śledzenie dyskusji w której bierzesz udział kuleje...
OdpowiedzTylko pamiętaj żeby zagrycha była vege :P
OdpowiedzWpis wydawał mi się podejrzany. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to parodia napisanych tutaj historii ludzi, którzy są grubi.
OdpowiedzAle skoro już wymyślasz sobie historyjki, to chociaż styl zmień czy cos, bo toż to toczka w toczkę historyjka o tym jaka gruba jesteś...
Odpowiedz@black_lemons: historia o nadwadze byla moja.. i jest jak najbardziej prawdziwa.. gosciu sobie kpiny urzadza..
Odpowiedz@black_lemons: Kutafon to facet.
OdpowiedzDobre, polać mu ;)
OdpowiedzW piwnicy go pochowajcie W piwnicy mu kopcie grób I głowę mu obracajcie Tam, gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt, ta-ra-ra
OdpowiedzNie zrozumiałeś... "Lubię wypić kilka piw przy weekendzie z kolegami ale wszyscy dookoła co chwilę mówią mi, że JESTEM alkoholikiem i żebym przestał pić" - byłoby bardziej adekwatne do omawianych sytuacji. Te dziewczyny nie są chore. Równie im daleko do "morbid obesity" (chorobliwa otyłość), co weekendowemu piwoszowi do alkoholika. Różnica w tym, że - gdy siedzisz z kolegami w pubie, popijając piwo - nikt cię nie straszy marskością wątroby, ani nie wysyła na odwyk.
OdpowiedzNo i spoko, póki tym nikogo nie ranisz i nie przeszkadza Ci to w wypełnianiu obowiązków. Serio nie łapie co ludzie mają do innych, poza względami estetycznymi, którzy nie ranią innych swoim stylem/zachowaniem :/
OdpowiedzPicie alkoholu wpływa na zachowanie, percepcję, koncentrację, kontrolę nad sobą itp. Człowiek pijany zachowuje się inaczej niż trzeźwy, może zrobić krzywdę sobie i przede wszystkim innym. Bycie grubym nie szkodzi nikomu, poza tą osobą, która jest gruba. Jak już chciałeś napisać, hehe, tak bardzo śmieszną i błyskotliwą historyjkę, to bardziej adekwatne byłoby palenie papierosów. O ile ktoś pali w swoim domu (i mieszka sam) to też nie szkodzi nikomu, poza sobą. I wiesz co? Niby się trąbi, że palenie jest niezdrowe, ale na osoby palące jest tak czy siak o wiele mniejsza nagonka niż na ludzi grubych. Jak ktoś już narzeka na palących to zwykle właśnie za to, że palą w miejscu publicznym i przeszkadzają tym innym. A "w domu to niech się trują".
Odpowiedz@ElleS: no nie tak do końca bycie grubym nie szkodzi nikomu innemu, powiedz to komuś, komu wypadnie siedzenie w samolocie/pociągu/autobusie obok pasażera ważącego zdecydowanie ponadgabarytowo (oczywiście jakby wypadło siedzenie obok kogoś pijanego czy nałogowego palacza - przesiąkniętego dymem czy osoby, która nie wierzy w higienę osobistą - to również byłoby niekomfortowe)
Odpowiedz@ElleS Nikomu innemu nie szkodzi jeśli się problemowi nie przyglądasz. Już ktoś pod poprzednimi historiami napisał że jako pracodawca musi się zmagać z większą ilością nieobecności że względów zdrowotnych i niższej produktywności. I nie jest to jednostkowa opinia a twarde dane statystyczne niezależne od czyjejkolwiek estetyki. Czyli ja mam zapierdzielac więcej i dłużej za tą samą kasę. Takie same twarde dane mówią że osoby otyłe zwiększają wydatki opieki zdrowotnej o 25% w porównaniu do osób w wagowej normie. Jest to związane z wielokrotnie zwiększonym ryzykiem wielu poważnych chorób. Nie wiem czy wiesz ale systemy zdrowotnie nie tylko w Polsce kuleją bardzo, 25% to ogromna liczba w tym przypadku. A płacimy my wszyscy... Żeby nie było że się uczepilam osób otyłych, to samo się tyczy alkoholików, palaczy, narkomanów czy innych self inflicted chorób. Nie zgadzam się na promowanie otyłości jako "taka uroda" i "pokochaj siebie" jako wymówki do złego stylu życia bo jednak całe społeczeństwo później odczuwa tego skutki nie tylko ta osoba co to "siebie akceptuje jaka jest".
Odpowiedz@barmanka: Mam pomysł. Przestań jeździć samochodem, bo jak przypadkiem będziesz mieć wypadek, nawet nie z Twojej winy, to Twoje koszta leczenia wzrosną. W zimie nawet nie próbuj wychodzić z domu, bo jak to zrobisz to możesz się przeziębić i Twoje koszta leczenia wzrosną. No i oczywiście przestań używać komputera, bo jak Ci się wzrok popsuje to Twoje koszty leczenia wzrosną. Gadanie o tych mitycznych kosztach leczenia to jeden z najgłupszych argumentów, jakie można podać. Wszyscy płacą składki, a przecież są ludzie, którzy cieszą się świetnym zdrowiem, nawet jeśli niespecjalnie się sami o nie starają - ot po prostu takie życie, że jedni mają większą odporność, inni mniejszą. Jak mamy dwie osoby - A i B - i jedna ma super zdrowie i przez 20 lat pójdzie do lekarza może ze 2 razy, na rutynowe kontrole, a druga jest chorowita i co dwa miesiące łapie przeziębienie to znaczy, że tą drugą należy gnoić? Inna sprawa jest taka, że większość zakładów pracy oferuje jako benefit do wynagrodzenia prywatną opiekę medyczną. A nawet jeśli ktoś nie ma takiej z pracy to może wykupić abonament. Albo po prostu za każdą wizytę płacić prywatnie. I nie wiesz, czy dany "grubas" w ogóle chodzi się leczyć na NFZ. Równie dobrze może nie wydawać ze swoich składek ani grosza. Ostatnia rzecz, to że gnojenie ludzi grubych wcale nie sprawi, że nagle uznają "no tak, anonimki w internecie mają rację, od dzisiaj przestanę być gruby". Po pierwsze, co już pisałam pod inną historią - żeby skutecznie schudnąć należy mieć przede wszystkim motywację wewnętrzną. Zacytuję swoje słowa, by nie musieć się powtarzać: "Gnębienie w internecie może przynieść chwilowy skutek - może ktoś się wkurzy, że jest obrażany i parę razy faktycznie pójdzie poćwiczyć albo zrezygnuje z czekolady na tydzień. Ale tak słaba motywacja wkrótce uleci." Po drugie bardzo łatwo jest pisać do grubych, że wystarczy, żeby przeszli na dietę i zaczęli ćwiczyć i schudną i będzie po problemie. A to tak nie działa. Czasem ktoś może nawet bardzo chcieć schudnąć, ale... nie może. Organizmy są różne, każdy ma inny metabolizm. Są osoby, które mogą jeść absolutnie wszystko, codziennie popijać dużą pizzę colą i piwskiem oraz zagryzać czekoladą i są dalej szczupłe, oczywiście nie wyżeźbione, ale szczupłe. Sama znam dwie takie dziewczyny i jednego chłopaka. A są też takie osoby, które odżywiając się zupełnie zwyczajnie (czyli nie trzymając ścisłej diety, ale też nie jedząc za dużo fast foodów i słodyczy) nie mogą stracić wagi i jedynym rozwiązaniem dla nich faktycznie byłaby ścisła dieta, której utrzymanie jest piekielnie trudne. Wiesz, co można jeść na ścisłej diecie? Gotowane mięso, warzywa i owoce i chudy nabiał. Ja się nie dziwię, że niektórzy wolą być grubi, niż przeżyć całe swoje życie nie mogąc zjeść nie tylko czekolady czy chipsów, ale nawet orzechów czy chleba z masłem. I jeszcze na koniec inny cytat, z mojego poprzedniego komentarza, bo on najlepiej podsumowuje co myślę o takich jak Ty: "Inna sprawa jest taka, że zupełnie nie wierzę w szczerze intencje kogokolwiek, kto obraża osoby grube. Czepianie się kogoś z takiego powodu to jest tylko wyraz własnych kompleksów. Osoba, która jest zadowolona ze swojego życia, nie wtrąca się w sprawy zupełnie jej obcych anonimów z internetu. Ma gdzieś, czy są grubi czy chudzi."
Odpowiedz@barmanka: Jeśli chcesz się bawić w "twarde dane", to proszę uprzejmie: - w 2019 roku Pl wydała na onkologię 10 mld zł; - w 2019 roku Pl zebrała z akcyzy za papierosy 21 mld zł. A zatem kto tu na czyje leczenie płaci?
Odpowiedz@niemoja: O właśnie! Jak kto mądrze goda - jo sia nie przeciwie.
Odpowiedz@WunszPtasznik mitycznych kosztach leczenia? Serio? Jak napisałam wcześniej to się tyczy wszystkich self inflicted chorób, nie tylko otyłości. Jeśli wsiadam do samochodu i ktoś we mnie wjechał to nie jest self inflicted. Jeśli byłam na popijawie i wsiadłam w samochód to już jest moja wina. Jakoś nie wojujesz tutaj żeby prowadzacych alkoholików usprawiedliwiać. Zachęcam do lektury artykułów i badań medycznych co otyłość robi z organizmem i jakich chorób przez to jest więcej w ostatnich 20-30 latach. Statystycznie te osoby po prostu muszą chodzić do lekarza częściej. Zastanów się nad tym jak pani w recepcji powie że masz do specjalisty na za dwa lata. A prywatne usługi medycznie nie są standardwym dodatkiem do zatrudnienia. Już widzę jak ktoś dodaje taki benefit do umowy zlecenia :) Bycie otyłym nie jest "taka urodą", są to lata zaniedbywania i manie w du*ie że to może wywołać przewlekle choroby a nawet śmierć. Osoby które są otyłe że względów genetycznych czy zdrowotnych to jest mały procent. Otyłość rośnie w krajach rozwijających się i rozwiniętych w zastraszającym tępie i jest to udowodniona korelacja ze stylem życia i jakością spożywanego jedzenia. Tobie się coś pomyliło albo nie doczytałes bo nigdzie osób z nadwagą nie obrażam (nawet nie nazywam ich grubymi) a jedynie wyrażam moje zdanie że aktualnie nurty "zaakceptuj siebie" promują wymówki dla niezdrowego typu życia. To tak jakbyś palaczowi mówił "zaakceptuj siebie, wcale nie umrzesz na raka płuc bo wiesz niektórzy ludzie palą całe życie a nigdy im raka nikt nie zdiagnozował". Paranoja. I ja nic nie mówiłam o ścisłej diecie. Sama pracuje z osobami opóźnionymi w rozwoju i musiałam napisać dietę dla kobiety która ma zespół Dawna i nie rozumie że czekolada nie jest podstawą dietetyczną. Dieta którą ma jest zdrowa, smaczna i nie składa się tylko z gotowanego kurczaka i warzyw bez soli. Inna sprawa jak ktoś w dwa miesiące próbuje zrzucić 20 lat wcinania pizzy z colą. Ani to zdrowe ani możliwe...no i owszem to nie jest moja sprawa, to że tutaj napisze parę krytycznych słów (które już zostały zminusowane bo osoby otyłe przyszły tutaj po kolejną akceptację społeczeństwa i kolejna wymówkę a nie po zdrowy rozsadek) mojego czy innych ludzi życia nie zmieni ale jeśli dobrze pamiętam nadal mamy wolność słowa (chociaż coraz gorzej z tym) i jak już powiedziałam nikogo nie obrażam tylko mówię czyste fakty. A Ty co tutaj robisz? Rycerz na białym koniu czy też szukasz wymówek. Jeśli dołączysz do dyskusji to pamiętaj że będą w niej osoby z inną opinia niż Twoja. A jak nie lubisz jak się inni ludzie z Tobą nie zgadzają to musisz się zamknąć w jaskini i się do nikogo nie odzywać bo jeszcze usłyszysz czyjeś zdanie z którym się nie zgadzasz.
Odpowiedz@niemoja nie jestem pewna do czego pijesz ale to jak państwo polskie wydaje podatki to już jest kompletnie inna dyskusja. A te 21milionow to nie są podatki na onkologię tylko są rozdysponowane wg budżetu. Na onkologii są również osoby które nigdy papierosów nie tknęły. Więc jak mówiłam, nie wiem do czego pijesz...
Odpowiedz@niemoja: Choroby związane z paleniem, to nie tylko nowotwory. Według Twoich kochanych danych 20% chorób palaczy to właśnie choroby układu krążenia. Ponad to idzie w tym kierunku wiele innych chorób np. tych spowodowanych paleniem przy dzieciach. Także takie dane są nie adekwatne, zwłaszcza ze na onkologie trwafiają też inne osoby. głupie porównanie
OdpowiedzTa, haha, udawajcie jeszcze bardziej, że komuś tutaj o zdrowie chodzi. Ludzie mają gdzieś zdrowie osób grubych, przeszkadza im tylko, że są wg ich gustu brzydcy.
Odpowiedz@TaGruba: odbiegając od tematu trochę, bo dyskusja o tuszy nie ma tu nic do rzeczy... Uważane, że się lepiej wie co autor miał na myśli niż sam autor jest zwyczajnie dziecinne i narcystyczne, niezależnie od tematu dyskusji. Wracając do tematu... Moja mama też ma nadwagę, ale otwarcie przyznaje, że to przez niezdrowy tryb życia i lenistwo i dzięki tej szczerości nikt jej nie poucza. Ale ona to specyficzny przypadek, co nawet do wiadomości nie chce przyjąć, że ta nadmierna tkanka to nie do końca tłuszcz, nawet profesjonalne urządzenia pomiarowe pokazują mniejszą tkankę tłuszczową niż by można było określić na oko, dużo mniejszą, i że powinna iść do lekarza jakiegoś porządnego... Do rzeczy - chodzi mi o to, że przez to, że mama się nie żali, nie marudzi na swoją tuszę, otwarcie przyznaje, że jej się nie chce zadbac o siebie (chociaż tutaj bardziej niż ruch to jest potrzebna wizyta u lekarza, ale no... to nadal brak chęci by zadbać o siebie) to nikt jej na nic nie zwraca uwagi jeśli chodzi o jej dietę czy tryb życia. Nawet ja nie poruszam tego tematu jeśli mama sama pierwsza nie poruszy (np nie potrafię się powstrzymać i robię mamie wyrzuty jeśli słyszę, że znowu siedziała w pracy 12h i nic przez ten czas nie jadła). Ludzie po prostu odpowiadają na to, co same piszecie. To normalne i naturalne. Tak samo jak komuś, kto się okalecza i o tym mówi ludzie zaczną pisać by szukał pomocy u lekarza/terapeuty i przestał, to ludzie piszą do osób większych by poszły o lekarza i o siebie zadbaly. Myślalyscie, że ktoś was po główce będzie głaskać i ojojka was? Same poruszylyscie ten temat, nikt się do was nie uczepil "z dupy", to wy sprowokowalyscie dyskusje i teraz jest jojczenie, że nie poszła tak, jakbyście chciały. Większość komentarzy to są szczere rady, z troski o drugiego człowieka, nawet jeśli się go nie zna. To też norma na piekielnych - napiszesz historię o kurierze? W komentarzach usłyszysz, że powinieneś złożyć skargę. Napiszesz historię o krewnych? W komentarzach usłyszysz, że powinieneś ograniczyć kontakt. Historia o sprzedawcy? W komentarzach "idź do rzecznika", itd. itp. I większość z tych komentarzy nie jest pisana w złej woli, wręcz przeciwnie.
Odpowiedz