Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rozmowa z kuzynką na temat dyskryminacji płci przypomniała mi pewne sytuacje życiowe.…

Rozmowa z kuzynką na temat dyskryminacji płci przypomniała mi pewne sytuacje życiowe. Miały one głównie miejsce, gdy za czasów studenckich pracowałem w pewnej restauracji szybkiej obsługi, mieszczącej się w centrum handlowym. Oto jakie przykłady dyskryminacji tam zauważyłem.

Koleżanki prawie zawsze dostawały poranne zmiany. Mężczyźni natomiast byli zmuszani do pracy często do 24:00. Dodam tylko, że centrum handlowe nie mieściło się w żadnej szemranej dzielnicy tylko przy obwodnicy miasta koło lasu, więc nie było żadnego ryzyka napaści. Problem jednak był z dojazdem. O ile ja miałem to szczęście, że droga do pracy zajmowała mi około trzydzieści minut pieszo, miałem kolegę, który dojeżdżał dosłownie z drugiego końca miasta. Do tego komunikacją miejską. Mimo próśb, pani kierownik nie chciała się zgodzić na to, by kolega mógł przychodzić na zmiany, które pozwoliłyby mu na normalny powrót. Za to koleżanka, którą przywoził tata już nie miała problemu z uzyskaniem komfortowych godzin.

Mężczyźni zawsze musieli zostawać po zamknięciu restauracji na sprzątanie. Panie sobie spokojnie szły wtedy do domków. Sprzątanie nie było proste, bo wymagało często rozkładania niektórych części osprzętowania. Raz zostałem skarcony dzień po sprzątaniu przez jedną koleżankę. Obwiniła mnie za niedokładnie umyty dozownik do keczupu. Gdy jej wspomniałem, że moim zadaniem, było sprzątanie innych rzeczy, a umycie dozownika gąbką i ciepłą wodą zajmie jej dosłownie minutę to doszło u niej do obrazy majestatu.

Dźwiganie czegokolwiek, nawet tego, co mieściło się w normach BHP dla kobiet, zawsze było zlecane męskiej części załogi. Raz, podczas obsługiwania wycieczki, wszyscy mężczyźni byli na kuchni i nie było nikogo do przyniesienia mięsa do kuchni. A kończyło się ono z oczywistych powodów. Menadżerka wyjątkowo zleciła zrobić to jednej koleżance, która nosząc niezbyt duży karton wydawała z siebie odgłosy podobne do zawodników programu Strongman podczas spaceru farmera. Gdy w końcu doczłapała się do zamrażalnika przy grillu ostentacyjnie westchnęła i powiedziała nam, że: "Od dziś wy macie to robić". Co było ironiczne, bo robiliśmy to codziennie.

Sprawy związane z wynoszeniem śmieci. Też zajmowali się tym tylko mężczyźni. Restauracja mieściła się w centrum handlowym dlatego nie posiadała ona własnego kompaktora. Śmieci należało zebrać na paleciaka, z górą śmieci za plecami odbyć tak zwany "marsz wstydu" przez cały parking, by następnie przekazać go panom obsługującym kompaktor.

Pewnego dnia przyszedłem na popołudniową zmianę, a tuż po wejściu zobaczyłem górę worków na śmieci. Na dzień dobry, jeszcze zanim się przebrałem podeszła do mnie menadżerka i bez owijania w bawełnę rzekła: "O dobrze, że w końcu jesteś, czekamy na ciebie jak na zbawienie. Od wczoraj nazbierało się śmieci i nie ma żadnego chłopaka na zmianie". Tak, koleżanki zamiast same pójść i pozbyć się walającej tuż przy wejściu do kuchni góry śmieci wolały poczekać, aż przybędzie książę na białym koniu i wybawi je z opresji. Bo same przecież nie tkną się plugastwa jakim są resztki jedzenia i opakowań. Dobrze, że nie było wtedy wizyty sanepidu.

Kobiety mogły chodzić na przerwy kiedy chcą, w tym pięciominutowe na papierosa. Mężczyźni mieli z góry ustalane przerwy bez możliwości ich przestawienia. Czasami podczas zmian trwających od 14:30 do 24:00 pani menadżer chciała nas wysyłać na przerwę już po godzinie pracy, byśmy następnie musieli pracować bez odpoczynku przez około osiem godzin. Dodam, że podczas pracy nie wolno było siadać, nawet na minutę. Po jakimś czasie się zbuntowaliśmy i powiedzieliśmy co o tym myślimy oraz, że żądamy bardziej komfortowych godzin odbywania przerwy. Menadżerstwo w końcu przystało na to, ale w magiczny sposób przestaliśmy wtedy dostawać premię. Panie oczywiście mimo mniejszej wydajności ją zachowały.

Przeprowadzanie dostaw składników deficytowych. Jak to wyglądało? Kupowało się bilet na komunikację, za który później zwracała restauracja. Następnie jechało się do innej części miasta do przybytku gastronomicznego z tej samej franczyzy. Tam informowano kierownika zmiany, że przyjechało się po brakujące składniki. Składnikami były przykładowo bułki, sałata, worki z "szejkami", czy puszki z napojami.

Po ich odebraniu zawoziło się je z powrotem do restauracji macierzystej. Jakie były problemy? Składniki często były pakowane w worki na śmieci, dlatego jadąc autobusem wyglądało się jak "menel", któremu udało się zebrać wystarczający zapas puszek i butelek, by po ich oddaniu do skupu, zrobić niemałą libację w pobliskim parku.

Drugim problemem było to, że autobusy niestety nie podjeżdżały bezpośrednio pod centrum handlowe. By dostać się z powrotem do restauracji należało przejść przez ulicę, a następnie udać się pieszo pod górkę chodnikiem przez około dwadzieścia minut. Z lżejszymi towarami nie był to aż taki problem. Napoje niestety często ważyły tyle, że niosąc zgrzewki czekałem tylko, aż moje plecy przemówią ludzkim głosem błagając o litość.

Wózków niestety restauracja nie przewidywała. Koleżanki nie tylko nie wykonywały tej pracy, ale jeszcze narzekały dlaczego musiały tak długo czekać na składniki. Dodatkowo byłem krytykowany, że kupuje za drogie bilety. Przepraszam, ale jeśli mam jechać w korkach do restauracji w zupełnie innej części miasta, odebrać towar, poczekać na następny autobus i nim wrócić, to jeden bilet trzydziestominutowy niestety nie wystarcza.

Część załogi zgłaszała problemy gdzie trzeba, ale niestety nie przynosiło to żadnych skutków. Kilkoro z nich się tym nie przejmowało, bo i tak planowali popracować tam tylko przez krótki czas. Pozostałe osoby po prostu tego nie zgłaszały, bo zależało im na pracy, a akcja działa się w czasach, kiedy bezrobocie było realnym zagrożeniem. Ja, na szczęście po rozpoczęciu nowego roku akademickiego zrezygnowałem z pracy w tamtym miejscu. Jako, że posiadałem umowę o pracę, wykorzystałem swój urlop na kilka ostatnich tygodni pracy.

Zastanawia mnie tylko, czy po tylu latach dalej są tam prowadzane opisane wyżej praktyki.

gastronomia

by Moloch
Dodaj nowy komentarz
avatar Fahren
6 16

I jak rozumiem, chłopaki cierpliwie znosili taką niesprawiedliwość i nic nikomu nie zgłaszali.

Odpowiedz
avatar Moloch
7 9

@Fahren: W historii jest o tym wspomniane.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 23

Sytuacja rozmawiała z kuzynką i jednocześnie Ci się przypomniała? Następny as, co nie umie stosowac imiesłowów...

Odpowiedz
avatar Kitty24
1 5

Gdańsk, Osowa?

Odpowiedz
avatar Moloch
2 4

@Kitty24: Były podobne doświadczenia?

Odpowiedz
avatar Grav
2 14

Miałeś UoP i dawałeś sobą tak pomiatać i godziłeś się na nierówności w miejscu pracy? :D

Odpowiedz
avatar Moloch
8 10

@Grav: Nie godziłem się, dlatego miałem problemy. Jak brak premii opisany w historii.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2021 o 10:01

avatar HelikopterAugusto
-4 16

Pracowałem w restauracjach w Anglii i było to samo. Do tego jak kobieta była managerką zmiany to dochodził mobbing. Jak kobiecie coś się nie udało, np. kelnerka zaniosła zamówienie do niewłaściwego stolika, to managerka mówiła, że nic się nie stało. Jak kelnerowi zdarzyła się taka pomyłka, to były wyzwiska i groźby, że pójdzie do szefa i każe zwolnić. Oczywiście wszystko krzykiem. Najczęstszymi ofiarami dyskryminacji płciowej w pracy są mężczyźni.

Odpowiedz
avatar katem
-3 5

@HelikopterAugusto: Coraz więcej narzekania ze strony mężczyzn na dyskryminację (jeśli w danej restauracji wyglądało to faktycznie tak, jak autor opisał, to była to dyskryminacja). Dlaczego więc nie założycie jakiegoś stowarzyszenia, organizacji i nie zaczniecie walczyć o swoje prawa ? Inni mężczyźni wam przeszkodzą, czy wyśmieją ?

Odpowiedz
avatar Moloch
5 7

@katem: Jest ich sporo. Niestety są wyśmiewane, albo traktowane jak narzędzia "męskiej supremacji" i tępione.

Odpowiedz
avatar niki1990
-5 11

I bardzo dobrze. Książątku kazano pracować, to się skarży. Facet jest od roboty, a kobieta od rządzenia nim i wydawania mu poleceń, naucz się w końcu. Dobrze, że zostałeś przetyrany, ale widać niczego cie to nie nauczyło.

Odpowiedz
avatar krzychum4
3 3

Pani z innego działu narzekały, że dział na którym zdarza mi się pracować leży i pachnie i ogólnie nic nie robi, a takie kokosy zarabia. Zdarzył się braki kadrowe i przeniesiono dwie z takich pań do tego działu na tydzień. Praca na najlżejszym stanowisku, ale już następnego dnia panie nie wróciły, bo narzekały, że za ciężko im i specjalnie dostały "trudne" stanowisko, bo załoga tego działu jest złośliwa.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Kurczę, aż mi się przypomniała jedna z poprzednich ekip na moim sklepie, tylko to faceci byli tam świętymi krowami. Bynajmniej nie mówię, że historia nieprawdziwa, ale tak naprawdę wszystko zależy od kierownictwa, nie od płci. Też miałam kierownika, co "trzymał sztamę" z chłopakami, oni zawsze mieli pierwsze zmiany (bo on też miał same jedynki), nigdy niczego nie sprzątali (ba, były próby wysyłania nas do sprzątania męskiego kibla i męskiej szatni, na szczęście laski się postawiły), milion przerw na fajki i sranie, jedyne, co się nie zgadza z Twoją historią to fakt, że nie zrzucali na nas dźwigania swoich ciężarów (ale oczywiście nie pomagali nam w naszych. pamiętam, jak jedna laska mając okres i będąc na przeciwbólowych receptowych poprosiła kiera o pomoc w przerzuceniu tony mięsa pakowanego po 20-30 kilo, to ją wyśmiał). Później kierownictwo się zmieniło i nagle wszystko się zrobiło normalne. Tak czy siak, współczuję i szanuję za próby reakcji.

Odpowiedz
avatar ElfiRasista
0 2

Piekielni to nie miejsce na to, tutaj facet rzadko ma prawa i zawsze mu się należy spoliczkowanie od losu.

Odpowiedz
avatar timka
-1 1

W wielu miejscach pracy to kobiety muszą dużo dźwigać a mężczyźni są uprzywilejowani. Większość z tych sytuacji była wg mnie normalna, skoro trudno było mężczyźnie zająć się czyszczeniem sprzętu, to co kobiecie byłoby łatwiej?? Albo nosić napoje by miała? No bez przesady. Poza tym bliskość lasu to twoim zdaniem nie rodzi ryzyka napaści? Wg ,mnie to jest przerysowana historyjka faceta, który po prostu musiał zrobić swoje i tylko narzekał, że ma cos zrobić. Ok koleżanki powinny być milsze no ale tak już nieraz jest, że się pracuje z kimś kto nie jest miły. Zresztą skąd wiesz, że tego nie kazał im robic kierowniczka? Niektóre takie są i dziewczyny muszą się podporządkować. Ja na miejscu kierowniczki też bym chciała by to mężczyźni pracowali na późniejszą zmianę a Ty byś chciał by twoja siostra, mama, dziewczyna, córka kończyła o 22 pracę w miejscu gdzie jest obwodnica i blisko las? Serio?? To Ty chyba masz problemy z wyobraźnią... I jeszcze raz co do kierowniczki, może ona uważała, że mężczyzna sobie dużo lepiej poradzi niż kobieta z dojazdami i jesli mu nie odpowiadały te godziny pracy to też mógł zrezygnować, ktoś go tam trzymał na siłę?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2021 o 20:44

Udostępnij