Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pragnę dorzucić swoje cegiełki do ostatnich historii osób, ktore pisaly, że są…

Pragnę dorzucić swoje cegiełki do ostatnich historii osób, ktore pisaly, że są grube i że maja dosyc wytykania tego na każdym kroku.

Chcę wytknąć dwie piekielnosci:
Po pierwsze:obie dziewczyny pisały, jak napisałam wyżej, że je wkurza wytykanie ich wagi. Co zrobiły osoby w komentarzach? Yess, zaczęły wytykać!
Wiecie co, po czymś takim to nawet jak ktoś chciałby schudnąć to by mu się odechciało...
Skupcie sie na temacie historii, a nie na "wymuszaniu" na kimś chudnięcia.

Po drugie:podejście społeczeństwa do bycia grubym...
Też mam problem z nadwagą, chociaż nie jest on tak duży, noszę rozmiar 42. Nie wpasowuję się w definicję osoby "szczupłej", ale sama nie uważam się za grubą. Nie będę się rozpisywać nt mojego stylu życia,ale uważam go za całkiem zdrowy, chociaż nie super fit jak Chodakowska czy Lewandowska;)
Dobrze się czuję ze swoim ciałem i nie chcę chudnąć.
Ale wszyscy na około najwyraźniej tego chcą. Kochana mamusia non stop biadoli, że muszę schudnąć. Teściowa in spe nie mówi mi tego wprost,ale próbuje namawiać swojego syna, by mnie wysłał do dietetyka.Życzliwe koleżanki z pracy też robią uwagi, jak przyniosę sobie na obiad schabowego zamiast sałatki.
A najpiekielniejsze w tym jest to, że mój chłop to 120kg wagi z brzuchem piwnym jak rasowy janusz, i krytyki zero*. ;)
Więc tak,ty kobieto musisz schudnąć jak nosisz XL, bo przecież "gruba" kobieta jest brzydka.
Ale facet im większy tym lepszy, a co!

*ja go próbuję namówić do popracowania nad sobą, ale nie będę do niczego zmuszać, bo to najgorsze co mogłabym zrobić

dieta

by ~MialamTuKontoAleZapomnialamHasla
Dodaj nowy komentarz
avatar Meliana
5 25

Chwila moment, bo zawiesił mi się mózg... Masz pretensje, że prawie-teściowa robi ci delikatne aluzje, ale twoje namawianie faceta do diety jest ok? Krytykujesz innych, a sama robisz to samo? I popełniłaś historię o tym, jak my to wszyscy tutaj skandalicznie się zachowujemy, radząc osobom, które rad nie chcą, podczas gdy sama nie masz oporów "próbować namawiać" grubaska do diety, której najwidoczniej nie chce? xD No po prostu LOL XD A wracając do sedna - mnie naprawdę nie obchodzi, ile kto waży. Ale popełniając historię na portalu z historiami do komentowania, trzeba się liczyć chyba z komentarzami, prawda? Czy to też zupełnie nielogiczne i nieuprawnione rozumowanie?

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-3 11

@Meliana: zgadzam się w całej rozciągłości poza ostatnim akapitem. Mnie obchodzi ile kto waży. Ale nie bezpośrednio (bo to tylko cyfra i w tym aspekcie dyskusji estetyka), ale obchodzi mnie wymiar społeczny i konsekwencje takiego stylu życia dużej rzeszy ludzi. Efekt jest bowiem taki, że idąc do sklepu mam 4-5 regałów słodyczy i produktów wysoko przetworzonych, a jedynie pół regału (i to jak mam szczęście) produktów jakościowych. W internetach rozwija się foliarstwo i szuria, propagujące cud-miód-malina i orzeszki specyfiki, które sprawią, że utrzymasz magicznie zdrowie bez wysiłku lub wyleczą cię ze wszystkiego. Problemy z tarczycą? Po co zdrowe, zbilansowane odżywianie i ruch - lepiej pić płyn Lugola. Problemy z nadwagą? Pij ocet. Obżerasz się na noc i nie możesz spać? CBD najlepsze. Stawy bolą? Okładaj kapustą, spluń przez prawe ramię dwa razy i tańcz nago o północy w rytmie poświęconych w czasie pełni bongosów. Tym sposobem, zamiast rozwijać rynek fitness, czy ogólnie związany ze zdrowiem, to żyjemy w kraju, gdzie jest więcej wróżek-tarociarek niż saun i ścianek wspinaczkowych, a placówek medycznych i lekarzy mamy 2x mniej niż średnia europejska. Za to posiadamy nieprzebrane ilości szeptuch i znachorów. Jako dla pracodawcy ma to też dla mnie inny wymiar - pracownicy otyli są mniej wydajni. Pracują wolniej - szybciej się meczą i potrzebują dłuższych przerw, a także częściej chodzą na zwolnienia. I żeby nie było - wydałem krocie na ergonomiczne fotele terapeutyczne, podkładki lędźwiowe, wsparcia nadgarstków i inne bajery, ale i tak mam regularne zwolnienia związane z kodami na kręgosłup, gdzie ok 90% takich L4 (tak, na drukach L4 jest kod choroby gdyby ktoś nie wiedział, więc pracodawca może to sprawdzić) pochodzi właśnie od pracowników z nadwagą lub otyłych.

Odpowiedz
avatar didja
8 10

@Puszczyk: Tak na marginesie: dlaczego masz podgląd do kodu choroby (ICD-10)? Przecież to jest dana wrażliwa, chroniona prawnie, ona powinna być tylko w wersji, którą widzi ZUS i pracownik. Jak mi neurolog dawał zwolnienie i drukował kopię, która "szła" do pracodawcy, to w tej kopii pole ICD-10 było puste, widniało tylko na kopii zusowsko-medycznej. Ja bym na Twoim miejscu zapytała ZUS-u, bo potem będziesz mieć problemy prawne.

Odpowiedz
avatar Kestrel
1 5

@Puszczyk: Gdyby chodziło tylko o walor estetyczny,to pal licho, co kto lubi. Ale tak jak piszesz - zdrowe jedzenie jest znacznie trudniej dostępne i znacznie droższe niż żarcie śmieciowe. Dzieci od małego przyzwyczajone są do słodkich i słonych przekąsek,bo tak jest szybciej, łatwiej i wszyscy koledzy/koleżanki tak jedzą. Pewnie mnie zaraz zminusują, ale jeśli osoba jest świadoma, że jej styl życia działa na jej niekorzyśc, jest niezdrowy etc i świadomie decyduje się NIC z tym nie zrobić, to jak dla mnie idzie po najmniejszej linii oporu i patrzy tylko przez pryzmat tego,co jest dla niej łatwe i przyjemne. A to coś już mówi o jej charakterze

Odpowiedz
avatar Puszczyk
4 18

Nikt nie wytykał nikogo palcami, tylko były obiektywne uwagi, że nadwaga i otyłość są niebezpieczne dla zdrowia i uzasadnianie lenistwa i brak umiejętności zadbania o siebie i swoje zdrowie jako "wolnością wyboru" jest zwyczajnie dziecinne.

Odpowiedz
avatar Morog
8 8

A ja mam głęboko gdzieś co o mnie inni mówią, spróbujcie tego kiedyś drogie panie

Odpowiedz
avatar T3TRU53K
7 19

Żyjemy w czasach gdzie nie można mówić prawdy. Ten portal i oceny mojego komentarza będą tego świetnym dowodem (doświadczyłem tu tyle nienawiści i nietolerancji jak nigdzie indziej w całym swoim życiu, a to dlatego, że mam swoje zdanie). Jeśli jesteś gruba to każdy może Ci zasugerować dietę, bo nie wie dlaczego jesteś gruba. To chęć pomocy, a nie nienawiść. Natomiast nikt nie może się z Ciebie wyśmiewać czy Cię poniżać. To dwie różne sytuacje i zachowania. Wy to wszystko spłycacie z nawyku lenistwa. Same piszecie, że "nie chce Wam się rezygnować z...", więc tak to jest lenistwo. I spoko Wasze życie, ale każdy wybór ma swoje konsekwencje. Przez to poznacie więcej chamów na ulicy, więcej dobrych rad żywieniowych wśród rodziny i znajomych oraz znacznie mniejsze zainteresowanie Wami płci przeciwnej. Nie chcecie tego? Skończcie z lenistwem i konsekwencją tego będzie sport, dieta czy brak słodyczy. KAŻDY wybór to jakieś konsekwencje, a Wy byście chcieli żyć wygodnie i leniwie bez żadnych konsekwencji. To tu jest problem i większość ludzi nie rozumie, że każdy wybór to szeroki wachlarz konsekwencji. Oczywiście nie dotyczy to tylko osób z nadwagą, ale choćby błahostek typu "stanę na chwilę na zakazie tylko fajki sobie kupię", a za 3 minuty "ta zła policja nie ma co robić tylko mnie gnoi, no komu to przeszkadzało?". Wszystko ma swoje konsekwencje.

Odpowiedz
avatar Fahren
-2 12

Pierwsze - Publikowanie historii, którą można komentować, może spowodować komentarze, które autorowi się nie spodobają. To jest wolność słowa. Drugie - Nadwaga jest równie niezdrowa, co niedowaga. Różnica polega na tym, że zrzucić kilogramy jest stosunkowo łatwo, porównując do przybrania na masie. Ja na ten przykład miałem stałą niedowagę, ok 20 kg. Miesiące na tzw "śmieciowym żarciu" spowodowały wahania wagi w okolicach kilograma. W tym samym czasie znajoma postanowiła swoją nadprogramową grawitację zrzucić. I zrzuciła, bo zwyczajnie wzięła się za siebie i sama się pilnowała

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-3 7

@Fahren: to fakt - przytyć jakościowo (w mięśniach) to większy wyczyn niż schudnąć. Też się z tym długie lata borykałem. Liczenie kalorii, mikro i makroskładników, specjalistyczny trening i jak krew w piach, a wciągałem 2x, a niekiedy nawet 3x tyle, niż to wynikało z liczb. Przytycie 10kg zajęło mi dwa lata, a znajomi co zaczęli odchudzanie, to tracili tyle w 2-3 miesiące.

Odpowiedz
avatar niemoja
3 5

@Fahren: "Zrzucić kilogramy jest łatwiej niż przybrać"? A mogę wiedzieć, na jakiej podstawie wysunąłeś taki wniosek? Bo znajoma schudła a ty nie przytyłeś? Może, po prostu, ona się bardziej starała? Osób z niedowagą mamy około 5 %, podczas gdy tych z nadwagą - ponad 60 % i ten odsetek stale się zwiększa. To chyba świadczy, że przybieranie na wadze jest dużo łątwiejsze niż tracenie.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
0 0

@niemoja: chodzi o jakościowe przybieranie na wadze, a nie zwyczajowe otłuszczanie się.

Odpowiedz
avatar digi51
4 10

Większość z osób, które popełniła tu historie o byciu grubym wspomina o rodzicach i ich biadoleniu o otyłości dzieci. Rozmiar 42 to de facto rozmiar normalny, sama kupowałam spodnie w tym rozmiarze mając BMI w normie, taka budowa ciała, więc nie jesteś otyła. Ale jeśli chodzi o osoby z otyłością... Wyobraź sobie, że masz dziecko, dorosłe już, ale nadal to Twoje dziecko. Widzisz, że dziecko ma szkodliwe nawyki, które negatywnie wpływają na jego zdrowie, jakość życia i samopoczucie. Dziecko kochasz, więc chcesz, aby te nawyki porzuciło i żyło mu się lepiej. Tak, dziecko jest dorosłe, ale pozostaje Twoim dzieckiem i chcesz dla niego jak najlepiej. Nie wiesz, jak je zmotywować, więc biadolisz, bo przecież nie zmusisz. Dziecko się obraża, bo przecież ono wie, że nawyki są szkodliwe, ale to jedyne co w życiu mają... Wiesz, gdyby chodziło o moje dziecko to też zaczęłabym się martwić.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@digi51: kwestia jeszcze, czy dany rodzic autentycznie sie martwi, czy też próbuje się dowartościować kosztem tego dziecka. Moja mam potrafi w jednej rozmowie, zresztą na zupełnie inny temat, nazwać mnie grubasem i zarzucić mi chorobliwe wychudzenie, zagrażające życiu. Nie wiem, jakie ma przy tym intencje, ale trudno jest takie komentarze traktować poważnie.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@Crannberry: Prawda, takich rodziców też nie brakuje. Wydaje mi się, że sporo ludzi ma problem ze "zgrabnym" wyrażaniem swojej troski. Moja mama do takich należy, przekochana i wiem, że nigdy nie ma nic złego na myśli, ale swoimi komentarzami potrafi podnieść ciśnienie. W takim wypadku nie określiłabym tego piekielnym, podobnie mama koleżanki, wydaje jej się, że jak będzie truć tyłek, żeby sobie znalazła inną pracę (ma słabą płatną i sama jest z niej niezadowolona) to tak się magicznie stanie. To jest irytujące, ale nie piekielne.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@digi51: Jak ktoś ma dobre intencje, tylko je koslawo wyraża, to jeszcze pół biedy. U mojej jest to albo bezinteresowna złośliwość, której nie potrafi kontrolować, albo leczenie jakichś swoich kompleksów i frustracji, bo rzeczy, które potrif powiedziec, są nie dośc, że bardzo krzywdzące, to jeszcze oderwane od rzeczywistości. Bo z troski raczej nie wynikają sytuacje typu: - Czasy liceum, sztuka, którą napisałam zdobywa kilka nagród w młodzieżowych konfrontacjach teatralnych. Podczas ceremonii w teatrze wychodzę na scenę odebrać nagrodę, wracam na miejsce, a mama komentuje: "wyglądałaś na tej scenie jak obrzydliwy, tłusty salceson. Jeszcze nigdy się tak nie wstydziłam". (żadnej nadwagi absolutnie w tym czasie nie miałam, wyglądałam jak przeciętna nastolatka w latach 90, więc nie wiem, po co to było) - Już w dorosłym wieku, mieszkałam w Irlandii, gdzie pracowałam jako stewardessa w państowych liniach. Mama mnie odwiedziła, oprowadziłam ją po Dublinie, zabrałam na dobra kolację, potem wieczorem jeszcze na jakiś musical. Na następny dzień zaplanowałam wycieczkę za miasto, chciałam, żeby miała atrakcyjny pobyt. Po powrocie z musicalu, opowiadam jej, dokąd pojedziemy nastepnego dnia, ale widzę, że nie słucha, tylko o czymś intensywnie myśli. Pytam, o co chodzi, i słyszę, że "już nie wiedziała, gdzie ma uciekać wzrokiem przed ludźmi, tak się strasznie wstydzi pokazywać ze mną na ulicy, bo nigdy nie przypuszczała, ze jej córka będzie kiedykolwiek zarabiać na życie sprzątając lotniska (he?????), jak jakiś najgorszy plebs, no ale wiadomo, że takiej idiotce i grubasowi (nosiłam wtedy rozmiar 34-36, mama 44) nikt lepszej pracy nie da. I że nie moze sie doczekać, kiedy będzie mogła wreszcie wrócić do Polski i przestać sie wstydzić." W tym momencie już zrobiłam awanturę. Następnego dnia mnie przepraszała, mówiąc, że "nie wie, dlaczego cos takiego powiedziała, samo się jakos wyrwało" Tyle, że z wiekiem człowiek się uczy na takie rzeczy uodparniać i nie brać tak bardzo do siebie.

Odpowiedz
avatar Balbina
3 3

@Crannberry: Moja całe życie wpie.......... wszystko co zywe i na drzewo nie ucieka.Dojadała po tacie plus tłuste jedzenie na porządku dziennym. Z czasem ciało tak narosło że to była już otyłość a nie nadwaga. Ale jak się zestarzała to powoli chudła(wrzody pewnie tez w tym pomogły) No i jak tak schudła to potrafiła mi wytykać moją nadwagę. Jak to ja wyglądam.Ciągle przytyki,sugestie,obkręcanie się dookoła z komentarzami żebym brała z niej przykład.Noż kurka wodna. W końcu warknełam że mam jeszcze przed sobą 22 lata chudnięcia bo tyle mi brakuje do jej wieku a najlepiej niech sobie przypomni jak wyglądała w moim wieku.

Odpowiedz
avatar Bryanka
12 20

Wisi mi i powiewa czy ludzie są grubi, chudzi, różowi, czy zieloni dopóki nie produkują "żal postów" w stylu: "Chciałbym w sobie coś zmienić, ale w sumie nie chcę, bo musiałbym zmienić nawyki, zresztą nie wiem nawet jak, raz próbowałem, ale nie wyszło". Naturalnym jest, że wtedy czytelnicy próbują podać jakieś rady, czy pomysły, lub podzielić się własnymi doświadczeniami. Wtedy następuje obraza majestatu i kolejne już bardziej histeryczne "żal posty" w stylu "ALE MNIE JEST DOBRZE TAK JAK JEST!!!!". Mamy takie osoby po prostu "ojojać" jaki to świat jest wredny i niesprawiedliwy, bo jedni wpieprzają pizzę i czekoladę i nawet grama nie przytyją, a Ty robiąc to samo tyjesz? No ludzie....

Odpowiedz
avatar shpack
2 10

Podejście społeczeństwa do problemu nadwagi jest jak najbardziej słuszne. To ono będzie ponosiło koszty leczenia np. cukrzycy, zawałów, operacji biodra, kolana, kręgosłupa itp. I nie, z Twoich składek by na te dzialania nie wystarczyło . Społeczeństwo musi to pokrywać.

Odpowiedz
avatar niemoja
0 8

@shpack: To ja proponuję zamknięcie stoków narciarskich. W końcu koszty połamanych nóg też pokrywa społeczeństwo, czyż nie?

Odpowiedz
avatar niki1990
3 3

A ja wiem ze jestem gruba. W moim przypadku winę za to ponosi wyłącznie ciąża i poczyniona przez nią dewastacja mojego organizmu. Chociaż moja dieta jest głównie płynna (soki, woda) a pokarmy bardziej stałe występują raz dziennie, to od 7 lat nie mogę schudnąć, a jeśli już to bardzo wolno. Co z tego, że nie przekraczam dziennie 600-800 kcal, skoro nie chudnę? Był czas, gdy kupowałam ciuchy w rozmiarze XS i zapewne już nie wróci... A wszystko przez ciążę.

Odpowiedz
avatar Shi
-1 1

@niki1990: to, co piszesz jest niepokojące. Jeśli to przez ciążę to próbowałaś badać hormony i je regulować? Czasem trzeba się nameczyc by znaleźć lekarza, który to weźmie na poważnie, ale warto. Dla swojego zdrowia. Jeśli jesteś z Opolszczyzny lub okolicy to mogę polecić naprawdę świetną panią endokrynolog. Niestety na nfz się do niej czeka 6 lat, ale 100-150 zł (nie pamiętam dokładnie ceny, ale w tym przedziale) + bilety pkp kilka razy to mała cena za zdrowie... Pani endokrynolog też może polecić dobrego dietetyka, który dopasuje dietę pod dane choroby (np. ja dzięki diecie wyleczyłam insulunoopornosc, a znalazło się w niej miejsce na coś dobrego). Nie rozumiem jak można nie szanować swojego zdrowia i gdy wyraźnie jest coś nie tak nie szukać pomocy :/ jak tak macie to zdrowie gdzieś to oddajcie, ja chętnie się nim dobrze zaopiekuję...

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 2

@Shi: czy można prosić namiar na tego endokrynologa? Pochodzę z Opola i właśnie szukam kogoś dobrego w celu zasięgnięcia drugiej opinii

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@Crannberry: pani Iwona Sikorska-Żurawel, przyjmuje w Strzelcach Opolskich w szpitalu, ale i prywatnie. Nie pamiętam adresu dokładnego (jak znajdę to napiszę), ale pamiętam, że mieści się gabinet w bloku, wchodzi się z drugiej strony bloku niż są klatki schodowe i przechodzi przez fryzjera, czy coś w ten deseń (poczekalnia i korytarz są wspólne). To chyba była ul. Jankowskiego, ale potwierdzę jak będę mieć dostęp do kalendarza... Nam nadzieję, że dane są aktualne, bo byłam u niej jakieś 1,5 roku temu ostatnio (teraz czekam cierpliwie na termin na NFZ w szpitalu, bo się nie dzieje nic nowego z moim zdrowiem, obecnie.) EDIT: udalo mi sie znaleźć. Jankowskiego 2, 47-100 Strzelce Opolskie. Zapisany numer do rejestracji mam 694242035, ale nie wiem czy aktualny...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 kwietnia 2021 o 22:36

avatar konto usunięte
-2 2

@niki1990: Winę ponosisz Ty, a nie ciąża. Jesteś gruba bo nic ze sobą nie robisz

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Skończ wylewać swoje żale tutaj. Jesteś gruba to jesteś, kogo to interesuje?

Odpowiedz
Udostępnij