Jestem kierownikiem pociągu
Prowadziłem pociąg z Berlina do Warszawy zwany potocznie BWE (Berlin-Warszawa Expres). Od Berlina do pierwszej stacji przed granicą(Frankfurt Oder) pociąg prowadziła drużyna niemiecka, a dopiero dalej do Warszawy prowadziliśmy go my.
Ledwo ruszyliśmy, a już po chwili do przedziału służbowego wparowała zdenerwowana podróżna. W wagonie bezprzedziałowym było bardzo zimno(temperatura na zewnątrz oscylowała wokół 0). Ogrzewanie w ogóle nie działało. Pani nie chciała grzecznie zwrócić mi uwagi. Poza naprawą ogrzewania zażądała ode mnie zwrotu pieniędzy za bilet, a gdy jej odmówiłem zaczęła straszyć mnie zwolnieniem z pracy.
Wchodząc do wagonu zastałem kilkunastu podróżnych opatulonych w zimowe kurtki. Ogrzewanie nie było uszkodzone. Wystarczyło przestawić przełącznik z pozycji 0 na 1 i już po kilku minutach w wagonie było przyjemnie ciepło.
Podczas kontroli biletów okazało się, że podróżna jechała tym pociągiem z samego Berlina. Zapytałem się jej więc dlaczego nie zgłosiła tego faktu drużynie niemieckiej. Pani udała, że w ogóle mnie nie słyszy.
Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego Polak do niemieckiego konduktora nawet słowem się nie odezwie. Ale nas bez problemu można mieszać z błotem.
Kolej
Pewnie nie zna języka na tyle, aby ich opierdzielić ;)
OdpowiedzPodróżnych bym się raczej nie czepiał, Na pewno robili co mogli. Jechałem kiedyś tą trasą w drugą stronę i wielosystemówka Siemens EU44 w malowaniu 100 lat Niepodległości coś nawalała z podawaniem 3kV na wagony i się w przedziale nieco się gotowałem z powodu braku klimy. Pani w wagonie restauracyjnym stwierdziła, że to normalne, że prądu za granicą brakuje. Tak jak kiedyś zimą w pociągu z Krynicy, było w wagonie -10 bo sprzęg 3kV podłączyli dopiero w Muszynie, gdzie z zmieniali czoło pociągu. I jeszcze słowo o niemieckiej drużynie konduktorskiej. Za granicą wlazła Frau Schaffner i coś jej ta niemiecka maszynka kodów nie przyjmowała, więc do mnie z ryjem, że kartka jest pognieciona i wola o ausweis. Kiedy błysnąłem paszportem z jednorożcem, lwem i koroną na okładce to tak jakby pieron strzelił na miejscu, zgięła się w ukłonie i odparowała z przedziału. Może nie lubi Polakow.
Odpowiedz@Dominik: pokaż ten paszport
Odpowiedz@Dominik: Polak z brytyjskim paszportem w niemieckim pociągu-jak nic dziadek pani konduktorki musiał dostać "wmiche" od polakó na brytyjskim niebie...
OdpowiedzWcale nie takie rzadkie zachowanie naszych rodaków za zachodnią granicą. Do Niemca buzi nie otworzy, bo albo nie zna języka, albo się boi, albo wydaje mu się, że nadal trwa wojna i jak coś powie, to go rozstrzelają. Ale jak tylko przekroczy polską granicę, włącza mu się tryb „zarabiam w OJRO, więc liż mi buty plebsie”
Odpowiedz@Crannberry: no dokładnie to chciałam napisać. Nawet w miejscu gdzie mieszkam to znalazł by się jakiś procent który byłby w stanie chcieć rozstrzelać.
OdpowiedzŻeby zwrócić uwagę niemieckiemu konduktorowi trzeba by znać język. A żeby pieprzyć jeszcze lepiej znać
Odpowiedz@misiafaraona: wystarczą podstawowe słowa - scheisse kalt hurensohn!
OdpowiedzA to drużyna konduktorska nie może się przejść sama z siebie po pociągu i sprawdzić, czy ogrzewanie jest wyączone?
Odpowiedz