Wczoraj aż postanowiłem sprawdzić, czy nic się w przepisach o handlu nie zmieniło, ale nie znalazłem żadnej wzmianki o tym, że zmianie uległy przepisy o sprzedaży papierosów.
Wychodzi na to, że to tylko moje "szczęście", iż ostatnimi czasy regularnie natrafiam w sklepowych kolejkach na piekielnych palaczy, a raczej nabywających papierosy. Są to 2 typy:
1. Zrobił/-a już zakupy, teraz moja kolej. Zaczynam rozkładać reklamówkę, aby jak najszybciej spakować się i nie blokować kolejki. Wtem ten ktoś przede mną: "Jeszcze papierosy poproszę...". I pół biedy, jeśli wie jakie, te papierosy są, szybko zapłaci i sobie pójdzie. Często jednak są sytuacje typu:
- Poproszę X.
- Nie mam niestety.
- Hmm.. a co Pani ma z linków niebieskich?
- X, Y albo jeszcze Z.
- Hmmmmmm, no to Y. (po chwili, kiedy kasjerka już trzyma papierosy w dłoni) Albo nie... jednak X...
Takich delikwentów wsadzałbym do jednego kotła w piekle z tymi, którzy czekając na stacji paliw na hot-doga gapią się w ścianę, a dopiero kiedy pracownik bierze bułkę do ręki i pyta o sosy, to ci zaczynają studiować jakie są i dobierać.
Powyższą sytuację (z papierosami) miałem już kilka razy. Nie wiem, czy to jakaś strategia finansowa, że na papierosy ma oddzielne fundusze, czy jak nie widzi tej pozycji na paragonie z innymi produktami to ma spokojniejsze sumienie? W każdym razie blokuje kolejkę i podnosi innym ciśnienie.
2. Wchodzi do sklepu, od razu podbija do kasjerki i nie zważając na kolejkę informuję ją, że on/ona "tylko po papierosy". Jakby rzuciła/-a w stronę tłumu "Przepraszam, ja tylko papierosy, mogę?" to przypuszczam, że nikt by awantury nie robił, ale takie wpychanie się, jakby papierosy sprzedawane na mocy jakichś specjalnych przepisów, uważam za chamskie.
Na szczęście takie "atrakcje" przydarzały się w sąsiednich kolejkach, albo jeszcze kiedy byłem w trakcie robienia zakupów, bo gdyby zdarzyło się przede mną to powiedziałbym coś w stylu "Widział/a Pan/Pani tą kartkę na drzwiach, że papierosy sprzedawane są poza kolejnością? Ja też nie. Zapraszam na koniec kolejki".
I zanim ktoś powie "Ooo, bo Ty nie rozumiesz jak to jest..."- rozumiem, bo sam palę. Może nie dużo, ale jednak. I nigdy do łba mi nie przyszło, żeby wcinać się w kolejkę w markecie, czy też kupować oddzielnie od innych produktów.
Tym bardziej, że papierosy są w tej samej cenie w supermarkecie, osiedlowym sklepiku i na stacjach paliw, więc chcąc kupić tylko je, da się unikać kolejek, albo pójść tam, gdzie są mniejsze.
market
Bardzo polecam kasy samoobsługowe ;) Od roku w hipermarketach korzystam tylko z takich kas i nie dość, że nawet kiedy do normalnych są długie kolejki to do samoobsługowych zwykle nie, to jeszcze możesz spokojnie we własnym tempie zrobić zakupy bez wkurzających ludzi przed czy za Tobą ;)
Odpowiedz@jass: Dokładnie tak. Ludzie się chyba boją tych samoobsługowych.
Odpowiedz@sanuspg: Korzystam z samoobsługowych, ale niestety problem w niektórych sklepach jest taki, że w razie problemu czasami trzeba bardzo długo czekać, żeby ktoś podszedł :/
Odpowiedz@sanuspg: mi sie za prawie kazdym razem psuja, wiec ich unikam
Odpowiedz@jass W "moim" supermarkecie po wybuchu zarazy zamknięto kasy samoobsługowe. Jak najbardziej zgodnie z belgijskim poczuciem logiki:)
Odpowiedz@jass: samoobsługowe kasy to błogosławieństwo, ale w Lidlu UDRĘKA!!! Kompletny niewypał, wolę stać w kilometrowej kolejce do kasjerki, niż użerać się sama z kasą, która myśli wolniej, niż mój komputer sprzed 15 lat...
Odpowiedz@Nulini to prawda. Za to te w Biedrze są super! POTRZEBNE INFORMACJE! :D
Odpowiedz@jass: niestety nie wszędzie są, w mojej okolicy nie ma takich w ogóle niestety
OdpowiedzDopiszę swoją historię dotyczacą niezdecydowania i nieogarnięcia. Idę do apteki.Dwa stanowiska zajęte.Pani stoi juz pewnie dłuższy czas bo sporo lekarstw obok niej(w drugim to samo) Ok.10-15-20 min.Już mnie lekko trafia ale cóż i tak bywa. Co chwila wyciąga inną kartkę z kodem do recepty. Odwracam się a na zewnatrz juz stoi z 10 osób. No i w pewnym momencie hit.Pani prosi farmaceutę o wystawienie wszystkich lekarstw z kolejnej karteczki na ladę bo ona nie pamięta które ma wziąść a które nie.Ona sobie po opakowaniach i ich szacie graficznej przypomni co jest potrzebne. No i tu się moja cierpliwość skonczyła. Rozjazgałam się na cały głos że chyba sobie jaja robi. Jak się idzie do apteki to człek ma sie przygotować a nie "organoleptycznie"wybierać leki.Dziki tłum za nią a ona ma to w dupie.A jak się nie ma długopisu i kartki to wystarczy zrobić zdjęcie potrzebnych leków. I jeszcze się facetowi dostało bo puscił mi tekst że czemu się denerwuję bo jak jemu to nie przeszkadza to i mi nie powinno. No tak panu to jest obojetne czy tą babę bedzie musiał obsługiwać czy inną.A mnie nie jest obojętne że stoje pół godziny bo nieogar wszedł do apteki.
OdpowiedzChyba się pogubiłam. Miała na kartce wypisane leki, z których tylko część miała zażywać (wystawić leki zapisane na kartce, bo nie pamięta, które wziąć)? Bardzo dziwna ta lista zakupów.
Odpowiedz@Balbina: W aptekach bywa jeszcze inny problem - klienci którzy z jakiegoś powodu czują potrzebę, żeby przy okazji zakupów opowiedzieć farmaceucie ze szczegółami o swoich dolegliwościach. I nawet mniejsza o to, że niekoniecznie mam ochotę słuchać takich opowieści stojąc w kolejce, no ale jednak nikt tam dla przyjemności nie stoi i wypadałoby się nieco pospieszyć. Farmaceuci też zwykle nie widzą powodu pospieszać takich klientów, mimo że przecież widzą, że czekają kolejne osoby. Miałam latem taką sytuację, że właśnie miałam wejść do apteki, na co pojawiło się babsko, które mi w geście zatrzymania machnęło łapą przed nosem i się wepchnęło zamiast mnie (baba ma najwyraźniej taki zwyczaj, parę dni wcześniej wepchnęła się w kolejkę na poczcie, a kolejka była potężna; jak później ludzie pytali babkę, która ją przepuściła, czemu to zrobiła, to ta odpowiedziała, że nie chciała się kłócić...). W każdym razie baba weszła do apteki, ja z zaskoczenia nic na to jej wepchnięcie nie powiedziałam. Ale weszłam za nią, stając oczywiście w sporym odstępie (poza nami i farmaceutą nikogo więcej nie było). I zaczęła mu opowiadać, jak to potrzebuje tych leków bodajże dla wnuczki (używała imienia), jak tam się wnuczce żyje i w ogóle. Gada, gada, farmaceuta nic. W końcu kupiła co miała kupić, odwraca się i widzi mnie. I wyskakuje do mnie z pyskiem czemu podsłuchuję xD Błyskawiczne riposty nigdy nie były moją mocną stroną, więc walnęłam tylko bezmyślne: najwyraźniej miałam potrzebę. Baba fuknęła i poszła, a farmaceuta patrzył na mnie jakbym to ja zachowała się niestosownie...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2021 o 19:45
@Felina: Nie ,na kolejnej kartce mała kod do e-recepty. Chyba robiła zakupy dla całego osiedla bo zanim wyskoczyła z tym oglądaniem leków to dyktowała numery e-recepty z kartek. Np,wybieram leki dla taty to albo wszystkie albo biorę ten co mi jest potrzebny na cito.Ale wiem co chcę a nie proszę żeby mi połozono wszystkie na ladę a ja sobie popatrzę po opakowaniu które mi się kończą i tylko te wezmę.
Odpowiedz@jass: Niestety ale ciągle u nas jest tradycja że farmaceuta to zawód prawie taki sam jak lekarz.Prestiż bo to pani,pan magister. A w większości to technicy farmacji( nie umniejszając ich wiedzy i umiejetności) I ludzie traktują ich jak konfesjonał albo wizyte u lekarza. Bo i tu i tu się spowiadają. A pewnie jako pracownik u kogoś to nawet nie mogą się odezwać. Niedawno przeczytałam że w paru aptekach "odkryto" kamery nie tylko rejestrujące klienta ale także całą konwersację.O czym klienci nie wiedzieli.
Odpowiedz@Balbina: WZIĄĆ, tam nie ma Ś @jass: najgorzej goowno farmaceute i cala kolejke obchodzi czyjas historia zycia, na pogaduszki niech sie umowi z kims znajomym lub chociaz w jej wieku
Odpowiedz@Balbina: Jak to dobrze, że ty jesteś taki "ogar" w aptece, bo idziesz tylko po syrop i podpaski urologiczne. Jak byś miała sześć receptowych kodów od trzech różnych lekarzy, gówno byś wiedziała, pod którym kodem jakie leki figurują, w jakich ilościach, a nawet, który kod jest od którego lekarza. Widocznie twoja wyobraźnia tak daleko nie sięga, żeby pojąć, iż niektórzy ludzie mają szereg dolegliwości, na które przyjmują czasem kilkanaście różnych leków. Nie muszą pamiętać wszystkich nazw, zwłaszcza, że niektóre mogą brzmieć podobnie, lub biorą je od niedawna. Ale dla ciebie - OCZYWIŚCIE - pani przyszła wykupić leki dla połowy osiedla. Zapewne też do łba ci nie przyszło, że nie każdy ma taką kupę kasy, żeby śmiało zostawić w aptece z "pińcet" złotych, więc musi zdecydować, które leki tymczasem odpuścić, a które są niezbędne. W dobie recept papierowych problem był żaden. Podając receptę w okienku pacjent mówił "bez leku X i Y poproszę". Słusznie cię zjechał pan farmaceuta. Apteka to nie piekarnia. A ty, zamiast zatrzasnąć dziób, jeszcze go szerzej otworzyłaś. Bo, UWAGA, jaśnie pani weszła do apteki, jej się śpieszy, i jakiś NIEOGAR nie będzie tu czasu mitrężył. Bo, jak powszechnie wiadomo, w sklepach i aptekach mają prawo kupować wyłącznie OGARY. A dla nieogarów - zero tolerancji! Zwłaszcza dla niezamożnych, schorowanych emerytów!
Odpowiedz@Armagedon: Odezwał się wszystko wiedzący omnibus. Spadaj na cokolwiek chcesz. Aha i nie był to schorowany emeryt tylko babka w sile wieku. Widocznie ją rozumiesz bardzo dobrze bo jestes takim samym nieogarem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2021 o 9:21
@Armagedon: Nie przejmuj się, nie jesteś jedynym i schorowanym emerytem.
Odpowiedz@Balbina: Z aptekami też ostatnio jest coś nie tak, wydanie prostej recepty zajmuje 5 minut, bo pracownik apteki sprawdza i skanuje leki po kilka razy. Jeszcze jakby to były leki na bazie narkotyków to bym zrozumiał, ale zwykły antybiotyk na powikłania po przeziębieniu.
Odpowiedz@Armagedon: Wiesz - oni są, po prostu, doskonali i ogarnięci, a reszta to barachło nie godne miana człowieka i jako tacy nie powinni wchodzić tym doskonałościom w drogę. Zazdroszczę takim, bo zdarzyło mi się kilka razy zapomnieć, że miałam kupić te papierosy i kupuję je po zapłaceniu za podstawowe zakupy. Fakt - nie wybieram, tylko kupuję konkretny gatunek, jeśli jest - jeśli nie ma - kończę zakupy - nie przypuszczałam, że to aż takie irytujące, a i nie zauważyłam, aby ludzie za mną jakoś szczególnie reagowali na ową sytuację.
OdpowiedzNa serio widziałeś takie sytuacje tylko w kontekście palaczy i papierosów? Wiele razy obserwowałam próby wcinania się w kolejkę, ale akurat ani razu nie widziałam, żeby ktoś użył argumentu, że on tylko po papierosy. W sumie ci ludzie nie używają żadnych argumnetów oprócz "bo ja muszę..."
Odpowiedz@digi51: Psychologowie zbadali i udowodnili że jakkolwiek umotywujesz swoją prośbę to szanse na jej spełnienie znacznie wzrastają, choćby umotywowanie było absurdalne. Wątpię jednak czy ludzie czytają takie prace naukowe, raczej to efekt wyuczenia się.
OdpowiedzCoś jest w tym oddzielnym budżecie. Poza psychologiczną różnicą dla kupującego, asystent rodziny z MOPS może sprawdzać rachunki i niektóre rodzaje dofinansowań rodziny nie obejmują alkoholu i papierosów. Osobiście jak kupuję coś "na oddzielny" paragon to wrzucam też na taśmę i informuję kasjerkę, ale papierosy są podawane przez kasjerkę, więc jakbym palił pewnie też mógłbym zapominać.
Odpowiedz@jan_usz: ewentualnie ktoś może też ukrywać przed żoną/mężem, że podpala
Odpowiedz@szafa: Fakt palenia trudno ukryć, ale fakt ile pieniędzy się na to wydaje dużo łatwiej w ten sposób.
Odpowiedz(kasjerka zaczyna kasować moje zakupy) - I poproszę jeszcze papierosy - Gdy skończę kasować (kasjerka kasuje przedostatni / ostatni towar) - Poproszę papierosy - Za chwilę! (kasjerka skończyła kasować) - Przypominam o papierosach - Ale to na osobny rachunek, bo ten już zamknęłam ... I tak czas zakupów się wydłuża, płacę dwukrotnie, zamiast raz, mam dwa paragony. I tak prawie za każdym razem.
Odpowiedz