Mam wrażenie, że po ślubie mój brzuch wcale nie jest już mój, tylko stał się własnością niezliczonego grona osób.
Co słyszy świeżo upieczona mężatka?
- To teraz czas na dziecko!
- Musicie "przedłużyć" nazwisko.
- To kiedy bobas?
- Staracie się już o dziecko? (Panie, pięć razy dziennie się bzykamy!)
- A długo już się staracie?
- A wy myślicie o jakimś dziecku? Już tyle po ślubie i cisza... - Myślimy. - Tu nie trzeba myśleć tylko działać!
- Wiesz, bo ja mam takiego fajnego lekarza, on wam pomoże z tym dzieckiem!
- To może trzeba na badania pójść?
- A moje koleżanki mają już wnuki...
- A w nowym roku życzę wam dzidziusia!
- Jeszcze nie w ciąży? To co tak słabo? Nie ma co czekać! Zegar biologiczny tyka, a ty nie młodniejesz. Ja chyba muszę z twoim mężem porozmawiać i powiedzieć mu, jak to się robi!
Itp.
Strasznie mnie to irytuje, bo zdarza się bardzo często, a osoby pytające najczęściej nie należą do grona najbliższych. A jak to musi boleć, gdy są naprawdę poważne trudności z zajściem w ciążę? Nawet nie chcę myśleć.
Na ostatnie pytanie akurat mogę odpowiedzieć: cholernie boli, zwłaszcza, że z reguły takie pytania padają z ust dalekich krewnych lub powierzchownych znajomych. Jeśli szczerze odpowiesz, że są problemy, zaczyna się festiwal dobrych rad, na czele z "Musicie odpuścić to od razu się uda!". Nie rozumiem tego zaglądania komuś w macicę. Ja nie pytam o to, jak tam twoje jelita i kiedy ostatnio stolec był, bo mogę dobrego lekarza polecić...
Odpowiedz@Librariana: Hahaha uwielbiam to sławetne "jak odpuścicie to się uda", a jeszcze bardziej, żebym się pomodliła (!) a na pewno się uda. Nie wiem jak innym, ale mi akurat pomogła nowoczesna medycyna, nietani lekarz i niemal roczna terapia hormonalna.
Odpowiedz@helgenn: i tak mój numer 1 to "Jak adoptujecie dziecko to na pewno zajdziesz w ciążę, wiele par tak ma"... WTF?!
Odpowiedz@Librariana ooo właśnie, zapomniałam o tym słynnym: musicie odpuścic, wtedy się uda szybko! Skąd w ludziach takie przekonanie, że mlodym mężatkom wolno zaglądać pod kołdrę...
Odpowiedz@Librariana: A wiesz, że akurat "odpuszczenie" pomogło u osoby, którą znam? ;) Tzn może nie dosłownie, ale faktycznie starali się o dziecko niemal obsesyjnie, na tyle, że już pewnym momencie nie myśleli i nie mówili o niczym innym (zakładam, że bzykać się przy tym nie zapomnieli), potem pani dostała awans, udało im się kupić wymarzony dom, zajęli się remontem, na tyle, że zaaferowani nowym gniazdkiem i nowymi zadaniami w pracy jakoś tak zamietli temat dziecka pod dywan... i boom, ciąża. Stres wywołany obsesją zajścia w ciążę może jednak wpływać na płodność. Oczywiście "odpuszczenie" nic nie da jeśli jest po prostu inny problem znacznie utrudniający poczęcie dziecka.
Odpowiedz@digi51: dokładnie "odpuszczenie" dotyczy osób zdrowych, gdzie jedynym powodem trudności był stres. Poza tym łatwo to komuś powiedzieć, zwykle im dłużej człowiek się stara tym bardziej rośnie poziom jego irytacji. Zdecydowana większość przyczyn niepłodności leży gdzie indziej. Jak dostajesz od lekarza tabletki, zastrzyk i 3dniowe okienko na obowiązowe starania to ciężko mówić o jakimkolwiek wyluzowaniu w temacie.
Odpowiedz@helgenn: Domyślam się. Mi samo świadomie "wyluzowanie się" w jakimś temacie wydaje się wręcz niemożliwe, podobną złotą radą w każdej sytuacji życiowej jest "nie martw się" i nic poza tym, jakbym umiała przestać się martwić to bym przestała :D
Odpowiedz@Librariana: Podobnie jak u mnie z tym, że ja byłam w ciąży ale poroniłam. Ponieważ był to dopiero trzeci miesiąc,to o ciąży jak i o poronieniu wiedziało tylko kilka najbliższych osób. I oczywiście zawsze od dalszych znajomych trzeba było się nasłuchać odnośnie dziecka...A nie każdemu miało się ochotę tłumaczyć, co się stało.
Odpowiedz@digi51: bo rada "odpuść i wyluzuj" przy kilkuletniej, często bardzo kosztownej i wykańczającej psychicznie walce o dziecko jest równie taktowna, jak "weź się w garść" do osoby z depresją...
OdpowiedzJak to nie są bliskie osoby, a pytają uporczywie, to powiedz "a ch*j ci do tego, zajmij się swoim życiem". Może to niekulturalne, ale skutecznie ukróci kolejne pytania.
Odpowiedz@HelikopterAugusto jednemu powiesz, ale to nie załatwia sprawy, bo za chwilę znajdzie się kolejna osoba, która chętnie zainteresuje się czyimś życiem erotycznym.
OdpowiedzRozumiem Cię doskonale. Mnie co prawda raczej nie nękano takimi idiotycznymi komentarzami ale jak już córka się urodziła i teraz ma prawie 5 lat to słyszę" czas najwyższy na drugie". Nie dociera, że córka urodziła się z wadą wrodzoną i boimy się jak z kolejnym, że nie mamy pomocy ze strony babć żadnej. Mamy sobie zrobić kolejne dziecko bo TRZEBA, bo jedynaki są okropnie rozpieszczone, bo będą samotne, bo znienawidzą nas za to, że są sami. I o ile ja bym chciała tak, to mąż nie i po prostu takie komentarze są przykre dla mnie. Aha komentarze głównie słyszę od rodziców, które dzieci podrzucają babciom non stop a jak już dziecko mają to bajka i problem z głowy. Swoją drogą przykre, ale nie znam dorosłego rodzeństwa, która ma super relacje.
Odpowiedz@Aniela a jakby urodziła się Wam druga córka, to byłyby kolejne komentarze: to jeszcze chłopca trzeba do kompletu! Nie dogodzisz...
Odpowiedz@Aniela a gdyby trafiła się Wam druga dziewczynka, to posypią się teksty typu: oo, to teraz trzeba chłopca do pary! Ludziom nie dogodzisz...
Odpowiedz@Aniela: proponuje pytac o ich grafik oraz od razu rozpisac, co trzeba zrobic przy starszej i na ktore obowiazki pytajacy sie pisze :) @MegiMegi7878: ta a jak byloby troje, to pani to dla pincet plus
OdpowiedzTakie komentarze od razu sie wyśmiewa i ukróca, bo niby z jakiej racji masz tego słuchać? Odstaw uprzejmości na bok i każ im sprzeprzać w podskokach, niech sami sobie dzieci robią, jak im tak zależy.
OdpowiedzTe pytania są straszne... Ja je słyszę od kilku lat. Na początku się nie przejmowałam bo nie myślałam o dziaciach i tylko się śmiałam ale jak to mówią latka zleciały. Staramy się o dziecko już jakiś czas i te pytania strasznie mnie drażnią i bolą.
Odpowiedz"Już czas na dziecko" - Nidyrydy, już po piętnastej "Musicie przedłużyć nazwisko" - Kooooowalska, wystarczająco długie? "To kiedy bobas?" - Jak się urodzi "Staracie się już o dziecko?" Ta, nawet na testach ściągamy "A długo się staracie?" 14 godzin 39 minut na dobę, a co? "A wy myślicie o jakimś dziecku?" Ta, ale sąsiadka nie chce oddać "Wiesz, bo ja mam takiego fajnego lekarza" - I co, mam zaprosić go do trójkąta? "To może trzeba na badania pójść?" - Byłam na technicznym, z autem, nie pomogło "A moje koleżanki mają już wnuki" - emeryturę pewnie też? "W nowym roku życzę wam dzidziusia" - Nawzajem "Jeszcze nie w ciąży?(...)" - A co to, wyścigi są? Mam nadzieję, że chociaż poprawiłem humor
Odpowiedz@Fahren: I tak trzymać.
Odpowiedz@Fahren: hahahhaa, dobre!
Odpowiedz@Fahren: "A może mąż się powinien przebadać" - już wszyscy przebadani, mąż, sąsiedzi, listonosz
Odpowiedz@Fahren: @helgenn: piekno i zloto <3
OdpowiedzTo zwyczajnie nazywa się brak klasy. Dla mnie takie pytania są prostackie Januszowo-Grażynowe. Nigdy bym nie pomyślał, żeby pytać kogokolwiek o tak prywatną rzecz. Przecież, to już wchodzenie z buciorami w czyjeś życie. Przede wszystkim - nie każdy CHCE mieć potomstwo.
Odpowiedz@stupaaaas: ja osobiście odnoszę wrażenie, że puści ludzie, którzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia to sobie z tyłu głowy trzymają listę tematów "o czym wypada z kim gadać" i młode małżeństwo (klik!) pewnie się stara o dzieci, więc o tym trzeba zagadać. No wiesz, żeby SPRAWIC WRAŻENIE że się interesują. Dziwnym trafem zwykle wcale się nie interesują, tylko szukają okazji by sprzedać swoje mądrości :) jak dobrze być odludkiem :)
OdpowiedzIstnieje jedna skuteczna, aczkolwiek chamska (więc nie dla wszystkich) metoda zakończenia takich pytań; na zagajenie w stylu "A kiedy dzieci?" odpowiadamy z kamienną twarzą: "Jak zacznie kończyć we mnie, a nie na twarzy"
Odpowiedzproponuje odpowiedzi - nie chce o tym rozmawiac - to nasza decyzja, nie twoja - nie twoja sprawa - martw sie o siebie - a jak czesto ty uprawiasz seks bez zabezpieczenia? dla hardcorow - 3 razy juz poronilam - jestem bezplodna jak nie zadziala to ograniczyc kontakt
Odpowiedz