Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pomóżcie, czy jestem Piekielna? Dylemat z rodzicami, w dorosłym życiu zauważyłam, że…

Pomóżcie, czy jestem Piekielna?

Dylemat z rodzicami, w dorosłym życiu zauważyłam, że mam ogromne problemy z asertywnością i ocenianiem sytuacji względem moich rodziców.

Teraz jest już o wiele lepiej dzięki mojemu chłopakowi - bardzo dużo mi wyjaśnił, pokazał, było bardzo dużo łez, gdy orientowałam się jak powinno to wszystko wyglądać - wszystkie te rzeczy były dla mnie zawsze normalne i myślałam, że absolutnie każdy tak ma.
Zostało mi jedynie poczucie winy względem wszystkiego - zawsze czuję się winna za każdą negatywną sytuację, o której nawet usłyszę i nie dotyczy bezpośrednio mnie. Myślę, że jest to już tak zakodowane, że mi zostanie, ale mam teraz tę siłę, że wiem, że nie jest tak naprawdę, a jedynie sama sobie wkręcam.

Sytuacja zmieniła się jednak dość niedawno, gdy mój ojciec postanowił zdradzić matkę... Wspieram ją od tamtego czasu, pomimo, że gdy się to wydarzyło byłyśmy mocno pokłócone, zostawiłam wszelkie tematy z przeszłości i wspierałam, dzwoniłam, pisałam, odwiedzałam - chłopak uważa, że wręcz za często. Chciałam pomagać finansowo - każda taka propozycja kończyła się odmową na zasadzie, jak na razie jest okej daję radę, ale dziękuję, gdy będę potrzebować poproszę o pomoc.

Kilka dni temu zadzwoniłam do matki, rozmawiałyśmy dość długo przez telefon wszystko było dobrze, spytałam ją o kwestię pozwu rozwodowego, miała prosić swojego brata o pomoc w napisaniu i sama mi o tym wielokrotnie mówiła, odpowiedziała normalnie, chwilę jeszcze rozmawiałyśmy, rozłączyłyśmy się także w normalnych warunkach rozmowy. Po jakimś czasie od zakończenia rozmowy dostałam całą litanię SMS pretensji O WSZYSTKO, zarzuty, że ją kontroluję, nakłaniam, obrażanie mnie, było tego sporo, moje odpowiedzi były w tonie "wybacz, nie wiedziałam, że takie pytanie cię urazi nie to miałam na celu, już nie będę poruszać tego tematu, nie denerwuj się na mnie, stoję po twojej stronie".

W końcu padła wiadomość, która odebrała mi całą pracę i cały postęp, który zrobiłam do tej pory - otóż zdaniem matki jestem winna tego, co zrobił ojciec, ponieważ ją pilnuję takimi pytaniami, a jego nie pilnowałam "żeby się nie puścił". Żąda także ode mnie zabrania z domu rodzinnego psa, który jest z nami od 14 lat, jestem tym załamana, mieszkamy z chłopakiem na piętrze domu jego rodziców, oni mają już dwa psy, nasz pies rodzinny nie dogaduje się z innymi psami, a poza tym o domu decydują jednak rodzice chłopaka, dwa psy są dla nich wystarczające.

Cała ciężka praca moja oraz chłopaka poszła na marne. Od tamtego dnia nie umiem przemówić sama sobie, że nie jest to moją winą, a ona napisała tak po to, żeby mnie zranić. Ciągle o tym myślę, obwiniam się też o wszystko inne dokoła, czuję się okropnie. Wierzę w to, że powinnam jakoś temu zapobiec, pilnować go. Dodatkowo psa chciałam zabrać przy przeprowadzaniu się - rozważaliśmy mieszkanie, zamiast piętra domu specjalnie ze względu na to - wtedy wszyscy mi to odradzili, bo pies ma swój dom i domowników od szczeniaka, nie ma co mu mieszać w głowie. Jednak i tak czuję się, jakbym psa porzuciła jak na śmietnik, a teraz nie mam możliwości go wziąć.

Mój chłopak nie wie, że jest ze mną tak źle, nie mam serca powiedzieć mu, że cała jego kilkuletnia ciężka praca, pomoc mi i ogromne nerwy poszły na marne przez jeden SMS.

Powiedzcie mi proszę czy ja jestem Piekielna? Czy naprawdę zrobiłam coś złego zadając takie pytanie, czy na prawdę miałam jakiś wpływ na zdradę ojca, czy powinnam psa zabrać przy wyprowadzce z domu pomimo sprzeciwu wszystkich? Przyjaciele wspierają mnie, każdy podnosi na duchu i twierdzi, że to co robi moja matka nie jest zdrowe, jednak ja chodzę 24/7 z myślami, a co jeśli jednak ona ma rację jednak nikt nie ma odwagi mi tego powiedzieć?

Po tamtym ataku na mnie także zablokowała na telefonie CAŁĄ swoją rodzinę, nikt nie mógł się do niej dodzwonić, wszyscy pisali do mnie co z mamą, co też dało mi poczucie jakby była to moja wina, że ona odcina się od wszystkich bliskich.

rodzina matka porady

by ~APKETCVJJFN345
Dodaj nowy komentarz
avatar KatiCafe
27 27

Błagam! Znajdź jak najszybciej dobrego psychologa bo się wykończysz kobito!

Odpowiedz
avatar digi51
25 25

Nic, co się dzieje między dorosłymi nie jest winą dziecka. Jeśli ktoś jest na tyle, no nie wiem, głupi, podły? aby sądzić, że to, że coś mu nie idzie w życiu to wina dziecka, to nigdy nie powinien zostać rodzicem. To apropos sytuacji z przeszłości. Co do obecnej - niestety, Twoja mama prawdopodobnie nie może już upuścić swojej frustracji na ojcu, więc robi to na kim popadnie. Padło na Ciebie, bo byłaś blisko. Może faktycznie trochę przytłoczyłaś swoją chęcią pomocy, ale mimo wszystko jej reakcja jest nieadekwatna. Pewnie nic Ci to nie pomoże, bo takie urazy psychiczne nie znikają magicznie od jednego słowa, ale... to nie jest Twoja wina. Niezależnie od tego, ile dziecko ma lat, sprawy związkowe rodziców to są sprawy związkowe rodziców i dziecko nie ma na nie wpływu. A wszyscy wiemy, że dla osoby, która chce zdradzić ciągła kontrola to żaden hamulec, a wręcz bodziec stymulujący do szukania "oddechu" u osoby trzeciej.

Odpowiedz
avatar Crannberry
20 22

Tak jak już napisały poprzedniczki, zachowanie dorosłych ludzi, Twoich rodziców, jest czymś, na co absokutnie nie masz wpływu i nie ponosisz za nie odpowiedzialności. I Twoja matka nie ma prawa obraczać Cię o to winą, ani wylewać w ten sposób na Ciebie frustracji. Terapia wydaje mi się niezbędna, ale w zasadzie dla was obu. Ty musisz znaleźć siłę, żeby wyzwolić się z tej toksycznej relacji, a Twoja matka nauczyć się brać odpowiedzalność za swoje życie. Zakończę trochę humorystycznie. Pracownik mojego ojca (prosty chłopak, budowlaniec) opowiadał mu kiedyś o podobnej sytuacji w rodzinie jego żony. Matka urodziła ją z wpadki, bardzo młodo i całe życie obarczała winą za swoje zmarnowane życie. Któregoś dnia podczas kolejnej tyrady na temat "gdyby nie ty to coś tam, mogłabym to i to, a przez ciebie nie mogłam, bo mi życie zmarnowałaś, po co się bękarcie urodziłaś" i tak dalej, i tak dalej. W pewnym momencie chłopak nie wytrzymał i przerwał jej słowami "teściowo, ale to nie moja dupy dała, ino wy". I może należy wziąć przykład i tak takie tematy ucinać. Dla własnego zdrowia psychicznego.

Odpowiedz
avatar Mavra
11 11

@Crannberry: Prosty chłopak to i ryposta nie skomplikowana, ale idealnie trafiająca w sedno

Odpowiedz
avatar digi51
11 11

@Crannberry: To jest chyba jeden z gorszych typów rodzica. Gorsze są chyba tylko wieczne pijane patusy bijące dzieci kablem. Nie tylko robią krzywdę dziecku ryjąc mu banię, ale jeszcze usprawiedliwiają swoją pierdołowatość dorobieniem się dziecka w młodym wieku. Nieszczęśliwie zdarzyło mi się z takimi ludźmi lub dziećmi takich ludzi rozmawiać. Kobita, która urodziła dziecko z wpadki w wieku 25 lat. Ojciec dziecka normalnie z nią żył, rodzice pomagali, a ta 15 lat później twierdzi, że gdyby nie dziecko to skończyłaby studia, zrobiła doktorat i międzynarodową karierę. To, że przed ciążą nie studiowała, a po wysłaniu dziecka do przedszkola nie pracowała przez kolejne 5 lat wcale, ale to wcale nie było dla niej argumentem świadczącym o tym, że chyba ją fantazja ponosi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@Crannberry: riposta genialna i w 100% trafna, nic dodać nic ujac

Odpowiedz
avatar gorzejtobie
5 5

Dobry psycholog pomoże Tobie uporządkować myśli i zracjonalizować uczucia. Moim zdaniem to jest ostatni dzwonek żeby takiego wsparcia szukać. Trzymaj się ciepło.

Odpowiedz
avatar fursik
8 8

Twoja matka pewnie sama nie wierzy w to, co mówi. Po prostu łatwiej choć na chwilę przerzucić nasz problemy na kogoś. Twoja wina, tamtej kobiety wina, psa wina, bo na samego zdradzającego już nakrzyczeć nie można.

Odpowiedz
avatar weron
10 10

@fursik: oj uwierz, że są ludzie, tak bardzo zapatrzeni w siebie i w swoje wyimaginowane krzywdy, że za nic nie dotrze do nich, że wina jest również po ich stronie, nawet, jeśli ktoś spróbuje im to na spokojnie wyjaśnić. Wtedy zwykle jest płacz, gorzkie żale i szantaż emocjonalny. Moja mama należy niestety do takich ludzi, obarcza winą wszystkich o swoje nieszczęście, swoich rodziców, mojego ojca, teściów, każdego, kto się nawinie. Ode mnie i moich sióstr wymaga nieludzkiej wdzięczności, bo tylko ze względu na nas została z ojcem tyle lat. Nie wiem, jak moje siostry, ale z mojej perspektywy, to chyba lepiej byłoby, gdyby rozwiedli się o wiele lat wcześniej, a nie mącili w głowie udając szczęśliwą rodzinkę przy świątecznym stole, a po wyjściu gości zaraz były kłótnie. Mi oberwało się nawet za to, że gdy spytała mnie o zdanie w sprawie powrotu do panieńskiego nazwiska, ja powiedziałam, że chciałabym, żebyśmy wszyscy nazywali się tak samo, stwierdziła, że nie chce mieć z 'tym człowiekiem' nic wspólnego. Zapytałam, po co pyta mnie o zdanie, skoro już z góry zdecydowała, naskoczyła na mnie, że nie chcę jej pomóc, jestem okropną córką itd. autorce radziłabym odciąć się od matki, póki ta nie zmądrzeje, jak z alkoholikiem, przestać pomagać, póki sam nie będzie tego chciał. Inaczej matka ją po prostu zniszczy psychicznie.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@weron: Bo to jest naturalnie ludzkie. Ja to widzę u siebie: gdy coś mi się nie uda, podświadomie znajduję 120 zewnętrznych powodów i dwunastu ludzi winnych sytuacji. Staram się to w sobie zwalczyć:)

Odpowiedz
avatar weron
3 3

@Jorn: ale raczej tym dwunastu ludziom nie rzucasz od razu w twarz, że to według Ciebie ich wina, prawda? Jeśli nie, to oni nie są stratni, a Ty możesz sobie humor poprawić :) ale niestety są tacy, którzy nigdy, przenigdy nie dopuszczą do siebie myśli, że to z nimi jest coś nie tak, a nie z całym światem wokół. Nie pamiętam czyjego autorstwa i jak dokładnie szło to powiedzenie, ale końcówka była taka: jeśli trzy osoby mówią Ci, że jesteś pijany, to nie kłóć się i idź spać. Ludzie jak z powyższej opowieści kłóciliby się nawet z badaniem zawartości alkoholu we krwi a o utratę prawka obwinialiby policjantów, bo akurat jego musieli skontrolować :)

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
5 7

Polecam psychologa. Ja chyba jestem buntownicz i twarda. Całe dzieciństwo tego słuchałam: Twoja wina ze sie klocimy, ze taya wyszedl (wrzaski, latają rzeczy, ja kilka lat, wychodze z pokoju w srodku nocy i placze bo awantura. Tata zawsze wychodzil wtedy), moja wina to i moja wina tamto W d to juz mam. Moze teraz tak gadac. Czasem jeszcze placze, bo fakt boli. Psychologa mam. Teraz slucham ze jestem nieczula, bo brat taki biedny i powinnam zawsze byc milusia do niego, przepraszac za wszystko itd. Co z tego ze nie raz mnie oplul, zwyzywal czy uderzyl z piesci, co z tego ze meza znokautowal. Powinnam go przeprosic bo on yego potrzebuje.. Itd itp Olac Zyj swoim zyciem Musisz sie wyrwac z wiecznego obwiniania. Inaczej zycia miec nie bedziesz

Odpowiedz
avatar VingaTark
6 6

Tak jak wszyscy już powiedzieli - znajdź najszybciej jak możesz psychologa/dobrego terapeutę. Przy okazji - absolutnie nie próbuję niczego diagnozować, bo specjalistą nie jestem, ale zasugerowano mi ostatnio, że sama mogę mieć - polecam poczytać o "complex ptsd". Cała sytuacja nie jest twoją winą i nie powinnaś się wstydzić, że praca twoja i partnera z ostatnich lat poszła na marne, bo nie poszła, droga do poprawy nie zawsze jest linearna i nawet jeśli w tej chwili znowu się gorzej czujesz i się obwiniasz, to - przecież już raz doszłaś do lepszego miejsca psychicznie - znowu dasz radę.

Odpowiedz
avatar marcelka
6 6

wiem, że łatwiej napisać, niż zrobić - ale dziewczyno/kobieto: jesteś dorosła, chyba już niezależna finansowo - żyj swoim życiem. Jasne, jeśli chcesz wspierać matkę - rób to, ale pamiętaj, że każde wsparcie ma granice - nie przeżyjesz rozwodu za nią, ni nie ułożysz jej życia. Czasem lepiej działa tylko słuchanie, niż dawanie rad i angażowanie się. Nie wiem czemu też czujesz, że musisz stawać po czyjejś stronie. Nie znam dokładnie sytuacji, relacji w małżeństwie Twoich rodziców, nie pochwalam zdrady... ale to są sprawy między Twoją matką i Twoim ojcem, a Twoje relacje z ojcem wg mnie trzeba od tego oddzielić. Nie twierdzę, że masz pochwalać to, co zrobił, ale to co zrobił, to nie jest ani Twoja wina, ani tak w zasadzie... Twoja sprawa. Psycholog by się przydał.

Odpowiedz
avatar pipaputi
-4 14

Facet po prostu nie wytrzymal z toksycznym babskiem. W sumie go rozumiem. Nie zdziwiloby mnie gdyby byl z nia tak dlugo tylko ze wzgledu na ciebie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 10

@pipaputi: No biedny tatuś, doprawdy. Nieszczęśliwy człowiek. Zdradzał, to prawda. Ale przecież wiadomo, że to wina żony, nie jego. Bo to zła kobieta była. Podejrzewam, że gdyby to żona zdradzała, to TEŻ byłaby WYŁĄCZNIE jej wina, bo przecież mężów zdradzają tylko ostatnie suki i szmaty. Mam rację?

Odpowiedz
avatar digi51
6 8

@pipaputi: A co? Znasz go, że wiesz, ze to taki fajny człowiek? A może to matka jest sponiewierana psychicznie po latach życia z psycholem?

Odpowiedz
avatar Aniela
5 5

Kochana, przede wszystkim zadbaj o swoje zdrowie psychiczne i idź do terapeuty. Chłopak chce dobrze, ale nie jest w stanie ci pomóc poza wspieraniem. Idź do kogoś kto pozwoli ci ułożyć wszystko w głowie. TO NIE JEST TWOJA WINA. Twoi rodzice są dorośli chociaż bardzo toksyczni, to jak sobie ułożyli życie to ich sprawa. Twoja mama jest zła, rozżalona, pewnie czuje się samotnie i całą złość postanowiła wylać na ciebie. Nie zgadzaj się na to. To nie ty ją zdradziłaś. Co do psa to ja bym po prostu wynajęła coś z chłopakiem gdzie pies mógłby mieszkać. Skoro jest on twój to albo mu znajdziesz dobry kochający dom albo weźmiesz go do siebie. Pies to odpowiedzialność,dodatkowy członek rodziny a nie zabawka na chwilę.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
2 2

@Aniela: Pies jest z nimi od 14 lat, więc wygląda na to, że był w domu rodziców, gdy autorka była jeszcze niepełnoletnia. Czyli to rodzice są za psa odpowiedzialni. Zwłaszcza że kiedy się wyprowadzała, chcieli go zatrzymać. Więc to ich obowiązek. Autorka może co najwyżej poszukać nowej rodziny dla niego. Ale szukać mieszkania i kompletnie wywracać życie do góry nogami dla psa, który długo już nie pożyje? ja bym się na to nie godziła. Ja też mam w domu sierściucha i niby należy on do moich dzieci. Ale przecież to ja jestem dorosła, ja tu jestem szefem i jestem tego w pełni świadoma. Jak się dzieciom z dnia na dzień odechce karmienia albo sprzątania kuwety, to ten obowiązek spada na mnie i nie zostawię zwierzaka na pastwę losu, bo dzieciom się nie chce. I z tego samego względu nie wywalę futrzaka do schroniska z dnia na dzień, ani dziś, ani za parę lat, jak się dzieci będą wyprowadzać na swoje. Jak go wezmą ze sobą - dobrze, jak nie - też się dostosuję.

Odpowiedz
avatar Morog
3 3

Odciąć się natychmiast od toksycznej matki

Odpowiedz
avatar Balzakowa
0 0

A ja się zastanawiam, czy to nie początki demencji.

Odpowiedz
avatar punkt_widzenia
0 0

@Balzakowa: to prędzej początki borderline, albo dwubiegunówki :/

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
2 8

Chorobliwe poczucie winy to bardzo częsta dolegliwość w naszym społeczeństwie. Wiem, że to, co teraz powiem, będzie niezbyt popularną opinią. Ale moim zdaniem dużą rolę odgrywa tutaj kościół katolicki i lata nauczania w jego duchu. Kiedy przychodzisz na świat, wpaja ci się, że już nosisz grzech pierworodny i masz cierpieć za winy twoich przodków kilkaset pokoleń wstecz, bo twoja prababka Ewa zjadła zakazany owoc. W oczach kościoła jesteś niczym, prochem, masz spędzić życie na kolanach, pokutować za cudze grzechy, nieść swój krzyż, jako wdowa oddać ostatni grosz dla kapiącej złotem świątyni, szydercom nadstawić drugi policzek. Zamiast mówić, że jesteś cudem natury i że zasługujesz na szacunek, wpaja ci się, że masz się kajać, przepraszać, bić się w pierś i posypywać głowę popiołem. W takim duchu kapłani wychowują społeczeństwo, wrzeszczą z ambony, gnoją ludzi i wyciągają ręce po ofiarę. I w takim duchu rodzice wychowują swoje dzieci, które potem w dorosłym życiu są kalekami i uginają się pod najlżejszą krytyką. Autorko, trzymaj się prosto. Jesteś ważna i niepowtarzalna. Nie jesteś za nic odpowiedzialna, ani za zdrowie matki, ani nawet za psa. Nawet jeśli ona wyrzuci go na ulicę, ona będzie winna a nie ty. Masz swoje życie i nie dasz rady dogodzić każdemu. Matka zablokowała numery i rodzina dzwoni do ciebie? poinformuj, że nie życzysz sobie telefonów i obwiniania, a jak nie poskutkuje, też ich na jakiś czas zablokuj i odblokuj dopiero, jak się wszystko uspokoi.

Odpowiedz
avatar mrsrtg
-1 3

@clockworkbeast: Akurat takie spojrzenie na nauczanie kościoła katolickiego jest popularne wśród ludzi, którzy są mu niechętni i raczej pobieżnie znają katechizm i dawno lub wcale nie słyszeli kazania. Obecnie dominuje nauczanie, że Bóg kocha każdego, nawet największego grzesznika i każdy ma szansę na zbawienie, jeśli tego pragnie. Owszem, uczy pokory, ale raczej jako przeciwwagi dla pychy a nie obwiniania się za grzechy innych. A grzech pierworodny jest zażywany przez chrzest, więc startujemy z czystą kartą...

Odpowiedz
avatar mrsrtg
0 0

@clockworkbeast: zmazywany nie zażywany ( wredny słownik)

Odpowiedz
avatar punkt_widzenia
-1 1

@clockworkbeast: jestem z rodziny, gdzie nie było wiary - kompletnie nic, żadnego chrztu i kościoła, a zostałam z "syndromem poczucia winy", bo po prostu rodzice często nieświadomie stosują taką metodę, aby w chwilach zmęczenia jakoś odreagować swoje poświęcenie dla dzieci, gdy one nie okazują wystarczającej ich zdaniem wdzięczności - "patrz ile zrobiłam, patrz ile poświęciłam, a Ty nawet miła nie jesteś!Fochy strzelasz! Niewdzięczna!" i tak w koło Macieju, i sobie człowiek tworzy w domu piekiełko, czasem nawet nieświadomie. Także to nie kwestia wiary zapewniam, to kwestia braku edukacji o psychice człowieka i mechanizmów mózgu, która powinna być obowiązkowa w szkołach.

Odpowiedz
avatar dayana
2 2

Idź do psychologa. Pomoc bliskich jest bardzo ważna, ale jednak to nie jest profesjonalista i obarczanie go problemami nie do końca jest ok. A matkę masz okropną, współczuję.

Odpowiedz
avatar punkt_widzenia
1 1

Rodzic, to nie zawsze wsparcie, to tylko człowiek i widocznie jest chora, potrzebowała by pójść do psychoterapeuty, bo nie radzi sobie ze sobą, ale olać ją - ODETNIJ PĘPOWINĘ I NIE OCZEKUJ NA SIŁĘ DOBREJ RELACJI Z MATKĄ, bo się wykończysz - jest dorosła i niech sobie radzi. Ja tak zrobiłam - musiałam dla swojego dobre i nie jest to łatwe, więc musisz zrozumieć, że toksyczną osobą może być najbliższy człowiek i trzeba go unikać!

Odpowiedz
Udostępnij