Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W nawiązaniu do historii #87811 przypomniała mi się sytuacja sprzed lat. Mieszkałam…

W nawiązaniu do historii #87811 przypomniała mi się sytuacja sprzed lat.

Mieszkałam wówczas w wynajętym pokoju, w bloku mieszkalnym. Blok podzielony był na dwumieszkaniowe segmenty, które prowadziły na otwartą galerię pełniącą funkcję klatki schodowej. Mieszkałam w jednym segmencie z uroczą starszą parką, uwielbiającą muzykę country, a z racji niedosłuchu słuchającą jej dosyć głośno. Nie o tym jednak będzie historia, choć to istotna informacja. Po pewnym czasie od przeprowadzki zyskałam nowych sąsiadów w mieszkaniu pode mną i straciłam możliwość spokojnego snu, ponieważ panowie lubowali się w nocnym życiu i byli bardzo towarzyscy, więc niemal bez przerwy były tam imprezy.

Nic nie mam do studenckiego życia, nie przeszkadzają mi odgłosy imprez, pod warunkiem, że nie jest to darcie ryja przez całą noc i na maksa odkręcone głośniki z basem. Zwłaszcza, jak ma się na kolejny dzień na 6 rano i trzeba wstać o 4 z kawałkiem, żeby zdążyć. Uprzejme prośby o ciszę nie skutkowały niczym oprócz "SPOKO SOMSIADKO", pukania i dzwonienia do segmentu nie słyszeli, Policja natomiast obiecywała, że przyjadą, po przyjeździe i pogrożeniu palcem była chwila ciszy, po czym łupanki ruszały jakby głośniejsze. Żyć nie umierać.

Pewnego dnia, pomiędzy zastanawianiem się co z tym fantem zrobić, a szukaniem nowego lokum, spotkałam swojego uroczego sąsiada z segmentu na klatce schodowej i tak od słowa do słowa zgadaliśmy się na temat uciążliwych sąsiadów. Staruszek, jako że spał jak kamień po lekach, imprez nie słyszał, natomiast ogromnie zmartwił się moim losem. Powiedział, żebym się nie przejmowała, a on się teraz przejdzie po okolicznych sąsiadach naszych i rzeczonych Studentów, i ma już plan co zrobić, żebym czasem się jednak do tej pracy wyspała.

I tak, pewnej pięknej wiosennej soboty, chwilę po godzinie 7 rano cały pion wypełnił słodki głos niezastąpionej Dolly Parton, mieszany z najbardziej tłustym i podkręconym rapowym bitem jakim znalazłam w swojej kolekcji. Efekt dobrej jakości głośników Sąsiada i mój subwoofer sprawił, że chodziły mi wszystkie meble, a żeby nie marnować dnia na leżakowanie, zaaplikowałam sobie stopery i odpaliłam odkurzacz.

Tak się nieszczęśliwie złożyło, że Studenci z piętra niżej skończyli imprezę raptem pół godziny wcześniej i po pewnym czasie, podczas niezwykle dokładnego odkurzania kuchni, zobaczyłam, że ktoś puka do okna wychodzącego na galerię. Był to jeden ze Studentów, a jego mina bynajmniej nie wskazywała na to, że życzy mi dobrego dnia. Rozłożyłam bezradnie ręce i wróciłam do sprzątania. Mój diaboliczny Staruszek, uprzedził resztę sąsiadów w pionie, że zamierza "dać popalić młodzieży", a sąsiedzi przyklasnęli, gdyż ekipa zdążyła im mocno zaleźć za skórę i dzięki tej solidarności sąsiedzkiej nie poszliśmy siedzieć za zakłócanie miru, bo nasze harce było słychać bardzo dobrze na osiedlu.

I słuchajcie, szok i niedowierzanie, ale całonocne imprezy się skończyły, a jak Państwo Studenctwo planowało się pobawić, to kulturalnie informowali że "może być głośno somsiadko, urodziny robię". Nie ma problemu, kolego, nie ma problemu.

sąsiedzi

by ~Babkapodworkowa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar penguin
6 6

Mieszkam w domu dwurodzinnym na górze. Pod nami mieszkają sąsiedzi, z którymi przez te ponad 20 lat od kiedy rodzice kupili mieszkanie przeliśmy przez multum piekielności. Więc gdy ich wnuczka/córka ok 20 lat miała fazę na metal to tej piekielności nie mogło zabraknąć. A że słuchała tego naprawdę głośno tak, że podłoga i ściany cały czas się trzęsły, a z wizyt policji nic sobie nie robili to moi bracia wzięli sprawy w swoje ręce, tzn głośniki. Ja miałam wtedy kilka lat i całą kolekcje płyt Arki Noego, oni pożyczyli głośniki od znajomych i ułożyli je w dół przykrywając dywanami i puszczali Arkę na fula za każdym razem jak z dołu zaczęła dobiegać muzyka. Skutek był taki, że przez kilka dni przechodząc koło naszego domu można było słyszeć mix metalu i piosenek religijnych, ale poskutkowało ;)

Odpowiedz
avatar Shi
-3 7

@penguin: przyznam że nie potrafię zrozumieć jak ktoś, kto chce się nacieszyć muzyką puszcza ją przez głośniki. Przecież to zniekształca dźwięk i nawet słuchanie na maxa na domowych (tacy "melomani" dodatkowo mają najczęściej ciulowy, budżetowy sprzęt audio) głośniczkach sytuacji nie uratuje. Za cenę fatalnego sprzętu z "brudnym" basem mogiliby mieć zarąbiste słuchawki z dźwiękiem 100 razy lepszym. A i życia sąsiadom by nie utrudniali. Jako osoba z "super-słuchem" totalnie tego nie czaję i nie czuję. Żadne domowe głośniki nie dadzą dobrej jakości dźwięku i przenigdy tak dobrej jak słuchawki z tej samej półki cenowej.

Odpowiedz
avatar digi51
1 5

@Shi: Tu chodzi o to, aby wszyscy na około wiedzieli, że jesteś mrocznym metalem, prawilnym ziomkiem z polskiego bloku, klubowiczem etc Dodaj jeszcze do tego wrodzoną lub nabytą mizantropię i głupią radochę im bardziej wk.rwieni sąsiedzi kręcą z irytacją głowami na Twój widok - et voila!

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
3 3

@Shi: Jestem w stanie Ci odpowiedziec na to. Posiadam zarowno sluchawki, jak i "glosniki". Jednkni drugie dosc dobrej, albo nawet bardzo dobrej jakosci. Sluchawek uzywam, jak zona, badz syn sa w domu, zeby im nie przeszkadzac, ale nie ma nic przyjemniejszego, od muzyki, ktorej bass trzesie calym Twoim cialem (oraz meblami), a glosnosc jest taka, ze tylko masochista wytrzyma, a piach spod fundamentow sie wykrusza. Energia jaka dostaje kiedy caly dom sie trzesie, jest wprost cudowna, niesamowita i fantastycznie sie "laduje". Oczywiscie mam to szczescie, ze najblizsze domostwo mam na tyle daleko ld siebie, ze co bym nie robil, to nikomu nie przeszkadzam

Odpowiedz
avatar Shi
0 2

@Me_Myself_And_I: przyznam, że liczyłam na to, że ktoś mi przedstawi inny punkt widzenia. Dziękuję. Nigdy o tym w ten sposób nie myślałam Jedynie gdzie lubię właśnie taki klimat to na koncertach, ale boziu... jaki oni sprzęt mają. W domu by mi się nie zmieścił :D

Odpowiedz
avatar freja
-1 1

Czy to nie było na pekinie przypadkiem?

Odpowiedz
Udostępnij