Nie wiem jak was, ale mnie strasznie irytuje zachowanie stereotypowe zachowanie "typowych Grażyn" bądź "typowych Januszy" na portalu OLX.
Żona wystawiła na tymże portalu torebkę. Ustaliła kwotę XYZ zł. Jak się sprzeda to ok, jak się nie sprzeda też tragedii nie ma. Po jakimś czasie żona dostaje wiadomość:
"Matko to chyba zart. Sklep znam co taka sam torebkę nowa za nie cale 300 zł Pani ma szok"
Teraz następuje pytanie z mojej strony.
Odbiegając już od tego w jakim stylu jest to napisane, oraz żadnego Dzień dobry, czy Witam.
Po co pisać coś takiego? Ludzie mają nudne życie, czy to jakieś hobby?
Jeżeli to miała być zachęta, aby obniżyć cenę to zdecydowanie nie tędy droga.
OLX
A ja to widzę tak. "Wystawię przedmiot, niezniszczony jest, rzucę cenę zaporową, może się znajdzie jakiś napalony jeleń i kupi? A jak nie kupi - no to trudno." Czasami ludzie nie wytrzymują i piszą co o tym myślą. Choć może powinni mieć to gdzieś...
Odpowiedz@Armagedon: W sumie powinni mieć to gdzieś, ale ja też czasami się zastanawiam nad tokiem myślenia osoby wystawiającej używaną rzecz za 90% ceny sklepowej... Jednak mimo wszystko tego typu wiadomości nie piszę, co najwyżej skomentuję sobie pod nosem, że kto mu to kupi i tyle.
Odpowiedz@Armagedon Mogło tak być. Szczególnie, że autor podał kwotę z wiadomości, ale tej z ogłoszenia już nie.
Odpowiedz@Xynthia: Ech, wiesz, ja wiem, co sobie myślą. Sama sprzedaje swoje rzeczy w sumie za grosze, ale ja mam większość rzeczy sama z drugiej ręki. Więc oddaję za równowartość dobrej czekolady albo dezodorantu. Jestem na paru grupach wymiankowych albo sprzedażowych. Niejednokrotnie "kisnę" widząc koszulkę z H&M za 50zł. Fakt, że "noszona raz" "tylko przemierzana", ale koleżanko... To nie jest grupa dobroczynna, w której ktoś odkupi od ciebie za cenę sklepową nieudany zakup. Ale nie komentuję, bo uważam, że nie chcesz kupić - pomiń, scrolluj dalej. Wiem też, że jeśli chodzi o ciuchy wynika to z tego, że ludzie kupują za śmiesznie wysokie kwoty ciuchy, które są tego de facto niewarte. Bo jak coś jest dobrej marki to w idealnym stanie można bez obciachu odsprzedać za 80% oryginalnej ceny. Natomiast szmatki z tanich sieciówek? Które po trzech praniach już stracą kolor, a za 3 miesiace puszczą szwy? Lumpeksy pękają w szwach od takich szmatek. Widziałam już kilka "upadających biznesów" lasek, które próbowały się dorabiać odsprzedając takie typu ciuchy za ok.60-70% ceny sklepowej. Kończyło się wyprzedażą "wszystko po 5zł"
Odpowiedz@digi51: Pracuję w miejscu, o którym krążą legendy na temat zarobków. To znaczy rzeczywiście płacą nam dobrze, ale nie tak, jak się wielu wydaje. W związku z tym oferty kierowane do nas są często o 10-30% droższe niż identyczne kierowane do ogółu. Niektórzy koledzy chyba sami uwierzyli w te legendy, albo po prostu szukają naiwnych, bo często takie oferty pojawiają się na naszym wewnętrznym forum. Na przykład niedawno ktoś próbował sprzedać dwunastoletnią Skodę Octavię z przebiegiem prawie 250 tys. km za 6000 EUR. Najciekawiej jest, kiedy ktoś sprzedaje dom. I tak u nas jest np. za pół miliona EUR, a na ogólnodostępnym portalu ogłoszeniowym za 400 tys. Ale też się powstrzymuję od komentarzy, tylko się pukam w głowę przed komputerem.
Odpowiedz@Armagedon: Ja to widzę tak samo i to piszę na podstawie doświadczenia z ogłoszeń tego typu. Sprzedam stół, sofę, torebkę, kurtkę, plecak - w sumie cokolwiek. Niby ok, ale ceny potrafią być faktycznie wyższe (i to znacznie) niż cena nowych sztuk w promocji i na wyprzedażach. A jeszcze trzeba doliczyć przesyłkę.
OdpowiedzA tak z ciekawości - czemu powstrzymujecie się od komentarzy? Jak się głupoty publicznie nie linczuje, to problem zamiast marginalizować się, to narasta. Nie rozumiem was.
Odpowiedz@Puszczyk: Ale po co to komentować? Janusz wystawi sobie powiedzmy 20-letniego fiata za 20 tys zł i jak znajdzie się głupi, co go kupi to gratulacje. A że na 99% się nie znajdzie i obniży cenę o 90%, żeby sprzedać to jaki problem ma tu narastać? Że janusze szczęścia próbują?
Odpowiedz@digi51: żeby mniej zorientowani w temacie (których nie brakuje) wiedzieli, że takie praktyki są niedopuszczalne? W tym kraju jest taka bryndza właśnie dzięki powszechnemu, milczącemu przyzwoleniu. Gdyby każdy faktycznie piętnował "grażynizm" i "januszyzm" tak u sprzedających, jak i kupujących, to na pewnym etapie nawet debil by pomyślał dwa razy. "moje zdanie i tak niczego nie zmieni" - pomyślało 10 milionów Polaków. A gdyby tak dla odmiany spróbowali coś zmienić?
Odpowiedz@Puszczyk: " żeby mniej zorientowani w temacie (których nie brakuje) wiedzieli, że takie praktyki są niedopuszczalne? " JAKIE praktyki są "niedopuszczalne"? Wystawienie czegoś drożej, niż Tobie się wydaje słuszne? Dobrze, że jeszcze nie napisałaś, że to przestępstwo… Ludzie, wyciągnijcie korki. Każdą rzecz można wystawić za tyle, ile się ma ochotę czy fantazję. A że nikt nie kupi? No to nie kupi, to problem sprzedającego, nie mój. Jeśli cena jest za wysoka - mogę próbować się targować, ale atakować kogoś po ośmielił się wystawić coś drożej, niż by logika wskazywała? No dolicza, Wam się chyba nudzi…
Odpowiedz@Puszczyk: zdanie można wyrazić portfelem, kupując lub nie. Podałam wyżej przykład lasek, które próbowały robić hajs odsprzedając tanie szmaty z sieciówek za ceny nieadekwatnie wysokie w stosunku do konkurencji. Nikt ich nie hejtował i nie komentował, a i tak się zorientowały, że hej to się chyba nie uda. Podobnie jest np na rynku nieruchomości. Możesz sobie zażądać 30tys/m2. Czy naprawdę po roku wiszenia oferty bez chętnych na zakup ktoś ci musi tłumaczyć łopatologicznie, że twoja oferta jest śmieszna? Jest cienka granica między piętnowaniem januszowania sprzedawcy, a staniem się januszującym kupującym.
Odpowiedz@janhalb: sprzedawania używek w cenie sklepowej. @digi51: przykład naszej patodeweloperki jest chyba akurat nie trafiony, nie uważasz? Takie zachowania prowadzą do wielu patologii i nadmiernej produkcji śmieci, bo wiele przedmiotów zamiast trafić do drugiego obiegu, ląduje na śmietniku, bo koszt zakupu i naprawy znacznie przewyższają opłacalność. Zamiast puścić coś za 10-20zł, to wystawiają za 150 i łaskawie potem zejdą do stówki albo 50zł. No nie tędy droga. Lumpeksy przecież żyją z tego, że zbierają ubrania za darmo. Większość tych kontenerów co na mieście stoi, to nie żadne fundacje, tylko zbiórka właśnie dla second handów. A to ogromny rynek wart....miliardy. To nie lepiej uwolnić te pieniądze i niech faktycznie zostaną one w kieszeniach normalnych ludzi tylko trzeba tworzyć patologie, na której zarabiają....milionerzy? https://www.money.pl/gospodarka/to-nie-lumpeks-tylko-biznes-wart-miliardy-znane-marki-skupuja-uzywane-rzeczy-6578341902711648a.html
Odpowiedz@Puszczyk: Nie mówię o patodeweloperce, tylko o januszach, którzy dostali w spadku po babci zagrzybiałe mieszkanie w sypiącej się kamienicy z kiblem na korytarzu, ale hej, to ścisłe centrum, sprzedam za miliony. Akurat za brak drugiego obiegu w wielu wypadkach winne są korporacje, a nie przeciętny Kowalski. Przykład? Mam sobie telefon, zbił się ekran. Koszt naprawy? Wyższy niż tego samego używanego modelu w idealnym stanie. I to z zamiennikiem, a nie oryginalną częścią producenta. Spoko, kupię używany, dam drugie życie, tylko, co z moim? Wymaga kosztownej naprawy, nadaje się już tylko do tego, aby oddać za grosze do jakiegoś skupu na części. I biznes się kręci, zamiast naprawiać, kupujemy następny, bo komu nie szkoda forsy kupi sobie za 200zł więcej nówkę zamiast używki. Lumpeksy sprowadzają sobie szmaty na tony i nie zawsze są to ciuchy oddawane za darmo, często skupowane w systemie cash4clothes. A nawet gdyby? To nie jest takie hop siup sprzedać pojedyńcze ciuchy, nawet za grosze. Moja kumpela sprzedawała z szafy na vinted. Zrób zdjęcie, opisz, odpowiedz na pytania, potem zapakuj, wyślij... i to w imię zarobienia 10zł. To dziwisz się, że ludzie wolą wrzucić do kontenera? Chyba lepsze niż wywalić na śmietnik.
Odpowiedz@Puszczyk: "sprzedawania używek w cenie sklepowej" ??? To może zdefiniuj, co to znaczy "niedopuszczalne". Mogę wystawić dowolny przedmiot w dowolnej cenie. Mogę wystawić swojego 16-letniego opla zafirę za 100 tys. zł. Czy ktoś za tyle kupi? Jasne, że nie. Ale czy mogę go za tyle wystawić? Jasne, że mogę. I to nie jest "niedopuszczalne" (nawet, jeśli jest głupie). Powtórzę - wyciągnij korek i przestań pouczać ludzi, jak mają żyć.
Odpowiedz@digi51: a ja akurat wolę kupić w taniej sieciówce bo niestety co lupiłam droższy ciuch w lepszym sklepie to bardzo szybko się niszczył a jesli nawwt ciuch z taniej sieciówki sie zniszczy to przynajmniej nie strace na tym milionów.. Poza tym jakoś rzeczy z tanich sieciówek się trzymają, bluzki mam po kilka lat i są spoko, może z jedną na kilka sztuk sie cos stanie po roku ale to wszystko.
OdpowiedzAle czym się przejmować - olalć wiadomość i tyle. W tym przypadku ktoś napisał coś co zajęło max 1 minutę. Ty się irytujesz, żona się irytuje, piszesz historię na piekielnych... a można po prostu olać.
OdpowiedzMnie, niczym tę Grażynę tez irytują takie ogłoszenia, w których ktoś wystawia przedmiot po zawyżonej cenie. Kobieta kupiła sukienkę, która na nią nie pasuje. Wystawia ją na olx czy fb za cenę rynkową+ kw. Ona już nie jest tyle warta, sory... Za mniejsze pieniądze (bo wiele sklepów ma darmową wysyłkę) można kupić te samą sukienkę, i na dodatek mieć 14 dni na zwrot lub wymianę.
Odpowiedz@BordoKropka: Ale co w tym irytującego. Jak wejdę na allegro/ceneo/ebay/amazon to prawie każdy produkt jest wystawiony w szerokim przedziale cenowym. Ktoś wystawia za drogo to po prostu nie sprzeda (chyba, że to jakiś produkt deficytowy) i tyle.
OdpowiedzNa marginesie - witać to można gości w progu. Zapewne w zaświatach już szykują osobny krąg piekła dla piszących "witam".
Odpowiedz@Bubu2016: A wiesz co, mnie to akurat nie razi. Owszem, witasz gości w swoim domu. I witasz czytających twoją historie w jakimś kawałku swojego życia, który zdecydowałeś się opisać... Patrząc na to w ten sposób, słowo 'witam" może być wstępem do historii.
Odpowiedz@Xynthia: Witam nie powinno być żadnym wstępem bo to nie jest ich strona, ok ich historia ale witać to tu może właściciel piekielnych a nie ktoś kto jest de facto gościem. Mnie strasznie razi to witam/witajcie a ciągle to widzę jak ktoś pisze, porażka, ludzie kompletnie nie wiedzą co to jest netykieta czy savoire vivre a co tu mówi o stosowaniu się do nich.
Odpowiedz@Bubu2016: zgadzam sie w 100% :)
Odpowiedzzawsze takim odpowiadam- to idz tam, kup sobie i mi dupy nie zawracaj
OdpowiedzDla ogólnego sprostowania niektórych informacji. W żadnym wypadku, żona nie chce się dorobić na wystawionej torebce. Ustalona przez nas cena za dany towar, jest rzecz jasna ceną niższą, niż za tą samą tylko że nową rzecz. Pani, która napisała do żony że taką samą można kupić za 300 zł- owszem, sprawdzaliśmy. Była to średniej jakości podróbka z mało wiarygodnych sklepów internetowych.
OdpowiedzByle nie "Witam" ;)
Odpowiedz@Blekotek: Jak mam być szczery, to nawet takie zwykłe "witam" już jest lepsze, niż wiadomość typu "Dam czysta i będę za godzine", gdzie ani be, ani me, ani w d*** mnie pocałuj.
OdpowiedzPomijając już pieniaczy, którzy koniecznie muszą udowodnić swoją rację, to jest jeszcze stara, dobra metoda urabiania sprzedającego - najpierw pisze ktoś, kto mówi, że to jest warte max 1/3 ceny, a potem dzwoni drugi, który proponuje 2/3-3/4 ceny. Sprzedający jest już lekko zaniepokojony, że być może chce za dużo i rozważa, czy warto sprzedać po niższej cenie póki jest chętny.
OdpowiedzMnie też denerwuje to, że ktoś wstawia za cenę wyższą niż sklepowa a już hitem jest wstawianie za wyższą cenę bluzek z sieciówek, które na promocji kosztują kilka złotych a ktoś sprzedaje za 30-40zł sztuka.
Odpowiedz