Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znacie prawo Murphy'ego? "Wszystko co może pójść źle, pójdzie źle". Jakby istniało…

Znacie prawo Murphy'ego?
"Wszystko co może pójść źle, pójdzie źle".
Jakby istniało pierwsze moje prawo, brzmiałoby ono:
"Jeżeli ktoś ma jakiś wybór, na pewno nie wybierze ciebie".
Dzisiaj opowiem o tym, jak mój ojciec stwierdził, że jego nowa dziewczyna jest ważniejsza niż ja.

Rodzice się rozwiedli jak byłam nastolatką. Nie było to przyjemne, ale nie miałam problemów, by sobie z tym poradzić. Trochę bolało, bo kontakt z ojcem się ewidentnie pogorszył, ale jakoś sobie żyłam, akceptując nową rzeczywistość.
Rodzicom dość szybko wyjaśniłam, że nie mam nic przeciwko, by sobie znaleźli kogoś nowego, ale nie chcę w tym uczestniczyć. Nie miałam ochoty na wspólne obiadki czy wypady z obcą mi osobą, która czułaby się w obowiązku ze mną zaprzyjaźniać. Słowem - niech robą co chcą, ale nie chcę się w to mieszać.

Czas mijał, zaczęły się zbliżać święta. Zawsze je spędzamy najpierw u rodziny matki, potem ojca. Taka tradycja. Wtedy ojciec zaprosił mnie do siebie i powiedział, że chciałby na rodzinny obiad zabrać swoją nową dziewczynę. Kompletnie sobie tego nie wyobrażałam, bo o dziewczynie słyszałam pierwszy raz w życiu i nie chciałam nagle udawać, że jest częścią rodziny.
Powiedziałam ojcu, że będę się czuła przez to strasznie niekomfortowo i zaproponowałam, że może w tym roku święta po prostu spędzę z matką. Ten pomysł z kolei nie spodobał się ojcu i finalnie poszliśmy na układ. Skoro ja przyjeżdżam w pierwszy dzień świąt, niech wigilię spędzą razem, a potem się "wymienimy". Oboje się na to zgodziliśmy, czas leciał.

Tu muszę zaznaczyć, że od jednej rodziny do drugiej dzieli nas kilka ładnych godzin drogi, a w święta dojazd jest ograniczony. Muszę najpierw pociągiem przejechać kilka godzin do większego miasta, skąd zgarniał mnie ojciec.

Pierwszy dzień świąt. Wstaję rano, zbieram się, tłukę się jednym pociągiem, potem przesiadam do ojca. Jechaliśmy tak chwilę, aż w połowie drogi zatrzymaliśmy się na stacji. Zauważyłam, że ojciec miał lekko skwaszoną minę, więc czułam, że coś się święci. Wziął mnie na bok i zaczął:
- Wiesz, bo jest sprawa. Wiem, że się umawialiśmy inaczej, ale musisz wiedzieć, że dalej jest u rodziny moja dziewczyna. Uznałem, że byłaby samotna w święta, nie miała do kogo pojechać, więc zostaje.
Milusio. Nawet się nie wysilił, by mi to powiedzieć wcześniej. Tylko jakby to zrobił, nim kilka godzin tłukłam się pociągiem z walizkami, to na pewno bym nie przyjechała. Gdy ja wychodziłam z szoku, on kontynuował.
- No więc nie mogła zostać sama na święta. Ale jeżeli nie chcesz z nią spędzać czasu, mogę cię odwieźć zamiast tego do domu, albo nawet do rodziny matki.

Tutaj kompletnie mnie zatkało. Czułam, jakby mnie spoliczkował. Nie mógł zostawić swojej dziewczyny samej, ale bez mrugnięcia okiem był gotów mnie odwieźć do domu. I to wtedy, gdy cały pierwszy dzień świąt spędziłam, by tam dojechać.
Nasze mieszkanie było akurat niedaleko, więc jestem święcie przekonana, że bez mrugnięcia okiem by mnie tam zostawił. Bez względu na to, czy byłabym tam sama.
Nie wiem, czy naprawdę by mnie odwiózł do dziadków od strony mamy.
Podejrzewam, że nie, ale chciał dać mi złudzenie wyboru. Tak naprawdę zostałam jednak postawiona pod ścianą. Jakbym nie przyjechała, cała rodzina by się pytała, co się stało, czemu ojciec po kilku godzinach wrócił sam. I wstyd było mi wrócić do matki i przyznać się do sytuacji. Że po prostu mnie wystawił i wyrzucił.
A to wszystko dla dziewczyny, którą znał kilka miesięcy.

Wiedziałam, że wybór mam jeden, przełknęłam dumę i pojechałam, chociaż całą drogę wstrzymywałam łzy. Może ktoś stwierdzi, że to głupie, ale poczułam się dla niego kompletnie nieważna. Powiedział mi wprost, że dziewczyny, z którą jest kilka miesięcy, nie zostawi samej, więc mogę się z tym pogodzić, albo spadać.
Pamiętam, jak podczas obiadu świątecznego chciało mi się płakać.
Miałam ochotę wyjść i nawet spędzić święta sama. Ciężko było tego nie zauważyć, więc finalnie święta miałam zrujnowane ja, a ojciec z dziewczyną czuli się przy mnie bardzo niekomfortowo.

Wkrótce potem zerwali. Po jakimś czasie ojciec mi powiedział, że to w sumie z mojej winy, bo jego dziewczyna czuła się źle podczas świąt, że nie okazałam jej sympatii.
Cóż, jakoś nie jest mi przykro.

rodzina

by Vanilla
Dodaj nowy komentarz
avatar BlueeyesTL
44 56

Po przeczytaniu od razu nasunęło mi się pytanie ile masz lat. Domyślam się, że nie jest Ci łatwo, ale spróbuj bez emocji logicznie o tym pomyśleć. Nie masz nic przeciwko żeby układali sobie życie, ale Ciebie mają w to nie mieszać. A możesz powiedzieć jak mają nie mieszać w to własnej córki ? Masz żal do ojca bo chciał ułożyć sobie życie i nie chciał w święta zostawić bliskiej dla niego osoby tylko dlatego, że dziecko się obrazi.... Oczywistym jest, że będą Cię w to mieszać lub będą sami, bo żaden normalny partner lub partnerką nie wytrzyma na dłuższą metę świadomości o tym, że Ty tego nie szanujesz. A co jak związek się rozwinie i któreś z Twoich rodziców z kimś zamieszka ? Będziesz żądała wyprowadzki na te dni kiedy łaskawie przybędziesz ? Czy zerwiesz kontakt z rodzicami, bo nie będziesz na siłę się z kimś przyjaźnić. Przecież nie trzeba się przyjaźnić, ale minimum szacunku mogłabyś okazać. Wiem, że gorzkie są to słowa i nie jest moim celem Cię obrazić, ale usiądź spokojnie i bez emocji spróbuj znaleźć logiczne wytłumaczenie dla swojego postępowania.

Odpowiedz
avatar daget
20 40

@BlueeyesTL: Ja mam wrażenie, że Piekielna tutaj to jest autorka, a nie jej ojciec. I zgadzam się z Tobą ze wszystkim

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
20 24

@BlueeyesTL: Zgadzam się. Autorka z jednej strony daje przyzwolenie, ale z drugiej ewidentnie ma z tym problem i chce żeby jej w to nie mieszać. Co jest... no raczej niemożliwe dla dobrego rodzica. Ale też nie bardzo rozumiem w tej konkretnej sytuacji ojca, bo zna podejście córki i czekał do ostatniej chwili żeby ją przedstawić przed faktem dokonanym. A później zdziwienie, że było niemiło/niekomfortowo dla wszystkich. Według mnie inaczej powinien zorganizować spotkanie swojej dziewczyny z córką.

Odpowiedz
avatar BlueeyesTL
15 15

@Imnotarobot Tu się zupełnie zgadzam. Sposób w jaki to zrobił pozostawia wiele do życzenia. Nie dziwię się, że w święta czuła się niekomfortowo. Mam wrażenie, że jej tata chciał zmienić jej podejście terapią szokową, ale w tej kwestii słaby pomysł.

Odpowiedz
avatar BlueeyesTL
3 5

@Wkurzonybombelek jak najbardziej rozumiem i ogromny szacunek dla Twojej mamy i partnera, że dają sobie z tym radę. Jedynie uważam, że mimo wszystko jest to pewne blokowanie rodzica w ponownym ułożeniu sobie życia. To, że rodzice się rozwodzą nie musi oznaczać, że dziecko staje się w jakikolwiek sposób mniej ważne dla rodziców. Kocham swoich rodziców i jeśli podjęliby decyzję o rozwodzie to w przypadku nowych związków dopingowałabym im. Oczywiście mówię tu z perspektywy dorosłego człowieka. Jeśli mowa by była o dziecku małym bądź w wieku nastoletnim zrozumiałym, że takie podejście mogłoby być zbyt wymagające. Jednak ogromnie szanuje, że udało się Tobie jak i Twojej mamie znaleźć wygodne rozwiązanie :)

Odpowiedz
avatar Logo
-2 12

@BlueeyesTL No sorry, ale ja nie chciałabym spędzić całych świąt z kompletnie obcą mi osobą. Dlaczego ojciec nie zadbał, żeby jakoś je poznać, albo chociaż na pierwsze święta zaprosić tylko na obiad.

Odpowiedz
avatar katem
3 15

@BlueeyesTL: A ja uważam, że @wkurzonybombelek jest rozpuszczonym bachorem mający w d... swoich rodziców. No cóż - co sobie wychowali, to mają. Tak samo zresztą, jak i @Vanilla. Niby się pogodziła, ale uzurpuje sobie prawo dyktowania rodzicom, jak się mają zachowywać, bo jest o nich zazdrosna - oj Boziu, tatuś śmiał zatroszczyć się o swoja partnerkę w święta, a biedna córeczka nie mogła tego znieść, bo jakże to ktoś może być nie mniej ważny od niej (zauważcie, że nie "ważniejszy", ale "nie mniej ważny"!). Też się rozwiodłam z mężem, gdy dzieci były nastoletnie, ale moje dzieci zaprzyjaźniły się z naszymi nowymi partnerami, bo zostały wychowane w poszanowaniu cudzych wyborów.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2021 o 12:06

avatar MrMax
-1 1

@Wkurzonybombelek: A co w przypadku jak już wezmą ślub, poznasz go ale kompletnie się nie będziesz z nim dogadywać? Będzie musiał opuszczać dom kiedy będziesz czy nadal będą musieli mieszkać osobno dopóki mieszkasz z mamą (o ile jeszcze mieszkasz ofc)? Rozwód nigdy nie jest łatwą i przyjemną rzeczą szczególnie dla dziecka ale warto mimo wszystko spróbować zrobić coś również dla rodzica. Myślę, że jako jej dziecko jesteś dla niej najważniejsza. A dogadywanie się swojego dziecka z obecnym partnerem myślę, że jest cholernie ważne i może rzutować na dalszy związek. Nie mniej jeżeli to wam odpowiada to jak najbardziej mam ogromny szacunek do was, że dogadałyście się.

Odpowiedz
avatar Aniela
33 37

Ja myślę, że źle to odbierasz. Rodzice mają prawo do szczęścia i jak sobie wyobrażasz nie uczestniczenie w ich nowych relacjach? Mają spotykać się po kryjomu? Nie mówić o partnerach przy tobie abyś przypadkiem nie czułą się niekomfortowo? Ta relacja była dla twojego ojca ważna (nie ważniejsza niż ty). Głupio postąpił probując na siłę cię poznać ze swoją dziewczyną ale w sumie co miał zrobić? Jesteś dla niego na tyle ważna, że chciał abyś poznała jego wybrankę. Moi rodzice też się rozwiedli i w życiu mojej mamy pojawił się partner. Początku były ciężkie, nie akceptowałam go, nie lubiłam, denerwował mnie ale ja miałam wtedy 14 lat. Z czasem zobaczyłam, ze moim ojcem nigdy nie będzie (ale też nigdy nie próbował mną rządzić i ustawiać) ale jest dla mnie tak samo ważny. MOja mama jest szczęśliwa, kochają się i co najważniejsze to on ze mną siedział nad lekcjami do późna, to on pojechał ze mną na odebranie wyników z matur tuz po pogrzebie dziadka, to on przychodził mnie odebrać na dworzec jak wracałam kilkaset kilometrów od wtedy jeszcze chłopaka bo się martwił i chciał pomóc z torbą i przede wszystkim to on nie spał w nocy póki nie wróciłam z imprezy. Ta relacja jest trudna i trzeba nad nią pracować ale partner/partnerka twoich rodziców może być po prostu twoim przyjacielem. Nikt nie mówi, że po 2 dniach...

Odpowiedz
avatar Mavra
23 29

Piszesz, że dałaś rodzicom przyzwolenie na nowe układanie sobie życia ale jednocześnie od tego odcinałaś się. Powiedz w takim razie jak to miało wyglądać według ciebie, gdyby znaleźli sobie kogoś na poważnie? Moim zdaniem guzik a na nie dałaś im przyzwolenie. Swoją postawą totalnie blokowałaś im możliwość ponownego poważnego związku a podana przez ciebie sytuacja jest tego idealnym przykładem. Panna Pępek Świata nie może okazać nawet minimum tolerancji dla powstającego nowego związku swojego ojca. Przełknęłaś dumę, no śmiech mnie ogarnia. To taka straszna sytuacja poznać kogoś kto potencjalnie miał być w twojej rodzinie i okazać mu choć odrobinę już nawet nie sympatii a tolerancji. Gdyby zaczęli razem mieszkać to jakbyś miała odwiedzić ojca to miałaby ta kobieta wychodzić z domu? Do tego te dramatyzowanie, że święta były zrujnowane. Po pierwsze sama pisałaś, że wigilię spędziłaś z mamą, więc pytanie co takiego zrobiła mama, że i ten dzień miałaś zrujnowany?

Odpowiedz
avatar Librariana
27 31

Co innego wspólny wyjazd na wakacje czy spędzenie np. weekendu. Rozumiem czas, który chciałabyś spędzić tylko z tatą (wspólne zakupy, kino itp.). Ale serio masz problem z tym, żeby ktoś do swojego domu zaprosił dodatkową osobę na świąteczny obiad?

Odpowiedz
avatar dayana
1 3

@Ohboy: Ale czemu w święta jest krępująca, a w inne dni już nie? Jak dla mnie to normalne, że jak ktoś chce kogoś nowego przedstawić to zaprosi go na obiad, a nie w jakieś mniej spokojne miejsce, że w zasadzie można sobie tylko na tą osobę popatrzeć. Uważam, że ani nie można się zachowywać tak, żeby komuś robić problemy, ani też nie można kogoś stawiać przed dokonanymi faktami. Z tym, że skoro się z kimś nie da normalnie porozmawiać to sprawa się komplikuje.

Odpowiedz
avatar Salut_6
0 0

@Librariana dobre pytanie. W sumie to ciekawe czy jakby na wigilię przybył ten "tajemniczy gość" dla ktorego zostawia się dodatkowy talerz przy stole, to czy nasza przewrażliwiona bohaterka też wstałaby i wyszła. A może kazałaby mu się wynosić?

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
5 23

Ludzie, no może autorka nie wykazała się jakąś wielką dojrzałością, ale ojciec przez swoje zachowanie jest dla mnie skreślony. Co to za szczeniackie podchody z czekaniem do ostatniej chwili, żeby powiedzieć prawdę? Na co on liczył po tym jak ją okłamał?

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 14

@Cyraneczka: Prawda. Że autorka trochę niedojrzale do tego podchodzi to jedno, ale ojciec wcale nie postąpił dobrze. Wiadome było, że autorka nie zareaguje dobrze na początku, potrzebowałaby więcej czasu w towarzystwie nowej partnerki, żeby ochłonąć i dać jej szansę. A ojciec rzucił ją na głęboką wodę i zepsuł świąteczną atmosferę. Zresztą niechęć autorki do nowych partnerów mogła się wziąć właśnie stąd, że jej relacje z ojcem pogorszyły się po rozwodzie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 12

@Ohboy: Widocznie autorka ma tą niedojrzałość po ojcu ;)

Odpowiedz
avatar ElleS
5 17

Jak na moje oko to pewnie ojcu zależało, by spędzić Święta i z córką, i z dziewczyną. Ale wiedział, że jak córkę uprzedzi to ta strzeli focha i nie przyjedzie, dlatego postanowił to tak rozegrać. Nie jest to do końca chwalebna postawa, ale patrząc na to, jak samolubna jest autorka historii, nawet potrafię go w jakiś sposób z zrozumieć.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 8

@ElleS: Ależ ja wiem, o co mu chodziło. Tylko załatwił to w sposób idiotyczny. Co z tego, że spędził je z jedną i z drugą, skoro wszystkie strony czuły się źle i ostatecznie nikt nie był zadowolony? A to było do przewidzenia. No, chyba że aż tak bardzo nie zna swojej córki.

Odpowiedz
avatar janhalb
19 21

Hmmm. Ojciec zachował się niefajnie, stawiać Cię przed faktem dokonanym - to fakt. Z drugiej strony… NIe poczuj się dotknięta, ale może spróbowałabyś czasami pomyśleć nie tylko o sobie i swoich urażonych uczuciach…? (Zanim mnie objedziesz: też jestem dzieckiem rozwiedzionych rodziców).

Odpowiedz
avatar kijek
-3 21

żałosna gówniara, sama postawiłaś takie warunki, że to Ty nie chciałaś jej widzieć ale łezki nad talerzem kapały Tobie? dorośnij mdła istoto

Odpowiedz
avatar anwute
0 4

@kijek chyba dorosnąć to przydałoby się Tobie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Znam ten ból, moja mama uważa nadal, że rozstanie z jej partnerem było z powodu tego, że ja się z nim pokłóciłam na dłuższy czas przed ich rozstaniem, a nie przez ich burzliwe relacje w przeszłości czy to, że po prostu do siebie nie pasowali xD

Odpowiedz
avatar Madman07
0 2

Popieram autorkę. Jak ktoś się umawia na coś, to się później tego nie zmienia. Miałaś absolutną rację i na Twoim miejscu pieprzyłbym to i nie szedł na ten obiad. Więcej nie ma co pisać, bo zaraz będę komentarzem poniżej poziomu.

Odpowiedz
avatar mcdonaldowa
2 4

A przepraszam, kim Ty jesteś, żeby dawać swoim rodzicom przyzwolenie na rozpoczęcie nowego etapu w życiu? Co za samolubna postawa. Moi rodzice rozstali się, jak miałam 12/13 lat. Do głowy by mi nie przyszło, żeby im jakieś warunki stawiać. Mają prawo do szczęścia. Ja byłam szczęśliwa widząc, że oni są spokojni i zadowoleni. Nasze relacje też wtedy lepiej się układały, bo mogli być spokojni, że nie zrobię im sceny jak Ty. Oh, dziewczyno…

Odpowiedz
avatar janhalb
2 4

Kolejna podobna historia. Twój ojciec na pewno zachował się nie w porządku nie informując Cię wcześniej i stawiając przed faktem dokonanym wbrew ustaleniom. Tak się nie robi. Ale… Piszesz, że rodzice się rozwiedli, jak byłaś nastolatką." Z tego wnioskuję, że nastolatką już nie jesteś. Jesteś dorosłą osobą. Więc może pora zacząć się zachowywać jak dorosła osoba, nie jak urażona nastolatka? Piszesz "…nie miałam problemów, by sobie z tym poradzić". Najwyraźniej jednak miałaś, skoro "…nie masz nic przeciwko, by sobie znaleźli kogoś nowego, ale nie chcesz w tym uczestniczyć"...

Odpowiedz
avatar licho13
0 2

Jeśli nowa dziewczyna była rzeczywiście samotna,to tata autorki byłby dupkiem gdyby jej nie zaprosił na święta. A że nie uprzedził...nie wiadomo czy sie bał o reakcje córki czy lekceważy ją.Może spotkanie z córką było dla niega ważne i zaryzykował. Z opowiadania obrażonej dziewczynki sie tego nie dowiemy

Odpowiedz
Udostępnij