Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziś chciałabym wam przedstawić swoją historię, może ciut straszną, miejscami śmieszną, ale…

Dziś chciałabym wam przedstawić swoją historię, może ciut straszną, miejscami śmieszną, ale na pewno w każdym calu prawdziwą. Będzie o tym jak pozory potrafią mylić i jak łatwo zepsuć człowiekowi życie i opinię wśród ludzi.

Wychowałam się w małym miasteczku, każdy każdego znał przez co plotki szybko się rozchodziły. Aby zrozumieć lepiej temat, czas trzeba cofnąć około 20 lat do tyłu, gdzie zaczął się romans mojej babci z "kolegą" mieszkającym po sąsiedzku. Wszyscy o nim wiedzieli, jedni się śmiali, inni nie wierzyli. Dziadek żył przez wiele lat wyśmiewany, pił, bo ciężko znosił tą sytuację.
Aby ominąć zbędne szczegóły, pewnego dnia dziadkowi się zmarło, babcia miała wolną rękę i myślała, że teraz skoro jest wolna, sprowadzi swojego kochasia do domu. Jedyną przeszkodą na jej drodze stałam się ja i moja mama (uprzedzam pytania: ojciec od wielu lat mieszkał za granicą, miał którąś z kolei kochankę, mało się interesował nami i domem, kontakt utrzymywał jedynie z babcią). I wtedy zaczęło się piekło...

Najpierw docinki babci stały się "delikatne" ot coś jej zginęło, pewnie sobie pożyczyłam. Przyszli do mnie znajomi, mają wyjść, bo ona sobie nie życzy hałasu itp.

Z czasem sytuacja zaczęła się zaogniać.
Babcia, widząc, że po dobroci domu nie opuścimy, zaczęła chodzić po miasteczku, płakać w okolicznych sklepach i do znajomych, że się nad nią znęcamy, zabieramy pieniądze (nigdy nie braliśmy nic z jej emerytury, nigdy też nie dała nawet przysłowiowej złotówki choćby na rachunki), kradniemy, niszczymy rzeczy, nasłała na nas gops, policję (nigdy nie znaleźli żadnych nieprawidłowości), straszyła sądem, Bogiem i wieloma innymi rzeczami.

Wpadała w szał wyzywała (nigdy tego nie komentowaliśmy), skłóciła nas z większością rodziny od strony ojca. Nikt nam nie wierzył, bo przecież jak schorowana (zero chorób przewlekłych, jedyne "leki" jakie brała to witaminy i tabletki nasenne), starsza kobieta, opowiadająca ze łzami w oczach, że jesteśmy tak okrutne, mogłaby kłamać. Konflikt się zaogniał, zaczęły się oskarżenia o podtruwanie, nasyłanie znajomych, którzy krzyżem i modlitwą chcieli nas nawracać. Znosiliśmy wszystko cierpliwie.

W międzyczasie wyszłam za mąż, myślałam, że to coś zmieni, szczególnie, że babcia wiedziała, że planujemy z mężem zebrać więcej gotówki i kupić coś swojego, ale nie. Zaczęły się anonimowe listy, że mąż mnie zdradza, że ma kochanki, a ja rogi, pisała do mojej teściowej, żeby ratowała syna, bo ten sobie wiedźmę wziął za żonę, mówiła wprost do męża, żeby mnie zostawił, bo jestem zła i zniszczę mu życie. Wszystko cierpliwie znosiłam do czasu...

Zaszłam w ciążę w domu radość, do pierwszej awantury. Tego dnia babcia przyszła z pretensjami, że ukradłam jej ulubiony krem do rąk, mój mąż nie wytrzymał i powiedział, że teraz nie wolno mnie denerwować, bo jestem w ciąży i nie życzymy sobie takich oskarżeń... Wiecie, co usłyszałam? "Za to, że jesteś taka niedobra, życzę Ci, żebyś urodziła chore dziecko, tak chore żeby było kaleką a Ty mu dupę będziesz podcierała".

Tydzień później poroniłam, wiem, że zapewne był to niefortunny zbieg okoliczności, ale przelał czarę goryczy. Babcia wygrała, wynieśliśmy się z domu, teraz przynajmniej mamy spokój i ciszę. Do domu rodzinnego nie jeżdżę w ogóle, wiem, że babcia mieszka w nim ze swoim kolegą i ma się dobrze, ojciec nie utrzymuje z nami żadnych relacji. Piszę to ku przestrodze, pamiętajcie, pozory mylą, nie każda zapłakana, rzucająca się do okna kobieta, krzycząca o pomoc jest bezbronną, starszą panią, która jest maltretowana przez rodzinę. Babcia zniszczyła część mojego życia, doprowadziła do stanów depresyjnych i nerwicy, tylko dlatego, że w jej mniemaniu stanęłam na drodze do jej szczęścia.

RodzinnyDom

by ~Manna
Dodaj nowy komentarz
avatar Peppone
21 37

Świetny pomysł, zajść w ciążę w takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
8 24

@Peppone: Ale to jest bardzo częsta sytuacja. Decydują się na dziecko nie mając gdzie mieszkać albo gdzie mieszkać w SPOKOJU. Wiele par tak robi - stresująca lub wręcz patologiczna sytuacja w domu (najczęściej w domu, gdzie mieszkają razem z rodzicami) i decyzja o dziecku. Czyli do jednej stresującej sytuacji dokładają kolejną (bo niezależnie jak słodkie i kochane jest dziecko, pierwsze miesiące to zawsze stres). Pogratulować odpowiedzialności :)

Odpowiedz
avatar kurzajka
-2 4

@Peppone Mieszkała w domu swojej mamy (autorka wyjaśniła już, że dom należy do mamy i ojca), utrzymywała ten dom, remontowała żeby babce było dobrze przy nich żyć - miała albo czekać X lat aż babcia umrze, albo zostawić swoją mamę samą z utrzymaniem domu i toksyczną babcią? Tolerowała złośliwość staruszki do czasu, tyle, historia przykra i piekielna.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@Pantagruel: no i co to za argument, ze nie oni jedni? ze inni tez? nie zmienia to faktu, ze to durne i nieodpowiedzialne

Odpowiedz
avatar niki1990
-1 9

A jak ją ten facet okradnie i ucieknie, to się dopiero obudzi

Odpowiedz
avatar nyktimene
30 38

Jeśli dobrze rozumiem, bo szczegóły nie są jasne: autorka mieszkała w domu razem z babcią, dziadkiem (chyba od strony ojca)i matką. Z tego można wnosić, że dom był własnością najstarszego pokolenia i po śmierci dziadka to babcia stała się jego większościową właścicielką (na spółkę z nieobecnym ojcem). Tak więc synowa i wnuczka nie mają prawa zabronić jej sprowadzenia do domu obecnego partnera. Może zamiast rzucać się Rejtanem w progu domu, zabraniając wstępu "koledze" rozsądniej byłoby dojść do jakiegoś porozumienia rodzinnego, dotyczącego sposobu użytkowania domu. Autorka nic nie pisze o tym, żeby przed śmiercią dziadka stosunki między teściową i synową były złe, pogorszyły się gdy babcia zorientowała się, że mimo "uwolnienia się" od niekochanego małżonka nie ułoży sobie życia z nowym partnerem tak, jak by chciała. Autorka w międzyczasie wyszła za mąż i sprowadzenie drugiej połowy do domu niebędącego jej własnością uznała za naturalne, gdy tymczasem tego samego odmówiła swojej babci. Zgadzam się z tym, że zachowanie babci jest piekielne, ale i autorka z matką przyczyniły się do fatalnych stosunków domowych.

Odpowiedz
avatar Jorn
9 21

@nyktimene: Po przeczytaniu historii mam identyczne spostrzeżenia. Przy czym uważam, że babcia jest tu najmniej piekielna. Żeby nie wyjść na tę niedobrą, która wyrzuca synaową i wnuczkę z domu, chciała dać sygnały zachęcające do wyprowadzki, gdy te zostały zignorowane, zaczęła je wzmacniać. I chyba się jej sytuacja trochę wyrwała spod kontroli.

Odpowiedz
avatar Etincelle
8 22

I ja się zgadzam. Jeśli dom należał do babci, to autorka i jej matka były piekielne. Jak można mieszkać u kogoś, kiedy ten ktoś wyraźnie sobie tego nie życzy? Jak można sprowadzać tam kolejną osobę? Zupełnie się babci nie dziwię, mogła tylko wybrać skuteczniejsze środki niż sianie plotek. Poza tym co jest gorsze: zachowanie babci czy mieszkanie u kogoś, kiedy ten ktoś tego nie chce? No sorry, ja bym wolała, żeby ktoś był dla mnie wredny niż mieszkał u mnie radośnie, kiedy ja tego nie chcę, i jeszcze to mnie uważał za piekielną.

Odpowiedz
avatar Manna
3 15

@nyktimene Skoro tak to Pana/Panią nurtuje, już odpowiadam: dom, do dziś jest współwłasnością mojej mamy i ojca, przepisany przez dziadków wiele lat temu. Ojciec przez lata nie łożył na jego utrzymanie, więc wszelkie rachunki, opał, naprawy, remonty były wykonywana za nasze pieniądze. Kolega babci, to osoba nie pracująca z chorobą alkoholową, 15 lat młodsza od niej. Od lat ich relacja opierała się na utrzymywaniu go przez babcie, poprzez pranie i gotowanie mu, nawet gdy dziadek leżał na przysłowiowym łożu śmierci. Oczywiście najłatwiej obwinić mnie i mamę za zainstniałą sytuację prawda? Jak pisałam w swojej opowieści, pozory mylą, babcia nigdy nie poniosła żadnej krzywdy z naszej strony, ale nie będę tłumaczyła tego komuś, kto uważa, że cała winę ponosimy my. Przykro się czyta takie komentarze.

Odpowiedz
avatar Manna
1 13

@Jorn Nawet nie będę tego kometowala, bo szkoda moich nerwów... Sygnały zachęcające do wyprowadzki... Dobre sobie!

Odpowiedz
avatar Manna
2 12

@nyktimene: próbuje sprostować historie od kilku godzin, moje odpowiedzi są kasowane, a historii edytować nie mogę więc spróbuję ostatni raz: 1. Dom od lat był przepisany na mamę i ojca. Babcia miała cały dół domu dla siebie, dwa pokoje, kuchnie łazienkę, osobne wejście, ogródek, aby czuła się jak najbardziej swobodnie. 2.kolega babci, to 15 lat od niej młodszy, nie pracujący alkoholik, pozostający na jej utrzymaniu od wielu lat. 3.Nikt im nie zabraniał się spotykać. Kolega przychodził kilkukrotnie do babci za dnia, kiedy miał ochotę nocował. 4. Od lat, wszelkie rachunki, opłaty, naprawy i remonty płaciłam ja. 5.Chetnie podam adres, zapraszam w odwiedziny do starszej, niewinnej Pani nad którą przez lata znęcał się synową i wnuczka.

Odpowiedz
avatar kurzastopa
20 38

Podsumowując: 1. mieszkałyście u babci w JEJ domu, ona nie chciała żebyście tam mieszkały (powody nieistotne) ale odmawiałyście wyprowadzenia się, 2. sprowadziłaś dodatkowo męża do JEJ domu pomimo jej wyraźnego sprzeciwu, 3. znając całą tę sytuację postanowiłaś jeszcze zajść w ciążę i pomieszkać tam dalej żeby zaoszczędzić. Dobrze rozumiem?

Odpowiedz
avatar Manna
5 15

@kurzastopa To nie był i nadal nie jest, przynajmniej oficjalnie JEJ dom. Ale po co tłumaczyć skoro komentujący zawsze wszystko wiedzą lepiej, zapraszam, mogę podać adres, proszę sobie pomieszkać z biedna, uciemieżoną staruszka przez tydzień, to szybko Pan/Pani zmieni zdanie. Poza tym, co miałam zaoszczędzić, płacąc wszelkie opłaty i rachunki?!

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 21

@kurzastopa: Dobrze rozumiesz. Ale to trzeba jeszcze zrozumieć mentalność pań rezydentek. Babce zachciało się romansu z "kolegą". Już to, samo w sobie, stanowi powód do wiecznego potępienia. Biedny dziadek, zamiast przylać koledze i złożyć papiery rozwodowe - zaczął pić jeszcze więcej, aż w końcu się zapił. No i babka go ma na sumieniu. No to jak można było starej babie pozwolić sprowadzić do domu kolejnego starego dziada, w dodatku BEZ ŚLUBU? Konkubinat? W tym wieku? No zgroza i pośmiewisko na całe miasto! Babcia powinna mieć to gdzieś i kolegę sprowadzić, ale pewnie się nie odważyła, póki dwie sekutnice rezydowały pod jej dachem, bo miała świadomość, czym to się skończyć może. W związku z tym zaczęła grać nieczysto. Większej cholery prawdopodobnie dostała, gdy wnuczka postanowiła sprowadzić pod jej dach małżonka, bo tak! Założę się, że o zdanie, a tym bardziej "pozwoleństwo", babki nie zapytała. Summa summarum, babka postawiła na swoim i z kolegą zamieszkała. Zastanawiam się tylko, gdzie pomieszkuje jej synowa a matka autorki? Bo jakoś o tym - ani słowa... Więc się zastanawiam, czy to nie było czasem tak, że autorka sprowadziła małżonka (lub jeszcze narzeczonego) tuż po śmierci dziadka, i tym sposobem miejsca dla kolegi zabrakło? Bo przecież sama pisze "nie braLIśmy nic z jej emerytury", "nie komentowaLIśmy", znosiLIśmy wszystko", "wynieśLIśmy się z domu"...

Odpowiedz
avatar Manna
4 6

@Armagedon: moja mama jest osobą starszą i schorowaną, od lat na re cie, mieszka ze mną i mężem. Dziadek żył gdy mój mąż wprowadzał się do domu, oboje z babcią wyrazili na to zgodę. Kolega babci często gościł w domu, zostawał również na noc, nigdy nie był przez nas przepędządzany. Nigdy nie traktowaliśmy go jako konkubenta, nawet gdy dziadek jeszcze żył, był określany mianem "przyjaciela rodziny".

Odpowiedz
avatar kurzajka
0 4

@kurzastopa Źle rozumiesz, autorka wyżej wyjaśniała, że dom jest jej rodziców. Babcia mieszka z nimi, nie dokłada się do rachunków, utrzymuje sąsiedzkiego alkoholika i stara się pozbyć wnuczki i synowej z domu (domu, który prawnie należy do tej synowej i jej męża, a babci syna).

Odpowiedz
avatar marcelka
4 14

okej, najwidoczniej babcia nie była najmilszą kobietą i najwidoczniej nie przepadała ani za Twoją mamą, ani za Tobą, tym bardziej za Twoim mężem - a przynajmniej nie na tyle, żeby chcieć z wami wszystkimi mieszkać. Może jest to trochę przykre, ale... no miała prawo! Zarówno Twoja mama jak i Ty mieszkałyście tam na jej łasce. Trzeba było się po prostu wyprowadzić, a jak Was (Twojej mamy/Ciebie z mężem) nie stać na coś swojego, to coś wynająć, wyprowadzić się do rodziny męża, ale na pewno nie planować dziecko, jak się de facto nie ma gdzie mieszkać! (Choć "życzenie" babci bez wątpienia piekielne, nie powinna mówić takich rzeczy).

Odpowiedz
avatar kurzajka
-2 2

@marcelka Autorka wyżej wyjaśniała, że dom należy do jej mamy i ojca (syna babci). Więc to babcia mieszkała przy synowej, nie dokładała się do rachunków, bo wolała pieniądze wydawać na utrzymanie sąsiada alkoholika.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
9 17

Zgadzam się, że zachowanie babci było karygodne, ale zacznijmy od odpowiedzenia na jedno, zasadnicze pytanie. Na kogo jest ten dom? Jeśli na babcię to piekielne w tej historii byłyście przede wszystkim Wy. Bo przecież jest u siebie, więc jakim prawem chcecie decydować z kim jej wolno a z kim nie wolno mieszkać? Ona Was ma tolerować pod swoim dachem, ale Wy jej partnera pod jej dachem nie? Tobie wolno sprowadzić do niej męża a jej konkubenta do siebie nie? Przecież to patologiczny układ. Niemniej tak, zachowanie babci było karygodne. Jak ją coś bolało to powinna to powiedzieć w twarz zamiast zgrywać ofiarę przed połową miasta. No, ale starsi ludzie często tak robią. Nie wiem kompletnie czemu...

Odpowiedz
avatar kurzajka
-2 4

@KwarcPL Odpowiedź na zasadnicze pytanie: Dom należy do rodziców autorki, wyżej wyjaśnia, że do mamy i ojca (syna babci). Babcia mieszka przy synowej (ojciec autorki nie mieszka z nimi).

Odpowiedz
avatar Manna
0 12

Nie wiem dlaczego nie mogę edytować historii, komentarze nie są akceptowane więc nie mogę się bronić. Dodam jedynie, że:1.Dom do dziś dnia jest własnością mojego ojca i mamy. 2. Kolega babci, to 15lat młody od niej, bezrobotny mężczyzna cierpiący na chorobę alkoholową, przez lata przez nią utrzymywany. 3.Przez lata utrzymywałam dom, płacąc wszelkie opłaty, rachunki, naprawy, remonty.4. Nie życzę Wam drodzy komentujący, żebyście kiedykolwiek musieli być w takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 7

@Manna: Chociaż moja sytuacja nie była tak ekstremalna, to cię rozumiem. I za każdym razem, kiedy słyszę historie o pokrzywdzonej starszej osobie, podchodzę do tego bardzo sceptycznie, jeśli ta osoba jest jedynym źródłem informacji i nie ma naocznego świadka, który mógłby to potwierdzić. Dobrze wiem, jak tacy seniorzy potrafią płakać rzewnymi łzami przy obcych, żeby ludzie widzieli, a jak złośliwi i upierdliwi potrafią być w codziennym życiu. Z drugiej strony twój błąd polegał na tym, że podałaś za mało szczegółów, więc ciężko było się zorientować w sytuacji.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 9

@pasjonatpl: Otóż to! @Manna: No i o tym wszystkim powinnaś napisać w historii, a nie dopiero w komentarzu. Tym bardziej, że nikomu do głowy by nie przyszło, iż babka wyrzuca was, właściwie, z waszego domu. Zaś co do "kolegi"... Wygląda na to, że bardzo się z babką kochali. Ona jego za(wzięcie), a on ją za(żarcie).

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 9

@Armagedon: Ale to, że nie napisała tego wszystkiego w tej historii, nie oznacza, że dodawanie nieistniejących szczegółów przez innych użytkowników, w tym ciebie, jest ok.

Odpowiedz
avatar Manna
-3 11

Nie rozumiem dlaczego moje komentarze są usuwane i nie mam jak się bronić?! Powtórzę po raz kolejny: 1.Dom od lat był przepisany na moją mamę i ojca. Babcia miała oddany cały dół, 2 pokoje, kuchnie i łazienkę, osobne wejście, wyjście aby czuła się jak najbardziej komfortowo. 2.Kolega babci, piętnaście lat od niej młodszy, bezrobotny alkoholik, od lat pozostawał na jej utrzymaniu. 3.Wszelkie opłaty, rachunki, naprawy, remonty od lat płaciłam ja. 4.Nikt nie bronił przychodzenia koledze babci do naszego domu, bywał u niej kilka razy dziennie, nocował kiedy chciał. 5.Chetnych proszę o wiadomość, podam adres, aby zamieszkali na tydzień z Kochana, starsza panią nad którą znęcał się synowa i wnuczka.

Odpowiedz
avatar kijek
-1 19

babcia nie chce mnie w domu to se sprowadzę tu jeszcze męża bo mieszkanko za darmo i urodzę dziecko bo co mnie obchodzi, że ktoś mnie tu nie chce :D Polska w pigułce :P Zazdroszczę cierpliwości, tyle wytrzymać byleby się czyjejś dupy trzymać :D

Odpowiedz
avatar Manna
1 5

@kijek: Mojego męża w przeciwieństwie do mnie, babcia bardzo lubiła i dla niego była miła. Zresztą zanim się wprowadził, spytaliśmy zarówno ją jak i żyjącego jeszcze wtedy dziadka o zgodę. Nie mieszkałam nigdy za darmo, płaciłam rachunki, robiłam zakupy i wiele, wiele innych, zaczęłam dokładać się do rachunków jak tylko skończyłam 16 lat i zaczęłam sobie dorabiać w różnych miejscach. Babcia nigdy za nic nie płaciła. Wszystkie rachunki, opał, remonty, naprawy leżały w naszej kwestii, nigdy też tego od niej nie wymagaliśmy. Jednak wie Pani/Pan, troszkę boli gdy ma się naście lat, a babcia zamiast kupić wnuczce lizaka, kupuje, jeszcze wtedy kochankowi gdyż dziadek żył, piwo i paczkę papierosów.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 7

@Manna: Kilka komentarzy wyżej piszesz, że dom został "przepisany" na twoich rodziców. No, nie ma czegoś takiego. Można zrobić darowiznę, co - jak sądzę - tu nie miało miejsca, bo wtedy dziadkowie nie mieliby do domu żadnych praw. Można też podpisać umowę dożywocia, co wprawdzie oznacza, że dziadkowie nie są już właścicielami domu, ale - w zamian za przeniesienie własności - obecni właściciele (rodzice) mają obowiązek przyjąć dziadków jako domowników, i do końca ich żywota zapewnić im utrzymanie. Czyli wyżywienie, mieszkanie, ubranie, światło, opał, pielęgnowanie w chorobie i wyprawienie pogrzebu. Jeśli w grę wchodziła ta druga opcja, to oczywistym jest, że babka nie ponosiła żadnych kosztów związanych z utrzymaniem domu. Ale w obu przypadkach dom już nie był jej i pojąć nie mogę, jak można było dać się z niego wyrzucić?

Odpowiedz
avatar Manna
-1 5

@Armagedon: Była to umowa dożywocia, tak zwana dożywotka, w której było zawarte, że dziadkowie mają swój pokój i dostęp do łazienki oraz kuchni, zagwarantowany opał i płacenie rachunków, ale nie przeze mnie i mojego męża, a moich rodziców. Jak już wspominałam,ojciec się całkowicie odciął od nas, nie łożył na utrzymanie domu, moja mama była na rencie, nie mieliśmy serca okradać jej z zawrotnej kwoty około 800zl, które wtedy dostawała więc wzięliśmy na siebie całe utrzymanie domu. Kupowaliśmy dziadkom leki, jeździliśmy z nimi na badania, do lekarzy itd. Chcieliśmy żeby żyli w godnych warunkach dlatego wyremontowaliśmy cały dół domu, który pozostał całkowicie dla nich. Robiliśmy to nie z przymusu czy łaski, ale uważaliśmy, że tak trzeba, że to rodzina, osoby starsze, którym należy się szacunek i pomoc. Wyprowadziliśmy się ponieważ mieliśmy dość szykan ze strony babci i członków jej rodziny. Proszę mi uwierzyć, sytuacja była nie do wytrzymania.

Odpowiedz
avatar Neomica
2 10

@Armagedon: "przepisanie" to nic innego jak darowizna właśnie. Potoczne określenie znane chyba wszystkim. Po co do tego z sufitu dorabiać umowę dożywocia skoro autorka już wyjaśniła wszystko szczegółowo? żeby znowu szukać sposobu na wbicie jej szpili? Czemu autorka dała się wyrzucić? Może dlatego, że babki usunąć nie mogła a sama nie chciała żyć w toksycznych oparach? Serio to tak trudno zrozumieć?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 7

@Neomica: Może najpierw pomyśl, zanim coś napiszesz. Uświadom sobie, łaskawie, że darowizna - to darowizna. Darczyńca dobrowolnie i w majestacie prawa, zrzeka się swojej własności na czyjąś rzecz. I od tego momentu nie ma już do tej własności żadnego prawa. Krótko mówiąc, rodzice autorki, zaraz po podpisaniu aktu darowizny, mogliby, gdyby chcieli, tatusia z mamusią przenieść ciupasem do domu spokojnej starości. Mogliby to również zrobić po pierwszej, większej awanturze. I pomijam tu fakt, że darowizna robiona pierwszym zstępnym nie ma większego sensu. Bo nawet jeśli jest ich kilkoro (np., tatuś autorki ma rodzeństwo), to tym nieobdarowanym należy się zachowek. O wiele sensowniejsza jest umowa dożywocia, która, po pierwsze, nie uprawnia pozostałych spadkobierców do zachowku, a po drugie - zapewnia darczyńcy spokojny żywot do końca jego dni. A umowa dożywocia - to też darowizna, tylko pod pewnymi warunkami. I TEŻ, zwyczajowo, nazywa się ją "przepisaniem" na... I uświadamiam ci, że nikomu niczego nie miałam zamiaru wbijać. Chciałam tylko ustalić stan faktyczny. Bo, niestety, jeśli jest to umowa dożywocia (a bardzo wiele na to wskazuje), to sam fakt wyprowadzenia się z domu nie zwalnia obdarowanych z umowy. Nadal muszą babce opłacać media, żywić w razie niedostatku, kupować ciepłe gacie, jeśli jej nie stać i wyremontować dach.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 4

@Manna: Twoje komentarze, nie wiem dlaczego, wyświetlają się z dużym opóźnieniem. Gdyby się wyświetlały na bieżąco, podejrzewam, że userka Neomica by mnie tak nie zjechała. Bo, jak się okazało, moje domysły były słuszne. Podejrzewam, że twoja babka wykazywała brak zrozumienia dla twojej (waszej) sytuacji materialnej i usiłowała egzekwować swoją "dożywotkę" bez względu na wasze dochody. Smutne jest to, że twój ojciec ma centralnie z tyłu swoje zobowiązania wobec matki, mimo, że przecież dom jest również jego, a po śmierci babki pewnie zgłosi się "po swoje", chyba, że mu zupełnie nie zależy. Babkę poniekąd rozumiem. Skoro zrzekła się domu na rzecz twoich rodziców miała prawo do świadczeń z ich strony, które w umowie były zawarte. A - wziąwszy pod uwagę, że ojciec się nie poczuwa, a twoja matka ma niski dochód - być może nie otrzymywała wszystkiego co jej się od nich należało. Tym sposobem obowiązek wywiązywania się z "dożywotki" musiałaś, przynajmniej w części, wziąć na siebie. A babka, uznawszy, że dostaje za mało względem tego co jej się należy, i nie wykazując zrozumienia dla zaistniałych okoliczności, postanowiła pozbyć się was z domu. Wybacz, ale nie przewiduję jakiegoś pozytywnego rozwiązania tej sytuacji. Nie wiem, czy dożywotkę można cofnąć, ale nie zdziwię się, jeśli babka będzie tego chciała. A jak dopnie swego, to jeszcze - po złości - gotowa zapisać dom w testamencie swojemu koledze.

Odpowiedz
avatar Neomica
-1 3

@Armagedon: Najpierw pomyśl zanim coś napiszesz? Świetna rada, powinnaś sobie zapisać i przykleić w widocznym miejscu. To wyjaśnianie różnic między darowizną a dożywociem trochę od czapy bo nikt nie pisał że wyjaśnień potrzebuje. Jakbyś wczytała się uważniej w to co autorka napisała to wiedziałabyś, że w tej konkretnej sytuacji usunąć babki sie nie da bo współwłaścicielem domu jest jej syn, który ewidentnie jest po stronie matki. "Chciałam tylko ustalić stan faktyczny" Bzdura. Ty nie zadajesz pytań by ustalić stan faktyczny tylko insynuujesz, dopowiadasz jakieś historie z sufitu i kpisz. I to nie pierwszy raz kiedy bawisz się w detektywa a kończy się skuchą i niesmakiem

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 3

@Neomica: No, akurat tym razem skończyło się twoją skuchą...

Odpowiedz
avatar Zyzyzyryxy
0 0

@Manna: Myślę że warto zadbać o unormowanie stanu prawnego domu, jakoś dogadać się z ojcem, może podpisać kolejną umowę dożywocia, tym razem z mamą, by nie stracić domu przez zasiedzenie jak konkubent babki zacznie się tam rozpychać za bardzo?

Odpowiedz
avatar fursik
-1 21

No babka piekielna. Zamiast normalnie wziąć i umrzeć, żeby wam kłopotu nie robić, to ta jeszcze chce z facetem mieszkać. We własnym domu. Skaranie boskie.

Odpowiedz
avatar Manna
1 3

@fursik: Nikt babci nie kazał umierać, chcielismy jedynie spokoju i wiele razy próbowaliśmy dojść do porozumienia. Nie udało się więc wyprowadziliśmy się. Babcia do dziś dnia mieszka z partnerem w moim domu rodzinnym i z tego, co wiem ma się całkiem dobrze.

Odpowiedz
avatar Barbaska
-5 11

Piekielna nie była babcia, tylko Ty wraz z mamą i mężem. Jeżeli babcia jest właścicielką domu, to robiła Wam wielką łaskę, że możecie u niej mieszkać. Szkoda, ze autorka widzi tylko jedną stronę medalu.

Odpowiedz
avatar Manna
4 6

@Barbaska: babcia nie była właścicielką domu od wielu lat. Proszę przeczytać powyższe komentarze, które umieściłam.

Odpowiedz
avatar Barbaska
6 6

@Manna Przepraszam, wysunęłam złe wnioski i z góry Panią ocenilam.

Odpowiedz
avatar magic1948
2 2

@Barbaska: W internetach ktoś kogoś przeprasza? Szok i niedowierzanie... Ale brawo za przyznanie się do błędu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Może babcia autorki nie była złośliwa, tylko rozwijała się u niej jakaś choroba psychiczna? Któryś rodzaj schizofrenii? I tak, z takich niewinnie wyglądających staruszek może być niezłe ziółko. Pamiętam sytuację z praktyk pielęgniarskich. Karmię starszą panią, która mi słodzi: "ty mój Aniele, jesteś taka kochana, taka dobra itd." Wchodzi koleżanka i ze zdziwieniem pyta się dlaczego ta pani ma przywiązane ręce pasami. Odpowiadam: "Bo 5 minut wcześniej, gdy mierzyłam jej ciśnienie, to chciała mnie pobić i wyzywała od najgorszych". (Żeby nie było, przymus bezpośredni był zastosowany o wiele wcześniej przez pielęgniarki, nie przeze mnie.)

Odpowiedz
avatar Manna
2 2

@KuchikiRukia: wykluczyliśmy tą możliwość ponieważ, gdy dziadek jeszcze żył, babcia założyła mu sprawę o znęcanie (to był również wymysł) i sędzina zadecydowała o badaniu obojga przez biegłych psychiatrów. Babcia sprawę przegrała, świadkowie oraz dowody świadczyły przeciwko niej. Miała również nie tak dawno rozprawę o nękanie pewnej dziewczyny, którą posądziła o romans z jej partnerem. Również przebadana w kierunku chorób psychicznych. Miażdżyca, choroby żylne, zatorowość, tarczyca również wykluczone po rutynowym pobycie w szpitalu z powodu przedłużającego się przeziębienia.

Odpowiedz
avatar Aniela
3 3

Jakkolwiek to brzmi ciesz się, ze tak się sytuacja rozwinęła. Mieszkajcie jak najdalej od wrednej babki niech jej kochanek i syn na strare lata pomoże. A nie wy.

Odpowiedz
avatar Manna
2 2

@Aniela: dziękuję Pani Anielo. Kochanek już pomału się wycofuje, wiem to od sąsiadów i przyjaciół z miejscowości rodzinnej. Babcia oskarża go o romanse, miała nawet w tej sprawie sprawę w sądzie, nękała młodą dziewczynę, jej męża i syna, bo ubzdurała sobie, że jej partner ma z nią romans.

Odpowiedz
avatar kaszz
9 11

Boże, ludzie jacy wy potraficie być okrutni! Babka życzy autorce choroby jej dziecka, a wy jej żałujecie. Pomijam resztę aspektów, ale to się w głowie nie mieści. Aa i jeszcze kochanek za życia dziadka, a wy chrzanicie, że babka ma prawo do szczęścia... Litości!

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

zajsc w ciaze siedzac u kogos na karku, nie majac nic swojego? genialne... a na nia trzeba bylo zbierac dowody, sprawa o nekanie, pryz odrobinie szczescia zakaz zblizania sie, wiec to ona musialaby sie wyniesc

Odpowiedz
Udostępnij