Spłynęło na mnie dzisiaj objawienie. To było jak strzał diamentowym pociskiem prosto między oczy. Moment całkowitej jasności. Odpowiedź na najważniejsze pytanie świata została mi zesłana transferem danych wprost z planety Melmac i wniknęła w mózg wbrew mojej woli, ale ku mojemu wielkiemu zadowoleniu.
W pracy pracuję z osobnikami płci wszelakiej, jest mnóstwo pań sensownych i bystrych, ale niestety dwie z moich towarzyszek to typowe, stereotypowe baby, dokładnie takie, jak w satyrycznych skeczach albo komediach.
Klachają nieustannie, a ich rozmowy to typowy biały szum. Nie wymieniają informacji ani opinii, po prostu przerzucają się losowymi stwierdzeniami, a co gorsze śmieją się ze wszystkiego, co same powiedzą:
- Zjadłam właśnie kanapkę, hihihi!
- O! A ja lubię kanapki, ale wolę ciastka! Hihihi!
- Tak? A ja lubię małe pieski! Hihih!
- A ja miałam kiedyś psa, hihihi! A teraz mam kota! Hihihi!
Po latach obserwacji mam wrażenie, że ich mózgi działają jak prymitywne boty, wykrywające w tekście tagi i wyrzucające wszelkie stwierdzenia, jakie mogą się z tym tagiem wiązać (przy czym z tagiem "jedzenie" nierozerwalnie wiąże się tag "gruba").
Mają też ciekawą właściwość polegającą na tym, że prawie każdy rzeczownik zastępują zaimkiem; jedyne znane im określenie czasu to "wtedy", a wszystko robi się "tak". Najwyraźniej jednak im to nie przeszkadza, bo skoro w akcie komunikacji komunikat nie ma znaczenia, to nie ma powodu, by zadbać o to, by rozmówca zrozumiał jego treść.
Jedyna koherentna rozmowa, jaką są w stanie przeprowadzić dotyczy metod piłowania paznokci, ewentualnie zauważalnych zmian BMI jakiegoś Bogu ducha winnego współpracownika.
Gdzie piekielność?
Ano czasami koleżanki usiłują rozmawiać też ze mną, przy czym umyka im najwyraźniej, że nie czytam w myślach.
Do niedawna usiłowałam dochodzić, kto to są "oni", co to znaczy "to trzeba zrobić tak" i kiedy będzie "wtedy". Skuteczność była niska, za to próby ustalenia, o czym tak naprawdę rozmawiamy były wyraźnie wyczerpujące dla obu stron.
Piekielne było, że owe próby nie tylko męczyły, ale również oburzały. Przecież koleżanka dziś rano miała rozmowę z kontrahentem (o czym nie musiał wiedzieć nikt poza jej przełożonymi i nią samą, bo pracujemy niezależnie od siebie), zatem to oczywiste, że "on" to rzeczony kontrahent. "Wtedy" dotyczy spotkania, na które koleżanka się wybiera, bo dotyczy jej projektu, a nie mojego w związku z czym nic o spotkaniu nie wiem.
A najgorzej jest, gdy koleżanka przypomni sobie jakąś naszą rozmowę sprzed kilku miesięcy i postanowi do niej nawiązać nie uświadomiwszy mnie, do której rozmowy nawiązuje. Przecież ja tam byłam, byłam świadkiem, więc muszę wiedzieć, co ona sobie właśnie przypomniała! Pojęcie, że wspomnienie mnie w jej głowie a prawdziwa ja to nie to samo całkowicie przerasta biedaczkę.
No i dziś zrozumiałam.
Żeby dać typowej babie satysfakcję z rozmowy absolutnie nie należy ustalać, co ona usiłuje przekazać. Należy tylko co jakiś czas potakiwać, mruczeć z aprobatą lub okazywać zdziwienie i pytać "I co dalej?"
Piekielne jest to, że później niestety baba jest potem przekonana, że o czymś nam powiedziała. Ma pretensje, że nie słuchamy i nie rozumiemy.
Ale, drogie baby, nie dajecie nam wyboru.
Nauczcie się skutecznie komunikować albo nie miejcie pretensji, że się Was nie słucha.
kobiety są z wenus
Mam propozycję - jak nie wiesz o czym do ciebie mówią, to może zapytaj o co chodzi? Też zdarza mi się rzucać bardzo skrótowe pytania/prośby do współpracowników i vice-versa. Jeżeli się nie zrozumiemy, to pytamy i nikt nie ma z tego powodu bólu dupy.
Odpowiedz@Bryanka: to ja bym Cię szybko oduczyła skrótów myślowych, bo oszczędzasz swój czas, a jednocześnie marnujesz cudzy
Odpowiedz@Pixi: A jak? Przykład proszę.
Odpowiedz@Pixi: Powiało grozą :D @Balbina: Pewnie "prawym prostym" w ryj, co trwało by dłużej niż porozumiewanie się skrótami :P Niektórzy po prostu dostają cholery gdy ktoś "zmarnuje" im 5 sekund życia. Trochę smutne.
Odpowiedz@Bryanka: Pewnie by zgłupiała gdyby zobaczyła moja kuzynkę kręcacą młynka przy skroni, mając na mysli kręcenie filmu. Prawy prosty z drugiej strony:-)
Odpowiedz@Balbina: w mojej pracy, na moim stanowisku mogłabym tego dokonać bardzo łatwo.
Odpowiedz@Balbina: z kuzynką, na kawie, to możecie sobie i migi rozmawiać, ale w pracy należy mieć minimum szacunku do czyjegoś czasu. nawet nie wspomnę jakie czasem mogą być konsekwencje niedopowiedzenia jednego słowa
Odpowiedz@Pixi: Łał,nie ma to jak jeden pracownik co drugiemu przywala za za niedopowiedzenie jednego słowa.No chyba ze jestes szefem i mozesz sobie na to "pozwolić" bez konsekwencji(do czasu)
Odpowiedz@Balbina: Jeżeli jest takim szefem jak się "chwali", to nie wróżę świetlanej przyszłości ;)
Odpowiedz@Balbina: jakieś 'przywalanie' to już Twoje dopowiedzenie. Poczekaj aż zawalisz ważną sprawę przez to, że niejasno nakreśliłaś, albo Tobie ktoś, sytuację, zmienisz nastawienie
Odpowiedz@Pixi: Gumka od majtek coraz bardziej się naciąga.
OdpowiedzJa to rozumiem tak. Siedzą trzy kobiety w pokoju i pracują razem. Dwie lubią sobie szczebiotać o wszystkim i o niczym, co trzeciej wydaje się być głupie i traktuje to jak biały szum, więc nie słucha. Ogólnie ma te dwie BABY za kretynki. BABY najwyraźniej są tak głupie, że nie zauważają, że trzecia MĄDRA ma je za kretynki i ich nie słucha, więc ośmielają się rozmawiać z nią tak, jakby ich słuchała i przywiązywała wagę do ich słów i wymienianych treści. Bo te dwie głupie BABY nie wiedzą za ta trzecia MĄDRA jest z Marsa i nie wolno używać skrótowców typu "on" "wtedy" czy cokolwiek, tylko używać pełnych nazw (rzeczowników? Bo obawiam się, że jak powiedzą "kontrahent" to też nie będziesz wiedziała o kogo chodzi, chyba, że macie tylko jednego kontrahenta) i dat z podaną co do minuty godziną. To ja Ci powiem o mocno irytującej z mojej perspektywy postawie mojej byłej koleżanki z pracy. Koleżanka nim przeszła do rzeczy opowiadała na około o wszystkich okolicznościach łącznie z gaciami, jakie na sobie miała. Gdy zwrócono jej uwagę, że rozmawia z osobą, która była bezpośrednim świadkiem tych zdarzeń, nadal kontynuowała szczegółówy ich opis, bo na pewno już zdążyłam zapomnieć o sytuacji sprzed 2 dni. Widzisz, i ja uważałam, że to co ona robi jest bez sensu. Ale teraz wiem, ona była po prostu MĄDRA.
OdpowiedzTak, nic dodać nic ująć.
OdpowiedzZastosuj się do własnej rady...
OdpowiedzTo ja chyba jestem piekielna bo jak moja mama mówi "Przyneś mi ten no, wiesz co" to wiem :D
Odpowiedz@Lostsoul: "Ale nie ten taki, wiesz, tylko ten drugi!"
Odpowiedz@fursik: E tam nikt mnie nie przebije w kazaniu mężowi przyniesienia termometra.Na jego pytanie gdzie jest usłyszał: Na górze na dole albo na dole na górze. Stanął jak słup soli a oczy miał jak pięćozłotówki.
Odpowiedz@Lostsoul: Swoja droga nie rozumiem jak mozna to tak zostawic. To tak jakby ktos stwierdzil, ze rezygnuje z uprawiania sportu ze wzgledu na nadwage... Jesli nie mozesz sobie przypomniec jak nazywa sie szafa, to moze ta odrobina wysilku zeby jednak sobie przypomniec nie jest takim glupim pomyslem?
OdpowiedzProste, każda rozmowa polega na interakcji - jedna osoba mówi, druga potaknie, kiwnie głową, coś doda, w każdym razie zareaguje. Spróbuj całkowicie wyłączyć reakcję. Uwaga to nie jest wcale łatwe. Z początku koniecznie będzie chciała ją uzyskać zacznie powtarzać, opisywać więcej. Później uzna że się nie dogada i przestanie. Ograniczy się do wymiany informacji a Ty masz spokój.
Odpowiedz@vezdohan: Można jeszcze odwracać jej mowę ciała. tzn. wszystko robić odwrotnie od niej np. jak się poryli w Twoim kierunku to się odchylić. Działa piorunująco.
OdpowiedzMoja święte pamięci babcia - skądinąd osoba mądra, doktor nauk etc. - miała taki sposób mówienia: "Bo tam na tym za tymi stoi ten taki duży z tymi dwoma, to tam w środku są takie trzy z tymi, to przynieś mi jeden". I sprawa była absolutnie jasna: tam na balkonie, za skrzynkami, stoi taki duży garnek z dwoma uszami, a w garnku są trzy słoiki z kiszonymi ogórkami i trzeba babci jeden przynieść. No przecież to oczywiste ;-)
Odpowiedz@janhalb: Cudne:-):-)
Odpowiedz@janhalb: Wyższy poziom komunikacji. Często skuteczny w określonych warunkach. :)
Odpowiedz@janhalb: jako programista, kompletnie odrzucam taki styl komunikowania. Nie rozumiem go, bo jest on niezrozumiały. Najpierw definiujemy zmienną, potem podstawiamy wartość, a potem możemy dopiero używać wskaźnika do niej. a jak się kończy rozmowa, a nawet wątek, to zakres nazw się kończy i zmienne lokalne "się gubią". proszę mówiąc do mnie definiować na nowo o czym mówimy, a nie że po kilku godzinach dniach, ja mam się niby domyślać co to jest "ten wydruk, ta sprawa ten problem", każdy przychodzi i tych "tych-ów" mam dziesiątki dziennie. Najpierw nazwać sprawę, i do końca rozmowy możną , do niej referować "tegować, ten to tamto", ale nie dłużej. kto ma tak samo?
OdpowiedzA nie możesz po prostu powiedzieć, że cię to nie obchodzi i niech cię o takie rzeczy nie pytają? Ewentualnie bardziej dosadnie, skoro ich nie cierpisz i nie chcesz uczestniczyć w ich ploteczkach?
Odpowiedz"Dzień Świra" w czystej postaci.
OdpowiedzPatrząc po pracowych historiach tutaj to łatwiej jest wrzucić historię na Piekielnych niż powiedzieć komuś wprost, że ma się jakiś problem. Zwrócenie uwagi, że swoim gadaniem przeszkadzają ci w pracy, przy rozmowie prośba o dokładniejsze wytłumaczenie... Albo jak to nie działa to walnąć prosto z mostu, że ich ploteczki nikogo nie interesują i czy mogą być ciszej bo uszy więdną. Albo żeby mówiły jaśniej bo nie czytasz im w myślach.
Odpowiedz@Pantagruel: Ale za to jaka by była atmosfera do dupy w pracy. Dwie na jedną? Toż życia by nie miała autorka. Prędzej czy pózniej szukałaby innej pracy bo byłoby nie do wytrzymania. No niestety przekrój charakterów pań w biurze jest przeogromny i mniejszość się dostosowuje do większości.Tak jest i tak będzie.
OdpowiedzPrzypomina to trochę scenę z Iloną Ostrowską w Dniu Świra: https://youtu.be/DaFB_gCj604?t=55
Odpowiedz@KwarcPL: Albo kabaret Smile - "Że ten": https://www.youtube.com/watch?v=EFfKukedxVw
OdpowiedzCzepiasz sie, no i zawialo troche kompleksem wyzszosci... Z wlasnych obserwacji wiem, ze czesto tego sytuacje sa skutkiem roznych patologi w domu czy grupie rowiesniczej - z tym, ze jesli jest ona wzglednie niewinna (np. drobny blad wychowawczy czy "bzik") to mozna sie sie w pewnych warunkach normalnie dogadac, a przy wiekszych patologiach jest to trwalsze (uszkodzenia/traumy).
OdpowiedzNie rozumiem cie. Mam w pracy przerozne kolezanki. Z jednymi rozmawiam na tematy "glebsze" filozoficzno-swiatopogladowe, a z innymi pie*dole o przepisie na ciasta i o tym ze Keanu Reevs przytyl. Obie grupy lubie i nie przeszkadza mi tematyka. Poza tym spojrz z innej strony - tamte kobiety wcale nie musza byc glupie to ze je oceniasz po tym o czym sobie plotkuja raczej swiadczy o tobie
Odpowiedzto gdzie pracujesz to nie nazywa po prostu: "Korpo-Kurnik" -W nocy sobie śpię, śpię, śpię -Ja też, ja też -A w dzień sobie chodzę, chodzę -Ja, ja -A śniadanie jem, jem, jem -Tak? Tak? -A w sklepie kupuję, kupuję -Tak? Super! -Umówił się, umówił, umówił! -Ja? Nie! Całuję, całuję, całuję! -Ekstra! KoooooooOOO?!?!
OdpowiedzDla mnie absolutnie piekielne, zwłaszcza że jest MNÓSTWO takich ludzi.
OdpowiedzEj patrz, a ja właśnie tak odebrałam to co napisałaś :D
OdpowiedzA mnie bawi, że na początku piszesz, że znasz sporo sensownych kobiet, a na końcu podsumowujesz "drogie baby..." i jeszcze ten tag o kobietach z Wenus...
OdpowiedzZarejestrowałem się i zalogowałem wyłącznie po to, żeby zwrócić uwagę na to, że większość komentarzy jest pod wielkim oburzeniem dotyczącym tego, że ktoś kompletnie albo nie zrozumiał, albo nie doczytał historii... Zacznę od najnowszego komentarza. Autorka wspomniała osobno o kobietach i o babach, przy czym dokładnie wyszczególniła jak rozumie owe "baby", więc na koniec nie mówi obraźliwie o kobietach, tylko zwraca się bezpośrednio do owych "bab". Teraz wcześniejsze. Autorka pisze, że próbowała się dogadać, nie zostawiła tego i nie przeszła od razu do kwestii olewczej, tylko próbowała się dogadać, dowiedzieć, uszczegółowić opowieści "bab". Jeżeli jest się z kimś dość blisko i często rozmawia, to stwierdzenia "ten", "tam", "tego" mogą mieć znaczenie, ja się tak dogaduję z moim bratem, wiem o co mu chodzi i on wie o co chodzi mi, ale jak tylko rozmawiam z kimś innym to ani on nie rozumie kiedy ja czasem palnę coś takiego, nawet jeżeli mi się wydaje, że powinno być to jasne, wtedy się poprawiam, ani ja nie rozumiem gdy ktoś tak mi powie. Więc w sytuacji, w której nie zna się kontekstu/osoby, ciężko jest się po prostu domyślić. Autorka mówi, że nie wie o sytuacji, o której jedna z "bab" jej opowiadała, a rozmowa, czy monolog wyglądający na: "on wtedy mi powiedział, że tego nie chce" nic nie mówi, jeżeli się nie zna kontekstu i tu nawet nie wiadomo czy chodzi o pracę i kontrahenta, czy o życie prywatne, czy chociażby o film, wszystko jest tu niejasne, więc nie, nie da się domyśleć, że chodziło o dzisiejsze spotkanie z kontrahentem. I na koniec. Nie przechodźmy ze skrajności w skrajność. To, że gadanie skrótami i nie zarysowywanie kontekstu jest złe, nie oznacza od razu, że ktoś uważa, że gadanie ze wszystkimi, najdrobniejszymi szczegółami jest dobre, nie, też jest złe. W obu przypadkach, wystarczy dodać (czy ograniczyć się) do krótkiego narysowania kontekstu, w powyższym przykładzie wystarczyło dodać na początku: "dziś rano miałam spotkanie z kontrahentem" i cała reszta rozmowy mogłaby wyglądać tak jak "baba" chciała i raczej większość powinna być zrozumiała. Dziękuję za uwagę ;)
Odpowiedz