Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Grażyną oszczędności człowiek się rodzi i Grażyna z człowieka nie wyjdzie. Kasię…

Grażyną oszczędności człowiek się rodzi i Grażyna z człowieka nie wyjdzie.

Kasię poznałam w pracy, jest ode mnie kilka lat starsza, plus ma dużo wyższe stanowisko w pracy niż ja czyli więcej zarabia :) Kasia jest osobą skrajnie oszczędną, musiała wynieść to z domu, chociaż czasem pozwala sobie na jakieś szaleństwa na mieście typu pizza czy kawa. Do pracy obiad zawsze domowej roboty - skromny na maksa typu kasza z brokułem, nie maluje się, lubi chodzić po śmietnikach szukać skarbów - taki ma styl.

Kasia kupiła sobie samochód, ale chyba tylko po to, żeby stał grzecznie pod jej blokiem i aby przypadkiem za często go nie używała. Umówiłam się z nią kiedyś na kawę, ale strasznie się rozpadało. Wg mnie nie ma złej pogody, tylko źle ubrani ludzie, więc nie chciałyśmy odwoływać.

Akurat tak się złożyło, że kawiarnia była ok 600 m od mojego bloku, więc blisko. Kasia dzwoni do mnie z pytaniem czy nie przyjechałabym po nią swoim samochodem, bo taka pogoda, a ona rowerem jechać nie będzie. Oczywiście argument, który słyszałam tysiące razy - straszne korki na mieście itp (ale jak ja pojadę po nią i z powrotem do kawiarni to już korki magicznie znikną- taka logika). Mówię wymijająco, że jeszcze nie jechałam jej nowym autem, więc może odwrotna propozycja i ona po prostu przyjedzie po mnie. Była mega niezadowolona z takiego obrotu sprawy, mnie już też się odechciało, bo z jakiej racji mam po nią przyjeżdżać, skoro mam piechotą 5 min do miejsca umówienia.

Wyobraźcie sobie, że Pani Menedżer przyjechała do kawiarni rowerem z torbą foliową na głowie, płaszczu przeciwdeszczowym - wyglądała jak Pani Bezdomna, ale najważniejsze, że udało jej się oszczędzić te kilka złotych na benzynie i jej ukochane autko stoi nietknięte pod blokiem.

by ~Margolcia123
Dodaj nowy komentarz
avatar Arielka
22 32

Czyli jest na tyle dobrą znajomą , by się z nią umówić na kawę, poplotkować i miło spędzić czas, ale nie masz z kim jej poobgadywać, więc tutaj jej obsmarowujesz tyłek, mimo, że tak naprawdę nic ci nie zrobiła. Nie wiesz jakie są powody nieużywania auta, ale już ją oceniłaś. Miałam kiedyś koleżankę , która miała bogatęgo męża, niczego jej nie brakowało, miała super wypasioną furę - ale nigdy nia nie jeździła. Dopiero kiedy rozwodziła się z mężem dowiedziałam się, dlaczego. Otóż prawo jazdy zrobiła jak miała 18 lat,wkrótce potem uczestniczyła w wypadku samochodowym.Trauma po tym trzymała ją wiele lat, a kiedy konieczność ją przycisnęła, poprosiła mnie, bym ją od nowa nauczyła jeździć. Ale ktoś komu się nie zwierzyła, też mugł ją ocenić , że oszczędza na paliwie, co nie ? Może mniej oceniaj, a więcej się zainteresuj, co tkwi w Twojej koleżance, może potrzebuje pomocy współczującej i bezinteresownej osoby, a nie znajomości z wszystkowiedzącą plotkarą ? Bez urazy...

Odpowiedz
avatar digi51
13 25

@Arielka: ogólnie się zgadzam. Tylko nie bardzo dociera do mnie argument, że nie jeździ swoim samochodem, bo ma traumę czy tam nie ufa sobie jako kierowcy. Po co więc kupiła auto? Szczególnie jeśli jest tak strasznie oszczędna, bo samo auto kosztuje i nawet jak stoi pod blokiem to trzeba płacić OC. Tzn klei się do kupy, że kupiła auto, chciała jeździć, przejechała się 2 razy, co było dla niej niefajnym przeżyciem i woli jednak nie jeździć. Tylko to nie bardzo pasuje do osoby oszczędnej, a wręcz skąpej i jest wręcz nielogiczne. Możliwe więc, że skąpstwo Kasi to wymysł autorki. Może lubi skromne i zdrowe jedzenie, które sama gotuje, jest fanką zero waste, stąd grzebanie po śmietnikach, a nie maluje się, bo woli wyglądać naturalnie. Może, może, może... Ale w sumie piekielności żadnej, bo nikomu krzywdy nie robi

Odpowiedz
avatar annabel
14 18

@digi51 tez sie zgadzam, moja siostra ma samochod, nie jezdzi nim, bo sie boi. Ale ma go na wypadek gdyby naprawde byla w sytuacji bez wyjscia, wtedy jedzie. Kosztuje ja to duzo stresu. Wiec bierze samochod jak o drugiej w nocy dzwoni babcia, ze sie nie czuje dobrze, ale nie kiedy pada deszcz lub ma jakas mozliwosc, ze ktos ja podwiezie.

Odpowiedz
avatar diriol
-3 15

@Arielka: @annabel Nie - to wy wymyśliłyście wymówkę o rzekomej traumie. Wyssałyście to sobie z palca. Autorka wskazuje na typowy problem z kupowaniem rzeczy na pokaz "byle somsiedzi widzieli" co może wydawać się nieszkodliwe ale wcale takie nie jest. Na przykładzie historii między innymi chodzi o przerzucanie kosztów i czasu na innych (bo autorki paliwo nie kosztuje).

Odpowiedz
avatar annabel
4 8

@diriol ja nie mowie ze ta pani ma traume. Mowie, ze moze miec milion roznych powodow do tego, zeby sie tak zachowywala, naprzyklad moja siostra ma taki powod- boi sie.

Odpowiedz
avatar diriol
0 4

@annabel: zgadza się - jednak autorka podała najbardziej prawdopodobny z nich - chęć zaoszczędzenia pieniędzy kosztem autorki paliwa i czasu cyt. "Oczywiscie argument, ktory slyszalam tysiace razy - straszne korki na miescie itp ". Akurat tutaj zaczęłaś od "tez sie zgadzam", dlatego odczułem to jako zgodzenie się z komentarzem Arielki, który jest bardzo ofensywny oraz ironiczny na podstawie wymyślonego argumentu.

Odpowiedz
avatar Error505
2 4

@diriol: A chodzenie po śmietnikach to też, żeby sąsiedzi widzieli. Prawdopodobnie dziewczyna ma jakiś problem. Może traumę, może chorobliwą oszczędność a może jeszcze coś innego. Jeśli autorka jest z nią w dobrej relacji to może się zastanowić jak jej pomóc.

Odpowiedz
avatar logray
1 3

@digi51 Może ona go nie kupiła a "kupiła"? W sensie, że ktoś zapłacił, a ona tylko wybrała model? Znam paru ludzi którzy kupowali auta żonom, bo "nie mam auta, muisz mnie podwieźć". Dalej te żony wożą, tylko wymówka się zmieniła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Arielka: Jeżeli ma traumę, to dlaczego naraża swoją koleżankę na potencjalną traumę?

Odpowiedz
avatar japycz1
0 0

@annabel twoja siostra nie jest zbyt mądra. A wiesz dlaczego? "tez sie zgadzam, moja siostra ma samochod, nie jezdzi nim, bo sie boi. Ale ma go na wypadek gdyby naprawde byla w sytuacji bez wyjscia, wtedy jedzie" takie sytuacje są dwa razy w roku. Pojechalaby taksówka albo wzięła auto z wypożyczalni. Tak stoi gnije i się psuje. Nie da się utrzymać w sprawności pokazie nieużywanego. Zwyczajnie po kilkunastu dniach pojawia się korozja na tarczach, zaciski hamulcowe przestają się swobodnie ruszać itd. Jeśli jeszcze auto stoi pod chmurką to efekt ten występuje X4 a wtedy Twoja siostra jest zagrożeniem dla siebie i innych. Niesprawny samochód plus niedzielny kierowca.....

Odpowiedz
avatar Balbina
16 24

Wiesz ja tez jestem oszczędna. Wychowałam się w czasach kiedy sie stało po kostke masła w kilometrowej kolejce a zdobycie smietany dawało radość na cały dzień.Dlatego zastanawiam sie co zrobić jak mam jej pół kubka zeby się nie zmarnowała.A co do kaszy z brokułem moja córka go uwielbia. Jak chcę kupić tapetę to szukam tego samego wzoru na różnych stronach żeby znależć taniej i z opcją darmowej dostawy. Czy według ciebie jestem skapa? Nie,bo za róznicę mogę dokupić klej.Stać mnie na to żebym kupiła w cenie wiekszej ale dlaczego mam nie kupic taniej. Większość ludzi tak robi bo szanuje swój ciężko zarobiony pieniądz. A ona przynajmniej figurę zachowa jak jeżdzi rowerem a nie dupsko jej urośnie od przemieszczania sie wszedzie autem. (tak jak mi:-)-:)

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@Balbina: ok, ale jest roznica we wlasnym wyborze (np. w historii przyjechanie rowerem) i angazowaniu cudzych srodkow (oczekiwanie, ze autorka po kolezanke przyjedzie i pewnie ja jeszcze odwiezie)

Odpowiedz
avatar Armagedon
14 24

O rany, ile ja znam dziewczyn, które na co dzień się nie malują i wcale nie z powodu skąpstwo. Albo nie czują takiej potrzeby, albo nie mają czasu, albo mają alergię, albo z lenistwa i dla wygody. A może panna jest oszczędna bo musi? Może spłaca w ratach kupno samochodu i/lub kredyt mieszkaniowy? Albo płaci za wynajem? Interesuje mnie też, kiedy autorka miała okazję towarzyszyć Kasi w rajdzie po śmietnikach? Bo jakoś wątpię, żeby się dziewczyna sama tym chwaliła. Chyba że chodzi o - tak zwane - wystawki, gdzie ludzie wyrzucają całkiem jeszcze dobre rzeczy, które mogą się komuś przydać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 28

Brak makijażu i przynoszenie do pracy prostych, zdrowych samodzielnie zrobionych dan jako przykład skąpstwa. Dobre ;) Jest wiele osób, które, pomimo posiadania auta i prawka, unikaja prowadzenia, jak tylko mogą. Niekoniecznie przez chęć zaoszczędzenia paru groszy na paliwie...

Odpowiedz
avatar Morog
3 9

Minus za kurtynę

Odpowiedz
avatar Librariana
1 3

@Morog: *kurtunę ;)

Odpowiedz
avatar licho13
8 12

Staram się żyć tak żeby nic nie marnować i często ludzie mnie odbierają jak biedną wariatke. Ludzie bez wyobraźni zazwyczaj. Dziwią się np dlaczego robie z starego podkoszulka torebki na warzywa(w sklepie) skoro foliowe są za darmo,albo można sobie kupić na ali. Mam wrażenie że to może byc podobnie

Odpowiedz
avatar Gelata
12 12

Hej, może przestań jej tak wyliczać? Nie rozumiem, po co z nią utrzymujesz kontakty, skoro ewidentnie jej nie lubisz?

Odpowiedz
avatar 4525882ulasok
9 17

"Uwaga, śmieciarka jedzie" grupa fejsbukowa wymieniajaca się informacjami o "wystawkach", planowanych sprzątaniach piwnic, likwidacjach mieszkań(omójboszsz, jaką cudną secesyjną lampę mam z takiej likwidacji...) i własnych przydasiowych remanentach- można wyhaczyć perełki dizajnu np Hałasy czy powiedzmy kawałek a nie całą rolkę tapety(bo jakieścóś do oklejenia jest na przykład), ja ze śmieciarki mam głównie wyposażenie domu, oddałam łyżwy po rosnącym synu, mundurki, wkrętarkę nieco kulawą bo pan umiał naprawić, i mnóstwo innych rzeczy. Bo wiem, że nie trafią (tak od razu) na śmietnik. Freeganizm to już dość silny ruch w idei podobny do "śmieciarki", a na tzw skipy to chodzą nie przede wszystkim bezdomni czy żule a właśnie ludzie przynajmniej less waste. Jadłodzielnie funkcjonują już w wielu miastach- i to nie są punkty przede wszystkim dla biednych. "Dzielnie"- mam nadmiar czegoś- zostawiam a jeśli w szafie/lodówce jest coś na co mam ochotę to biorę. Cudna, bajecznie kolorowa i pełna pozytywnej energii społeczność. Mam takie odczucie, że wśród poznanych jest mnóstwo osób szczodrych, otwartych i świadomych swojego udziału w zaśmiecaniu planety i próbujących mieć wpływ na produkcję śmieci. I ostatnie- też mam samochód, jakaś trauma powypadkowa może by i się znalazła ale podstawowym przeciwwskazaniem do jechania samochodem w mieście na kawę będzie bezsensowna produkcja spalin. Auta używam do dużych zakupów, wycieczek, podróży, transportu osób słabych, chorych i np noworodka ze szpitala. Nie jeżdżę po mieście autem, żeby napić się kawy. A tak zupełnie robiąc osobistą wycieczkę- po co umawiasz się z osobą, której się wstydzisz? Podsumowując- chyba jednak piekielna byłaś Ty...

Odpowiedz
avatar Blekotek
2 2

@4525882ulasok: Jakbym siebie czytała :)

Odpowiedz
avatar katem
2 8

Jakim prawem decydujesz, co kto ma robić z własnymi pieniędzmi? Czemu obchodzi Cię cudza kieszeń? Jeśli nie pasuje Ci zachowanie jakiejś osoby, czemu się z nią umawiasz?

Odpowiedz
avatar Error505
8 8

@katem: No jeżeli ktoś chce zaoszczędzić swoje pieniądze wydając moje to chyba coś jest nie halo.

Odpowiedz
avatar fiksumdyrdum
0 0

@katem: No takim prawem, że jak ktoś chce cudze pieniądze/zasoby/czas angażować, to nie jest oszczędność, tylko pasożytnictwo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2023 o 13:42

avatar KoparkaApokalipsy
4 8

Kurdelebele, wczoraj sama sobie zrobiłam kanapkę z pomidorem, zamiast rozpiżdzać pieniądze na jedzenie z dowozem. Ba, przyszyłam sobie kiedyś urwany guzik, zamiast wyrzucić spodnie i kupić nowe, najlepiej wyszywane złotą nicią. I - co najgorsze - chodzę do pracy na piechotę, zamiast codziennie brać taksówkę. Ależ ze mnie wieśniara... muszę to zmienić! Dziękuję, autorko, za inspirację. Od dziś jem tylko śmieciowe żarcie z dowozem, rozbijam się po mieście autem generując korki i zatruwając powietrze, używam tylko jednorazowych rzeczy i wyrzucam wszystko gdy tylko przestanie wyglądać jak kupione wczoraj. W końcu tak żyje szlachta!

Odpowiedz
avatar Italiana666
4 4

duzo komentarzy o tym, ze kazdy moze decydowac o tym jak wydaje swoje pieniadze. W sumie racja, ale czasami nadmierna osczednosc az bije po oczach. Zdarzylo mi sie pomagac 5 godzin kolezance w przeprowadzce i ona nawet wody nie zaproponowala. Ja oczywiscie dobrowolnie pomoglam, ale zazwyczaj wypada zaproponowac cos do jedzenia i picia.

Odpowiedz
avatar szafa
2 6

Lol, wszyscy się czepiają autorki, jakby nie zauważyli, że opisywana laska JEST PIEKIELNA, bo próbowała wysępić od autorki darmowy dojazd w obie strony. Stuknijcie się. To już nie jest etap oszczędności zwykłej, to etap próby osiągnięcia każdej dodatkowej złotówki cudzym kosztem.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 3

Być oszczędnym - ok Być oszczędnym, jednocześnie sępiąc od innych, wożąc się na ich plecach i nie dając w zamian nic od siebie - nie ok

Odpowiedz
avatar Semilinka
1 1

Aż mi się przypomną moja "koleżanka" z pracy. Z okazji mojego ślubu w pracy się składali - nie było to obowiązkowe ale wiem że złożyła się prawie cała firma nie licząc pan które mnie nie znały i właśnie koleżanki. Było to jakieś 20 czy 30 zł na osobę. Jak dla mnie ok to nie obowiazek. Za to gdy przyniosłam po weselu już duże martini do biura (symbolicznie) już tego samego dnia stwierdziła że ona je sobie weźmie bo przecież nikt go tu nie wypije. Jako jedyna nie złożyła mi nawet gratulacji. Rozumiem gdyby normalnie nie mogła sobie pozwolić na coś takiego lub gdyby miała problemy finansowe ale jest tak dobrze usytuowana że takie martini może sobie kupić codziennie i 3 bez zastanowienia się czy wpłynie to jakoś na jej budżet.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

oszczednosc pani oszczednoscia, brak makijazu czy domowe posilki- jej sprawa ale proba angazowania srodkow (czasu, samochodu) autorki to juz dla mnie przegiecie to juz oszczednosc cudzym kosztem

Odpowiedz
avatar rhkkkk
0 0

Znam wiele osób które trzymają auto tylko "na dłuższe trasy" bo obiektywnie jest niezbędne a "po mieście" poruszają się inaczej. Szczególnie osoby z małym doświadczeniem (które kupiły auto późno) boją się jeździć po dużym mieście ale trasę na przykład "do rodziców" sobie obcykają i jadą bo ciężko się tłuc z bagażem jak pociągów nie ma a autobus jedzie 200km przez 6h. Jest to oczywiście oszczędność ale motywy są zdecydowanie inne. Sam zakup i utrzymanie auta, nawet jeśli się nim nie jeździ to kupa kasy więc ktoś chorobliwie oszczędny by auta nie kupił. Co do jedzenia. Chyba ostatnią rzeczą której bym się doszukiwał w kaszy z brokułem to oszczędność. Schab z ziemniakami wyjdzie podobnie ;) A bigos z boczkiem pewnie nawet taniej. Ja kiedyś, jako młody człowiek chodziłem codziennie na obiadki do okolicznych restauracji. Kosztowało mnie to jakieś 15 kilo nadwagi. Akurat mniej więcej w czasie kiedy zostałem manadżerem postanowiłem się trochę ogarnąć i jednym z elementów ogarniania było przejście na własne jedzenie. Wcale nie jakieś bardzo "zdrowe" ale po prostu robione samemu i w sumie przy niewielkim dodatkowym wysiłku udało się pozbyć większości z tego co wcześniej przybrałem. Akurat zwyczaj kupowania jedzenia w pracy, w jadłodajniach (nie mówię, że wszystkich ale w większości) to prosta droga do otyłości. W takich przybytkach robi się jedzenie aby było względnie tanio, dużo i tłusto i niestety taka dieta przez parę lat może każdego wykończyć.

Odpowiedz
avatar xMiuSx
0 0

@rhkkkk: a poźniej tacy jezdzacy od swieta na 90 jadą 50-60, zobaczą ciężarówkę to wpadają w panike "o matko, zabójca" i robią dziwne w ogóle manewry :( Z autem, drogą trzeba się objeździć, a wyjeżdza taka sierota na drogę. Ktoś wcześniej pisał, że np po wypadku można się bać. Też miałam wypadek i pierwsze co zrobiłam to wsiadłam za kółko drugiego auta by się właśnie nie bać.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

Sepienie, zeby ktos po nia przyjechal jest nie w porzaku i kupowanie auto po to, zeby stalo nie ma dla mnie sensu. Jak sie ma nagla potrzebe od swieta, zeby gdzies pojechac to lepiej wynajac samochod. Pewnie taniej wyjdzie. Co do gotowania obiadow w domu to tez tak robie. Potrafie bardzo dobrze gotowac i sprawia mi to przyjemnosc. Jedzenie na miescie czesto nie ma dla mnie smaku, poniewaz nie jest zbyt dobrze przyprawione. O mojej stolowce w pracy juz nie wspomne. Ale ja lubie "zaszalec" w kuchi i np. zrobic kaczke w sosie z czerwonego wina. Robienie sobie najtanszych dan chociaz ma sie pieniadze na cos lepszego jakos do mnie nie przemawia. Jak nie mam czasu/sily/ochoty na gotowanie to wtedy robie cos w stylu kaszy z brokulem. Przydalaby sie jakas rownowaga w zyciu. Rozrzutnosc nie jest dobra, nadmierne skapstwo tez nie.

Odpowiedz
Udostępnij