Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wczoraj napisał do mnie znajomy z czasów szkolnych. Nie byliśmy nigdy przyjaciółmi,…

Wczoraj napisał do mnie znajomy z czasów szkolnych. Nie byliśmy nigdy przyjaciółmi, po prawdzie ciężko uznać za kolegę. Ot, człowiek z równoległej klasy, z którym rozmawiałam kilka razy w życiu, a ostatni raz dobre trzy bądź cztery lata temu. (Uprzedzając komentarze – posiadanie de facto obcych ludzi w znajomych (oczywiście na facebooku) to wynik moich nastoletnich działań i braku chęci do uporządkowania listy).

Na potrzebę historii nazwijmy go Sebastianem.

Przyznam, że byłam zdziwiona, jednak nie miałam większych oporów do rozmowy z nim. Miałam raczej nudnawy wieczorek, a rozmowa się kleiła. Sam Sebastian zrobił na mnie dobre wrażenie; był uprzejmy, miły, otwarty na dyskusję. Miał wiedzę na różne tematy oraz – jak się okazało – dzieliliśmy też zainteresowanie historią.

Sebastian opowiedział mi, jak był gnębiony w szkole. Ludzie wyśmiewali go i dokuczali mu bez wyraźnego powodu. Próbował być miły dla innych, lecz oni odpłacali mu jedynie poniżaniem, nękaniem i złem. Przyjaciele ciągle wystawiali go do wiatru. Każdy kogo obdarzył zaufaniem, okazywał się go niewart.

Poza tym Sebastian miał niską samoocenę. Doszło do tego, że chłopak próbował mi na siłę udowodnić, że jest śmieciem, gównem i ogólnie niewart życia. Próbowałam go jakoś pocieszyć, pokazać, że tak nie uważam (w końcu dlaczego miałabym? nawet nie znałam go zbyt dobrze). Może zbędny trud, ale zwyczajnie nie potrafię zignorować człowieka, który mówi takie rzeczy; jest mi go zbyt szkoda.

W pierwszej części dnia miałam raczej sporo wolnego czasu, którego nie miałam na co spożytkować. Poświęciłam go więc m.in. na rozmowę z Sebastianem. Jednak wiadomo – wiszenie przez cały dzień nad telefonem jest uciążliwe i nie zawsze możliwe. Nagle zniknęłam na trochę ponad pół godziny.

Kiedy sięgnęłam po telefon, znalazłam tam x wiadomości od Sebastiana. Próbował mnie ciągle zagadać, pytał o coś, opowiadał… Zniechęcony brakiem odpowiedzi stwierdził, że już go nie lubię i nie dziwi mi się. Kiedy to przeczytałam, jestem pewna że znak zapytania aż się wymalował na moim czole. Uznałam to jednak za żart, wytłumaczyłam, że nie mogłam pisać, odpowiedziałam na wszystko.

Jednak ta zbrodnia nie uszła mi płazem. Sebastian upierał się, że on to widzi, że on po prostu wie, że go nie lubię, bo gdybym go lubiła, to chociaż napisałabym, że odezwę się potem (wprawdzie to napisałam, ale zapomniałam wysłać – cóż, zdarza się najlepszym, zwłaszcza w pośpiechu). Próbowałam wytłumaczyć, ale Sebastian wiedział lepiej.

Przyznam, zirytowało mnie to. Byłam już w kilku podobnych relacjach, a po wyjściu na światło dzienne takiej cechy Sebastiana, postanowiłam zrezygnować z kontynuowania tej znajomości. Dlatego przyznałam mu rację, dodając, że nie lubię ogólnie osób, które robią problemy o takie rzeczy oraz próbują brać na litość i wpędzić „winowajcę” w ogromne poczucie winy.

Teraz pozwólcie, że zacytuję słowa Sebastiana: „Umiem poznać kto mnie lubi, a kto nie, a ty pokazałaś, że mnie nie lubisz. Pisałem ci, że nie lubię, kiedy ktoś znika bez pożegnania, a ty pokazałaś, że masz to w dupie. Mam k*wa dość tego wszystkiego. Nie umiesz zrozumieć, że nie lubię jak ktoś przestaje ot tak odpisywać, zamiast napisać. Ale nie ma co tłumaczyć je*emu głąbowi, który i tak tego nie pojmie. Po co ja w ogóle żyję? Zapomnij o mnie najlepiej, bo i tak jestem śmieciem itp.”. Nie miałam nawet okazji odpisać czy cokolwiek wtrącić. Po zakończeniu swojej litanii Sebastian mnie zablokował.

Ta krótka znajomość zostawiła po sobie jedno pytanie, na które może wy, drodzy piekielni, pomożecie mi znaleźć odpowiedź – co to też tacy ludzie mają w głowach?

by ~nielitosciwa
Dodaj nowy komentarz
avatar misguided
13 13

Przypomina mi mojego byłego, który był chory psychicznie. Może u niego jest to samo? xD U mnie obrażał się nawet jak wiedział, że jestem na zajeciach i nie odpisuję mu

Odpowiedz
avatar KatiCafe
12 14

Najczęściej mają w głowie DDA, silne traumy, różne psychozy i natręctwa, nadaje się to tylko na terapię i do psychiatry. Nic nie mogłaś zrobić w tej sytuacji. MIałam dużo do czynienia z takimi ludźmi, niestety dla mnie jest to po prostu strasznie przykre.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
10 10

Chłopak wyraźnie ma problemy z głową. Przyczyny mogą być różne. Pewne jest to, że jego wizja świata jest tak głęboko zakorzeniona w jego głowie, że w razie zderzenia z rzeczywistością nie weźmie pod uwagę, że jednak może się mylić.

Odpowiedz
avatar Crannberry
14 14

To może być wiele rzeczy. Jakieś nieleczone traumy, choroba psychiczna, zaburzenia osobowości, osobowość typu borderline (czyli typ: „nienawidzę cię, bądź ze mną i mnie kochaj, nie mogę żyć bez ciebie, spier... szmato”). W każdym razie nie jest to normalne zachowanie zdrowej osoby. Na pewno nie ma to nic wspólnego z Tobą i w żadnym wypadku nie bierz tego do siebie i nie rozstrząsaj. Psycholog czy psychiatra mógłby pomoc, ale typ musiałby najpierw zdać sobie sprawę z tego, że ma problem i chcieć coś z tym zrobić. Dopóki nie chce, najlepsze, co możesz zrobić, to się od niego zdecydowanie odciąć

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
8 8

@Crannberry: ja bym obstawiał borderline. Spotykałem się z kobietą, która to miała i reagowała dokładnie tak samo jak jej zbyt długo nie odpisywałem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

Czy tylko mnie wykurzaja te teksty na końcu historii mające wywoływac dyskusję, czuje sie jak w 4 klasie szkoły podstawowej, gdy pani zachęcała do dyskusji na ostatnia lekturą.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@maat_: zawsze może być gorzej: „powiedzcie sami, kto tu był piekielny?” Albo „Kurtyna” ;) Ale tutaj faktycznie, trąci trochę sępieniem komentarzy. Usunęłabym ostatnie zdanie, zostawiajac tylko ten fragment po myślniku. Ale z doświadczenia, pierwsze i ostatnie zdanie, chociaż głównie ostatnie pisze się najtrudniej i najbardziej trzeba nagłówkować, żeby nie walnąc jakimś wyświechtanym banałem, nie zabrzmieć jak z pamiętnika nastolatki ani jakby historia była urwana w połowie

Odpowiedz
avatar googlewhack
4 4

Aż musiałam się zalogować, bo jak to przeczytałam to dostałam flashbacki niemal z Wietnamu. Dobre kilka lat temu byłam w związku z facetem, który się tak zachowywać zaczął po jakimś miesiącu bycia razem. Ja jeszcze wtedy studiując, na zajęciach nie zawsze mogłam odpisać. Po nich często zastawałam "odpisz mi", "ok to ci nie przeszadzam", "odpiszesz?". Z początku nie zwracałam na to uwagi: któregoś razu razem ze znajomymi graliśmy w grę online i idiota postanowił zrobić mi test i wyszedł bez słowa w trakcie wyszukiwania meczu. Nie zapytałam czemu, grałam z resztą znajomych. Zostałam zasypana wiadomościami o tym jak mu źle, że nie błagałam by wrócił, ani nie zapytałam co się stało. Brzydko mówiąc atencyjna..no. Ale z nim to było o wiele więcej jazd, może kiedyś opiszę.

Odpowiedz
avatar kojot__pedziwiatr
4 6

Historia Sebastiana trochę przypomina moją, też byłem gnębiony w podstawówce. Też czułem się potem nic niewart i nie wierzyłem w swoją wartość. Nie zniszczyło mnie to aż tak bardzo, jak Sebastiana. Staram się być kulturalny wobec ludzi, chociaż zdarza mi się wpaść w złość w stylu "jeszcze mnie popamiętasz". Jednak zwykle po chwili uspokajam się i nic nie robię. Problem jest złożony i nie mam kwalifikacji, żeby się wypowiadać, kto zawinił takim skutkom. Ja mam pretensję do siebie, że się nie postawiłem. W podstawówce się bałem. Po latach, gdy poczułem, że ten gniew mogę zostawić za sobą, skontaktowałem się z jednym z gnębicieli i powiedziałem mu, że mu wybaczam. Nie wiedział, o co mi chodzi. Nawet po wyłuszczeniu sprawy nadal nie wiedział co niby mam mu wybaczać. Że się bawił? On nie czuł ani wtedy, ani teraz, że to było coś złego. Na podstawie tych informacji wysnułem hipotezę, że moi prześladowcy z podstawówki żyją sobie szczęśliwie, nieświadomi mojej krzywdy. Tego, jak to wpłynęło na moje życie. Nikt nie poniósł kary prócz mnie... Sądzę, że Sebastian potrzebuje pomocy psychologa. PS. To znaczy, że komentarze w stylu "jedźmy po ludziach takich jak Sebastian", niczego nie dają, prócz wylewania agresji.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2021 o 11:55

avatar googlewhack
1 3

@kojot__pedziwiatr Z jednej strony niby się zgadzam, z drugiej nie. Również byłam gnębiona, ale nie ma to w sumie żadnego znaczenia, bo każdy człowiek ma inną psychikę i inaczej do danej sprawy podejdzie. Zaznaczam to tylko dlatego by nie było,że tego nie przeżyłam, a się wypowiadam. Z moim wyżej wspomnianym byłym, przeprowadzałam wiele spokojnych rozmów. Przedstawiałam rozwiązania sytuacji. Nic to nie dało. Szybko nauczyło mnie to, że takie osoby nie chcą pomocy. Nie chcą rozwiązań. Chcą tego co sobie w głowach wmówili, że ma być, a ty masz skakać tak jak oni chcą bo inaczej obraza majestatu. Na takich ludzi nie działa nic innego jak agresja. Jak reagujesz agresją, to wtedy delikatnie dociera,że zrobili nie tak. I dopiero wtedy podejmują próbę zmiany- najczęściej niestety bezowocną. I przerobiłam ten temat na kilkunastu osobach niestety. Sama ze sobą też miałam podobny problem, a wytknęła mi go najważniejsza dla mnie osoba w moim życiu i chociaż było bardzo ciężko- niemniej jednak z nią liczyłam się najbardziej, więc praca nad sobą rozpoczęła się od razu, nie za tysięcznym podejściem.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
2 2

Takie paranoje to potrafią wyjść nawet przy pospolitej depresji.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 0

w sumie to mi go szkoda, musiał być gnębiony przez każdego w domu i szkole

Odpowiedz
avatar MarcinMo
2 2

Bez psychologa się nie dowiesz. Możliwe, że od tyłu ludzi już dostał kopa w d, że teraz już jest przewrażliwiony i każdy drobiazg bierze za nadchodzący kop. Możliwe też, że te kopy w życiu dostawał, bo właśnie tak się zachowywał, albo że po prostu jest tak małostkowy, że wszystkie te kopy były urojone tak, jak w tej sytuacji. Dlatego też uważam, że lepiej nie wdawać się w dyskusje z takimi ludźmi, jak nie jest się psychologiem, lub psychiatrą. Nawet przy dobrych chęciach można zrobić więcej złego, niż dobrego. Internet jest pełny takich ludzi i uważam że zaraz jak wyczuje się, że coś jest nie tak należy zapytać, czy tę przeszłość przepracował z psychologiem, czy tylko tak sobie gada.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

"Wczoraj napisał do mnie znajomy z czasów szkolnych." - po tym zdaniu byłam przekonana, że to będzie historia o złożeniu autorce historii super fajnej oferty pracy, którą można wykonywać z domu i dzięki której można uzyskać w łatwy sposób drugą pensję :D

Odpowiedz
avatar KwarcPL
1 1

@KuchikiRukia: A tu taki plot twist :P Też jak widzę, że odezwał się po latach ktoś z kim nigdy nie miałem jakiejkolwiek zażyłości to nastawiam się, że będzie próbował wcisnąć MLM czy inny crap.

Odpowiedz
avatar ejcia
2 2

A może zapytaj raczej co mieli w głowach ci, którzy człowieka do takiego stanu doprowadzili? Nade mną znęcali się od przedszkola (otyłość po sterydach i nie, nie maskuje ze żarłam bez opamiętania tylko w wieku pięciu lat w dwa tygodnie przytyłam 8kg) do końca studiów. Tak długo, bo nie miałam okazji nauczyć się normalnych relacji z rówieśnikami, w każde nowe środowisko trafiałam jako ta dziwna, dzika, przekonana że świat istnieje po to żeby mnie krzywdzić i robiąca głupoty że stresu przy najmniejszym przejawie uwagi że strony otoczenia. Wyobraź sobie 25 latkę która nie ma odwagi zgłosić, że zapomniano jej dać na stanowisko robocze kosza na śmieci, bo widocznie jej się "nie należy". Pomoc? U psychiatry twierdzilam że jest ok i dam radę, żeby tylko dał mi spokój, bo też uważałam że mi się nie należy, że na nią nie zasługuje. Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy stwierdzili inaczej i mnie wyciągnęli za uszy. Więc: co trzeba mieć w głowie? To co tam nieraz przez wiele lat wkładano.

Odpowiedz
Udostępnij