Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niewiele brakowało, a byłaby to moja historia, a nie mojej znajomej. Lenistwo…

Niewiele brakowało, a byłaby to moja historia, a nie mojej znajomej. Lenistwo jest czasem przydatne.

Jestem opiekunką osób starszych, obecnie pracuję w DPs-ie oraz biorę różne zlecenia (w sensie opieki). Nie chodzę już "prywatnie" (czytaj - na czarno), ale był czas, gdy brałam i takie "fuchy", z tamtego okresu zostało mi ileś tam kontaktów w telefonie. Wczoraj właśnie zadzwonił jeden z takich numerów:

- Pani Xynthio, przyjdzie pani dzisiaj o 13.00 do mamy? Ja jestem chora i nie mogę, a pani wie, co tam u mamy trzeba zrobić, jak się nią zająć.

No w sumie mogłam, miałam wolny dzień i nic do roboty, ale najzwyczajniej w świecie mi się nie chciało. Pomijam już fakt, że tam zawsze były jakieś problemy, pani mocno uciążliwa i upie*dliwa (nie podopieczna, jej córka), a to godziny jej się nie zgadzały, a to "zapomniała", że ja nie pracuję za "co łaska", tylko za określoną stawkę, a to jeszcze coś tam... Ale w tym momencie po prostu jedyną moją myślą było to, że mi się nie chce i już, więc grzecznie odmówiłam.

Pani (powiedzmy) Bożenka była niepocieszona (średnio) i oburzona (bardzo):

- Ale jak to pani nie może??? No to może mi pani chociaż kogoś poleci?

Przypomniałam jej, że gdy kończyłyśmy współpracę, dałam jej nr telefonu do mojej znajomej, również opiekunki i że z tego, co wiem, to korzystała z jej usług przez jakiś czas. Zakończyłam rozmowę, wróciłam do nicnierobienia. Wieczorem zadzwoniła do mnie wspomniana znajoma:

- Ty wiesz, co mi ta Bożenka narobiła?

Średnio zainteresowana zapytałam:

- Nie zapłaciła ci czy przetrzymała do wieczora? (U Bożenki "pani przyjdzie na dwie godzinki" oznaczało czasem siedzenie u jej mamy pół dnia).

- Nie, gorzej!!! Poszłam tam, już z dobrą godzinę tam siedziałam, jak mi zadzwoniła, że zaraz przyjedzie wymazobus i mam ich wpuścić, bo mama prawdopodobnie ma covida!

- Cooo???

- A jak jej powiedziałam, że mogła uprzedzić, to mi prychnęła w słuchawkę i stwierdziła, że jak mi nie pasuje, to sobie mogę iść. No to ja jej na to, że teraz, jak już weszłam, jestem tu z godzinę i cały czas zajmuję się jej mamą, to sobie może w buty wsadzić taką informację, jak już jestem, to zostanę. A Bożenka owszem, jest chora, no właśnie covida ma.

Różne niecenzuralne słowa mi przyszły na myśl, część z nich mi się wymknęła do słuchawki, znajoma dorzuciła swoje, przez chwilę nasza rozmowa przypominała rozmowę dwóch meneli jeśli chodzi o ilość inwektyw w jednym zdaniu. Po wyładowaniu emocji spytałam:

- No i co zrobisz?

- Na razie nic, dziecka jutro do szkoły nie poślę, zakupy mam, Bożenka da mi znać, jaki wynik. Mam nadzieję, że jednak negatywny...

Dzisiaj był wynik testu, no niestety pozytywny. Brak mi słów, aby to skomentować.

opieka

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar AnitaBlake
13 13

Współczuję. Mam nadzieję że jak się zaraziła to w miarę przejdzie. Ja bym pozwała chyba.

Odpowiedz
avatar TomX
25 25

To jest sprawa dla prokuratury.

Odpowiedz
avatar Painkiler
20 20

Art. 161. [Narażenie człowieka na zarażenie] § 1. Kto, wiedząc, że jest zarażony wirusem HIV, naraża bezpośrednio inną osobę na takie zarażenie, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 2. Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 2 naraża na zarażenie wiele osób, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 i 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego W dobie COVIDa nikt raczej nie będzie drążył tematu z poziomu sądownictwa

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 13

@Painkiler: To. Plus pozew cywilny o utracone dochody i straty moralne. I w razie zachorowania o pełne koszty leków plus zadośćuczynienie za utratę zdrowia.

Odpowiedz
avatar Zunrin
2 2

@Painkiler: Art. 161 kk to podopieczna, zlecająca to raczej art. 160 kk.

Odpowiedz
avatar Painkiler
0 0

@Zunrin: Art. 160 również pasuje - na niego można było by się powołać gdyby był wynik negatywny, a robiony byłby test bez wiedzy opiekunki.

Odpowiedz
avatar Ohboy
9 11

Na początku pandemii robili tak niektórzy rodzice... Sami szli na badania, a dzieci dawali w tym czasie do szkoły.

Odpowiedz
avatar wazka
20 20

@Qaziku: a gdzie to jest napisane, ze nie miala? Bo raz, ze nie ma o tym slowa w tekscie, a dwa !uwaga! bo nie wiem czy wiesz, ale nawet majac maseczke, rekawiczki, kombinezon i wypijajac trzy litry plynu do dezynfekcji, to I TAK mozna sie zarazic, szczegolnie przy tak bliskim kontakcie z chorym....

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
11 11

@Qaziku A skąd wiesz, że nie miała? Maseczka nie chroni osoby noszącej, tylko osoby trzecie. Chyba, że Twoim zdaniem opiekunki przychodzą ubrane tak jak lekarze, w okularach ochronnych i specjalnych maskach medycznych.

Odpowiedz
avatar Xynthia
17 17

@Qaziku: Rękawiczki i maseczka to taka oczywista oczywistość, że nawet nie wspomniałam o tym. Ale dużo ci maseczka pomoże, jak np. podopieczny ci nakicha prosto w twarz, kiedy się nad nim pochylasz.

Odpowiedz
avatar SunAmelia
9 11

Piekielność tej historii mnie zmroziła. A znajoma sama testu nie chciała zrobić, że czekała na wynik podopiecznej? Czy bała się kwarantanny?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lutego 2021 o 11:32

avatar Xynthia
10 10

@SunAmelia: Już się dowiadywała, testu jej nikt nie zrobi, jeśli nie będzie miała objawów... Sam kontakt z osobą pozytywną to za mało,Owszem, zgłoszenie przyjmą i kwarantannę dostanie, ale test to jeśli wystąpią objawy. Kwarantanny się nie boi, jak na razie sama ją sobie narzuciła, bo nie wychodzi nigdzie i dziecka do szkoły też nie posłała.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 8

@Xynthia: tego polskiego absurdu z kierowanie na testy żadną miarą nie jestem w stanie zrozumieć. W momencie, kiedy u kogoś, kto miał kontakt z zarażonym, wystąpiły wszystkie objawy, to gołym okiem wiadomo, co mu jest i testowanie go jest w zasadzie marnowaniem testu. Testować powinno się głównie tych, U których istnieje ryzyko, że się zarazili, ale nie wiadomo, czy faktycznie tak się stało i wypada sprawdzić

Odpowiedz
avatar SunAmelia
1 1

@Xynthia: Kurczę, masakra z tym testowaniem. Właśnie się pytam nawet z drugiej ręki, bo nie nadążam za zmianami i przepisami. Kiepsko, że po potwierdzonym kontakcie nie można zrobić testu na NFZ :/

Odpowiedz
avatar janhalb
2 4

@Crannberry: W tym absurdzie nie ma nic niezrozumiałego, logika jest bardzo prosta: mniej testów = mniej zarażonych (…wprawdzie tylko w statystykach, ale co tam) = większy sukces rządu w zwalczaniu pandemii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Crannberry: w UK nie ma żadnego sensu w testowaniu, to tylko nabijanie statystyk a zdrowi z negatywnymi testami siedza na kwarantannach, bo ktos dostal smsa z track and trace. Dzisiaj w pracy sie dowiedzialam, że moge trzymac pacjentow negatywnych z pozytywnymi jesli maja zalozone maski i ze soba nie rozmawiaja. To na ch.. te testy skoro wszystko jedno gdzie umiesci sie pacjenta.

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

@Xynthia: I niech nie zgłasza jeśli nie musi. Niech się odizoluje i jeśli nie będzie objawów to nie ma co się zgłaszać. Kwarantanna jest upierdliwa. 2 razy dziennie trzeba pomachać milicjantom i a 5 razy dziennie zrobić sobie selfie.

Odpowiedz
avatar Morog
-4 12

Generalnie jeśli się wierzy że mamy pandemie, to takie zachowanie to narażenie życia i jest karalne, ja bym zawiadomił policję

Odpowiedz
avatar Error505
1 1

@Morog: Wierzyć to możesz w Boga. To, że mamy pandemie jest kwestią wiedzy.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
10 14

I właśnie przez takich debili potrzebny jest lockdown. Owszem, jest wiele przypadków bezobjawowych, więc to też trzeba wziąć pod uwagę. Ale jeśli ktoś ma objawy, nawet jeśli nie miał testu na covid, to powinien ograniczyć kontakt z innymi ludźmi do minimum, żeby zmniejszyć ryzyko zarażenia. A jak ktoś ma zdiagnozowanego koronawirusa, to tym bardziej. Ale nie. Znajdzie się jeden debil, który to zlekceważy i zarazi 5 innych, więc trzeba wszystko zamykać, żeby debil miał mniejsze pole do popisu. COVID nawet w jednej czwartej nie jest tak groźny, jak najniebezpieczniejsze choroby zakaźne w historii świata, ale jednak istnieje i trzeba zastosować pewne środki ostrożności. Niestety poziom ludzkiej głupoty w tym zakresie bywa porażający. Ludzie podważają zwykłe zdroworozsądkowe zasady higieny i zapobiegania infekcjom. Nie wiem, skąd to się bierze. Czy poziom edukacji w tym zakresie jest coraz niższy? Nas nikt tego w szkole nie uczył, poza szkolną higienistką jeszcze pod koniec komuny, ale jednak każdy wiedział takie rzeczy.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
3 5

@pasjonatpl: to prawda. Po roku nie spotykania sie, ciocia zrobila urodziny. Poszlismy. Wujek z ciocia i dwojka dzieci szkolnych, zaproszone osoby to ja z mezem i 2dzieci przedszkolnych, moja mama z bratem, moi dziadkowie, rodzice cioci, jej brat i drugi brat z zona i 3dzieci. Po 3 dniach, KAZDY zaczal miec jakies obiawy przeziebienia. Do glowy by mi nie przyszlo ze po 3 dniach moglby covid sie uaktywnic. Jak ur byly w niedziele tak ja w czwartek zaczelam sie konczyc na zatoki, w piatem l4 bo nie dawalam rady. Po weekendzie we wtorek maz zglosil brak wechu i smaku i test zrobil, oczywiscie pozytywny, ja i corki w srode, moj brat w czwartek, a dziadkowie i wujek w piatek robili. Wujek (pozytywny) nie robilby gdyby do szpitala Dziadziusia nie zawiozl i przy nim Dziadzia pozytywny test. Dziadkowie co na urodziny wlasnym autem pojechali, bez problemu chodzili itd, teraz nie moga wstac z lozka bez problemu, dziadzius to nawet z obrotem na lozku ma problem, toaleta lezy. Koszmar. Pal licho mlodzi ale oni to masakra. Co sie okazalo, pare dni po ur tata cioci mial test pozytywny,a ciocia w trakcie ur zle sie czula. Kto zapoczątkował nie wiem. Babcia mowi ze gdyby wiedziala ze tak bedzie covid przechodzic to by z domu sie prawie w cale nie ruszala... Ja zglosilam w przedszkolu ze corka pozytywna. Zamkneli grupe na kwarantanne. Rodzice na komunikatorze "po co ktos badal to dziecko" "po co zglaszal" itd Policja nie sprawdza ani kwarantanny ani izolacji. Dwa razy do mnie zadzwonili i zapytali czy w domu jestem i kto jest ze mna xD Nadal jestem zdania ze wiekszosc musi przechorowac. Nadal uważam ze niszczenie gospodarki nie jest odpowiednie, a przynajmniej nie tak jak jest to robione teraz. Mam tylko nadzieje ze dziadkowie przezyja... Nie da sie niestety uniknac zakazenia u wszystkich

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 6

@AnitaBlake: Nawet jakby to nie był Covid, to zwyczajnie nie wychodzi się między ludzi, jak się jest przeziębionym. Zwłaszcza jak w towarzystwie są dzieci i starsi. Oczywiście mam na myśli spotkania towarzyskie, bo takie da się ograniczyć. Co do tych, których nie da się uniknąć, to trzeba zachować jak największy dystans od innych ludzi, zasłaniać usta i nos, jak się kaszle albo kicha i oczywiście odwrócić głowę w tę stronę, gdzie nikogo nie ma. Nie mam pojęcia, dlaczego tylu ludzi nie potrafi zrozumieć tych prostych zasad. Idealnym scenariuszem byłyby domowe testy wielokrotnego użytku i odpowiedzialne społeczeństwo. Każdy się regularnie bada i podejmuje odpowiednie środki ostrożności, jak wynik jest pozytywny. I tu pojawia się bariera nie do przeskoczenia. O ile takie testy być może da się jakoś wynaleźć i wprowadzić w obieg, to na ludzką odpowiedzialność nie ma co liczyć. Zawsze znajdzie się jakiś debil, co ma w d...e zdrowie innych.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
3 3

@pasjonatpl: takie testy bylyby super. Problem jest glebszy. O ile ja pracuje zdalnie i moge przy starszej corce byc, tak maz z domu pracowac nie moze. Teraz majac covid pracodawcy tak sie nie czepiaja. Jednak przy zwyklym przeziebieniu jeszcze rok temu wyjatkiem byly osoby ktore szly na l4. Malo tego, wielu ludzi ma zakodowane ze l4 to zlo i bimbanie sobie z pracy. U mojej mamy siedzi to tak bardzo ze nawet bedac chora ona zawsze pracuje. Covid przynajmniej to zmieni. W wielu firmach bedzie "wywalanie" chorego pracownika do domu. Ja idac na l4 mam wrazenie jakbym cos zlego zrobila, tak mocno to we mnie siedzi.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@AnitaBlake: Wiem, o co ci chodzi. I to jest głupota ze strony pracodawcy. Jeden chory pracownik może zarazić pozostałych i wtedy dopiero firma straci, jak wszyscy pójdą na L4, albo będą pracować z mniejszą wydajnością. Inna sprawa, że np. w Japonii maseczki są normą. Jesteś chory, nosisz maseczkę, żeby ograniczyć ryzyko zarażenia innych. Będziesz kichać i smarkać w tę maseczkę, będzie na niej pełno twoich wydzielin? Trudno. Trzeba się poświęcić dla dobra ogółu.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 1

@pasjonatpl: tak. Takie maseczki powinny byc dla chorych. Przez to ze w polsce sam z siebie malo kto zalozy, musza nosic wszyscy. Ech, moze cos po covidzie zmienic sie, moze ludzie zaczna inaczej myslec w wielu sprawach

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

@AnitaBlake: lockdown nie jest po to, żeby ludzie nie chorowali. Wiadomo, że większość zachoruje. To jest kwestia kiedy to ma nastąpić. Gospodarka jest zamknięta po to, żeby nie zarypać systemu ochrony zdrowia i zapewnić pomoc tym, którzy jej będą potrzebowali.

Odpowiedz
avatar Kyna6783
1 3

Aż się zarejestrowałam żeby dodać swoje trzy grosze. U mnie w zakładzie pracy są jeszcze lepsze jednostki. Robią testy a czekając na wynik i tak przychodzą do pracy. W ten sposób przez dwie takie idiotki w zeszłym tygodniu 10 osób siedzi w domu i się izoluje. Wszyscy głośno komentowali że takie zachowanie jest skrajnie egoistyczne, a tu proszę dziś znów 5 osób wysłali do domu bo kolejna idiotka w niedzielę test zrobiła, w poniedziałek i wczoraj była w pracy a dziś dostała wynik pozytywny.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
0 2

@Kyna6783: ale to takie osoby zlamaly kwarantanne. Przeciez od skierowania/zrobienia testu z automatu dostaje sie kwarantanne. Jakos nie chce mi sie wierzyc ze tyle osob zrobilo i tak dlugo czekalo na wynik. Maz robil we wtorek okolo 16 prywatnie, wynik o 18. Ja i dzieci (skierowanie) w srode po 9 test, po 18 wynik. Brat sroda(skierowane) test kolo poludnia i okolo 18 wynik. Dziadkowie, wujek test (skierowanie) kolo 15 piatek wynik w nocy w sobote. Az dziw ze mozna gdzies tak dlugo czekac lub ze tyle lamie kwarantanne

Odpowiedz
avatar Kyna6783
0 0

@AnitaBlake: Sytuacja ma miejsce w uk. Kwarantanny nie masz dopóki nie potwierdzą pozytywnego wyniku. A sama kwarantanna to śmiech na sali, przynajmniej w moich okolicach.

Odpowiedz
avatar Logo
1 1

@Kyna6783 jeszcze lepiej u nas jedna dziewczyna miała w pracy pozytywny, pracodawca nie skierował na izolacje ani kwarantannę reszty (kilka osób w bardzo bliskim kontakcie) i nie zamknął tego oddziału terenowego. Reszta nie miała żadnych objawów, więc NFZ nie skierował na testy ani izolacje. Chcieli zrobić sobie testy na własną rękę, albo chociaż nie przyjść do pracy i się izolować, ale nieee bo kto będzie pracował

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

@AnitaBlake: A to coś się zmieniło? Bo moja żona decyzje o kwarantannie dostała po pozytywnym wyniku. Do wyniku sama się odizolowała żeby nie było.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

serio niech to zglosi na policje jakby nie covid i koniecznosc izolacji to bym zadzwonila do babska, ze jestem w domu zgodnie z tym, ze powiedziala mi, ze moge i niech kombinuje i czekalabym na nia spokojnie u niej w domu (zeby nie narazic starszej osoby) a w przypadku covida- czekalabym z policja

Odpowiedz
avatar yfa
0 0

To już wiecie, dlaczego CoVID nie został wpisany na listę chorób zakaźnych? Brak odpowiedzialności prawnej za narażenie kogoś na zakażenie.

Odpowiedz
Udostępnij