Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kontynuacja historii #87667, nie sądziłem, że aż tak szybko coś się ruszy.…

Kontynuacja historii #87667, nie sądziłem, że aż tak szybko coś się ruszy. A właściwie powinienem powiedzieć, że tak szybko znowu postanowią mi podnieść ciśnienie.

Mały skrót żeby było wiadomo o co chodzi. Dzisiaj rano otrzymałem wezwanie do zapłaty od firmy windykacyjnej. Rzekomy dług z 2010 roku jednak nie istnieje, gdyż posiadam potwierdzenie umorzenia pozostałej kwoty od wierzyciela pierwotnego. Poza tym na sprawę zostały dodane horrendalnie wysokie koszty.

Od ostatniej rozmowy minęło kilka godzin. Pracowałem sobie spokojnie z kubkiem kawy u boku gdy nagle zadzwonił telefon.

[Pani z Windykacji]: Witam tutaj Anastazja Męczygrucha (dane zmienione, ale oryginalne imię i nazwisko było na tyle abstrakcyjne, że myślałem, że sobie ze mnie jaja robi) z firmy Windykacja, czy dodzwoniłam się do Satsu?

Oho zaczyna się. Po weryfikacji Pani od razu przeszła do rzeczy.

[PW]: Jestem z działu reklamacji. Koleżanka zgłosiła mi, że upiera się Pan, że nie spłaci długu.
[Ja]: W skrócie tak...
[PW]: A wie Pan, że jeśli nie będzie Pan płacił to sprawa może zostać skierowana na stronę postępowania sądowego?
[J]: (Nosz urwał znowu...) Nie wiem czy w tej firmie...
[PW]: Proszę Pana czy Pan wie, że jeśli wygramy postępowanie sądowe to możemy skierować Pana sprawę do komornika i wtedy Pana konto może zostać zajęte?
[J]: Nie chcę być niegrzeczny, ale czy wam tam płacą za przerywanie ludziom w połowie zdania? Jeśli tak to...
[PW]: Proszę Pana...
[J]: Proszę mi nie przerywać. Niech Pani teraz spojrzy na moje zadłużenie. Ile wynoszą koszty sądowe?
[PW]: 560 zł
[J]: Czyli...?
[PW]: ...
[J]: Ehhh... Czyli moja sprawa podobno już była w sądzie. Nie można zasądzić kosztów sądowych jeśli sprawa nie była w sądzie. Koszty egzekucji również są, więc i u komornika moja sprawa wylądowała. Problem polega na tym, że po pierwsze list który dzisiaj otrzymałem od Państwa jest pierwszą próbą kontaktu Państwa ze mną mimo, że mój domniemany dług ma już ponad 10 lat.

Po drugie nie otrzymałem żadnej decyzji z sądu, nigdy też na oczy nie widziałem komornika ani żadnej korespondencji od niego. To sprawia, że dług jeśli nawet by istniał, to i tak dawno temu byłby przedawniony. Jednak dług nie istnieje. Państwo nabyliście mój "dług" drogą cesji wierzytelności w maju 2013 natomiast ja posiadam dokument poświadczający umorzenie pozostałych odsetek w wysokości 5,43 zł wystawiony w roku 2010.

[PW]: Proszę Pana mnie nie interesuje co Pan tam ma, mnie interesuje kiedy spłaci Pan zaległość. Inaczej sprawa pójdzie do sądu.
[J]: Myślałem, że wyjaśniliśmy sobie, że moja sprawa podobno już była w sądzie?
[PW]: To będzie złożona jeszcze raz...
[J]: Zdaje sobie Pani sprawę, że jeśli sprawa raz była w sądzie to nie można składać ponownego pozwu?
[PW]: Oczywiście, że można.
[J]: Aha... Rozumiem. Pani jest z działu reklamacji? W takim razie ja chciałbym złożyć reklamacje.
[PW]: Ja nie dzwonię tutaj w sprawie reklamacji tylko żeby wyjaśnić Panu, że musi Pan zapłacić. Jest dług i trzeba zapłacić.
[J]: To proszę mnie połączyć z kierownikiem.
[PW]: Oczywiście, ale kierownik powie Panu to samo co ja. Anitka! Ten debil od umorzenia chce z tobą gadać. Przełączę go. Proszę chwilę poczekać już łączę.

[Kierownik z Windykacji]: Anita Jakaśtam kierownik działu windykacji telefonicznej, w czym mogę pomóc.
[J]: Chciałbym się upewnić czy jest Pani zaznajomiona ze sprawą z jaką dzwonię.
[KW]: Oczywiście, osobiście zleciłam telefon do Pana. Słucham w czym problem?
[J]: Otóż jak pewnie Pani wie posiadam dokument poświadczający umorzenie odsetek wystawiony przez poprzedniego wierzyciela.
[KW]: Rozumiem jednak mnie to nie interesuje. Dług występuje w systemie więc istnieje.
[J]: To w takim razie proszę mi powiedzieć kiedy pozew w mojej sprawie został złożony do sądu? Pani jako kierownik powinna mieć dostęp do takich danych.
[KW]: Chwileczkę już sprawdzam... Pana sprawa jeszcze nie została skierowana do sądu.
[J]: To proszę mi w takim razie wyjaśnić skąd do cholery wzięło się 560 zł kosztów sądowych.
[KW]: Obsługą finansów zajmuje się dział...
[J]: Proszę Panią mnie nie interesuje jaki dział zajmuje się finansami. Mnie interesuje dlaczego wymagacie ode mnie spłaty zadłużenia, które nie istnieje gdyż posiadam dokument poświadczający umorzenie pozostałej kwoty odsetek? I skąd się wzięły te wszystkie koszty skoro moja sprawa nawet nie była w sądzie.
[KW]: Proszę się uspokoić. Pana sprawa widnieje w systemie, więc dług jest wymagalny...
[J]: To Pani ostatnie słowo.
[KW]: Oczywiście...
[KW]: To w takim razie spotkamy się w sądzie. Do usłyszenia.

Tak jak wspomniałem w poprzedniej historii przez jakiś czas pracowałem w windykacji jako programista. Wiem, że istnieją firmy, które zarabiają głównie na oszustwach a gdy robi się gorąco to się zwijają i po jakimś czasie otwierają pod nową nazwą. Ale po tej rozmowie nie mam pytań.

Niestety nie nagrałem rozmowy z pierwszej historii, ale te dwie mam nagrane.

windykacja

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balzakowa
-1 7

No cóż. Dług przedawnia się po upływie 10 lat, ale trzeba o to zawnioskować. Sam z siebie się nie przedawni. Tak że w odpowiedzi na wniosek radzę przedstawić że dług spłacony, oraz z ostrożności zaznaczyć, że w przypadku gdyby sąd nie uwzględnił przedstawionych danych to wnosiż o przedawnienie długu.

Odpowiedz
avatar Satsu
4 6

@Balzakowa: Tak po prawdzie dług przedawnia się po 6 latach, ale w pewnych okolicznościach może się przedawnić już po 3 (gdy dług dotyczy działalności gospodarczej lub coś w tym stylu, nie pamiętam już).

Odpowiedz
avatar Astaroth99
3 3

@Satsu: przepisy zmieniły się stosunkowo niedawno. Do "starych" długów stosuje się dotychczasowe - czyli 10letni termin przedawnienia. Tak czy siak - przedawnione.

Odpowiedz
avatar zielona_papuga
5 5

@Balzakowa: i tak po prawdzie to nie trzeba wnosić o przedawnienie, bo sąd to bada z urzędu ;)

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 3

@Balzakowa: Generalnie dług istnieje aż do spłacenia lub, jak w historii, do umorzenia go przez wierzyciela. Przedawnienie, to tylko brak możliwości dochodzenia go przed sądem. Ale do BIKów, czy innych rejestrów można spokojnie wpisywać.

Odpowiedz
avatar Ata11
14 14

@Satsu Ja się dziwię, ze się dziwisz. Skoro pracowałeś w firmie windykacyjnej, jako informatyk - to powinieneś wiedzieć, że windykacja to stan umysłu. Nie ważne, jaka prawda, ale nękać a nuż się uda, klient się podda i zapłaci. Moja sprawa to temat na oddzielną historię (w sumie nawet trochę podobną), ale smaczek był taki. W końcu doszło do sprawy w sądzie. Idziemy z adwokatem. Sprawa się nie odbyła, bo firma wycofała zarzuty. Jeszcze dobrze nie dotarłam do domu, jak mam telefon. Czy ja, to ja? Tu firma taka a taka, no i kiedy wreszcie zapłacę? Podeszłam do adwokata, nie wierzył mi, że ktoś zadzwonił w tej sprawie. Zadzwoniłam przy nim. Pani się ucieszyła (na głośnomówiącym), że jednak postanowiłam zapłacić. Adwokat się "bardzo mocno zirytował" - najlepszy był tekst, że "ona sobie porozmawia za mną jak będę sama". Nie dał sobie przerwać, dość kulturalnie "obsobaczył" babę i wysmażył pismo. I nękanie się skończyło. Nie można ****** odpuścić. Nieważne, że masz rację i tak nie dadzą żyć. Musisz Ty działać.

Odpowiedz
avatar Satsu
3 3

@Ata11: "Ja się dziwię, ze się dziwisz. Skoro pracowałeś w firmie windykacyjnej, jako informatyk - to powinieneś wiedzieć, że windykacja to stan umysłu." Tutaj się nie zgodzę. Prawda zdarzają się piekielne firmy windykacyjne, taka jak z mojej historii, ale nie we wszystkich tak to wygląda. Co prawda zdarzało się, że w zakupionej paczce wierzytelności znajdowało się x spraw, które długiem nie było bo coś (na prawdę były różne przypadki). Niestety taka charakterystyka tego biznesu, ale nigdy nie robiliśmy problemów w przypadku takiej sytuacji. Gdy jakiś dłużnik zgłaszał jakieś ale co do swojego długu to po pierwsze był informowany, że ma tydzień na dosłanie dokumentów potwierdzających swoją rację. W tym czasie był "nietykalny", czyli nie dostawał żadnych ponagleń i był wyłączony z całego procesu windykacji. Jeśli papiery nie doszły to wracał do obsługi. Jeśli doszły to pozostawał przez kolejne 31 dni wyłączony z windykacji i w tym czasie sprawdzane były papiery. Oczywiście w znacznej większości żadne papiery do nas nie docierały, a jeśli już to nie dawały żadnej podstawy do dalszej analizy sprawy (np. potwierdzenie wpłaty napisane ręcznie na kartce w kratkę i podpisane "Szef Banku X"). W ciągu roku znalazły się dwie sprawy, w których dłużnik udowodnił, że dług nie istnieje. Domyślam się, że takich spraw mogło być więcej, ale ludzie nie umieją walczyć o swoje. A potem żale w internecie bo te uje zajęli mi pensję. A co z tym zrobiłeś? Nic... A skąd firma windykacyjna ma wiedzieć, że inna firma od której odkupują dług nie robi jej w konia. Kto ma czas przed zakupem by sprawdzić 10 tys. wierzytelności i powiedzieć tu jest ok, bierzemy... To ryzyko jak w każdym innym biznesie.

Odpowiedz
avatar Ata11
1 3

@Satsu: Może są takie firmy, jak piszesz. Może tak jest teraz. Mój "dług" był sprzed 2000 roku. Przez ponad rok adwokat nie doprosił się umowy cesji. W końcu zobaczyłam ją na sprawie, po 12 latach - rozmazane ksero kartka A3 (!?) z wydrukiem w kolumnach: 1. imię nazwisko dłużnika, 14. nr sprawy, 15 - dług. A i byłam "jedynym dłużnikiem" na tej kartce. Reszta kolumn była pusta. Da się? Pomijam szczegół, że bank nie miał (wtedy) prawa tego długu (to była jakaś resztka kredytu - tak do 100 zł) sprzedać. Podobno "ktoś się pomylił". Moje wpłacane do banku pieniądze wracały na konto.

Odpowiedz
avatar Satsu
1 3

@Ata11: Tak po prawdzie to co zobaczyłeś na rozprawie to nie była umowa cesji, a wykaz wierzytelności cesji. Oryginały tych dokumentów drukowane są na papierze A1 a jako, że mało która firma windykacyjna ma drukarkę pozwalającą na drukowanie w tym formacie, to potem wychodzą takie nieczytelne potworki w formacie A3. Natomiast byłeś na niej tylko ty ponieważ przeszła ona anonimizację. Normalnie przy cesji wierzytelności dostajemy masę takich kartek (w zależności ile jest spraw w cesji), a gdy są potrzebne są skanowane i anonimizowane.

Odpowiedz
avatar iks
5 5

Moim zdaniem na ostro warto iść. Papug + zgłoszenie do prokuratury art 286.

Odpowiedz
avatar piotr6710
3 3

Czekam na ciąg dalszy (jeśli będzie) ciekawa historia

Odpowiedz
avatar KrzaQ
2 2

Nie wiem czemu chce Ci się z nimi gadać. Niemniej jednak, ja bym już w tym momencie złożył do prokuratury zawiadomienie podejrzenia o popełnieniu przestępstwa z art 286 kk. Próba wyłudzenia kosztów sądowych, których nie było, to jest wyłudzenie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 1

A ja myślę, że te ostatnie nagrania w zupełności wystarczą. Jeżeli byłbyś upierdliwy mógłbyś złożyć zawiadomienie o próbie wyłudzenia pieniędzy. nawet, gdyby jakimś cudem te ok 5,50 złotego odsetek jakimś cudem okazało się zasadne, to te koszty rozprawy sądowej i kosztów egzekucji, których nie było wystarczy, żeby usadzić firmę.

Odpowiedz
avatar Grav
1 1

Widzę, że modus operandi "kancelarii dżet bek" wrócił do łask... Tamci też mieli takie pomysły, że kupowali długi od 5 wierzyciela, nie mieli żadnych dokumentów, nawet nie wiedzieli tytułem czego zadłużenie powstało, ale dzwonili i marudzili, żeby im płacić. I koszty sądowe też wpisywali, twierdząc, że mają prawo uwzględniać koszty swojego przygotowania pisma do sądu :D Z jakiegoś powodu już nie istnieją... ;)

Odpowiedz
avatar Satsu
1 1

@Grav: Oj istnieją i mają się coraz lepiej.

Odpowiedz
avatar smigly123
0 0

Polecam kanal na YT: teraz ja mówię. Mnóstwo takich rozmów telefonicznych zostalo nagranych

Odpowiedz
Udostępnij