Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytam piekielnych od wielu lat ale teraz przelało się moje wiadro cierpliwości.…

Czytam piekielnych od wielu lat ale teraz przelało się moje wiadro cierpliwości.

Przyjechałam z dziećmi do Rodziny do Krakowa. Osiedle z wielkiej płyty. Przed balkonami przedszkole oraz ogrodzony placyk zabaw. Chwilę przed 8 rano oglądałam z synem jak dzieci idą do przedszkola i uchwyciłam jak młody mężczyzna z małym pieskiem idzie na placyk zabaw. Zamyka bramkę i piesek biega bez smyczy. Mężczyzna pali papierosa i bawi się z pieskiem. Tu siku, tam kupka.

Wyszłam na balkon i grzecznie głośno informuję, że tu nie wolno wchodzić z psami, tutaj dzieci się bawią i później wchodzą w te g#wna. Nagrywając kawałek zabawy z pieskiem na telefonie, (chyba niezbyt miły) mężczyzna kazał mi stulić mordę (jeszcze raz próbowałam poinformować tego człowieka, że to nie miejsce na spacer z psem). Dzwoniłam na straż miejską i bardzo miły Pan wytłumaczył mi co mogę zrobić, żeby ułatwić ukaranie tej osoby. Tej rozmowy tu przytaczać nie będę.

Jednak moje pytanie brzmi: co trzeba mieć w głowie, żeby z placyku zabaw zrobić sobie kuwetę dla psa?
Co takimi ludźmi kieruje?
Dlaczego inni nie reagują?
2 minuty spacerkiem jest park, ogromny, z przepięknym wybiegiem dla psów.

Czemu mnie tak rozsierdziło? Dzień wcześniej byłam z dziećmi na tym placyku, pierwsza kupa w bucie po 5 minutach spaceru w drodze na placyk (syn niespełna dwuletni wszedł na trawnik kilka metrów od bramki placyku). Po ogarnięciu kupy nr 1 dzieciak bawił się może 10 minut i druga kupa, na placyku. Tym razem w kupie był but, kombinezon i rękawiczki. Myślałam, że oszaleję ze złości.

Mieszkałam na tym osiedlu przez ponad 20 lat, sama miałam psa przez 16. Nie wyobrażam sobie odstawiać takich numerów. Młodzi ludzie (sama uważam się za młodego człowieka, ale być może już nie powinnam :-)) teraz zdają się nie mieć żadnego szacunku do innych i do mienia wspólnego. Spędziłam kilka lat w kraju skandynawskim i uważam, że między nami, a ludźmi z północy Europy to tylko 1 różnica: my uważamy, że jak coś jest wspólne (taki placyk zabaw na przykład) to w sumie jest NICZYJE. Oni uważają, że jak coś jest wspólne, to jest też MOJE.

Osiedle z wielkiej płyty

by Strelitzia_J
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
-4 10

po 1 nagralabym typa z balkonu po odmowie odejscia wlewasz do wiadra od mopa wode i srrrrru! z balkonu niektory inaczej nie wytlumaczysz

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
3 21

Na podstawie własnych doświadczeń oraz mnóstwa historii i opowieści stwierdzam, że większość psiarzy to antyspołeczni debile, a jedynym co mogłoby ich nauczyć kultury to regularne patrole straży miejskiej w miejscach wyprowadzania psów i mandaty zaczynające się od 500 zł.

Odpowiedz
avatar digi51
0 16

@HelikopterAugusto: Tyle samo w tym prawdy, co samopoklepywanie się kociarzy po plecach, że posiadanie kota to oznaka inteligencji, empatii i fajności.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 11

@HelikopterAugusto: Pierniczysz. Większość psiarzy to ludzie PRO. Nie tylko prospołeczni, ale również "prosąsiedzcy", "prouczynni", "propomocni" i "protowarzyscy". Już sam fakt przygarnięcia psa, bardzo często schroniskowego, po przejściach, zdziwaczałego, lub z traumą - bardzo dobrze o nich świadczy. Prawie wszyscy moi znajomi z osiedla - to osoby posiadające czworonoga. Jedyna, WIELOPOKOLENIOWA grupa, która potrafi się integrować, bez wzglądu na wiek, poglądy polityczne, stan posiadania i płeć. Na osiedlowy teren (bo trudno powiedzieć, że plac, skoro ma min. 2000 m2) zabaw NIKT nie ośmieli się wpuścić swojego psa. Jest to bowiem teren rekreacyjny zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci. Odbywa się tam mnóstwo imprez, festynów, konkursów. I - tak jak autorka pisze o Skandynawach - teren jest traktowany jak NASZ, a nie jak niczyj. Dlatego komuś, kto wpuszcza swojego psa na plac gdzie bawią się dzieci, w dodatku plac ogrodzony - urwałabym łeb przy samej dupie. Tylko, żeby interwencja była skuteczna - powinni tego pilnować wszyscy mieszkańcy osiedla. Ale, jak widać, integracja szwankuje. Pewnie ci bezdzietni mają to gdzieś, a ci "dzietni" nie potrafią (lub nie chcą) się dogadywać. A wystarczyłoby, na początek, zmusić administratora do postawienia/zawieszenia tablic z WYRAŹNYM zakazem wprowadzania psów "na ogródek" i groźbą kary administracyjnej za jego nieprzestrzeganie.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 13

@Armagedon: hahahahahah, nie szlam kiedys za jedna taka psiara do pracy, pies zeszczal sie i zesral na srodku promenady, babsko spokojnie czekalo, az skonczy zamiast zaciagnac go chociaz na bok, jak zwrocilam uwage, to go zwyzywala chodniki i trawniki obsrane jak przyznam w internecie, ze nie lubie psow, od razu leca wyzwiska ciezkiego kalibru, lacznie z nie byciem czlowiekiem, ty k*rwo itp. ale nie, psiarze tacy "pro" xd

Odpowiedz
avatar niepodam
6 6

@Armagedon @HelikopterAugusto oboje pierniczycie głupoty. W społeczności pisarzy jak w każdej innej debili najbardziej widać, bo reszta po prostu jest i nie rzuca się w oczy.

Odpowiedz
avatar digi51
1 5

@bazienka: Wszystko jest kwestią formy wyrażania takich poglądów. Może nie z środowiska psiarskiego, ale zdarza mi się czasem czytać opinie typu "(jakaś tam grupa ludzi) to najgorsze patusiarstwo, barachło, szkodniki społeczne, powinno się ich za sam fakt skazywać na dożywocie" - na to dostaje bluzgi i wyzwiska i stwierdza "Nie no, ja tylko stwierdziłem, że ich nie lubię". Analogicznie, ja nie lubię kotów. Nie mój zwierz. Spora część kociarzy, których znam to dziwacy. Aleeee... żadnemu kotu ani kociarzowi nie życzę źle. Żadnego kociarza nie obrażam za sam fakt posiadania kota. Każdego skrzywdzonego kota szkoda mi jak każdego innego żywego stworzenia. Nigdy nie powiem, że "koty to gówno, a kociarze to patologia i psychole hehehe". Za samo powiedzenie, że nie lubię kotów nigdy mnie nie obrażano. Za to ci sami kociarze, z którymi ja się dogaduję również potrafią zwyzywać ludzi, którzy twierdzą, że koty to zło, a kociarze to patusiarnia.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@digi51: mowie o prostu, ze wiekszosc cech psow mnie irytuje i z psem nie wytrzymam na jednej powierzchni nie zaczynalam od wyzwisk, bo o co, to ja za nielubenie psow bylam wyzywana...

Odpowiedz
avatar Aniela
6 6

Mnie strasznie denerwują psiarze, którzy nie sprzatają po swoich pupilach. Ostatnio poszłam na spacer i w zasadzie jedyne na co zwracalam uwagę to psie kupy bo cały chodnik uwalony tym: na środku na poboczu. Jakiś zidiociały właściciel nawet nie sprzątnął psiego g...wna ze środka chodnika, na którym miasto namalowało gre w klasy czy chińczyka dla dzieciaków do zabawy.

Odpowiedz
avatar PsychopathicCountess
4 4

Często myślę sobie, że skoro już mamy praktycznie bezużyteczną straż miejską, to można by ich oddelegować do wystawiania mandatów za psie niespodzianki, przynajmniej by się na coś przydali...

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

a ja obstawiam, że facet nienawidzi dzieciaków (może go wkurza, że hałasują na placu zabaw?), więc robi to po prostu po złości.

Odpowiedz
Udostępnij