No muszę dodać moje obiekcje w temacie rekrutujących do pracy. Fajnie się czyta wasze relacje, jacy to kandydaci są beznadziejni, ich CV takie zabawne...
Ale... wszystko ma też drugą stronę.
Od dziecka lat 12 z pasji zajmowałam się grafiką komputerową, mam naprawdę sporą wiedzę i umiejętności, więc jako 19latka próbowałam znaleźć pracę w tym kierunku.
Dodatkowo pracodawca miał ten plus, że uczyłam się weekendowo a ubezpieczał mnie nadal mój ojciec.
W CV wpisałam moje umiejętności, oraz znajomość języków obcych dwóch na poziomie komunikatywnym - angielski i francuski.
Zobaczyłam któregoś dnia wymarzoną dla mnie pracę w sklepie projektującym nadruki na koszulki. W ramach wyróżnienia się z tłumu zrobiłam nawet kilka własnych projektów, zastrzegając je swoim logo.
Byłam bardzo szczęśliwa, gdy zaproszono mnie na rozmowę o pracę. Przyszłam punktualnie w nienagannym stroju - biała koszula i czarna ołówkowa spódnica za kolano, czarne balerinki bez zbędnych ozdób. Makijaż codzienny, nie mam nigdzie tatuaży ani włosów w kolorze tęczy.
I już gdy tylko weszłam do środka to wiedziałam, że jestem skreślona. Przy komputerach siedziało dwóch brodatych panów, nie odpowiedzieli mi nawet dzień dobry i zapytali w jakiej sprawie przyszłam. Mówię, że na rozmowę o pracę. Szukali 10 min w "systemie" danych i znaleźli.
Zadali mi dwa pytania kompletnie z czapy wyjęte w stylu "kiedy planuje mieć dzieci" i czy na pewno sama zrobiłam te projekty, bo pierwszy raz widzą kobietę, która zajmuje się grafiką komputerową i w tak młodym wieku.
Pożegnali mnie słowami, że oddzwonią. Oczywiście nie oddzwonili.
Mija czas a ja widzę ich gorączkowe poszukiwania do pracy kogoś, kto się zna na grafice, bo nie wyrabiają. Ja w tym czasie wzięłam pracę w markecie na pół etatu, żeby mieć cokolwiek na swoje wydatki.
Pół roku później ich post na grupie o pracę na Facebooku z zażaleniem, że mają takie świetne warunki a nie potrafią nikogo normalnego znaleźć. Nawet do przyuczenia.
I zastanawiam się, co ze mną było nie tak, że wolą brać byle kogo, tylko nie osobę, która ma kompetencje?
A na poprawę humoru... Kiedyś byłam na prośbę taty wydrukować mu rysunek schematowy z elektryką i bardzo zależało mu, żeby go powiększyć, bo był naprawdę drobny.
Idę do tego czegoś - wybaczcie zapomniałam nazwy, po prostu punkt z drukowaniem i taki papierniczy ogólny. I tłumaczę pani obsługującej co mi potrzeba. I wyobraźcie sobie, że 15 min kłóciłam się z nią, że TAK, można powiększyć rysunek w komputerze i go wydrukować a jeżeli się nie zmieści to można go po prostu podzielić.
Powiedziała, że jestem bezczelna i głupia, no takich rzeczy jeszcze nikt nie wymyślił na świecie...
No cóż...to się nazywa odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku. I tak, tam też kiedyś wysyłałam CV i wybrali tamtą panią.
Rekrutacja do pracy
Zachowanie bardzo piekielne. Skreślenie ze względu na płeć i wiek bardzo nie fair. Nie wiem w jakim wieku jesteś ale jako przypadkowa osoba a internetu chciałam dać radę. Może komuś się przyda. Na rozmowę o pracę nie zawsze dobrze ubierać się galowo. Trzeba ubierać się odpowiednio do zawodu. Mężczyzna w garniaku od Armaniego, lakierkach, roleksie i do tego w młodym wieku, na budowie też byłby "wyśmiany" przez kierownika, może nie w twarz, ale szanse miałby małe. Dobrze wyczuć w jakim zespole będzie się pracować i dostosować strój do stanowiska i zespołu. Po kilku rozmowach kwalifikacyjnych już lepiej jest to wyczuć.
Odpowiedz@SunAmelia: Plus, jeśli się da, warto się przejść do firmy jeszcze przed rozmową i zwyczajnie popatrzeć - w firmie której zlecam druk swoich koszulek biuro jest otwarte i klienci widzą wszystkich, więc można od razu zobaczyć że nikogo w garniaku nie ma :D
Odpowiedz@SunAmelia: Ja się tak kiedyś zdziwiłam - aplikowałam do miejsca, które absolutnie nie było biurem. Przyszłam ubrana schludnie i ładnie, ale nie czarno-biało. I babka wydarła na mnie mordę, że co ja sobie wyobrażam, że to brak szacunku. Okazało się też, że nie byłam jedyną, która założyła kolor. Więc tego tak naprawdę nie da się przewidzieć. Powiedziałabym, że bardziej chodzi o dostosowanie zachowania, a nie stroju.
OdpowiedzZgadzam sie z Ohboy, że nie zawsze jest to takie proste. Tego nie da sie przewidzieć. U partnera w pracy szukano pracownikow do magazynu. Bylo lato, wiec mlody chlopak, swiezo po szkole, przyszedł w jasnych jeansach i białej polowce. Rekruter (kierownik) odmówił rozmowy, póki mlody nie przebrał się w "odpowiednie ciuchy".
Odpowiedz@SunAmelia: jak ktoś chce cię przyjąć, to cię przyjmie, w co byś nie była ubrana (w granicach rozsądku oczywiście), a jak chce cię uwalić (z reguły, bo nie chcesz pracować za pół-darmo), to znajdzie coś, do czego się może przyczepić, choćby kolor skarpetek. 3,5 roku temu zmieniałam pracę i zanim znalazłam pasujące mi miejsce, przeszłam 47 rozmów. Słyszałam następujące komentarze odnośnie wyglądu i stroju: - za mało wyrazisty makijaż (praca biurowa) - skandalicznie nieprofesjonalny kolor lakieru do paznokci (nude opalizujący w blady róż) - zdaniem jednego pana moje blond włosy były „niebieskie” - poproszona o stawienie się na rozmowę w ciągu godziny, będąc w trasie, uprzedziłam, że jestem nieodpowiednio ubrana, na co odpowiedziano, że nie ma problemu, wiedzą, że dzwonią „z partyzanta”, mam przyjść tak jak stoję, zresztą i tak jest casual friday. Przyjechałam ubrana w spodnie typu chinos, czarny top, szarą marynarkę i czarne baleriny i oczywiście usłyszałam komentarz na temat nieodpowiedniego stroju i szczytu bezczelności, że pojawiam się w tymże (od tego samego pana, który mówił, że nie ma problemu) - jednego dnia miałam dwie rozmowy w firmach o podobnym profilu. Miałam na sobie typowo biurową stalowoszarą ołówkową sukienkę za kolano, świetnej jakości granatową marynarkę i granatowe szpilki. W jednej firmie pani zachwyciła się, jak elegancko wyglądam, w drugiej zwrócono mi uwagę za niestosowny strój Te wszystkie komentarze łączyła jedna rzecz - padły w momencie, kiedy moje oczekiwania finansowe rozjechały się z możliwościami płacowymi potencjalnego pracodawcy i pracodawca chciał wyjść z twarzą
Odpowiedz@Crannberry: dałbym ci dwa plusy, jakby się dało. Jako wieloletni rekruter - do wyglądu (ubiór, kolczyki, tatuaże, makijaż) przyczepiają się jak nie mają nic do powiedzenia.
Odpowiedz@Crannberry: ta, dokładnie. Dawno temu znajoma poleciła mnie w firmie, w której pracowała i zaprosili mnie na rozmowę. Było to zwykłe, głupie call center - umawianie ludzi na oglądanie domów. Mimo to dopytałam się, jak mam się ubrać. "Nie strój się, na luzaku. Ja byłam w koszulce z Myszką Miki". No to założyłam dopasowaną, czarną bluzkę na suwak, spódniczkę w kratę, czarne rajstopy i czarne buty wiązane (nie chamskie adidasy czy inne klapciuchy, po prostu ładnie dopasowane do stopy buty). Rekruterki patrzyły się na mnie jak na kupę, a po wszystkim jeszcze znajoma dostała od nich opier*ol "kogo ona poleca" :/ Ale w sumie one też mi się nie podobały :D Btw też jestem grafikiem. W tej branży lepiej przychodzić na rozmowy w stylu "luźno-schludnym", nie na galowo - chyba że to chamskie korpo.
OdpowiedzDo ciekawych miejsc aplikowaliście. Ja mam za sobą też mnóstwo rozmów kwalifikacyjnych i na ŻADNEJ nie padło słowo o moim stroju. A zwykle ubierałam się trochę bardziej elegancko, niż na co dzień, ale nie zupełnie galowo (coś typu koszula plus jeansy). Mam też tatuaże i tunele.
Odpowiedz@Puszczyk: to samo mi wówczas mówiono. Skoro przypierdzielili się do ciuchów, to znaczy, że pod względem merytorycznym nie mieli do czego :) Ale raz mi się zdarzyło, że dzięki ubraniu dostałam pracę, gdzie na rozmowę poszłam bez większych nadziei. Okazało się, że założyłam marynarkę od ulubionego projektanta przewodniczącej komisji, a ta uparła się, żeby to mnie zatrudnić, bo „na pewno będzie się jej ze mną dobrze pracowało”. Najdziwniejszy motyw zatrudnienia pracownika, z jakim się w życiu spotkałam :D
Odpowiedz@ElleS: No tak, bo jak aplikujesz do jakiejś firmy, to jesteś w stanie przewidzieć, że w panelu rekrutacyjnym będzie siedział debil, który będzie zadawał głupie pytania lub rzucał głupie komentarze... Najbardziej idiotyczne pytania (nie mam na myśli podchwytliwych, tylko zwyczajnie głupie) zostały mi zadane podczas rekrutacji w firmie z Wielkiej Czwórki, gdzie człowiek spodziewałby się pełnej profeski. A tu zaskoczenie. A jeśli chodzi o strój jako taki, to zależy od profilu firmy. Inaczej ubierzemy się na rozmowę w Vogue’u, inaczej w KPMG czy innej kancelarii ze sztywnym dress codem, a inaczej w start-upie IT
Odpowiedz@ElleS: Aplikowałam do całkiem normalnych miejsc. Tylko w jednym zwrócono uwagę na mój strój i to w sposób chamski, przy czym to było jedyne miejsce, w którym ubiór tak naprawdę nie miał żadnego znaczenia i nie wpływał nawet na wizerunek firmy.
OdpowiedzNaprawdę? Znam mnóstwo kobiet, w różnym wieku, które zajmują się grafiką komputerową. Powiedziałabym nawet, że w znanych mi firmach zwłaszcza dział art/character design/matte painting jest mocno sfeminizowany. Może tamtym facetom nie pasowałaś do zespołu, a może po prostu trafiłaś na buców, więc to nawet dobrze dla Ciebie, ze Cię nie przyjęli.
Odpowiedz@miramakota: ja nawet znam mnóstwo kobiet, które w podobnym wieku mają własne firmy.
Odpowiedz@miramakota: A ja nie znam ani jednej, dowody anegdotyczne są tylko tym - dowodami anegdotycznymi.
Odpowiedz@Ohboy: Chodziło mi tylko o to, że zawód grafika komputerowego nie jest, bynajmniej, domeną mężczyzn.
OdpowiedzSpójrz na to w ten sposób. Rozmowa kwalifikacyjna jest okazją dla obydwu stron, żeby się zaprezentować oraz podjąć decyzję, czy chce się pracować z ta druga stroną. Pomyśl sobie, czy chciałabyś pracowac dla dwóch buców-seksistów, którzy będą traktowaliby cie jak powietrze i podważali kompetencje ze względu na twoją płeć? Co do drugiej sytucji, pani niekompetentnej można było mniej płacić niż tobie.
OdpowiedzNie przejmuj się, ale nie rezygnuj z zawodu. Buduj portfolio i poamiętaj o znakach wodnych ;). Trzymamy kciuki.
Odpowiedz" I tłumaczę pani obsługującej co mi potrzeba. I wyobraźcie sobie, że 15min kłóciłam się z nią, że TAK, można powiększyć rysunek w komputerze i go wydrukować a jeżeli się nie zmieści to można go po prostu podzielić. " Tak z czystej ciekawości: jak powiększysz np avatara 80x80 do wielkości kartki A4, żeby nie był pikselozą, a faktycznie obrazkiem nadającym się do druku? Weź mi to proszę wytłumacz. Bo odkąd sięgnę pamięcią, to się nie dało tego zrobić bez grafiki w wyjściowo dużej rozdzielczości. Inaczej się zwyczajnie nie da lub jedynie w bardzo małym zakresie można to powiększyć, żeby się pikseloza nie zrobiła. Poza tym, takie rzeczy jak schematy elektryczne czy jakieś inne inżynierskie rysunki schematyczne to też nie kwestia wydruku z painta czy innego worda jak instrukcja składania mebli z ikei, bo od tworzenia takich schematów są specjalne programy jak autocad czy see electrical i podobne. Tam sobie robisz wydruk do pliku PDF i możesz takie coś wtedy wydrukować na A4 czy A3 w takim punkcie jak mówisz, ale nic nie będą w stanie z tym zrobić tak naprawdę. Żeby to ogarnąć to musiałabyś dać to profesjonalnej drukarni, bo dopiero oni mają odpowiednie oprogramowanie do takich zabaw, bo to i spady trzeba dodać i inne pierdoły drukarskie tego typu. Tego w zwykłym punkcie "ksero-druk' nie zrobisz.
Odpowiedz@Puszczyk: Zrobisz. Standardowo punkty ksero mają duże wielofunkcyjne drukarki, które bez problemu drukną A3. A zazwyczaj schematy czy inne modele czy rysunki techniczne są w formie wektorowej, zapisane w PDF (który można dowolnie powiększać). Jeżeli schemat jest "suchy" (sam schemat bez opisów, który nie jest po prostu stroną w jakimś dłuższym dokumencie) to taki schemat można wrzucić do Corela (99% punktów ksero go używa) i dopasować do dowolnego rozmiaru. Zakładam, że autorka przyszła do punktu z maleńką bitmapą (obrazkiem), z którym nic nie zrobisz.
Odpowiedz@Pantagruel: no własnie dokładnie o to mi chodzi i dlatego się zastanawiam w czym tu ewentualnie problem był, bo tak jak mówisz - powiększyć małej bitmapy się zwyczajnie nie da, a z wektorami nie ma żadnego problemu i tak samo jak wydrukujesz A4, to tak samo łatwo wydrukujesz A0.
Odpowiedz@Pantagruel jeżeli dziewczyną pisze, że kumata, siedzi w tym niemało czasu to wątpię, żeby była tak nierozgarnięta żeby z mało czytelną bitmapa przyjść w takie miejsce i w takiej sprawie ...
Odpowiedz@trolik1: Trzeba wiedzieć że w takich miejscach nie pracują jakiś super inteligentni ludzie szczególnie na obsłudze pojedynczych osób. Może dostała informacje aby nie powiększać bo potem rozmazane a ludzie nie kupują rozmazanych wydruków.
OdpowiedzW sąsiadującym ze mną punkcie druku, takim dużym, z ploterami itp, za przygotowanie obrazu do druku, typu powiększanie, wyostrzanie, cięcie itp, biorą 10~100zł zależnie od prac. Bo sterowniki drukarki nie robią tego wcale, albo nie robią tego wystarczająco dobrze. Skoro wg ciebie to takie trywialne - i jeśli dla ciebie faktycznie jest, to super! - to czemu zamiast kłócić się 15 minut nie pocięłaś tego sama i nie zapisałaś w PDF o stronach formatu A4?
Odpowiedz@bloodcarver: Bo na przykład nie miała laptopa ze sobą a pani do firmowego dopuścić nie chciała? A powiększanie jest trywialne, nawet darmowy Acrobat Reader ma opcję "powiększ do rozmiaru strony".
Odpowiedz@m_m_m: Powiększenie nie jest trywialne, bo potem klient marudzi "a czemu to takie rozmazane, ja za to nie zapłacę!". A wpuszczanie klientów do służbowych komputerów, zwłaszcza tych z droższym oprogramowaniem o restrykcyjnej licencji, to szczyt głupoty jest.
OdpowiedzZajmujesz/zajmowałaś się grafiką, znasz dwa języki i zamiast pójść we freelancerkę szukałaś pracy po zapyziałych punktach ksero, gdzie "grafik" nic nie robi innego tylko drukuje dokumenty i ewentualnie kleci wizytówkę w Corelu? Co do wydruku - piszesz, że schemat/rysunek był bardzo drobny. Więc raczej nie był to rysunek wektorowy, bo taki bez problemu powiększych bez strat przeglądając go w Acrobacie (jeżeli zapisany był do PDF). Jeżeli to była mapa bitowa, to "pani" miała rację.
Odpowiedz@Pantagruel: Bycie freelancerem jest trudne. Chciałabym, żeby ludzie przestali o tym mówić jak o pierdnięciu, bo zwyczajnie mijają się z prawdą. Trzeba zdobyć klientów i nie ma się pewności zatrudnienia. Nie ma nic dziwnego w tym, że 19-latka chciała zacząć od jakiejś stałej roboty (i pewnie osobno brać jakieś projekty).
Odpowiedz@Ohboy: jezu, zdobycie klientów na tym polu jest banalne. Wystarczy znaleźć sobie niszę. Zobacz na Dominikę Sikorę czy Martę Pawelec. Jedna weszła w klimaty ludowe, a druga w medyczne. A to tylko przykłady pierwsze z brzegu, bo takich artystek jest od metra i ciut ciut. Tak samo jak masz kowalstwo artystyczne czy jubilerstwo. Zobacz ile ludzi się tym zajmuje w Polsce i wysyła swoje dzieła na cały świat.
Odpowiedz@Puszczyk: Hahahaha. Nawet nie mam zamiaru z tobą dyskutować, bo to nie ma sensu. Banalnie proste to jest mądrzenie się w internecie, co ty masz opanowane do perfekcji, to fakt.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2021 o 17:12
@Ohboy: zwyczajnie pitolisz kocopoły. Jest wiele kobiet sukcesu (jak i mężczyzn), którzy żyją z rękodzieła takiego lub innego, a w dzisiejszych czasach znaleźć swoją niszę nie jest trudno. Wystarczy chęci i 3 do 6 miesięcy (no teraz, to powiedzmy do roku czasu ze względu na pandemię), żeby zbudować sobie pulę klientów. W biznesie to jest tyle, co pstryknięcie palcami (lub właśnie pierdnięcie). Jeśli siedzisz na dupie i liczysz na mannę z nieba, to nigdy nie odniesiesz sukcesu. A poza samym chceniem, to trzeba też działać. Chłopak w moim bloku otworzył salon fryzjerski. Zaczynał od strzyżenia kolegów i groomingu ich bród za psie pieniądze. Córka sąsiada jest kosmetyczką. Zaczynała od robienia za półdarmo, za napiwki. Zaczęło się od sąsiadek z bloku, potem przychodziły do niej babki z całego osiedla, a dzisiaj ma cały salon. Inny sąsiad sam strzygł psa. Miał zwyczajnie dyg do tego. Nie planował pracować w tym segmencie, ale ludzie sami zaczęli do niego przychodzić, żeby ogarnął ich psy po prośbie, za butelkę dobrego wina czy inne czekoladki. W większości zawodów tego typu jak fryzjer, tatuażysta, grafik, kosmetyczka, jubiler/kowal artystyczny, fryzjer, garncarz czy cokolwiek w ten deseń zaczynasz jako freelancer i budujesz swoją pulę klientów od zera pośród rodziny, znajomych czy tematycznych zakątków internetu. To jest ABC prowadzenia własnej działalności.
Odpowiedz@Pantagruel: absolutnie i nigdy w zyciu nie chcialabym byc freelancerem, choc moj zawod na to pozwala nie czuje sie pewnie muszac sie nachalnie reklamowac, prosic, zachecac, ciagle martwic sie, czy beda klienci, czy zaplace zus czyklient zaplaci, czy bede musiala sie z nim uzerac sadownie wole sobie pracowac spokojnie na uop, moze mniej, ale miec pewnosc, ze do 1 pensja bedzie na koncie, a ja nie mam oplat pomimo tego, ze nie zarabiam fuchy moge trzaskac po czaie pracy, na zlecenie, majac pewny dochod
Odpowiedz@Puszczyk: Są różne zawody, ale akurat grafik to ma dosyć łatwo. Wiadomo nie będzie z tego kokosów ale zawsze jakaś kasa. Jest tyle stron aby pokazać swoje pracę, i można tam się ogłosić, pewnie są jakieś grupki facebookowe. Wystarczy wrzucać tam co pewien czas, a nóż komuś się spodoba styl i zamówi/kupi jakiś obrazek.
Odpowiedz@pawcio1212: ej ale wiecie, że grafika komputerowa to nie tylko rysuneczki, które można naprodukować i czekać aż ktoś weźmie? Niektórzy uczą się do projektowania opakowań, kampanii reklamowych, aplikacji na smartfony - rzeczy, do których można zrobić portfolio swoich możliwości, ale żeby mieć z tego piniądz trzeba mieć klienta na konkretne rzeczy do zaprojektowania, i raczej nie aplikuje się żadnego 'wlasnego stylu', bo różne twory mają trafiać do różnych odbiorców. W języku angielskim jest wyraźny podział na designera takiego śmakiego, a rysunki to raczej robota dla illustrator'a, a nie designer'a. W języku polskim wszystko się wrzuca do wora 'grafik komputerowy', jednocześnie kojarząc to tylko z rysownikami.
Odpowiedz@Ohboy:
Odpowiedzja kiedyś za czasów studenckich starałam się o pracę w kafejce internetowej - gdzie czasami trzeba było coś komuś w wordzie napisać, zrobić tabelę w xls. pokazałam co potrafię, a przyjęli kolesia, który nawet nie wiedział co to word, nie umiałby pomóc klientowi założyć skrzynki mailowej itp. no bo kto to widział: baba przy komputerze. w obecnej pracy nikt nie ma z tym problemów, i to często jest tak, że to ja naprawiam komputery chłopakom ;-)
OdpowiedzPrzecież jest pełno młodych kobiet tworzących grafikę komputerową i nikogo to nie dziwi. Skąd oni się urwali? Przecież wydawałoby się, że nie można latami funkcjonować w branży i nie znać jej realiów, ale jakimś cudem wielu pracodawcom się to udaje... Pracuję w takim zawodzie, że co firma to inne narzędzia, więc trzeba się mieć świadomość, że jak kogoś zrekrutujesz to będzie musiał się wdrożyć, ale trafiłem na rozmowę kwalifikacyjną z kimś kto tego nie rozumiał. Podziękowali mi bo nie miałem doświadczenia z czymś z jego stosu technologicznego a potem widziałem, że ogłoszenie pół roku wisiało na wszystkich możliwych portalach :P
Odpowiedz@Elle - a skomentowałaś chociaż brak dostępności ludzi do pracy przy ich komentarzach? Bo to mogłoby dać im do myślenia...
Odpowiedzbylo im tam napisac- a pamietacie dziewczyne w garsonce, ktora do was przyszla z wlasnymi projektami? jesli tka traktujecie kandydatow, to nie dziwie sie sytuacji xd i tak, na publiku, niech sie tlumacza :) ja sie spotkalam natomiast z problemem w rekrutacji jak jestes przekwalifikowana, bo sie szef boi, ze go wygryziesz, poza tym niewiele osob jest w stanie zniesc prace z madrzejszym od siebie ;)
Odpowiedz