Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przypomniało mi się savoir vivre przyjmowania gości i co trzeba dla gości…

Przypomniało mi się savoir vivre przyjmowania gości i co trzeba dla gości mieć (wg gości oczywiście), część historii z lat 90.

1. Popielniczka (lata 90)
Mój tata palił papierosy. Nigdy w domu.
Podczas gdy tata był w pracy, odwiedził na wujek (mamy wujek dokładniej) kawusia, ciacho itd. Ale wujek by zapalił, więc wyciąga papierosy i prosi o popielniczkę. Mama chciała być miła i mówi że ona nie pali więc popielniczki nie ma. Wujek, niepocieszony schował papierosy. Na najbliższe imieniny tato dostał od wujka a jakże - popielniczkę, z głupim rechotem wujka że 'teraz będziesz miała co na stół postawić'.
Tata miał gdzieś co wujek pomyśli podziękował i powiedział że przyda się w garażu, czyli tam gdzie miał swoją palarnię.

2. Chusteczki dla dzieci (mokre) - koniec lat 90.
Moi rodzice w tym czasie mieli już dzieci w podstawówce a mokre chusteczki nie były tak popularne, przynajmniej nie u mnie w domu. Odwiedziła nas koleżanka mamy z kilkumiesięcznym dzieciaczkiem. Wszystko fajnie do czasu aż trzeba było dziecko przewinąć. Poprosiła mamę o wszystko poza pieluszką. Mama co miała to dała (czyli posypkę a nawet jakąś maść, bo dziecko odparzenia miało) ale chusteczek nie było, tak jak i specjalnego mydełka dla dzieci. Nastąpiła obraza majestatu bo dzieciak miał pupę umytą szarym mydłem, bo tylko takie się nadawało które było u nas w domu dostępne (to zwykle, które my używaliśmy oczywiście nie było dobre).

3. Jedzenie - czasy teraźniejsze
Przypomniał mi się odcinek 'Rodzinka.pl' gdzie Kuba Boski przygotowywał kanapki dla znajomych na spotkanie i Ludwik chciał mu pomóc 'temu bez glutenu, temu bez mięsa, temu bez laktozy, temu bez orzechów'.

Sama mam pewne dolegliwości, więc staram się być wyrozumiała na różne przypadłości. Swoich bliskich przyjaciół i rodzinę znam i mniej więcej wiem czego nie jedzą bo nie mogą, więc staram się przygotować neutralne przekąski, aczkolwiek wszyscy jesteśmy mięsożerni. Na jedną imprezę, taką co każdy przynosił coś do jedzenia, kolega przyprowadził nową Niewiastę.

Od początku był problem, że ona mięsa nie - ktoś palnął to sobie ściągnij szynkę z kanapeczki. Ale ona laktozy też nie, mówię że sama mam problem z tym więc pokazałam jej które przekąski są moje i zrobione są na nabiale bez-laktozowym. Ale ona by chciała akurat sałatkę inną. Dałam jej laktazę w tabletkach, powiedziałam jak działa i mówię częstuj się śmiało, a jak coś, to mam i espumisan i węgiel. Wyszła po godzinie bo coś ją kręciło w żołądku a i całe opakowanie laktazy też wyszło razem z nią.
A jakby ktoś dociekał, to kolega z Niewiastą przynieśli paczkę chipsów.

4. Noclegownia / schronisko młodzieżowe.
Mieszkałam w miejscowości prawie turystycznej (dobra baza na wypad w Bieszczady). Napisała raz do rodziców córka kuzynki, dziewczę tyle co 18 lat skończyło i pyta czy może u nas z koleżankami (dwiema) zatrzymać na tydzień bo chciały by sobie rundę po górkach zrobić. Zgodne ze stanem faktycznym dostała informację, że oczywiście zapraszamy, ale mamy tylko 1 pokój wolny z jednym podwójnym łóżkiem. O niańczeniu nic nie było mowy bo dziewczynę znaliśmy i wydawała się całkiem rozsądna.
Jak się już pewnie domyślacie, do dwóch koleżanek dołączyli też dwaj koledzy (przyjechali jednym autem), zorganizowaliśmy im nocleg na 1 noc ale prosto z mostu mieli powiedziane nie ma miejsca dla nich. Oczywiście następnego dnia szok, jak to do hotelu albo spać w aucie? O wyżywieniu nawet nie będę wspominać, bo co innego zaopatrzyć dom aby 3 dziewczyny miały co zjeść na śniadanie a co innego pełne wyżywienie 5 dorosłych osób. Jak wspominałam kuzynka całkiem rozsądna, więc jakoś się dogadaliśmy a chłopaki mieli rozstawiony namiot w ogródku przez kolejnych 6 nocy.

Ta historia skończyła się dobrze, ale szok i gonitwa jednego dnia, bo goście mili goście drodzy przyjechali to już sprawa gospodarza.

Czekam z niecierpliwością na nowych gości i kolejne wymagania zaopatrzeniowe.

Moja mama do dziś trzyma w swoich zapasach rzeczy 'tylko dla gości' których sama nie używa takie jak:
kawa rozpuszczalna, syropy do kawy, herbata zielona, komplet kosmetyków dla dzieci ;) , zapalniczki, pieczywo typu Wasa itd itp...

Dom

by Nieswiadoma
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar tycjana12
20 20

Gość,zwłaszcza korzystający z przywileju noclegu,ma być cichy,grzeczny i uprzejmy,a nie rządać obsługi rodem z pięciogwiazdkowego noclegu.Jeśli ma specjalne potrzeby,np.dietę lub używa specyficznych kosmetykow-organizuje to sobie sam(kupuje/przywozi).I nie powinno to być w ogóle poddawane jakielkolwiek dyskusji,bo tak wymaga elementarne wychowanie.A kto pozwala się szarogęsić u siebie,niech ponosi konsekwencje.Ja np.nie wybrażam sobie zwalić się komuś na głowę na dłużej niż standartowa wizyta,a jak wiąże się to z dalszym wyjazdem-wynajmuję holel/kwaterę/cokolwiek.Cenię sobie ponad wszystko swobodę-chcę,to wstaję,chcę,idę spać,i nie krępuje mnie puszczenie przysłowiowego bąka.I nie żyję rytmem życia gospodarzy ani oni moim.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2021 o 16:19

avatar bazienka
-3 3

@tycjana12: ŻĄDAĆ w odróżnieniu od "rządzić"

Odpowiedz
avatar Crannberry
27 29

Domaganie się pełnej wyprawki dla niemowlaka, łącznie ze specjalistycznymi kosmetykami, w domu, gdzie nie ma dzieci albo są w wieku szkolnym zakrawa na niedoje*anie mózgowe. Brakuje jeszcze, żeby kazać gospodyni na pstryknięcie palcami cyckiem karmić. Owszem, jak ktoś ma wpaść, kupuję rzeczy, których normalnie sama nie używam, np. kawa, wędlina, cukier, piwo, ale nie przecierki marchewkowe w słoiczku czy specjalistyczna karma dla piesków kanapowych. To niech już sobie gość ogarnie we własnym zakresie. Tak samo irytujący jest palacz, który strzela focha, bo mu się nie pozwoli smrodzić w mieszkaniu, tylko zaprosi na balkon. I to się zdarza zarówno u gości, jak i u ludzi, którzy przyszli wykonać jakąś usługę, np. podłączyć zmywarkę czy umyć okna.

Odpowiedz
avatar Nieswiadoma
13 15

@Crannberry och z tymi palaczami się zgadzam. Teraz gdy mieszkam w bloku i pytają o popielniczkę mówię że przed blokiem jest :) a ta mamusia to był chyba taki przedsmak dzisiejszych madek.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 15

@Crannberry: Mi historia z palaczem wydaje się najbardziej irytująca. Może dlatego, że w czasach, jak palenie wszędzie i zawsze było modne, często trafiałem na takich buraków, co mieli gdzieś, że ktoś nie pali i nie chce wdychać tego dymu. I przecież on/ona nie wyjdzie na zewnątrz czy nie zaczeka kilku czy kilkunastu minut, kiedy będzie mieć jakąś przerwę i czas, żeby sobie zapalić. A ja przecież nie wyjdę, bo i tak wrócę do tego samego zasmrodzonego pomieszczenia. Z dzieciakami nie za bardzo miałem do czynienia, a znajomi, którzy mają dzieci, są jednak bardziej odpowiedzialni. Także jak ktoś by mi próbował dać taki prezent, to najpierw bym się kulturalnie zapytał, co to k...a jest (najwyższy poziom kultury osobistej, na jaki byłbym w stanie się zdobyć). Po czym krótko bym wyjaśnił, że u mnie się nie pali i koniec, więc żadna popielniczka tu stać nie będzie. A jak ktoś by jeszcze nie zrozumiał, to pozostaje oglądanie drzwi od drugiej strony. Pamiętam, jak się cieszyłem, jak wyjeżdżałem do Irlandii. To był chyba pierwszy kraj UE, w którym zakazano palenia w knajpach. W końcu można było iść do knajpy i nie wdychać tego syfu, a na drugi dzień ciuchy nie śmierdzą dymem z fajek.

Odpowiedz
avatar Crannberry
14 18

@pasjonatpl: pamietam, ze tez się tym zachwyciłam w Irlandii. W 2005 to był chyba jedyny kraj w UE, gdzie nie było wolno palić w knajpach i jakoś nikt z tego powodu nie przestał do nich chodzić (co zapowiadano, jak podobny pomysł pojawił się w Polsce), a ja napawałam się luksusem nieśmierdzenia po powrocie z wieczornych baletów. Znajomych tez mam na szczęście cywilizowanych. Czasem ktoś pokwęka, że mu na balkonie zimno, ale grzecznie wyjdzie. Ale raz (10 lat temu) miałam scysję z dziewczyną do sprzątania. Kilka razy ją prosiłam, że jak chce zapalić to ma wyjść na balkon, a ta i tak zapaliła w mieszkaniu jak tylko wyszłam z pokoju i jeszcze zaczęła pyskować, kiedy ją przyłapałam. Wyleciała niemalże na kopach

Odpowiedz
avatar Hobbit
2 2

@Crannberry: mnie z palących denerwują wszelkiego rodzaju złote rączki - wykańczałem dom i każdy jeden stojąc w środku, ba, rozmawiając ze mną, wkładał sobie papierosa w gębę. Na moją oburzoną minę każdy reagował "ale tu jeszcze nic nie ma!" nosz k@#$a mać, ja jestem, to Ci powinno wystarczyć!

Odpowiedz
avatar Error505
1 1

@pasjonatpl: Jeżeli Twój, jaki piszesz, najwyższy poziom kultury w takiej sytuacji, to "co to k.. jest?" to proponuje, żebyś wypowiadał się o kulturze i obyczajach jak trochę liźniesz temat.

Odpowiedz
avatar Habiel
26 26

Moja babcia miała na coś takiego powiedzenie: Gospodarz powinien spełnić każde żądanie swojego gościa, a gość niczego nie żądać. :)

Odpowiedz
avatar Shi
5 11

Te rzeczy tylko dla gości to jeszcze w terminie są? :D Moi rodzice też mieli takie rzeczy "tylko dla gości" aż im zwróciłam uwagę, że kawa to ze 3 lata po terminie jest i musieli wyrzucić całą puszkę (i to nie jedyna rzecz co się zmarnowała). Takie tylko czepialstwo - wasa to firma produkująca pieczywo, a nie typ. Z Wasy jest ileś tam typów. Np. Wasa Sport to toootalnie co innego niż takie Wasa Lekkie Żytnie. Ogólnie się na to mówi "pieczywo chrupkie" (bo nie tylko Wasa je robi, oczywiście)

Odpowiedz
avatar Nieswiadoma
0 4

@Shi Wybacz u nas tak się mówi na to lekkie pieczywo. Nie wiem jak właśnie te chlebki ale kawa, syropy schodzą na bieżąco. Kosmetyki też bo bratowa zużywa. Opakowania mama kupuje małe (takie jak np podróżne zestawy), a gości w domu ma często.

Odpowiedz
avatar Shi
-1 3

@Nieswiadoma: nie musisz przepraszać. Jak wspomniałam to tylko takie czepialstwo z mojej strony

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

@Shi: i dokładnie z tego powodu przestałam kupować rzeczy tylko dla gości. ok, jak ktoś jest weganinem, to nie ma problemu, żeby przygotować wegańskie żarcie, bo przecież kto powiedział, że mięsożerca nie może zjeść niczego wegańskiego? jak ktoś nie może laktozy, to też nie ma problemu, bo mi tam obojętne, że zjem chipsy solone (bez maślanki w składzie) albo mleko ryżowe wypiję. ale jak ktoś pije kawę, to nie będę jej kupować tylko dla niego; jak ktoś pali, to też specjalnie dla niego paczki papierosów nie będę kupować, jak ktoś lubi whisky, a ja rzygam na sam zapach, to też nie ma bata, żebym kupiła whisky na zakrapiane spotkanie ;)

Odpowiedz
avatar Error505
3 3

@szafa: Trochę przesadzasz chyba. Jak nie pijesz kawy a przyjmujesz gości, a kawa jest raczej standardowym poczęstunkiem w naszej kulturze to chyba warto ją mieć. A jak masz dobrego przyjaciela, który lubi whisky to można (nie mylić z trzeba) mu zrobić od czasu do czasu przyjemność. Wielokrotnie słyszałem, że np. Amerykanie są pozytywnie zaskoczeni polska gościnnością. Nie ma co tego zmieniać.

Odpowiedz
avatar Balam
11 17

1) u mnie w domu się nie pali, w ogóle. Goście nawet jak palą, to u mnie nie palą. Nie chcę, żeby mi mieszkanie petami śmierdziało. 2) ode mnie by usłyszała, że jak dzieciaka przyniosła, to akcesoria do niego też powinna, bo ja nie mam małych dzieci i takich rzeczy mieć obowiązku też nie mam. Focha strzeliła? No cóż, sama się obraziła, sama się przeprosi. 3) paczkę czipsów przynieśli powiadasz? trzeba było bez ogródek jej powiedzieć, że jak jej nic nie odpowiada, to niech te czipsy, które przynieśli, je. Ale nie, czekaj, w czipsach jest chyba laktoza... A i o zwrot tabletek bym poprosiła, bo okradać gospodarza nie wypada. 4) hotelem nie jestem i nie mam zamiaru nikogo utrzymywać, bo on sobie na wycieczkę przyjechał. A już na pewno nie jego kolegów i koleżanek. Wszystkie właściwie podpunkty opisują ludzi roszczeniowych "dej bo mi się należy".

Odpowiedz
avatar Nieswiadoma
10 10

@Balam Dlatego dla mnie każda z tych osób wniosła trochę piekła do mnie do domu. Z niewiastą z punkty 3 nigdy więcej kontaktu nie miałam a kolega ci ja przyprowadził to bardzo przeprosił więc dla utrzymania dobrych stosunków machnęłam ręką na te 20zl. Jeżeli o nocleg chodzi nie mamy problemów jak ktoś się zachowa jak kuzynka, zadzwoni, zapyta umówi się. Chłopaki jednakże przesadzili bardzo. Koniec końców końców też przeprosili za kłopot, obiadki sami gotowali a i kwiatka na koniec mamie kupili. Wyszli z twarzą, nie raz gościli u nas na kawę w drodze w góry i już z pełnym spokojem i zachowaniem kultury :)

Odpowiedz
avatar Bubu2016
4 10

Asertywność już nawet nie na poziomie zerowym a wręcz ujemnym... Żyjecie dla siebie czy dla gości?

Odpowiedz
avatar este1
7 7

Pewne rzeczy to mentalność. Moim absolutnym idolem była matka z kilkorgiem dzieci która na imprezę rodzinna spóźniła się że dwie godziny(bo dzieci!) A potem wyszła szukać mleka po sklepach bo nie wzięła. Wyglądało to jak "rodzino, zajmuj się dziećmi a ja spadam" w moim odczuciu

Odpowiedz
avatar KwarcPL
6 6

1) W latach 90-tych powszechnym było uskutecznianie nałogu przy domownikach. Dopiero z czasem palacze poszli po rozum do głowy i zaczęli wychodzić. 2) Wymaganie by w domu z odchowanymi dziećmi była wyprawka dla niemowlaka zakrawa o kpinę. Na miejscu rodzicielki bym chyba zerwał kontakty z taką "koleżanką"/ 3) Zaraz, a przypadkiem w chipsach nie ma laktozy? Po takich szczegółach można poznać, że to nie jest prawdziwa nietolerancja, tylko fanaberia. A nawet jeśli to nie można oczekiwać od gospodarza, że dla każdego gościa przygotuje osobne menu, tak to nawet w restauracjach nie ma... 4) To jest dramat. Goście na doczepkę rozwalają wszystkie plany. Też tak miałem jak Ty. Zgodziłem się na przenocowanie parki a przyjechały dwie... i pies.

Odpowiedz
avatar Koralik
3 3

@KwarcPL: 3) Nie we wszystkich chipsach jest laktoza. Jest całkiem spory wybór tych bez - trzeba tylko czytać skład.

Odpowiedz
avatar Nieswiadoma
1 1

@Koralik Nie wiem jak to jest z tą laktozą. Sama mam pewnego rodzaju nietolerancję ale np mogę zjeść chipsy czy plasterek sera żółtego bez rewolucji, ale np po surowym nabiale choruję. Nie wnikalam w jej przypadłość. Marudzenie u gości po prostu nie wypada ;)

Odpowiedz
avatar Koralik
3 3

@Nieswiadoma: Dobrej jakości ser żółty nie powininen zawierać laktozy :) Chipsy tak jak już wspominałam - nie wszystkie.

Odpowiedz
avatar Nieswiadoma
0 0

@Koralik człowiek się uczy całe życie, nawet na Piekielnych :)

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-1 3

@KwarcPL: ja mam nietolerancję laktozy i u mnie to wygląda tak, że mogę zjeść ser żółty, jogurt owocowy czy nawet większość produktów dosładzanych laktozą i nic mi nie jest. Dopiero jak wypiję mleko to mam rewolucję. Ale wtedy to już na całego.

Odpowiedz
avatar crash_burn
10 10

1) jestem palaczem. Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy palić u kogoś w mieszkaniu. Jeśli jest to impreza dłuższa albo wychodzę przed blok/dom, jeśli jest miejsce na palenie. Albo powstrzymuję się na te kilka godzin. Nałóg nie usprawiedliwia braku kultury.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 5

@crash_burn: Gdyby wszyscy palacze myśleli jak ty.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

kawe rozumiem, sama nie pije i mam dla gosci ( ale wymieniam zeby nie byla zwietrzala), herbate rowniez ale zapalniczki? jak chce smierdziec to niech ze soba nosi kosmetyki dla dzieci? to odpowiedzialnosc rodzica, nie moja jesli rpzyjdzie ktos, kto ma specyficzne potrzeby zywieniowe, to oczekuje, ze sie wczesniej zapowie, bym mogla zrobic odpowiednie zakupy

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
1 1

Nie należy myć dziecku pupy zwykłym mydłem, szczególnie odparzonej pupy... Ale rzeczy potrzebne do przewinięcia dziecka należy zawsze mieć przy sobie, zwłaszcza gdy idzie się do znajomych, którzy nie mają małych dzieci... Sama mam w domu kawę, której ani ja ani mój mąż nie pijemy - mamy ją bo nasi rodzice czasem lubią napić się kawy.

Odpowiedz
avatar niepodam
3 3

Ostatnio kolega przyszedł z wizytą, wyszedł na balkon zapalić i... dobrze, że spytał czy może skiepować w "tym brudnym słoiku z brudną wodą". Słoik był brudny, bo pół godziny wcześniej płukałem w nim pędzel, a ta woda to rozpuszczalnik nitro z farbą.

Odpowiedz
Udostępnij