Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miał być komentarz w dyskusji o "skrzywdzonych mizoginach (czy ogólnie mizantropach)", ale…

Miał być komentarz w dyskusji o "skrzywdzonych mizoginach (czy ogólnie mizantropach)", ale wyszło trochę za długo, a historia w międzyczasie zniknęła.

Prawie 16 lat temu moją pierwszą pracą w Irlandii była stewardessa w Ryanair. Warunki tragiczne, ale od czegoś trzeba zacząć. W tym czasie zaczęło tam pracę całkiem sporo Polaków - dziewczyny jako personel pokładowy, chłopaki "na rampie", czyli ładowanie bagaży, podstawianie schodów itp. Większość całkiem dobrze wykształcona i traktująca tę pracę jako zaczepienie się na początek, zanim miejscowi spojrzą na nas przychylniejszym okiem i uda nam się znaleźć pracę w zawodzie. Przyjaźniłyśmy się z chłopakami z rampy, nawet jakieś pojedyncze parki się potworzyły.

Wśród kolegów z rampy był również Krzysztof. Mój rówieśnik, absolwent prawa, małomówny, raczej introwertyczny, sprawiał wrażenie dojrzalszego i poważniejszego niż koledzy. Nie ukrywam, że wpadł mi wówczas w oko. Ja chyba jemu też, a przynajmniej byłam jedyną dziewczyną, z którą on rozmawiał (mam na myśli kurtuazyjny small talk, podczas kilkuminutowych przerw, czasem nawet rzucił jakimś komplementem).

Przecierpiawszy 6 miesięcy w Ryanair (tyle doświadczenia trzeba było mieć, żeby starać się o pracę w innych liniach), udało mi się na tym samym stanowisku w irlandzkich państwowych liniach. Nadal nie praca marzeń, gdyż nie wiązałam przyszłości z lataniem, ale bez porównania lepsze warunki pracy, jak i finansowe oraz możliwość rozwoju i kariery w ramach firmy. Kiedy złożyłam wypowiedzenie w Ryanair i wieść o moim odejściu się rozeszła, Krzysztof zaprosił mnie na drinka, żeby "uczcić mój sukces".

Spotkaliśmy się wieczorem w lokalnym barze. Krzysztof przyszedł wcześniej i przed moim przyjściem zdążył wypić 3 szklaneczki whiskey. Poopowiadaliśmy trochę o sobie, co robiliśmy w Polsce, jak znaleźliśmy się w Irlandii, jakie mamy plany życiowe itd. Opowiedziałam w kilku słowach, jakie mam plany (że zamierzam polatać jeszcze góra jakieś 2 lata, potem może miejscowi w końcu przekonają się, że Polak nadaje się nie tylko "na zmywak" i dopuszczą nas do pracy w wybranych przez nas zawodach, wówczas chciałabym spróbować w takiej, takiej i takiej branży), po czym Krzysztof wygłosił długi monolog z którego dowiedziałam się, że:

- Krzysztof jako absolwent prawa chce pracować w zawodzie. Marzeniem jest adwokatura, ale to pewnie nie od razu, bo na razie nie radzi sobie za bardzo z angielskim, więc w tej chwili chciałby pracować w więziennictwie, albo w ostateczności chociaż w policji. Już nawet próbował aplikować, ale go nie przyjęli, bo nie spełniał jakichś wymagań i brakowało mu jakichś kwalifikacji (już nie pamiętam, o chodziło dokładnie, ale było to coś, co przy włożeniu pewnego wysiłku spokojnie można było uzyskać). Ale on nie będzie tych kwalifikacji uzupełniał. Ma to w dupie. Skoro go nie chcą takiego, jaki jest, to on ma ich w dupie. W ogóle Irlandczycy są poje*ani. I on ich nienawidzi. I tego kraju. On nie widzi tu dla siebie przyszłości. Jeśli ktoś widzi dla siebie przyszłość w tym kraju, jest sprzedajną dziwką. A on nienawidzi sprzedajnych dziwek. Do Polski jednak nie wróci, bo tam nie zarobi tyle, co tu.

- Niech mi się broń boziu nie wydaje, że ja tu kiedykolwiek zrobię jakąś karierę. To nie jest kraj dla Polaków. Bo oni nas nienawidzą, nie mówią nam tego wprost, ale on wie, że nas nienawidzą. Ale on ich też. Całe życie będę rozdawać drinki w samolocie. I żeby mi się przypadkiem nie wydawało, że moja praca ma jakąkolwiek wartość. Nie ma żadnej. Jestem zwykłą kelnerką. Nikim. Śmieciem. Odpadem ludzkim. Zerem. Moje życie nie ma żadnej wartości. Podobnie jak życie innych Polek. Bo on ogólnie nienawidzi Polek.

- Jak wspomniałam nienawidzi Polek. Bo to sprzedajne dziwki. Wszystkie. Wszystkie dają dupy bogatym Irlandczykom za kasę. Tych, które zostały w Polsce nienawidzi trochę mniej, bo przynajmniej są porządne i ojczyzny nie zdradziły. Nie ma to jak Finki (całkiem sporo Finek pracowało w tym czasie w Ryanair). To dopiero kobiety. I one się szanują. Nie pójdą z byle kim (tu wspomniałam, że całkiem inny obrazek widziałam na firmowym Christmas party, gdzie upojone alkoholem fińskie koleżanki oddawały się w toaletach uciechom cielesnym z kolegami z rampy). Na pewno źle widziałam. Finki takie nie są. On kocha Finki. (Spytałam, dlaczego w takim razie nie umówi się z Finką). Bo nie ma odwagi. Takie piękne i szanujące się kobiety na pewno nie umówią się z Polakiem. Więc jemu pozostały tylko polskie dziwki.

W tym momencie uznałam, że wystarczy i pod jakimś pretekstem zakończyłam spotkanie. Rozumiem, że można być niezadowolonym ze swojego życia, ale przestań mnie typie do cholery obrażać. Podziękowałam za drinka i powiedziałam, że na mnie już czas. Na to Krzysztof:
- To teraz do mnie czy do ciebie?
- Nigdzie. Ja do siebie, ty do siebie. Nie chodzę do łóżka na pierwszej randce, poza tym przez ostatnie 30 minut non stop mnie obrażałeś. Na co w tym momencie liczysz?
- No pewnie. Polak ci śmierdzi. Z bogatym Irlandczykiem na pewno byś poszła. Typowa polska dziwka.

Tia... Na pewno przyczyną była narodowość i stan konta. Bycie zakompleksionym bucem, który wylewa frustracje, bo mu Irlandczycy na powitanie czerwonego dywanu nie rozłożyli i obraża rozmówcę, wyzywając od dziwek i śmieci, nie ma z tym nic wspólnego…

Kiedy 6 lat później opuszczałam Irlandię, Krzysztof, jako jeden z nielicznych Polaków z rampy, nadal miał tę samą pracę. Inni koledzy znaleźli w międzyczasie pracę w zawodzie, ona nadal przerzucał walizki. Nie zrobił nic w celu poprawienia swojej sytuacji. Ale założę się, że miał mnóstwo teorii, czyja to może być wina.

zagranica

by Crannberry
Dodaj nowy komentarz
avatar HelikopterAugusto
7 15

Nie wiem jak w Irlandii, ale w Anglii nawet najgorsze Polki wypadają lepiej niż Angielki.

Odpowiedz
avatar BlackAndYellow
4 10

Że nie dostał w twarz (albo dostał) to ja się dziwię

Odpowiedz
avatar katem
2 2

@BlackAndYellow: Przecież dotykając (uderzając) śmiecia, możesz się ubrudzić

Odpowiedz
avatar Crannberry
17 21

@mofayar: gdyby okazał się normalny i zaczęlibyśmy randkować, to prędzej czy później tak. Normalna kolej rzeczy ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2021 o 22:47

avatar digi51
16 22

@Crannberry: Nie wiesz? Kobiety nie uprawiają seksu, a już na pewno nie dla przyjemności z facetem, który im się podoba, z którą są w związku, którego kochają. Kobiety tylko "dają". Niestety, są takimi dziwkami, że niektórym solidarnie "nie dają", no i mamy efekty jak wyżej ;)

Odpowiedz
avatar Crannberry
13 17

@iks: z jakimś mizoginem zetknęła się na jakimś etapie pewnie większość kobiet, więc trolling byłby raczej mało oryginalny. Morału tu tez nie widzę. Ot frustrat, który nienawidził wszystkich dookoła

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
10 12

@iks: Chyba za granicą nie mieszkałeś/aś. Sam spotkałem sporo takich rodaków. Niewielu mających takie zdanie o Polkach, ale o Irlandii i Irlandczykach jak najbardziej. Oczywiście żadnemu Irlandczykowi tego nie powiedzą, ale między sobą to co innego. Ale to Irlandczycy są dwulicowi i zakłamani. Poza tym jedno mnie ciekawi. Jakie perspektywy ma w Irlandii absolwent prawa w Polsce? Przecież w Irlandii jest inne prawo, więc ciężko mi sobie wyobrazić, żeby mógł znaleźć pracę w zawodzie.

Odpowiedz
avatar Moloch
1 3

@pasjonatpl: Nie jestem pewien, ale można chyba zostać wpisanym na listę prawników zagranicznych, którzy mogą działać w całej Unii Europejskiej.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 9

@pasjonatpl: To co Polacy w Irlandii mówią o Irlandczykach to jeszcze mały miki w porównaniu z tym, jakie teksty lecą na temat Niemców z ust polaków w RFN. A spróbuj takiemu zasugerować, że przeciez nie ma obowiązku mieszkania w kraju, którego tak bardzo nienawidzi i ma pełne prawo przeprowadzić się gdzieindziej, to zaraz się dowiesz, jaką to jesteś "goebbelsowską k...ą" i dostaniesz listę wymyślnych tortur, jakim należałoby cię poddać. Odnośnie perspektyw prawnika - sama nie mam w tym temacie doświadczenia, więc trudno mi się wypowiedzieć, ale partnerka mojego kuzyna robiła w Anglii drugą magisterkę (bez licencjatu, same dwuletnie studia post grad), w miedzyczasie pracując w jakiejś kancelarii jako legal secretary. Tak więc jak sie chce i do tego przyłoży, to się da.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Crannberry: To chyba zależy od konkretnej specjalizacji. Bo np. znajomość polskiego prawa karnego czy cywilnego w innych krajach jest raczej bezużyteczna (chyba że jakaś firma robi interesy z Polską i potrzebuje kogoś, kto to ogarnia). Ale jak ktoś np. studiował prawo międzynarodowe czy unijne, to bez problemu powinien się odnaleźć. Domyślam się, że w Niemczech jest gorzej, bo do Irlandii, można by rzec, pojechała elita polskiej emigracji. Chodzi o to, że musieli się wykazać jakąkolwiek inicjatywą, zaradnością, bo musieli tu przylecieć, przejść odprawy na lotniskach, często na własną rękę szukać pracy, ewentualnie z pomocą kogoś znajomego. Ale to jednak co innego niż po prostu wsiąść w busa, który zawiezie cię na miejsce i idziesz do roboty. Zbyt trudne dla wielu Januszy, jakich spotkasz w Niemczech. A jeśli pracują przez jakieś agencje, to już w ogóle. Firma wszystko za nich załatwi. A tak z ciekawości. Znasz ich zdanie na temat UE? Bo jak są przeciw, to mamy niezły paradoks, z którego być może nie zdają sobie sprawy. Gdyby Polska opuściła UE i straciła dostęp do strefy Schengen, to skończyłaby się praca w Niemczech za pieniądze dużo wyższe niż w Polsce. A nawet ci, co by tam zostali, nie mogliby sobie ot tak przyjeżdżać do domów na weekend (a przyjeżdżają, kilka razy widziałem cały sznur samochodów na początku i na końcu weekendu na autostradach), bo przez kontrole graniczne to będzie trwać o wiele za długo.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
0 18

Z tymi sprzedajnymi Polkami to w sumie ciekawe, bo jak biznesowo jeździłem do Hiszpanii, Portugalii, Włoch, czy Grecji to często pojawiał się motyw "lubię Polskę, tanie kobiety tam macie". Ale to było w latach 90tych i wczesnych 2000. Jakby w ostatniej dekadzie trochę z tym lepiej. To tak dla przemyślenia.

Odpowiedz
avatar iks
-3 15

@Puszczyk: Do dziś taka opinia na zachodzie panuje, ale nie napiszę nic więcej bo wyjdę na Mizogina :D

Odpowiedz
avatar Crannberry
9 17

@Puszczyk: mnie takie przypadki kojarzą się raczej z późną komuną i początkiem lat 90, ale to były te same czasy, kiedy polskie chłopaki jeźdxiły na Zachód "na jumę". Tak więc przenoszenie tego do obecnych czasów i jeszcze rozciąganie na całą populację ma tyle samo sensu, co tezy, że "każdy Polak, chleje, śmierdzi i kradnie samochody". Komentarze, że "Polki to dziwki lecące na kasę" w ostatnich latach tez owszem słychać, ale dziwnym trafem wyłącznie z ust polskich meżczyzn. Od cudzoziemców słyszałam raczej pytania w stylu "jaki wasi mężczyźni maja problem, że tak o was źle mówią?".

Odpowiedz
avatar digi51
7 13

@Crannberry: A ja słyszę często, że polskie kobiety są ładne i zadbane, a faceci zupełnie odwrotnie. Choć uważam, że to opinia trochę niesprawiedliwa, bo Niemcy (inne nacje może też) porównują styl polskich "chłopaczków" pracujących w magazynach, na produkcji albo na budowie z Niemcami albo Polkami z korpo. Tak jakby przeciętny niemiecki chłopek roztropek miał jakieś niesamowite wyczucie stylu.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-5 15

Nie rozciągam tego na całą populację, ale mówię z czym się spotykałem w różnych krajach. I wciąż się z tym spotykam, tylko nie tak otwarcie, bo bardziej boją się oskarżeń. Bo to nie są wiejskie chłopki-roztropki tylko ludzie z kasą i mający dużo do stracenia w razie upublicznienia takich opinii. Polska i kraje Europy wschodniej to wciąż bardzo popularny kierunek seks-turystyki z krajów śródziemnomorskich. Generalnie moje doświadczenia są takie, jak to opisano tutaj: https://www.papilot.pl/zwiazki/ciekawostki/29771/najlatwiejsze-kobiety-na-swiecie-polki-szokujace-recenzje-zagranicznych-turystow

Odpowiedz
avatar Crannberry
10 14

@Puszczyk: no błagam... nie masz bardzoej wiarygodnego źródła niż portale typu Papilot czy inny Biały Kozaczek, gdzie redaktorek ma płaconą wierszówkę za klikalnośc, więc plecie, co mu ślina na klawiaturę przyniesie, posiłkując się Narodowym Urzędem Badań z Dupy? No ale nawet jeśli ten paszkwil jest na faktach, to mam rozumiec, że fakt, że jakiś Alvaro wyrwał disco-Karynę nie śwaidczy o całej populacji. W niemiekcich szmatławcach mozesz przeczytać, że wąsatemu Andreasowi Polacy ukradli samochód, a w angielskim Daily Mail, że Polacy jedzą łabędzie. Tylko że czerpanie informacji z takich źródeł świadczy wyłącznie o czytającym

Odpowiedz
avatar digi51
6 12

@Puszczyk: Ale źródło, wypowiedzi zagranicznych inceli fantazjujących o podróżach po całej Europie i zaliczaniu kilku panienek co noc :D Dlaczego Polki mają opinię łatwych? Wcale nie dlatego, że są bardziej puszczalskie niż reszta Europejek. Pamiętam jak na studiach jeździliśmy ze znajomymi na południe Europy na wakacje, najczęściej w takie miejsca typowo imprezowo-turystyczne. Różnych ludzi poznaliśmy, często zdarzali się bardzo młodzi faceci (16-20 lat), którzy wprost mówili, że przyjechali, bo chcą się naruchać, często byli jeszcze prawiczkami albo mieli spore trudności, aby zdobyć kobietę w swoim kraju. Podejście w stylu "Mam nadzieję, że uda mi się zaliczyć, jak nie za darmo, to chociaż tanio". I z tych rozmów wynikało, że najchętniej zawsze dają "tutejszcze". Bo właśnie egzotyczny pan (dla Hiszpanki egzotyczny będzie np. Niemiec), postawi drinka, impreza na jego koszt, noc w hotelu itd. Im biedniejszy kraj tym taniej można sobie ogarnąć niunię na jedną noc. W Niemczech jeszcze parę lat wstecz często chodziłam po klubach, widziałam, co tam się odjaniepawla. Laski siadające na facetach okrakiem na imprezie, macanki przy barze, masowanie fiutów na parkiecie - to na pewno wszystko Polki były :D Nie wiem, jak tam w UK, muszę bazować na informacjach od stacjonującyh tam znajomych - oni właśnie twierdzą, że Brytyjki w szybkości wskakiwania do łóżka przodują, tyle tylko, że robią to dla przyjemności, a nie dla kasy i nie wymagają stawiania drinków itd. Podobnie w Skandynawii, tylko, że różnica jest taka, że tam nikt nie robi halo z przypadkowego seksu i nie snuje teorii o wielkim puszczalstwie, bo każdemu to dynda, kto, z kim, gdzie i jak często. Kumpela z Danii tak to skomentowała: "Tu pójście z kimś do łóżka po paru drinkach jest takim samym elementem imprezy jak potańczenie, nikogo to nie dziwi, nikt się tym nie oburza i nie dyskutuje potem o tym tygodniami".

Odpowiedz
avatar babel
-1 11

@Puszczyk: To byly tak zwane dewizówki. Teraz Polki tez maja branie ale nie z tych powdów, ze sa łatwe 9ale takie też się trafiaja) po prostu Polka nie odwali ci imby. a taka niemiecka szkiebra potrafi cie oskarzyc o gwałt, molestowanie czy przemoc. W Hiszpani męzczyxni wogóle nie maja żadnych praw, mozna ich oskarzyć o wymyslone rzeczy, dlatego nie chca sie zadawać z rodaczkami.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-4 8

Macie pretensje, że polskie, kobiece portale opisują Polki jako tanie. Trochę to śmieszne. I straszne. A w sumie ten wątek to wychodzi wielokrotnie w różnych historiach. I wcale, nic a nic nie daje wam do myślenia, że piszę tak ja - trzeci osobnik płci męskiej w tej poddyskusji oraz że są na ten temat artykuły w różnych miejscach? Jako hedonista korzystam z takiej sytuacji nader chętnie w różnych delegacjach. I nie mówię o dyskotekowych Karynach. Wystarczy język angielski z dobrym akcentem, dopasowany garnitur i euro w portfelu. Recepcjonistka, kelnerka, sprzedawczyni w sklepie z pamiątkami czy lokalna nauczycielka dorabiająca w sezonie turystycznym jako przewodniczka. Wiek czy stan cywilny nie mają znaczenia. Większość polskich facetów jest albo kiepska w łóżku, albo leniwa i zbyt zamknięta (bo wiadomo, że anal to tylko gej), po za tym wiadomo - z mężem, to nie wypada. A że delegacja Greków jest przejazdem, to i można poszaleć. Wszak to "jeden raz" i nikt się nie dowie. I jednak jest różnica - samej podrywać i zaliczać kolejnych facetów, a być podrywaną i zaliczaną przez kolejnych facetów. Najważniejsze to wiedzieć jaka jest różnica.

Odpowiedz
avatar digi51
5 7

@Puszczyk: Nie pretensje, tylko pusty śmiech, że ktoś tego typu artykuł traktuje jako legitne źródło, a tym bardziej historie na piekielnych najczęściej pochodzące od jednego i tego samego typa, który pisze pod różnymi nickami. I teraz nie wiem, ty te swoje podboje uskuteczniałeś tylko na Polkach czy też na innych nacjach? Jeśli tylko na Polkach - nie masz porównania, więc jak możesz wyrokować o tym, jak Polki wypadają w porównaniu do innych nacji? Jeśli na innych nacjach też, to chyba nie muszę komentować. Chyba, że będziesz twierdził, że próbowałeś wszędzie i tylko Polki Ci dawały na potegę, ale w to raczej nikt, kto spędził trochę czasu zagranicą i poznał ludzi, nie uwierzy.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 7

@digi51: "Kumpela z Danii tak to skomentowała: "Tu pójście z kimś do łóżka po paru drinkach jest takim samym elementem imprezy jak potańczenie, nikogo to nie dziwi, nikt się tym nie oburza i nie dyskutuje potem o tym tygodniami"." O szwedzkich związach słyszałam, że zaczynają się z reguły od tego, że w barze czy na imprezie dziewczyna podchodzi do chłopaka i proponuje seks (zresztą wszystkie znane mi szwedzkie pary zaczęły znajomośc od seksu). Na kolejnej imprezie znowu idą do łóżka. Dopiero potem umawiają sie na kawę/ drinka/ kolację i zaczynaja randkować. Odnośnie "łatwych Polek" - sytuacja z zeszłego roku. Byliśmy z facetem i moją polską koleżanką w Szwecji na imprezce u szefa partii, do której mój facet należy. Koleżanke rwał tam lokalny playboy (sztokholmski milioner, odniósł sukces w branży nieruchomości, przekonany o własnej zajebistości). Siedzą na łąwce na patio, on ją tam bajeruje, a przysłuchuje się temu grupka innych Szwedów, płci obojga. W pewnym momencie ktoś mówi to tego kolesia: "Stary, odpuść sobie. Nie wiem na co liczysz, ale to jest Polka. Te babki mają taką klasę, że ona w życiu nie poleci na twoje tanie teksty"

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-4 8

@digi51: I teraz nie wiem, ty te swoje podboje uskuteczniałeś tylko na Polkach czy też na innych nacjach? Na innych nacjach również. Różnica jest odczuwalna pomiędzy krajami byłego bloku wschodniego, a resztą świata. Rosjanki, Ukrainki lub Litwinki, czy Bułgarki mają bardzo podobnie tylko gorzej tam z językiem lub lokalnymi warunkami politycznymi, żeby były to popularne kierunki. Ewentualnie tak jak pisał babel - łatwo o oskarżenie. Brytyjki czy Niemki są dla mnie natomiast....nijakie. Brzydkie i zero polotu. @Crannberry "Stary, odpuść sobie. Nie wiem na co liczysz, ale to jest Polka. Te babki mają taką klasę, że ona w życiu nie poleci na twoje tanie teksty" Czy w tej bajce był smok? :D

Odpowiedz
avatar justangela
3 7

@Puszczyk: to że większość kobiet w Polsce została wychowana "po katolicku", w klimacie poczucia bycia gorszą, wcale nie oznacza, że nie da się z tego wyrosnąć. Znam masę kobiet, które za nastolatki / początkach studiów były zahukane / zakompleksione itp. A teraz to pewne siebie, inteligentne kobiety. Jedno się z drugim nie wyklucza.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-4 6

@justangela: to fajnie, ale niczego to nie zmienia.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 3

@Puszczyk: kompleksy, kiedy ma się 20 lat (kto ich w tym wieku nie miał) bynajmniej nie wykluczają bycia babką czy facetem z klasą 10 lat później. Człowiek pracuje nad sobą i się rozwija. Odnośnie "smoka w bajce", przykro mi to powiedzieć, ale wykluczenie możliwości, że jakaś Polka mogłaby mieć klasę i zredukowanie wszytskichn rodaczek do przydrożnych dziwek stawia cię na równi z bohaterem historii. Czy nawet w gorszym świetle, gdyż ten był 24-letnim szczylem, a ty jesteś znacznie starszy. A odnośnie koleżanki od sztokholmskiego playboya, to jedna z przyczyn, dla której ona zdecydowała się trzymać go na dystans, był właśnie stereotyp "polskiej dziwki" kładziony jej do głowy przez ludzi twojego pokroju. Wkręciła sobie, że wszyscy dookoła, wiedząc skąd pochodzi, na pewno mają już o niej wyrobioną opinię. Tym bardziej zaskoczyło ją, co usłyszała. Że to tak jednak nie do końca z tym stereotypem

Odpowiedz
avatar justangela
1 3

@Puszczyk: oczywiście, że zmienia. Ta sama kobieta może być w jednej historii zakompleksioną małolatą, a w kolejnej (po latach) pewną siebie kobietą z klasą.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

@digi51: mi sie przypomina jak moj byly polecial kiedys w delegacje do Singapuru. Polecial z 2 kolegami z pracy i jeden z nich podczas imprezy poznal tamtejsza kobiete, ktora poszla z nim do lozka, poniewaz chciala wiedziec jak to jest z Niemcem.

Odpowiedz
avatar arlequin
0 0

@Puszczyk "tanie kobiety" to brzmi jakby ktoś sprzedawał po okazyjnej cenie wielkie dmuchane lalki w sex shopie czy coś.

Odpowiedz
avatar Eander
0 10

@Crannberry: Widzę ze tempo pojawiania się piekielnych historii z twoim udziałem nie maleje :) ale zapytam tak tylko z czystej ciekawości: Nie myślałaś może że może jakaś część problemu leży gdzieś w tobie skoro ciągle trafiasz na takich ludzi? Od razu zaznaczam nie odnoszę się tu do żadnej konkretnej historii, a do faktu, że od sierpnia 2019 umieściłaś tu przynajmniej 47 historii (tyle jest obecnie na twoim profilu) z czego w wielu przewijają się podobne wątki tak jakbyś nie do końca uczyła się na swoich błędach.

Odpowiedz
avatar marcelka
10 10

@Eander: na temat autentyczności historii @Cranberry się nie wypowiadam - fajnie się czyta i to jak dla mnie wystarczy, ale te 47 to nie tak, że jej się przydarzyły w ciągu półtora roku, w części odnosi się do wydarzeń z bliższej i dalszej przeszłości; myślę więc, że ta ilość, choć spora, to jak na życie powiedzmy 30-40 letnie (zakładam ten przedział wiekowy ale może się mylę) jest prawdopodobna

Odpowiedz
avatar Neomica
7 7

@Eander: Nie mówię, że problem dotyczy Crannberry ale faktycznie zdarzają się takie przypadki a jeden to znam z bliska, kiedy ktoś przyciąga dziwnych typów w wymiarze wręcz paranormalnym. Dziewczyna, z tak fatalnym gustem do facetów, że mogłaby pracować w policji. Wystarczyło by jej pokazać grupę mężczyzn i zapytać z którym poszłaby na randkę? Wskazanego typa można zamykać bez wyroku! Wiadomo, że to właśnie ten zabił babcię. Na przestrzeni lat nie spotykała się z nikim normalnym. Nawet jak facet wydawał się ok i bardzo porządny to po jakimś czasie okazywało się że to psychopata/złodziej/zboczeniec/damski bokser/ kryminalista. Raz nawet trafiła combo. Normalnych gości ignoruje, nie są dla niej atrakcyjni. Za to na wszelkie szumowiny jest jak świnia na trufle, znajdzie i wykopie choćby leżeli pod ziemią. I za kazdym razem to ten jedyny a cały świat się myli.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@Neomica: Ja miałam taką koleżankę w szkole, kumplowałam się z nią jeszcze na studiach. Co jeden, którego przyprowadzała to lepszy. Jeden obraził połowę jej znajomych na dzień dobry, drugi jak wychodziła od niego w nocy nawet do windy nie odprowadził, a jak pisała, że już dotarła do domu to zgarniała opierdziel, że go budzi. Trzeci powiedział, że jak na trzeciej randce nie będzie seksu to on nie widzi sensu się z nią spotykać. Ten zresztą zrobił jej dziecko, a zaraz potem zostawił. Obecnie spotyka się z gościem, który bzyka ją jak przyjedzie na urlop do Polski, a związku "niet", bo on się nie może angażować jak mieszka zagranicą. A ona się ciągle zastanawia, co robi nie tak. A dziewczyna i ładna i niegłupia i wielu "porządnych" się koło niej kręciło.

Odpowiedz
avatar Eander
2 2

@marcelka: Zgadzam się że nie jest ich znowu tak strasznie dużo jednak pamiętaj że opisywane historie nie odnoszą się do całego jej życia (30-40lat), a raczej 15-20 ostatnich lat jeśli dodać do tego że często mają wspólny mianownik na przykład w postaci niewłaściwego faceta. To zakładając że są one prawdziwe odnoszę wrażenie, że @Crannberry chyba powinna krytycznie przyjrzeć się samej sobie i ocenić czemu tak przyciąga/wybiera takie osoby. @Neomica: Oczywiście tu też zgadzam się że tacy ludzie się zdarzają i @Crannberry może być takim przypadkiem. Ba sam znam kogoś takiego, chociaż nie aż tak tragiczny przypadek jak twój. :) Jednak w większości, mimo tego jak bardzo brutalnie by to nie brzmiało, w dużym stopniu często są oni sobie sami winni. Zaś jedynym rozwiązaniem takiej sytuacji jest zdanie sobie z tego faktu sprawy i przeanalizowanie co mogą z tym zrobić. W przypadku mojego kumpla pomogła zmiana miejsca poszukiwań i jego podejścia.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 10

@Eander: odniosę się. Na piekielnych piszę od roku z kawałkiem, ale historie które opisuję sa z całego dorosłego życia, a lat już troche mam (w tym roku stuknie mi 40). A że żyję dość intensywnie, trochę się tego nazbierało. Do tego pewne sytuacje typu niemiecka obsługa klienta, randki na Tindere czy oderwany od rzeczywistości szef same na bieżąco dostarczają tematów. Jeśli chodzi o moje niefortunne kontakty z płcią przeciwną z ubiegłych lat (moje historie o związkach są sprzed dobrych kilku-kilkunastu lat), to tak. Po części przyczyna leżała też we mnie. Młody wiek, brak doświadczenia, wychowanie w poczuciu, że jestem gorsza od innych, które zaowocowało niskim poczuciem własnej wartości (wchodzisz w związek z pierwszym facetem, który zwróci na ciebie uwage i cieszysz się, że cię chciał), kompleksy w pierwszych latach "Polki na zachodzie", kiedy wszyscy dookoła kładą ci do głowy, że facet z "wyższej półki" nie jest dla ciebie i ty jako "gorsza" powinnas zadowolić sie kimś, komu na dobrą sprawę na dzień dobry powinno się zasadzić kopa w zad (np. tak się zafiksujesz na to, żeby nie wyjść na stereotypowa dziunię lecącą na kasę, że nie zauważysz, że spotykasz sie z patologicznym skąpcem). Do tego kiedy kobieta znajduje się na jakims życiowym zakręcie (a tych zakrętów tez juz kilka miałam), przyciąga toksyków, którzy pod pozorem opiekuńczości urabiają ją na swoją ofiarę. Sytuacji nie pomaga, kiedy najbliższe osoby, w momencie, kiedy prosisz je o radę, bo coś ci "śmierdzi", każą ci przestać "księżniczkować" i kręcic nosem, bo "gdzie ty drugi taki ideał znajdziesz". Z biegiem lat dojrzewasz, przepracowujesz pewne sprawy, układasz sobie w głowie, nabierasz doświadczenia życiowego i poczucia własnej wartości, i uczysz się walczyć o siebie, patrzeć krytycznie na swoje otoczenie i nie popełniać ponownie tych samych błędów.

Odpowiedz
avatar Crannberry
9 13

Dodam jeszcze, takim momentem "przełomowym" była dla mnie prywatna rozmowa ze znajomym psychiatrą, gdy zastanawiałam się, co robię nie tak i gdzie popełniam błąd. Odpowiedź brzmiała: "Źle oceniasz swoją ligę i partnera zamiast na swojej półce, szukasz poniżej. W uproszczeniu, jeśli ty jesteś na przykład ósemką, wydaje ci się, że jesteś piątką, może szóstką. I faceta szukasz sobie wśród innych piątek. Facet piątka z kompleksów czy ze strachu, że go zostawisz, wmawia ci, że jesteś góra trójką i tak cię traktuje. Spróbuj w ramach eksperymentu poszukać kogoś, kto wydawałby ci się zupełnie spoza twojej ligi. Czyli nie "faceta z licencjatem", ale z "doktoratem lub habilitacją", kogoś, kto cie nie będzie ciągnąl w dół, tylko w górę, i zobacz, co będzie". Spróbowałam, bez większych nadziei. I tworzę z tym "eksperymentem" już od ponad 4 lat szczęśliwy związek.

Odpowiedz
avatar Neomica
0 6

@Crannberry: Ale tu chodzi chyba jednak o coś innego. Nie wiem czemu z automatu przypisałaś osobom mniej atrakcyjnym (bo chyba o to chodzi w tej numeracji?) psychopatyczne skłonności? Nie każda piątka jest zakompleksionym dupkiem, który będzie gnoił partnerkę ze strachu przed porzuceniem. Co toksyczny charakter ma wspólnego z wyglądem, pracą czy wykształceniem? Przecież w "twojej lidze" też nie brakuje psychopatów. Jedna piątka będzie cię maltretować inna nosić na rękach dziękując Bogu że taka bogini go zechciała. Kwestią jest dlaczego z tłumu piatek, wybierasz właśnie te zwichnięte.

Odpowiedz
avatar Crannberry
5 9

@Neomica: to było w baardzo dużym uproszczeniu. Numerki nie odnosiły się wyłącznie do atrakcjności fizycznej, ale jeszcze do wykształcenia, osiągnieć życiowych i mnóstwa innych faktorów. Oczywiście masz pełną rację w kwestii, że jeden będzie zakompleksionym dupkiem, a inny będzie nosił na rękach. Poznałam w życiu i takich, i takich. Z tym, że tych noszących na rekach nie opisuje się na Piekielnych. Gdybym prowadziła blog na temat swojego zycia uczuciowego z przeszłości, byłby tam spory rozstrzał zachowań, z czego te dobre by przeważały. Ale że tu jestem ograniczona tematyką portalu, w dodatku powybierałam ekstrema, mozna odnieść wrażenie, że tylko takich ludzi spotykałam, co nie jest prawdą. Jeśli wspominam powiedzmy historie tinderowe - w ciągu roku poszłabym na np. 50 randek. 10 kawalerów okaże się debilami, 40 będzie normalnych, to opisze się tych 10. Normalnych było więcej, ale nie ma na ich temat o czym pisać

Odpowiedz
avatar justangela
3 5

@Neomica: pod oceną nie chodzi tylko o wygląd, ale o całość. Piątka jako całość to niestety nadal słabo. Piątka to może być mega głupi przystojniak, albo średnio wyglądający i średnio ogarnięty życiowo (i emocjonalnie) facet.

Odpowiedz
avatar Neomica
2 2

@Crannberry: Ok spotykałaś tych normalnych, fajnych ale piszesz, że dopiero rozmowa na temat zmiany targetu okazała się przełomowa. Przyznałaś, że jest problem pytając co robisz nie tak i gdzie popełniasz błąd a to sugeruje, że twoje życie uczuciowe do tego momentu to pasmo porażek. To co z tymi normalnymi, fajnymi? Czemu celując w piątki i poznając przyzwoitych facetów skończyłaś z konkluzją, że twoim błędem było celowanie w piątki? Nie czepiam się absolutnie, to tylko mnie zastanowiło.

Odpowiedz
avatar Neomica
0 2

@justangela: Jasne, że nie tylko o wygląd, chodziło mi o atrakcyjność szeroko pojętą. Nie sądzę jednak by dotyczyło to wad charakteru czy głupoty bo Crannberry sama się określała na piątkę a nie sądzę by tak źle oceniała swój charakter czy inteligencję. Na ten numer składa się wygląd, pozycja, wykształcenie, prestiż zawodu a nawet pochodzenie. Coś co oceniamy na początku, dobierając się w pary. Bogaty, przystojny młodzian z dobrego domu pracujący jako lekarz zawsze będzie dziewiątką choćby był dupkiem.

Odpowiedz
avatar justangela
4 6

@Neomica: atrakcyjność to pojęcie względne. Dla mnie akurat kasiasty, przystojny i inteligentny, ale dupek, nie będzie żadną 9. Wiem, że ogólnie mamy (jako społeczeństwo) skłonność wybaczać takim facetom wszelkie grzechy, niemniej osobiście jeśli już punktuję, to biorę pod uwagę wszystko. Pewne cechy charakteru widać od razu i dupka, bawidamka, egoistę, narcyza, Piotrusia Pana poznajesz po 1 spotkaniu, jeśli nie wcześniej. Zaś co do reszty to nadal pozostaję przy stwierdzeniu, że to kwestia uśrednienia połączona z niską samooceną. Jeśli jesteś powiedzmy 7/8, ale masz kompleksy i celujesz w facetów około 5 to nie ma się co dziwić, że trafia się słabo. Generalnie 5 to niska ocena, to ktoś albo bardzo przeciętny, albo z konkretnym defektem (ładny ale wredny, mądry ale paskudnie zaniedbany lub antypatyczny).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2021 o 15:57

avatar Eander
4 4

@Crannberry: Nie chodziło mi o skupianie się konkretnie na kwestii twoich związków bo miał być to jedynie przykład przewijającego się wspólnego wątku ale cieszy mnie że w tej kwestii ci się udało i szczerze wam kibicuje. Mam też nadzieje że nie uraziłem cię moją wypowiedzią po prostu sam usłyszałem kiedyś podobną radę i mi pomogła ale z tego co piszesz dostałaś jej wersje już wcześniej. :) Możliwe też że faktycznie po prostu żyjesz dużo intensywniej niż ja i dlatego odbieram twoje historie jako trochę przekoloryzowane ale co zrobić każdy mierzy innych swoją miarą. Na przyszłość życzę ci żebyś nie musiała już nic więcej opisywać na tym portalu, a jeżeli już coś się trafi to żeby była to historia w której człowiek po prostu śmieje się z czyjejś głupoty.

Odpowiedz
avatar Crannberry
5 7

@Neomica: @justangela: Tę "piątke" rzuciłam w tej chwili żeby zobrazować cały mechanizm, tak więc nie fiksujcie się tak bardzo akurat na te cyfrę. Nie pamiętam, jakich dokładnie cyfr on wówczas użył, bo byłam w zbyt duzym szoku, słuchając tego, co mówi, poza tym już kilka lat od tej rozmowy minęło. Chodziło ogólnie o to, że umieściłam siebie w zbyt niskiej lidze i w tej zbyt niskiej lidze szukałam partnera.Ale czy to była dokładnie 4, 5, 6 czy 7 nie pamiętam. @Neomica: "Nie sądzę jednak by dotyczyło to wad charakteru czy głupoty bo Crannberry sama się określała na piątkę a nie sądzę by tak źle oceniała swój charakter czy inteligencję. Na ten numer składa się wygląd, pozycja, wykształcenie, prestiż zawodu a nawet pochodzenie." Ja przez wiele lat była przekonana, że bycie Polka z automatu stawia mnie na gorszej pozycji i czyni kims mniej wartościowym niż miejscowi. Ot, magia stereotypów i kompleksów wpojonych w rodzinnym domu. "To co z tymi normalnymi, fajnymi? Czemu celując w piątki i poznając przyzwoitych facetów skończyłaś z konkluzją, że twoim błędem było celowanie w piątki?" Spróbuję odpowiedzieć. Przypuśćmy, że poznajesz faceta. Taka mocna piątka, nawet szóstka. Nawet niebrzydki, skonczyłs szołe, zrobił zaocznie licencjat, ma jakąś przeciętna pracę. Uczciwy, nie pije, nie bije, nie zdradza. Dobry chłopak? Owszem. Ale wyobraź sobie, że ty uwielbiasz podróżowac, zwiedzac świat, chodzić do teatru i do opery, rozwijać sie, dokształcać i uczyć nowyc rzeczy. A on nie. Czas wolny spędza przed telewizorem oglądając mecz, ewentualnie pójdzie pobiegac po parku. Wiedzę ogólną ma na takim poziomie, ze w teleturnieju typu Milionerzy czy 1 z 10 nie jest w stanie odpowiedzieć na żadne pytanie i nie widzi potrzeby poznawania świata czy uczenia się nowych rzeczy. Twoje potrzeby uważa za fanaberie i marnowanie pieniędzy. On nie rozumie twojej potrzeby samorozwoju, a ciebie irytuje jego stagnacja i "mamejowatość". Żadne z was nie jest złym czy nienormalnym człowiekiemm, ale taki związek na dłuższą mete nie przetrwa. Nie jesteście właściwymi ludźmi dla siebie. Kiedy patrzę wstecz na moje pierwsze małżeństwo, przez 6 lat mieliśmy całkiem udany związek. A potem jego matka namieszała, a on nie umiał się jej przeciwstawić i sie rozleciało. I tak samo: porządny, wykształcony facet, niegłupi, z sercem na dłoni, z dobrą praca, przystojny, zabawny, dusza towarzystwa – bardzo dobrze rokował, tylko, jak się potem okazało, był tak cholernie słaby psychicznie, że nie umiał tupnąć noga i zawalczyć o swoje małżeństwo, tylko najpierw probował lawirować, a gdy matka postawiła sprawę na ostrzu noża, kompletnie się rozsypał i zaczął wykonywać gesty rozpaczliwca. Gdybym go poznała, mając w głowie to, co obecnie, zażądałąbym już przy pierwszych jazdach matki, że ma z tym zrobić porządek i zacząć żyć własnym życiem, albo nie marnowac mojego czasu, bo życie w trójącie nie rokuje na przyszłość. A że miałam dwadzieścia parę lat, głowe pełną ideałów i do tego kompleksy, to zamiast tupnąc noga, starałam się babie przypodobać w nadziei, że mnie polubi, a jej rasistowsie uwagi traktowałam jak coś zrozumiałego i starałam się udowadniać, że nie jestem wielbłądem.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 7

@Eander: absolutnie mnie nie uraziłeś i w tym, co napisałeś, jest sporo racji. Inną sprawą jest tez to, że mam naturę gawędziarza i nawet o wyniesieniu śmieci jestem w stanie dośc barwnie opowiadać, przez co mozna odnieść wrażenie, jakby w moim życiu co chwilę coś niesamowitego się działo ;) O ile moje pierwszy historie były dość hardcorowe (miałam kilka dość ciężkich lat), to wydaje mi się, że te ostatnie sa właśnie z gatunku posmiania się z czyjejś głupoty :)

Odpowiedz
avatar Eander
5 5

@Crannberry: Wiesz jak już pisała @marcelka gdyby nie ta nuta gawędziarza nie czytało by się tych historii tak dobrze. :) Wiem coś o tym bo ja za grosz nie mam talentu do opowiadania, a do tego jak to ujął mój wykładowca informatyki ze studiów: "Masz naprawdę dobre i nieszablonowe pomysły na rozwiązywanie problemów ale porąbany tok rozumowania i nie mam pojęcia jak do tego doszedłeś" więc gdy coś tłumaczę często ciężko mnie zrozumieć :)

Odpowiedz
avatar justangela
0 6

@Crannberry: świetnie opisana "piątka". Przeciętność. Ktoś kto jest absolutnie normalny, nawet fajny, ale nie chce od życia niczego więcej. Nie szukający niczego, zadowalający się tym co ma, zawsze i wszędzie.

Odpowiedz
avatar Neomica
6 6

@justangela: Ludzie mają różne podejście do życia. Tobie może takie nie odpowiadać dla innego jest ok. To że ktoś zadowala sie tym co ma i nie jest np. fanem podróży nie czyni go gorszym od ciebie. Po prostu taki ma styl życia. To kwestia dobrania się dwojga ludzi z ich potrzebami a nie numerowania ich według wartości. Szczerze mówiąc nie miałabym tupetu twierdzić, że ktoś jest w jakiejś skali gorszy ode mnie bo ma inne niż ja podejście do życia.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@Neomica: Myślę, że to numerowanie jest trochę umowne, żeby w dyskusji, gdzie druga osoba nie ma możliwości samemu ocenić, o jakim typie mówimy, dać pewne wyobrażenie. Co do reszty do masz rację - dla jednego ktoś będzie z kategorii 2, a dla kogoś innego już , nawet biorąc pod uwagę sam wygląd (ja już się spotkałam z takimi skrajnościami co do oceny wyglądu jednej i tej samej osoby), a co dopiero biorąc pod uwagę całokształt. Wiadomo, to jest nieco przedmiotowe traktowanie, mi by było głupio oceniać w takiej skali kogoś, kogo traktuję poważnie i też nie chciałabym stać się obiektem takich ocen np. na męskim wieczorze mojego faceta. Pamiętam, że takich porównań to dokonywaliśmy ze znajomi za (bardzo) młodu i chyba nie miało to na celu nic poza rozrywką - czasem z szokiem można było odkryć, jak bardzo różne potrafią być gusta.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
1 3

@Neomica: justangela nie napisała nigdzie, że ktoś jest gorszy. Po prostu przeciętny, czyli w połowie skali. Inna sprawa, że ten facet z historii jest wyjątkowo marudnym bucem, zdecydowanie ponad przeciętną. :D

Odpowiedz
avatar Neomica
2 2

@Crannberry: Częściowo rozumiem co masz na myśli. Z powodu poczucia niższości i młodego wieku byłaś zbyt miękka i trwałaś przy czymś co nie było ok, pozwalałaś na zbyt wiele i tolerowałaś rzeczy ci nie pasowały lub były absolutnie niefajne. Chorowała na to chyba każda babka zwłaszcza na tej szerokości geograficznej. Tylko po co mieszać w to cyferki? Kwestia tolerancji i dobrania a nie pozycji na dziesięcio-punktowej skali. Gdyby twój obecny (tfu, tfu i odpukać) okazał się kimś innym niż jest, a tak się przecież zdarza, to teoria lepszej-gorszej ligi poszłaby się kochać. Po prostu obrosłaś grubszą skórą i doświadczeniem. Jeszcze muszę powiedzieć, że bardzo ci kibicuję. Jesteś żywym przykładem na to, jak odporne i silne potrafią być babki mimo sporej wrażliwości. Jak skończą ci się historie to chyba trzeba będzie zamknąć tę budę ;).

Odpowiedz
avatar justangela
0 2

@Neomica: to co miałam na celu to raczej pokazanie subiektywnego podejścia do kwestii atrakcyjności (nie tylko fizycznej) danej osoby. Inne podejście do życia to na ogół wada nie do przeskoczenia w poważnym związku.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-3 9

Tak was czytam i uśmiech mam co raz większy. Kawałek wyżej (niektóre) z was się rozpisują, jakie to Polki są piękne, pewne siebie, zadbane i jakiej to klasy nie mają. A tu piszecie o kompleksach, braku pewności siebie, kupczeniu seksem czy ekscytacji, że ktokolwiek raczył zwrócić na was uwagę. Nie za duży ten szpagat? Już pominę takie oczywistości, że inaczej się ocenia materiał na związek, a inaczej na przygodę. Nikogo nie obchodzi w przygodzie, czy ktoś będzie dobrym mężem albo dobrą matką. Nikogo nie obchodzi czy ta druga strona kłamie - ważne, żeby to było to, co chcemy usłyszeć. Tak samo tutaj, z historiami na Piekielnych. Nie ma znaczenia czy są prawdziwe - ważne, żeby dobrze się je czytało. I jak pasują do naszego światopoglądu - plusujemy. Chcemy być atrakcyjni i pożądani. Nieważne czy mamy podstawy do tego obiektywne, czy nie. Jeśli druga strona to zapewnia, to zabawa zawsze jest dobra. Jeśli natomiast ktoś koniecznie chce budować związek (bo tak wypada, bo co powiedzą sąsiedzi albo rodzice), choć chce tylko podupczyć, to ma coś nie tak z głową.

Odpowiedz
avatar digi51
3 7

@Puszczyk: "Tak was czytam i uśmiech mam co raz większy. Kawałek wyżej (niektóre) z was się rozpisują, jakie to Polki są piękne, pewne siebie, zadbane i jakiej to klasy nie mają" - nikt takiej opinii nie wygłosił, tylko Cranberry przytoczyła czyjąś opinię. " A tu piszecie o kompleksach" - każdy je ma, mniejsze lub większe, uzasadnione lub nie. " braku pewności siebie" - jednej osoby "kupczeniu seksem" - o tym pisałeś tylko Ty "ekscytacji, że ktokolwiek raczył zwrócić na was uwagę" - ciągle o JEDNEJ osobie "Nie za duży ten szpagat?" - nie "Jeśli natomiast ktoś koniecznie chce budować związek (bo tak wypada, bo co powiedzą sąsiedzi albo rodzice), choć chce tylko podupczyć, to ma coś nie tak z głową." - ale kto chce tylko podupczyć, ale buduje związek?

Odpowiedz
avatar justangela
5 7

@digi51: z jednym z powyższej wypowiedzi się nie zgodzę: otóż nie każdy ma kompleksy. Znam facetów co nie mają pół grama kompleksu. Żadnego. Uważają się za prawie bogów. Serio. Dla takich facetów kompleksy to kompletna abstrakcja, może kolega Puszczyk też się do nich zalicza, skoro wyjeżdża z ww teoriami.

Odpowiedz
avatar justangela
7 7

@Puszczyk: a propos oceniania kogoś w kategorii "do wyra" lub "na związek" to niby ok, jest pewna różnica. Niemniej chyba nie bierzesz pod uwagę, że tutaj ludzie też mają różne wymagania i preferencje. I tak na przykład Ty możesz do wyra iść z głupią ale śliczną laską, a dla mnie głupota jest tak mocno nieatrakcyjna, że głupi facet odpada nawet jeśli jest mega przystojny. Preferencje - każdy ma własne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2021 o 10:49

avatar Crannberry
5 5

@justangela: o to to. Typ "tępego lalusia" (taki powiedzmy w stylu Cristiano Ronaldo) jest kompletnie aseksualny. Bo co z takim robić, na półce postawić i podziwiać? A już zwłaszcza, jeżeli jest przekonany o własnej zaje*istości i uważa, że wystarczy, że jest i każda panna będzie jego. Grzecznie podziękuję i pójdę dalej. A z kolei brzydki, ale diabelnie inteligentny facet, do tego obdarzony "brytyjskim" poczuciem humoru, który mi w rozmowie "wymasuje mózg", jak się postara, będzie w stanie sprawić, że mi "majtki same spadną" ;)

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@Neomica: Dziękuję Ci za bardzo miłe słowa :) Z cyferkami chodziło głownie o łopatologiczne przedstawienie pewnego zjawiska, w ten sam sposób, w jaki swego czasu zostało to wyjaśnione mnie. Sama w ten sposób na co dzień nie klasyfikuję ludzi, bo raz, że to trochę "incelskie", a dwa, jak zostało tu juz zauważone, ta skala jest subiektywna, i każdy będzie miał swoje kryteria. Np. przystojny, wykształcony milioner z dobrej rodziny dla jednej będzie dziesiątką i spełeniniem marzeń, a dla innej aroganckim dupkiem, któremu kasa rodziców uderzyła do głowy, czyli, no nie wiem, trójką? Najważniejsze, żeby się wzajemnie dobrać :)

Odpowiedz
avatar justangela
1 1

@Crannberry: chyba już podobny dialog prowadziłyśmy ;)

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-2 6

@digi51: nie, to pisze nie tylko jedna osoba. Sama wspominałaś o swojej koleżance, która miała kolesia, co postawił jej warunek, ze jak nie będzie seksu na trzeciej randce, to niech spierdziela i co? Zaciążyła. To piękny obrazek dopełniający moje słowa. A myślisz, że to pojedynczy przypadek? @justangela: kto ma jakie preferencje pozostaje bez znaczenia dla samego zjawiska. Crannberry akurat jest tutaj dobrym przykładem. Każdy ma po prostu inne guziczki. Dla jednych to barwa głosu. Dla innych dobrze skompletowane dodatki. Dla jeszcze innych liczy się poczucie humoru, dla kolejnych - tylko fizyczność.

Odpowiedz
avatar justangela
3 3

@Puszczyk: niezupełnie. Wcześniej pisałeś, że inaczej oceniamy materiał na męża a inaczej na przygodę. Z tym się nie zgadzam. Nawet na jednorazową przygodę facet musi spełniać pewne minimum (subiektywne) zarówno w kwestiach wyglądu jak i charakteru. No ale może dla Ciebie te minimum to tylko wygląd i ochota na seks.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@Puszczyk: Ale co przykład mojej znajomej ma do kupczenia seksem, kompleksów czy czegokolwiek, co wcześniej wymieniłeś. Podobnie jak Neomica podałam przykład kobiety, która preferuje chamskich bad boyów. Im gorzej ją traktuje tym bardziej ma mokre gacie. Napisałam, ładna i niegłupia dziewczyna, która miała mnóstwo adoratorów. To, że tych porządniejszych spławiała było wynikiem tego, że najkrócej to ujmując jej się nie podobali, a nie tego, że była zakompleksiona i obawiała się, że są dla niej za dobrzy. Są też faceci, którzy lubią typ luksusowej suki-naciągaczki, której sponsorują całe życie, a w zamian dostają splunięcie w twarz. Oni na prostą, uczciwą i miłą dziewczynę też nie zwrócą uwagi. Ot, co kto lubi. Żeby nie było, ja sobie zdaję sprawę, że są kobiety, które chodzą do łóżka z facetem w wyniku wywieranej presji, a nie ochoty, bo próbują w ten sposób zatrzymać przy sobie faceta. Ale Polki nie są w tej kwestii ewenementem na skalę światową. W społeczeństwach zachodnich jest to mniej widoczne, bo tam kobiety bardziej otwarcie mówią o swojej seksualności, a i społeczeństwo nie przykleja łatki "dziwki", bo laska lubi się bzykać co tydzień z nowym facetem. Seksualność kobieca i męska jest traktowana bardzo podobnie, a laski idą do łóżka z facetem, gdy mają na to ochotę, a nie gdy przekonają się, że facet chce z nimi wziąć ślub. Swoją drogą też nie zawsze na tej swobodzie seksualnej dobrze wychodzą, bo niektóre są potem wielce zdziwione, że jak to facet nie zadzwonił, przecież tak im było dobrze w łóżku po imprezie. Zresztą same role społeczne są tam wyrównane wręcz do porzygu, więc zjawisko utrzymanka pojawia się niemal równie często, co utrzymanki. Przykładowo. A tak swoją drogą znam niewiele kobiet, które w życiu nie zaliczyły przejściowego etapu "brzydkiego kaczątka" czy "kopciuszka", kiedy im się wydawało, że z powodu wyglądu czy charakteru są mocno nieatrakcyjne i muszą się zadowolać "byle czym". Nie wiem, jak tam faceci - rzadziej zdarzało mi się takie rozmowy prowadzić z facetami, żeby to oceniać. Ale myślę, że to jest w miarę normalne i może to powodować wiele czynników w różnym wieku, pryszcze w liceum, biedowanie na studiach, brak partnera podczas, gdy wszystkie koleżanki biorą śluby albo rozpad długoletniego związku.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@marcelka: @Neomica: @digi51: sama jestem taka osoba, w kolekcji mam- narkomana, alkoholika, patologicznego zazdrosnika, zdrajce, utrzymanka, przemocowca psychicznego, typow, ktorzy po 3-6 miesiacach jednak sobie przypomnieli, ze "nie moga minic obiecac",a w ogole "zalezy mi" znaczylo, ze jak na znajomej ostatni misio porozsylal do moich znajomych na fejsie wiadomosci, ze im d.pe obrabiam, bo wspomnialam o nich w rozmowie (np. ze bylam u kolezanki na kawie) i zaden z nich nie wygladal na takiego dziada na poczAtku, wrecz wszystko bylo zgola przeciwnie- prezentowali sie normalnie i zrownowazenie

Odpowiedz
avatar cassis
-1 7

Cranberry, błagam, jak cię lubię, tak się doedukuj: mizoginia i mizantropia TO NIE JEST TO SAMO ani nawet nie blisko. Mizantropia – pojęcie ogólnie określające niechęć do gatunku ludzkiego. Nie jest to uczucie skierowane do poszczególnych jednostek, ale do ogółu populacji (z własną osobą włącznie). Twój przypadkowy Krzysztof nie miał nic wspólnego z mizantropią.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@cassis: ja wiem, co te pojęcia oznaczają. Na mój gust Krzysztof ogólnie nienawidził ludzi. Z pewnymi wyjątkami (fińskie kobiety)

Odpowiedz
avatar cassis
-4 6

@Crannberry: no to jednak nie wiesz. Mizantrop nie robi wyjątków. Ani dla fińskich kobiet anio dla siebie samego.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-1 3

@cassis: dałem ci plusa, a licznik pokazuje -2(2). Ciekawe.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@Puszczyk: po daniu oceny odśwież stronę. Nie ma za co.

Odpowiedz
avatar Mufasa
2 4

Bardzo podobny trend zauważyłam na tinderze - część mężczyzn rozmowę ze mną zaczyna od obrażania mnie nachalnego. Nie ma "czesc" nie ma innej gadki tylko odrazu "brzydkie masz te wlosy krotkie wygladasz jak facet" albo "za wysoka to nie jesteś no ale juz niech bedzie taki karakan troche co nie" serio ! Bylo rowniez ostrzej bo i czytalam ze jestem debilka lub polmozgiem. Naturalna dla mnie reakcja jest odrazu usuniecie takiej pary ale ja sie pytam o co tu chodzi ? Co ci faceci chca uzyskac przez takie zachiwanie

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 4

@Mufasa: wygooglaj sobie słowo „negging”. To jedna ze strategii Januszy podrywu, jest polecana w podręcznikach dla uwodzicieli. Technika manipulacji, polegająca na poniżaniu drugiej osoby, żeby ta zaczęła się „bardziej starać”, żeby być bardziej atrakcyjna w oczach tego człowieka. Tylko żeby to działało, musi być robione z głową. Wygląda mi na to, że faceci, którzy do ciebie pisali, coś o tym słyszeli, ale kompletnie nie wiedzą jak to zastosować

Odpowiedz
avatar Mufasa
1 1

@Crannberry Przeczytalam i musze stwierdzic ze jesli faktycznie o to im chodzilo to bardziej topornego wykonania swiat nie widzial :)

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@Mufasa: dlatego mówię, kompletnie źle się za to zabrali wywołując efekt odwrotny do zamierzonego. Negging musi być subtelny, coś w stylu „masz piękne sztuczne paznokcie”. Bo już nawet tekst „pięknie wyglądasz mimo nadwagi” jest zbyt brutalny i z grubej rury :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

"może miejscowi /.../ dopuszczą nas do pracy w wybranych przez nas zawodach" Słucham??? A kto zabrania Polakom wykonywania wybranych przez nich zawodów? Nie byłem w Irlandii, ale po tym jak przyjechałem do Anglii, wysłałem kilka CV, poszedłem na kilka rozmów kwalifikacyjnych, wybrałem najlepszą ofertę i zacząłem normalnie pracować w normalnych warunkach za normalne pieniądze. Skąd to przeświadczenie Polaków że są jakimś gorszym sortem i muszą być "dopuszczeni" do wykonywania wybranego przez siebie zawodu???

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@mooz: na samym początku (rok 2005) bardzo dało się wyczuć, że Irlandczycy odbijają sobie te wszystkie lata, kiedy sami emigrowali i robili za popychadła dla Brytyjczyków. Przez pierwsze bodajże półtora roku wygłaszali opinie, że jeżeli jesteś z Polski (Czech, Litwy, Łotwy), to możesz tylko „myć kible” i tym podobne, a potem im przeszło i zrobiło się bardzo przyjemnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Crannberry: Może zależy od środowiska? Jak ogromne mogą być różnice wiem dobrze, bo na południu Anglii Polacy są i zawsze byli bardzo pozytywnie witani, natomiast w niektórych tradycyjnie robotniczych rejonach na północy bywa gorzej, zwłaszcza jak się próbuje aplikować nie na konkretne stanowiska dla konkretnych fachowców, tylko "pracę biurową" nie posiadając doświadczenia. Między 2002 i 2005 rokiem trzech moich kolegów wyjechało do Dublina (jeden na 2-letni kontrakt przed wstąpieniem Polski do UE, dwóch na stałe tuż po tym) i normalnie znaleźli pracę na poziomie, byli bardzo zadowoleni.

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 0

@mooz: ja tam wyjechałam zaraz po studiach, w zasadzie jeszcze w trakcie, więc jaki tam był ze mnie fachowiec? Oczywiście, że aplikowałam na stanowiska „entry level”. W Polsce podczas studiów pracowałam jako lektor w szkole językowej, więc moje doświadczenie zawodowe było nie dość że skąpe, to jeszcze kompletnie nieadekwatne. Od wielu rekruterów (jak również pań w irlandzkim „pośredniaku”) można było usłyszeć komentarze w stylu „ nie wierzę, że na polskiej uczelni można się czegokolwiek nauczyć” czy „dla Polaków mamy tylko pracę przy sprzątaniu”. Ale jak mówię, to potrwało jakieś półtora roku, góra dwa, po czym takie komentarze się skończyły i bez problemu zaczęliśmy znajdować pracę zgodną z wykształceniem

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Crannberry: Ojej, to rzeczywiście nie było wesoło słyszeć takie komentarze. Ale z drugiej strony prosto po studiach w Polsce też była wtedy tragedia ze znalezieniem sensownej pracy, mimo że nikt nie był dyskryminowany za pochodzenie.

Odpowiedz
avatar arlequin
0 0

Polak Polakowi Polakiem a kiwi kiwi kiwi.

Odpowiedz
Udostępnij