Ostatnia rozmowa z rodzicielką, skłoniła mnie do założenia konta.
Dowiedziałam się z niej (rozmowy), czym jest ślub i jakie są zasady planowania wesela.
Przedstawiam więc liste "must be":
1. Jedzenia musi być nadmiar, najlepiej tyle, żeby po weselu jeszcze zabrać ze sobą do domu, a najlepiej obdarować nim gości.
2. Zaproszone muszą zostać osoby, które w przeszłości zaprosiły ciebie na wesele.
3. Trzeba zaprosić osoby, z którymi chcą się spotkać inni goście weselni ("bo to jest moja kuzynka, ja chce się z nią jeszcze spotkać")
4. Jeśli mówisz, że nie robisz wesela tylko skromne przyjęcie oznacza to, że nie masz kasy na wesele.
Tym sposobem wszelkie plany postanowiłam przełożyć, aż ochłone... czyli tak za 2-3lata.
trochę bez sensu... jeśli zależy Ci/wam na ślubie, to bierzecie ślub wtedy, kiedy chcecie i robicie przyjęcie lub wesele w jakiej formie chcecie i zapraszacie kogo chcecie. Wasza impreza, Wasze pieniądze, Wasze zasady, a mamie może się to nie podobać, tak jak może jej się nie podobać np. Twoja sukienka czy fryzura, no ale to mówi się trudno i żyje się dalej - po swojemu. 2-3 lata co dadzą? Jeśli ktoś chce przekładać ślub tylko dlatego, że mamusi się coś nie podoba, to nie najlepiej świadczy o dorosłości... no chyba, że impreza miała być finansowana przez rodziców - to wtedy wg mnie ten kto płaci, ten ustala zasady. Dziwię się co prawda ludziom, którzy godzą się na taki układ, no ale ich sprawa...
Odpowiedz@marcelka Jasne, zgadzam się, tylko moja relacja z matką jest dość nietypowa. Z tego względu wolę poczekać, aż emocje opadną.
Odpowiedz@marcelka: Gdy ja planowałem ślub i wesele kilka osób z pokolenia rodziców twierdziło, że "ślub jest dla młodych, wesele dla rodziny". I mimo, że byliśmy na straconej pozycji (rodzice płacili za imprezę), to udało nam się wynegocjować takie warunki, że ostatecznie wszyscy byli zadowoleni.
OdpowiedzTemat od lat wałkowany.I każdy ma swój punkt widzenia i siedzenia. Ja już córce powiedziałam że chętnie bym jej zafundowała wypasioną wycieczkę niż przechodziła przez ten cyrk weselny w przyszłości. Dawniej było oczywiste zapraszanie całej rodziny jak i tych u których się bawiło na weselu(ale sponsorowali go rodzice) Dziś młodzi zarabiają całkiem ładne pieniadze i sami sobie mogą opłacić co chcą i zaprosić kogo chcą. Ale rodzice będą zafukani. Co do jedzenia,coś w tym jest.Jak jest mało to osoby mające słaba głowę bez tzw podkładu szybko odpływają co nie jest przyjemnym widokiem. Byłam na weselu bratanka gdzie było tak mało że jak jeden gość wziął udko i kotleta to drugi już nie miał. Puste stoły,puste talerze,trzy plasterki wędliny. Na imprezie domowej jest więcej.No było nieciekawie.
Odpowiedz@Balbina: Skoro dobrze zarabiają to sobie jeszcze wiele razy na wycieczki pojadą. A wesele jest raz. To bałwochwalcze myslenie o wycieczkach to jakaś pozostałość komuny.
Odpowiedz@maat_: "bałwochwalcze" pijesz do mnie czy do mamusi autorki bo zawsze musisz sie przyczepić ze swoimi przemysleniami?
Odpowiedz@Balbina: tez bylam na takim weselu. Niby wszystko ok ale do picia tylko wodka, jedzenia malo. Szybko uciekalam.
Odpowiedz@maat_: Skoro dobrze zarabiają to to mogą wydawać pieniądze na co chcą. To bałwochwalcze myslenie o weselu na 200 osósb to jakaś pozostałość komuny. ;-)
Odpowiedz@janhalb: skad pomysl ze duze, moje bylo male, nie było poprawin, na wycieczkach bylam wielu i będę wielu a na moim małym weselu bylam tylko raz. Teraz akurat covid, ale podróże sa tanie to nic wyjątkowego.
OdpowiedzAkurat punkt 2 tak działa, jesli robisz wesele a nie obiad dla najbliższych to zaprasza sie tych którzy zaprosili ciebie to dość logiczne
Odpowiedz@maat_: dokładnie. Tu się kłania „sawłarwiwr”. Ktoś cię zaprasza na wesele/ imieniny/ sylwestra/ domówkę, to kiedy sam robisz podobną imprezę, odwzajemniasz zaproszenie. To nie wymysły czy fanaberie, tylko zwykła kindersztuba
Odpowiedz@maat_: To, czy się kogoś zaprasza, powinno zależeć tylko i wyłącznie od bliskości z daną osobą. Ale nie wyobrażam sobie iść na ślub do osoby z którą nie jestem blisko, więc taka wymiana powinna być ok, chyba że w międzyczasie doszło do oziębienia kontaktów.
Odpowiedz@maat_: ale nie każdy robi tak duze wesele, by zaprosić jednego niewidzianego od lat pociotka, bo on nas kiedyś zaprosił na swoje wielkie weselicho. Jeżeli jest wesele tylko dla najbliższych, to nie widzę sensu w zapraszaniu kogoś, kogo tak naprawdę się nie zna. Zwłaszcza, że wtedy mógłby być problem, bo zaprosiło się x, a jego rodzeństwa i rodziców juz nie. A jak się zaprosiło tych wojkow, to i tamtych trzeba, bo to niegrzeczne ich pomijać... i tak planowane małe wesele może szlag trafic, więc patrzenie na to "co wypada" może czasem być strzałem w stopę.
Odpowiedz@maat_ Właśnie chodzi o to, że to nie ma być wesele, ale matula ewidentnie chce to przekształcić w wielką impreze.
Odpowiedz@maat_: Logika każe więc zaprosić kolezankę z mężem która zaprosiła cię osiem lat temu a od pięciu się nie widziałyście. No co za jakaś pozostałość komuny.
Odpowiedz@maat_: moja koleżanka rok temu ze swoimi rodzicami miała o to "przeprawę"; nie mieściło im się w głowie, jak może nie zaprosić cioci, wujka, ich córki S. z mężem oraz ich dwójki dzieci (dzieci już pełnoletnie, jeszcze nie w małżeństwach, ale już z partnerami) - czyli 8 ludzi! - bo przecież jak S. brała ślub 20 lat temu to oni na nim byli, i koleżanka, mająca wtedy jakieś 5 lat, też. I nic to, że od tamtego ślubu widzieli się przelotnie z tą rodziną raz, na jakimś pogrzebie, a tak poza tym nie wymieniali nawet życzeń na święta... dla mnie absurd nad absurdy, powinno się zapraszać tych, z którymi ma się jakieś relacje... a nie praktycznie obcych ludzi...
Odpowiedz@Pattwor: Wiesz, inna sprawa, jak na jakimś weselu było się w wieku 5 lat, od tego czasu zero kontaktu, a 20 lat później człowiek dowiaduje się, że "musi" odwzajemnić tamto zaproszenie, jak to opisuje marcelka, a inna rzecz, jak się w wieku 18-30 lat przyjmuje wszystkie zaproszenia jak leci, lata po weselach co dwa tygodnie, a potem samemu wyskakuje z "kameralnym obiadem dla najbliższych" - nie wiem, ale dla mnie to już taka trochę chamówa. Nie widzi ci się wesele na 250 osób? Nie lataj po weselach pociotków, znajomych, kolegów z podstawówki, liceum, studiów, z obecnej pracy, z byłej pracy i kto tam jeszcze zaproszenie ci wyśle. Nie wiem, jak do tego podchodzisz, ale mnie drażnią ludzie, którzy ochoczo przychodzą do mnie na domówki, na ogniska, przyjmują każde zaproszenie na kawę, pizzę, czy piwo, a nigdy nie odwzajemniają się podobnym zaproszeniem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2021 o 10:22
@Meliana: Dokładnie.Córka tak chodziła. W sumie już była na sześciu weselach. Nie licząc rodzinnych.I jak jej próbowałam uzmysłowić że czasami to idzie w drugą stronę to będąc młodą pannicą jej to latało. Dziś jak sobie pomysli że miałaby zaprosić część z nich to jej się słabo robi bo po 7-8 latach z niektórych się zrobiła"patola"
Odpowiedz@Meliana: jak ktoś po prostu nie robi wesela, tylko kameralny ślub z rodzicami i świadkami to jeszcze pół biedy. Chamówa jest jak ktoś akceptuje wszystkie zaproszenia, sam lata po wszystkich weselach jak leci, a potem sam organizuje wesele, na które zaprasza wybiórczo. Tych znajomych tak, a tych nie. Mimo że sam się bawił u obu. Takie sytuacje też widziałam...
Odpowiedz@Meliana: A ja uważam, że każdy organizuje wesele na jakie go stać. Jeśli przyjęło się zaproszenia wcześniej, to też dało się prezent. Nie oznacza to jednak wymogu organizowania wesela na 100 czy 200 osób, bo było się na ich weselach. U mnie zwyczajowo osób, które nie będą na weselu (bo wesele jest na ograniczoną ilość osób np. ze względów finansowych), zaprasza się na panieński/kawalerski.
Odpowiedz@Crannberry: zgadzam się. Przecież nie może być tak, że jeśli ktoś marzy o kameralnym obiadku, to nie powinien pojawiać się na żadnych weselach. Znaczy, no nie wiem, ale ja bym się dziwnie czuła, gdyby np. przyjaciel odrzucił zaproszenie, bo na jego weselu będą tylko rodzice. Nie po to przecież zapraszam, żeby sobie zarezerwować wejściówkę na wesela gości, zwłaszcza jeśli oni tych wesel w ogóle nie planują. Z drugiej strony też uważam, że nie najlepiej wygląda sytuacja, w której ktoś robi duże wesele i nie zaprasza osób, u których był. Nie uważa ich za ważnych na tyle, by zaprosić do siebie, ale jednocześnie byli wystarczająco ważni, żeby bawić się u nich? Tak jakoś... nieładnie po prostu.
Odpowiedz@Crannberry: Powiedz jak to jest, ze tobie nie musze tłumaczyć tych wszystkich oczywistych rzeczy, których wysryw jest ponizej? Niech zgadne jestem pewna, że obie znamy dokladnie swoje zdanie na kazdy z poruszanych aspektów tylko w oparciu o zdrowy rozsądek prawda? I tak w zdrowym rozsądku zawiera sie: wielkość imprezy, obecne, relacje, to kiedy bylismy na tamtym weselu, i wiele innych aspektów. Ludzie wy naprawdę macie problem z takimi oczywistościami? Skad takie zamiłowanie w ludziach do wyciągania przykładu ktory dla każdego normalnego człowieka jest oczywistym przykładem z tylka. Kompletnie nie umiecie patrzeć globalnie, kochacie dzielić wlos na czworo i mnożyć problemy zamiast je rozwiazywac
Odpowiedz@Meliana: ja uważam, że każdy robi takie wesele, jakie chce/na jakie go stać. jeden woli kameralne przyjęcie w gronie najbliższych, drugi marzy o balu jak z bajki. uważam, że jak ktoś kogoś na wesele zaprasza, to znaczy, że chce, żeby ta osoba na tym weselu była. i nieprzyjęcie zaproszenia "bo kiedyś potencjalnie za 2, 5, 10 lat, jak będę wychodzić za mąż to może zrobię mniejsze wesele, to teraz na to nie pójdę, bo nie wiadomo, czy ich zaproszę" - to przecież nielogiczne całkiem! tym bardziej, że goście zwyczajowo jednak kopertę dają, więc chodzenie na wesela to nie jest jakieś "pasożytowanie"
Odpowiedz@Etincelle: mnie by było wręcz bardzo przykro, jeśli ktoś bliski odmówiłby uczestnictwa w moim weselu, tylko dlatego, że sam planuje potajemny ślub na Bora Bora czy w Las Vegas. I nie przyszłoby mi też do głowy mieć do niego pretensji, że na moim weselu był, a swojego nie zrobił. A z drugiej strony - mieliśmy paczke przyjaciół jeszcze z czasów studenckich - 5 par. Wszystkie pobrały się w latach 2005-2010, czyli stosunkowo niedługi odstęp czasowy. Wszystkie wesela były tez podobnej wielkości - 50-60 osób. Każda para zapraszała na swoje wesele pozostałe 4 i uznaliśmy to jako najnormalniejszą rzecz pod słońcem. Z wyjątkiem ostatniej koleżanki, która wybawiwszy się u wszystkich innych, na swój ślub zaprosiła 3 pary, a czwartej nie. "Bo nie czuje się z nimi jakoś mega emocjonalnie związana". Zgodnie stwierdziliśmy, że to było bardzo brzydkie z jej strony. @maat_ też mnie zastanawia, czy ludzie nie widzą różnicy między weselem przyjaciółki, na którym było się rok temu, a weselem w bardzo dalekiej rodzinie, gdzie w wieku 5 lat zostało sie zaciągniętym przez rodziców, a z która obecnie nie utrzymuje się kontaktów. A tak jeszcze porównując doświadczenia. Organizacja pierwszego ślubu przypomina odrabianie pańszczyzny. To trzeba, tego nie wolno, to sie powinno, a tego nie wypada. W temacie gości, sukienki, imprezy jako takiej, itd. Drugi lub trzeci to bajka. Zobowiązania zostały już wypełnione, wszytsko można, nic nie trzeba i robisz to, na co masz sama ochotę. :)
Odpowiedz@marcelka: Ale ja nie mówię o najbliższej rodzinie i przyjaciołach od serca - mówię o mniej lub bardziej luźnych znajomościach, w przypadku których to "pragnienie" mojej obecności, jest jakby to powiedzieć... co najmniej naciągane. Przy większych weselach bywa tak, że sala na 200 osób zarezerwowana od dwóch lat, a trzy miesiące przed imprezą zaczynają się wymówki i odmowy - a za 200 osób i tak zapłacić trzeba, więc zaczyna się zganianie "chętnych" z list rezerwowych. Nigdy takich zaproszeń nie przyjmowałam, bo raz, nie widzę sensu (jak chcę się pobawić z obcymi ludźmi, to idę do klubu - i taniej, i muzykę mogę sobie wybrać), a dwa unikam w ten sposób niezręczności, o której piszę wyżej, czyli towarzyskiego zobowiązania, do wypełnienia którego niekoniecznie będę miała ochotę i/lub możliwości. @Crannberry: Też znam taki przypadek. Gość chodził na 6-10 wesel rocznie, przez praktycznie cały okres studiów, a jak zaczął planować swoje wesele i liczba gości zaczęła dobijać trzeciej setki (bo jego rodzina rozległa, do tego goście panny młodej, no i te kilkadziesiąt par, u których byli), to stwierdził, że nie zaprosi w ogóle wujostwa (mowa o rodzeństwie obojga rodziców, z którymi miał normalny kontakt, chodził na urodziny, święta, itp.), a dla kuzynów (na których weselach był jako nastolatek lub młody dorosły) zrobi ognisko na łące, no bo na wszystkich kasy nie starczy, a przecież nie wypada nie wysłać zaproszenia do znajomych... Inba była z tego nieziemska. @Habiel: No, powiem szczerze, jest to całkiem niezłe rozwiązanie. Szkoda, że u mnie niezbyt popularne.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2021 o 14:05
@Meliana: jeśli toś ma ogromną rodzine, z tóra utrzymuje blisie kontakty, do tego intensywne życie towarzyskie, to faktycznie ma problem. Żeby nikogo nie urazić, pozostaje mu albo zrobic ogromne wesele, albo nie robić wcale. Chociaż jest jeszcze opcja B. Zrobic ślub za granicą, np. na greckiej plaży i przyjęcie w tawernie (cenowo wcale nie wyjdzie więcej niż weselicho w polsce). Można z czystym sumieniem zaprosić wszystich (np. zaznaczając żeby zamiast dawać prezent, opłacili sobie podróż i pobyt). Z tych 300 zaproszonych przyjedzie 30-40.
Odpowiedz@Crannberry: Znam to. Syna od razu uprzedziłam, że jeśli będzie chciał wesele, to tylko takich najbliższych, z którymi utrzymujemy ożywione kontakty, wyjdzie co najmniej 150 osób. Co najmniej. Młodzi wybrali wariant z obiadem dla najbliższych z najbliższych - i tak wyszło ponad dwadzieścia sztuk.
OdpowiedzJa bym olała wesela, obiady itp. Sam ślub, najlepiej jeszcze w USC.
Odpowiedz@niki1990: Fajne rozwiązanie za kogoś, kto i tak nie ma przyjaciół, a z rodziną to tylko na obrazku itd
Odpowiedz@digi51: ewentualnie dla kogoś, kto ma bardziej racjonalne pomysły na wydanie kilkudziesięciu tysięcy złotych niż impreza dla setki czy dwóch setek ludzi na jedną noc.
Odpowiedz@ampH: Na weselu na 200 osób jeszcze nie byłam. Dla 100 chyba też nie, największe było w granicach 80-90 osób i młodym zwróciło się z nawiązką, super wspomnienia dla nich i dla rodziny czy przyjaciół. Jak ktoś w weselu czy przyjęciu widzi wyłącznie przykry i kosztowny obowiązek to niech nie robi, ale kwestia perspektywy, co jest "najlepsze". Dlatego, jak napisałam, jak ktoś nie ma przyjaciół i rodziny, z którymi chciałby świętować, to tak, dla niego jest to najlepsze.
Odpowiedz@digi51: taa.. Zapraszać niby rodzinę, która się ostatnio widziało X lat temu, bo wypada. Chyba masz za dużo kasy. A są ludzie racjonalni, którzy nie widzą sensu wydawania 30 - 40 koła na jedną imprezę.
Odpowiedz@niki1990: nie umiesz czytać? Napisałam, jak nie masz z kim świętować, bo nie utrzymujesz stosunków z rodziną i masz wąski krąg znajomych, do tego niezbyt bliskich to wesele faktycznie jest bez sensu. Do głowy Ci nie przyszło, że są ludzie, którzy mają duże rodziny, z którymi utrzymują dobre stosunki i dobrych przyjaciół i im świętowanie w ich gronie zwyczajnie sprawi radość? A wesela zazwyczaj zwracają się, nawet z nawiązką. Ale niex bo Ty jesteś taka mądra i racjonalna, nie robisz wesela, bo cię nie stać i nie masz kogo zaprosic, ale ludzie, których stać i mają zaprosić są debilami. Tak sobie tłumacz
OdpowiedzJeszcze ponoć jest zasada, żeby tyle samo do koperty oddać, kto sam dostał od danej osoby. Polecam się ze ślubem pośpieszyć, jeśli planujecie coś małego, pandemia jest idealną wymówką. Planowaliśmy obiad dla najbliższych, ostatecznie skończyło się ślubem cywilnym tylko przy świadkach.
OdpowiedzTeraz jest idealny moment na ślub. Wszystko zamknięte, wesela nie zrobisz bo COVID więc nikt nie będzie mieć pretensji. Bierzesz świadków, idziecie do urzędu, przyklepane.
OdpowiedzJa się tylko odniosę do punktu z jedzeniem- byłam kiedyś na weselu, gdzie wszystkie fancy smakołyczki były wyliczone, żeby potem nie marnować jedzenia i żeby nie zostało. Koło północy wszystkie tace były puste, a o 01.30 już było po weselu.
OdpowiedzWybacz, ale dojrzała osoba nie przejmuje się pierdzieleniem innych tylko robi to co chce - o ile oczywiście nie wyrządza nikomu krzywdy. Zrobiłam imprezę dla rodziny na 30 osób, a w terminie późniejszym imprezę właściwą dla przyjaciół na 80 osób. Na obydwu imprezach byli ludzie, których kochamy lub lubimy. Najpiękniejsze chwile w życiu - na moich warunkach. Problem jest oczywiście, jeżeli to mamusia Wam sponsoruje....
OdpowiedzAle to nie są wymysły rodzicielki, tak w Polsce wyglądają wesela. Nigdy nie byłaś na żadnym, że nie wiesz? Anyhow, odkładanie planów na za 2-3 lata bo nie zgadzasz się z matką to jakieś nieporozumienie. To Twoje pieniądze i Twoje życie, zrobisz jak chcesz a teraz mamy pandemię czyli idealną wymówkę by zorganizować coś małego ;)
Odpowiedz