Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dej, mam horom curke... Wiem, jak ciężko być samotną matką. I dlatego,…

Dej, mam horom curke...

Wiem, jak ciężko być samotną matką. I dlatego, pomijając ogólną życzliwość i chęć pomocy wszystkim (bo wtedy ten świat jakoś lepiej funkcjonuje...), to takim osobom jakoś chętniej pomagam.

Przyszła do mnie znajoma. Zaprosiłam ja do kuchni, przepraszając za bałagan w pokoju, ale Młoda parę godzin wcześniej robiła porządek w swoich ciuchach, odkładając to, z czego już wyrosła (oczywiście niepotrzebne rzeczy odkładając na sam środek MOJEGO pokoju, nie swojego). Znajoma wykazała pewne zainteresowanie:

- A jaki to rozmiar? Wiesz, mam sąsiadkę, ona ma córkę trochę młodszą od twojej Młodej, a tam u nich dosyć biednie jest, może by im się przydało?

Nie ma sprawy, i tak niepotrzebne rzeczy zamierzałam wrzucić do kontenera na odzież, jeśli się komuś konkretnie przyda, to tym lepiej. Przyniosłam stos ciuszków, posprawdzałyśmy rozmiary i znajoma dzwoni do sąsiadki:

- Hej, słuchaj, mam tu reklamówkę ciuchów dla twojej Kasi, kiedy ci to podrzucić?

- O fajnie, dzięki, możesz jutro, ale po południu, bo rano idę na paznokcie, a potem do fryzjera.

Nosz kur... Popatrzyłyśmy na siebie ze znajomą, po czym powiedziałam z ciężkim westchnieniem:

- No weź jej zanieś te ciuchy...

Pracuję na półtora etatu, żeby Młodej niczego nie brakowało. Kombinuję z godzinami dodatkowej pracy, żeby je "odrobić" wtedy, gdy Młoda ma treningi - no, wiecie, kocham ją i lubię z nią spędzać czas.

I co jakiś czas jak obuchem wali mnie informacja, że można inaczej - "dej, dej, dej, ja mam dzieci, mnie się należy!".

Bez pracy, na zasiłkach, z których starcza na paznokcie i fryzjera. Mnie nie stać. No dobra, może i mnie stać, ale po co?

Paznokcie czyste, schludnie obcięte (i dość krótko, no cóż, taka praca), włosy też raczej bez fryzjera, bo muszę mieć spięte w pracy... Nowy ciuch to nie pamiętam, kiedy sobie kupiłam, bo Młoda rośnie jak szalona, a ja już nie.

Co robię nie tak?

dej

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Hatsumimi
11 31

Nie do końca rozumiem, skąd akurat tutaj narzekanie na „dej”. Same zaoferowałyście się z pomocą i historia brzmi mi trochę tak, jakbyś miała pretensje, że laska nie przyjęła jej na Waszych warunkach z pocałowaniem ręki. Latanie po kosmetyczkach, gdy w domu bieda - to faktycznie może być piekielne, choć do oceny brakuje mi pełniejszego obrazu sytuacji.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
14 20

@Hatsumimi: dokładnie. Zresztą nie wiadomo czy chodzi często czy może idzie pierwszy raz od dłuższego czasu. Ja zawsze przyjmuje ubrania i zawsze idzie większość dalej. Jednak np u kosmetyczki hm nigdy nie byłam, za to fryzjera od roku nie widziałam, a paznokcie ostatni raz byłam chyba ze 4 lata temu. Powiedzmy że akurat w jakiś dzień miałabym możliwość iść po długiej przerwie, to czemu nie? Ja też spędzam ile mogę z dziećmi. Nie zapominam jednak chociaż by o czytaniu książki czy spacerze. Każdy potrzebuje trochę czasu dla siebie. Wielkie oburzenie bo ktoś w pierwszym zaproponowanym terminie nie może.

Odpowiedz
avatar Etincelle
17 19

@Hatsumimi: tak samo odebrałam tę historię. Gdzie tu "dejowanie"? Poza tym, bez jaj, fryzjer to nie jest jakaś szalona ekstrawagancja. A gdyby ta kobieta latała co tydzień na coraz to wymyślniejsze fryzury, to chyba znajoma autorki, sąsiadka w końcu, zauważyłaby to wcześniej? Nie wiem, może autorka czegoś nie napisała, ale w tym momencie wygląda to tak, że autorce nie spodobało się, że ktoś, komu zaoferowała pomoc, idzie do fryzjera i na paznokcie. I z tego powodu autorka rzuca hasłem "dej, mam horom curke" i opisuje to w internecie. Yyy... A gdzie to "dej"? Ciuchy dla dzieci przekazują sobie chyba niemal wszyscy, może ta babka nawet nie wie, że skoro zgodziła się je przyjąć, to powinna przymierać głodem i absolutnie nie dbać o siebie?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 stycznia 2021 o 11:34

avatar MarcinMo
3 3

@Hatsumimi: Prawie wszystko zostało powiedziane. Dodałbym jeszcze, że są zawody, w których po prostu wygląd musi być nienaganny i regularne wizyty u kosmetyczki, fryzjerki i manikurzystki (czy jak to się tam spolszcza) są po prostu koniecznością, żeby zarabiać. No i również to, że może akurat szykuje się jakaś ważna dla niej uroczystość, przed którą zależy jej na dobrym wyglądzie, jak chociażby ślub członka bliskiej rodziny.

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
23 33

Przecież same zaoferowałyście, że oddacie ubrania, więc nie rozumiem, czemu uważacie, że kobieta próbuje coś od was wyżebrać. Czy ona faktycznie żyje z zasiłków czy tylko tak założyłyście, bo idzie do fryzjera i "na paznokcie"? "No dobra, może i mnie stać, ale po co?" - no tak, TY uważasz, że to zbędne i niepotrzebne, więc każda samotna matka powinna teraz odmawiać sobie wszystkich zabiegów upiększających, a gdy ktoś jej zaoferuje coś za darmo to biec z wywalonym jęzorem i całować darczyńcę po rękach... Twoje podejście jest masakrycznie małomiasteczkowe, bo kobieta może mieć tego fryzjera i paznokcie po znajomości bardzo tanio/za darmo - nie masz pojęcia jak wygląda jej sytuacja, ale wy plotkary już założyłyście, że wyżebrała pieniądze na to od państwa. "Co robię nie tak?": Zamiast zachwycać się tym jak się poświęcasz dla córki może zacznij się zastanawiać jakie wartości jej przekazujesz.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
6 6

@Austenityzacja: dokładnie. Jak córka sąsiada zaczynała stawiać pierwsze kroki we fryzjerstwie i kosmetyce to doświadczenie zdobywała na sąsiadach i znajomych za "co łaska". Zdolna była i szybko zrobiły się do niej kolejki. Zbudowała sobie portfel klientów i otworzyła własny, mały salon. Z tego co zauważyłem, jeszcze przed pandemią, to taka praktyka jest dość powszechna.

Odpowiedz
avatar fursik
23 23

Jak mnie ktoś oferuje ciuchy po swoich dzieciach, to biorę. Jako moje wyrastają, przekazuję dalej. Czy więc ani ja, ani osoby, które biorą ode mnie ubranka, nie mamy już prawa do wydawania pieniędzy na siebie? A skoro zarówno biorę te ciuszki, jak i daję komuś, to jestem świętą filantropką pomagającą wszystkim wokół, czy roszczeniową madką z horymi curkami? Bo nie wiem, co ustawić na fejsbuczku, a przecież nic pomiędzy nie ma :-((

Odpowiedz
avatar dayana
23 25

Co robię nie tak? Myślę, że sporo. 1. Skoro córka ciągle rośnie to może nie warto wydawać nie wiadomo ile pieniędzy na ciuchy dla niej? Może warto poszukać czegoś w sklepach z odzieżą używaną? 2. Nie rozumiem statusu finansowego. Z jednej strony miałabyś na fryzjera i kosmetyczkę (co tanie nie jest, strzyżenie wiadomo, że jest koniecznością, ale farbowanie włosów kosztuje od 150 zł w górę, paznokci się już chyba nigdzie nie da zrobić za mniej niż 100 zł), a z drugiej nie masz na nowe ciuchy dla siebie i pracujesz na 1,5 etatu. 3. Wydaje mi się, że świata poza córką nie widzisz. To z jednej strony fajnie, a z drugiej to się skończy tragedią. Ważne jest, żeby poświęcać czas też sobie i żeby dziecko również potrafiło się same sobą zająć. Córka będzie rosła i coraz mniej czasu będziecie spędzać razem. Co wtedy? Albo dojdzie do patologicznej sytuacji, że każdy się jakoś tam integruje z osobami w swoim wieku, a Twoja córka nie, albo Ty będziesz do niej w kółko wydzwaniać gdzie jest, z kim jest i czy wszystko jest ok. Kompletny brak myślenia o sobie i zapewniania sobie nawet drobnych przyjemności nie prowadzi do niczego dobrego. Sama się skazujesz na cierpienie i masz pretensje, że inni sobie inaczej zorganizowali życie.

Odpowiedz
avatar cutehulhu
9 9

@dayana: Da się. W moim niewielkim, ale ciągle wojewódzkim mieście mam paznokcie za 60 zł. Raz na 2-3 tygodnie nie jest to powalająca kwota.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
17 17

@dayana: swietne podsumowanie. Moja Mama taka byla i jest. Zawsze byly telefony za mlodu i afery. Teraz jak ide na spacer, a maz z dziecmi zostaje to slysze ze ona siedziala i nikt jej nie pomagala ja zamiast z dziecmi to wychodze. Wiele razy byly smsy ze wyszlam i dziecko placze czy cos. Bo ona miala tak i tak. Ech i ja mam niby miec tak zle jak ona? Byc tak zniszczona psychicznie? Nie dziekuje.

Odpowiedz
avatar Etincelle
15 15

@cutehulhu: zwłaszcza że nie jest powiedziane, do kogo idzie na paznokcie. Sporo moich znajomych chodzi do koleżanek, które robią tylko sobie i znajomym właśnie. Wtedy nikt nie woła ceny z salonu.

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
4 4

@dayana: Da się taniej. Farbuję długie włosy na 2 kolory i chodzę od kilku lat do fryzjerki, która bierze za to 45 zł. Haczyk jest taki, że przynoszę swoje farby, więc do tego naliczyć należy max 30 zł (a nawet mniej, bo jedna z farb starcza na 2 razy) w zależności od tego, jakie sobie te farby w sklepie wybierzemy. Z kolei moja ciotka paznokcie robi sobie u kobiety, która bierze za to 50-60 zł (nie jest partaczką, ciotka ma super przez nią zrobione pazury). Obie usługi w Warszawie, normalnie w salonach.

Odpowiedz
avatar cebulaklubelak
10 10

Mam trochę swoich ubrań, niektóre nawet z metkami , większość w stanie idealnym. Jeśli by Pani chciała, proszę napisać jaki rozmiar Pani nosi , chętnie oddam :) ewentualną wysyłka oczywiście po mojej stronie :)

Odpowiedz
avatar janhalb
40 40

"Co robię nie tak?" Na początek - oceniasz innych ludzi nie mając żadnej wiedzy na ich temat. 1. Żadnego "dej" tu nie było: to Twoja koleżanka powiedziała, że ma sąsiadkę, której może się te ciuchy przydadzą, bo nie jest zbyt bogata. To Wy do niej zadzwoniłyście. Ona Was o nic nie prosiła. 2. Nawet jeśli ta pani jest niezamożna, to dalej ma swoje życie. Zgłaszasz się z propozycją pomocy (takiej czy innej) i oczekujesz, że człowiek nagle rzuci wszystko, co robi, odwoła swoje plany i rezerwacje, bo TY okazałaś wielkoduszność i spakowałaś dla niego torbę używanych dziecinnych ciuszków? 3. Na pytanie, kiedy można wpaść z torbą, pani udzieliła konkretnej, rzeczowej odpowiedzi. Czego innego oczekiwałaś? 4. "Na paznokcie i do fryzjera" to taki schemat, że aż zęby bolą - przyznam, że miałbym odruch uznania, że sobie to zmyśliłaś dla zwiększenia efektu. Ale nawet jeśli nie: czy człowiek, który nie jest zbyt zamożny, nie ma prawa zadbać o swój wygląd? Co Ci do tego? Podsumowując: jak dla mnie jedyną piekielną osobą w tej opowieści jesteś Ty.

Odpowiedz
avatar cutehulhu
20 20

Do wszystkich komentarzy powyżej dodam jeszcze, że nie bierzesz pod uwagę, że ta babka niekoniecznie szła do kosmetyczki i fryzjera dla własnego dobrego samopoczucia (w czym nie ma nic nagannego przecież), ale może też mieć pracę, która tego wymaga. Taka sekretarka na przykład jest twarzą firmy i z reguły oczekiwany jest zadbany wygląd.

Odpowiedz
avatar Habiel
16 16

@cutehulhu: Mogła też mieć rozmowę o pracę, gdzie jednak warto się reprezentować schludnie, a nie przychodzić z połamanymi paznokciami i byle jakimi włosami. Z resztą, jeśli dziecku niczego nie brakuje, to ma prawo wydać pieniądze na siebie. Fajnie, że autorka chciała dać ciuchy za darmo, ale nie do końca rozumiem pretensje. Zawsze, jeśli sama autorka zna osoby które wydają się jej bardziej potrzebujące, może dać im tę paczkę, a nie tej kobiecie.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
2 6

@Habiel: poza tym, może poszła raz na rok, bo miała cos ważnego typu rozmowa o pracę, a paznokcie robi jej koleżanka kosmetyczka i ciocia znajomej, ktora jest fryzjerką? Przykro ci, że nie masz znajomej fryzjerki? Chwalisz się, że o siebie nie dbasz?

Odpowiedz
avatar marcelka
18 18

po pierwsze - same wyszłyście z propozycją do sąsiadki znajomej, więc nie było "dej"; ona was o nic nie prosiła, a jak ktoś proponuje, to się zgodziła wziąć, bo czemu nie? po drugie - fryzjer i kosmetyczka to nie jest jakaś ekstrawagancja. zakładam, że nie wygląda ona jak typowa dziunia z solarki z tipsami na kilometr, bo pewnie by jakiś komentarz znajomej na ten temat był; może szła po raz pierwszy od dłuższego czasu, może była umówiona z koleżanką (= tania usługa)- nie wiesz tego po trzecie - jeśli chodzi o termin, to pewnie do tego fryzjera/kosmetyczki umówiona była z jakimś wyprzedzeniem. więc na pytanie o termin przekazania ubrań odpowiedziała prosto i konkretnie. bo co, miałaby siedzieć w domu 24/dobę i czekać, bo a nuż jakaś miłosierna filantropka zdecyduje się jej pomóc? po czwarte - to, że Ty nie malujesz paznokci/nie czujesz konieczności chodzenia do fryzjera nie jest wyznacznikiem absolutnie niczego. to jest ok, ale jak ktoś robi inaczej - to też jest ok. a po piąte - faktycznie lekko dziwna relacja; ja rozumiem, że potrzeby dziecka są na pierwszym miejscu, ale nie można o sobie zapominać tak całkiem, bo potem to się odbije w relacji "ja się dla ciebie tak poświęciłam, całkiem zrezygnowałam ze swojego życia, a ty co?" - a takie wypominki to jedna z najgorszych rzeczy...

Odpowiedz
avatar Bubu2016
-1 3

@marcelka: Merytorycznie OK, ale czytać się tego nie da... Caps Lock nie działa?

Odpowiedz
avatar vezdohan
5 7

Może ona szła komuś robić paznokcie - jest taki zawód pedikiurzystka a do fryzjera gabinet ogarnąć?

Odpowiedz
avatar Neomica
23 23

Trochę naciągane te paznokcie i fryzjer. Mam wrażenie, że to kolejna twoja historia, która ma robić za tło do opowieści jaką wspaniałą matką jesteś.

Odpowiedz
avatar Malibu
14 14

Do wcześniejszych wypowiedzi dodam jeszcze że może zamiast ubrania do kontenera to może warto by chociaż część sprzedać na jakiejś grupie bądź portalu. Zawsze parę groszy wpadnie na jakąś przyjemność bądź nowy ciuch dla siebie.Kupowanoe dziecku niektórych ubrań z drugiej ręki to też nie jest zaniedbywanie go.

Odpowiedz
avatar niemoja
7 9

Myślę, że doszło tu do małego nieporozumienia. Zasadnicze pytanie, co koleżanka autorki rozumie pod pojęciem "życie w biedzie"? Dla mnie (a pewnie i dla autorki) oznacza to ubóstwo, czyli sytuację, w której brakuje pieniędzy na podstawowe rzeczy - chleb i rachunki. W tym kontekście "fryzjer i paznokcie" to rzeczywiście zbędna ekstrawagancja. Myślę, że koleżanka autorki nie odróżnia osoby niezamożnej od biednej - stąd nieporozumienie.

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
6 6

Co robisz nie tak: stwierdziwszy, że ta druga nie jest wcale tak potrzebująca, oznajmiasz "weź jej zanieś te ciuchy". No wielka męczennico ty, przecież nie mogłaś zmienić zdania odnośnie tego co zrobić ze swoją własnością.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
8 8

Żeby odpowiedzieć na pytanie co robisz nie tak posłużę się cytatem: "włosy też raczej bez fryzjera, bo muszę mieć spięte w pracy... Nowy ciuch to nie pamiętam, kiedy sobie kupiłam," Posiadanie dzieci czy jakaś tam praca to nie argument, żeby o siebie nie zadbać choć w tak minimalnym stopniu. Z innych rzeczy, które są "nie tak" można wymienić anse, że ktoś z pocałowaniem rąsi nie przyjął pomocy od ciebie i na twoich warunkach kiedy sama ją zaoferowałaś. Czy można mieć pretensje do robienia paznokci czy fryzury na podstawie pojedynczego zdarzenia? Zdecydowanie NIE. Równie dobrze ta babka mogła na to zbierać i czekać przez ostatnie pół roku, aby mieć choć namiastkę "luksusu". Jest też bardzo dużo osób, która sama nie jest w stanie takich rzeczy zrobić ze względu na problemy ze wzrokiem, koordynacją, drżeniem rąk czy czymkolwiek innym w ten deseń.

Odpowiedz
avatar Aniela
4 6

Ale tu nie ma deja przecież. Twoja znajoma zadzwoniła do obcej ci kobiety, ze ma ciuchy dla jej córki ty się zgodziłąś ona się zgodziła. Nie rozumiem o co ci chodzi. Mogłaś odmówić, sprzedać i też mieć na paznokcie. Skąd w Tobie taka zawiść w stosunku do innych, nie znasz tej kobiety nie znasz jej rodziny. Może odkładala sobie długo na te głupie paznokcie i fryzjera? Czy jak ktoś biedny to musi być zapuszczony i żebrać pod kościołem? Patrz na swoją rodzinę i siebie. A ciuchy może warto sprzedać, nie będziesz się czuła pokrzywdzona jak oddasz komuś mniej biednemu od ciebie. Ja chodzę do fryzjerki starszej pani, która obcina za 17 zl mnie :) To nie jest koszt nie do zniesienia w domowym budżecie. Paznokcie też może robić koleżanka po kosztach. Piekielne jest to, że ktoś woli wydać na paznokcie niż na potrzebne obuwie zimowie dla dzieci ale z historii nic takiego na nie wynika...

Odpowiedz
avatar Bubu2016
5 7

Rany kota, to samotna matka musi z definicji wyglądać jak pokutnica? Fryzjer i manicure to jakiś luksus szalony? Jeśli szanowna autorka należy do osób umartwiających się, zapatrzonych tylko w dziecko/dzieci, to może warto pomyśleć, że niekoniecznie jest to takie dobre? Trzeba i o siebie zadbać, dać sobie prawo do odrobiny przyjemności. BTW, nie jestem samotną matką.

Odpowiedz
avatar digi51
6 6

@KoparkaApokalipsy: Jest w zasadzie tylko jedna opinia sąsiadki, że to jest rodzina, której się nie przelewa. Nie wiadomo, czy dlatego, że matka jest typu "dej mnie, bo ja nierobotna" czy sąsiadka oceniając swoimi kryteriami oceniała, że są biedni bo np. dziecko nie ma najnoszewego srajfona albo pierdyliarda sukieneczek, a matka jeżdzi autobusem, a nie BMW. Nawet jeśli rodzina jest z tych uboższych to wyjście raz na czas do fryzjera i kosmetyczki to nie zbrodnia. Jeśli dopraszałaby się o ciuchy dla dziecka albo inne podstawowe potrzeby jak jedzenie czy kasa na czynsz jednocześnie co miesiąc wydając parę stów na pazury i nową fryzurę to wtedy jest to piekielne! Ale tego nie ma w historii...

Odpowiedz
avatar Neomica
2 2

@KoparkaApokalipsy: "była znana"? Jedna koleżanka, która mówi, że u sąsiadki jest "dosyć biednie" to trochę mało na bycie z czego znanym. I żeby być typem "dej" to trzeba wypraszać fanty a tu czegoś takiego nie ma. Za to jest sporo twoich i autorki fantazji na temat kobiety, której nie znacie. Ona zasugerowała jej żebractwo i bycie kiepską matką ty posunełaś się jeszcze dalej. To dopiero jest piekielne i lekko obrzydliwe.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
6 6

„Co robię nie tak?” Serio? Hm, dostałam ciuszki od koleżanki A, która ma dwa mieszkania w jednej z mocno drogich dzielnic Warszawy. Sama jestem managerem w korpo i zarabiam kilka średnich krajowych. Chodze do fryzjera i kosmetyczki. Czy koleżanka mogła oddać mi ciuszki? Co koleżanka A robi nie tak? :D Swoich dzieci ubranka spakowałam i oddałam koleżance B co ma młodsze dzieci, ona pracuje w banku, mąż jest prawnikiem. Nie dość, że chodzi na paznokcie i do fryzjera to jeszcze do kliniki do dermatologa na zabiegi! Czy mogłam jej oddać ciuszki? Co robię nie tak? :D Oddawanie ciuchów dalej dla ludzi co mają mniejsze dzieci jest normalnym zjawiskiem. Nie czyni Cię Matką Teresą. Nie oznacza tez, że ludzie obdarowani tymi ciuszkami musza żyć w niedostatku i odmawiać sobie wszystkiego. Chcesz to dajesz, nie chcesz to wyrzuć. A jak ci brakuje kasy to sprzedaj na Vinted, ja tak czasem robię. Zawsze to ekstra kasa na te nieszczęsne paznokcie! Żyj i daj żyć innym!

Odpowiedz
avatar kudlata111
0 0

Widzę że patusy minusują aż miło i żadne wasze tłumaczenia nic nie zmienia.

Odpowiedz
Udostępnij