Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Padłam ofiarą covida. Dokładniej padła moja firma, więc szukam pracy. Pracy dosyć…

Padłam ofiarą covida. Dokładniej padła moja firma, więc szukam pracy. Pracy dosyć specyficznej, bo zwykle wymaga to rozmowy z rekruterem, zadania rekrutacyjnego (są takie branże), rozmowy z szefem działu, rozmowy z szefem wszystkich szefów. Oczywiście online, bo wiadomo - pandemia.

Dotarłam zatem szczęśliwie (lub nie) do rozmowy z CEO oraz szefową działu HR z Holandii, bo firma akurat zagraniczna.

Wzięta w dwa ognie odpowiadam na debilne pytania z tzw. miękkich kompetencji, np. jaki był do tej pory najgorszy dzień w mojej karierze, dlaczego, jak zareagowałam i co bym zrobiła, żeby uniknąć podobnej sytuacji (serio, nasze swojskie, gdzie się widzimy za 5 lat i największe zalety to pikuś), a tymczasem pan CEO wyciąga chipsy i zaczyna jeść.
WTF?

Czegoś takiego to ja jeszcze nie widziałam. I jak się w ogóle zachować?
- zignorować?
- życzyć smacznego?
- stwierdzić, że to nie kurde film akcji, żeby popcorn chrupać

W kategorii piekielni pracodawcy na samym wstępie facet pobił wszystkie rekordy.

szefowie

by joannastrzelec
Dodaj nowy komentarz
avatar marcelka
17 19

też nie wiedziałabym, jak się zachować... może to był jeden z ichnich testów? żeby sprawdzić Twoją reakcję czy coś..?

Odpowiedz
avatar Etincelle
12 14

@marcelka: też tak pomyślałam. Celowe zbicie z pantałyku kandydata i obserwowanie, jak się zachowa.

Odpowiedz
avatar Crannberry
23 29

@marcelka: taki test zrobiłby raczej HRowiec albo Janusz małego biznesu, który naczytał sie książek o testowaniu kandydatów. Szef wszystkich szefów w dużej firmie po prostu sie nie bawi w konwenanse, bo mu żaden plebs nie będzie narzucał, kiedy ma jesć chipsy. Mnie podobn sytuacja zdarzyła się kiedyś podczas rozmowy osobistej. Co prawda chpsów nikt nie jadł, ale panu Dżeneral Dajrektorowi w trakcie rozmowy zadzwonił telefon, ten go odebrał i prawie pół godziny gadał. A ja i pani z HRu siedziałysmy i patrzyłysmy na niego. I tez nie wiedziałam, co robić. Czekać aż skończy, czy pożegnac się i wyjść. Ale takie zachowania ze strony potencjalnych przełożonych sa bardzo wyraźnym sygnałem, jakie ten ktoś ma podejście do pracowników. Jeśli pozwala sobie na tak rażące lekceważenie i brak szacunku już w momencie rozmowy, która jest okazją dla obydwu stron na zaprezentowanie się, to jak musi zachowywać się wobec pracowników?

Odpowiedz
avatar Ohboy
12 14

@Crannberry: Pan CEO mógł się też po prostu naczytać bzdur w necie na temat rekrutacji. Nie takie rzeczy się słyszało ;)

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 9

@Ohboy: wiesz co, oczywiście nie wiem, co siedziało w głowie temu konkretnemu panu, ale pracując kilka lat temu jako asystentka korpopreziów, byłam przy rozmowach, które oni prowadzili i co mi się rzuciło w oczy to po pierwsze, CEO nie ma czasu na czytanie bzdur dla rekruterów ani na urządzanie gierek psychologicznych podczas rozmów. Na rozmowę z kandydatem ma 30 min w porywach do godziny i musi się skupić na sprawach merytorycznych. Od teścikow ma rekruterow i HR. Chyba że jest to właściciel januszexu. Ten ma czas na czytanie „poradników dla rekruterow” i popisywanie się zdobytą wiedzą, i robi to chętnie. Po drugie, ludzie na wysokich stanowiskach w korpo bardzo często mają niezdiagnozowanego Aspergera (lżejszą lub cięższą formę) i żyją w swoim świecie, mając kompletnie wyje*ane na kulturę osobistą i co wypada, a co nie

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 8

Jeszcze mi się przypomniało. Mój były szef raz podczas wideokonferencji, bodajże też z kandydatem, jadł kebaba. Tego dnia miał tak napakowany kalendarz (12 godzin spotkań i wideorozmów bez ani jednej przerwy), że mógł albo jeść podczas rozmowy, albo paść z głodu. Może ten CEO też miał tego dnia jedną rozmowę za drugą i był po prostu głodny

Odpowiedz
avatar helgenn
2 4

@marcelka: w swojej byłej firmie miałam takiego jednego dyrektora, chłop był po prostu chamem i nie ma się co doszukiwać jakiejś głębszej filozofii w jego zachowaniu. Na prezentacjach kolegów ostentacyjnie ziewał, jak przechodził koło czyjegoś biurka to potrafił stać komuś metr za krzesłem tylko po to chyba, żeby ta osoba poczuła dyskomfort. Ponoć był całkiem niezły w swoim fachu i dlatego go trzymali, ja miałam wrażenie, że sprawdzał jak 3letnie dziecko na ile sobie jeszcze może pozwolić.

Odpowiedz
avatar Crannberry
5 7

@helgenn: popularna praktyka we wszystkich korpo, w których pracowałam. Dopóki jakiś szef wszystkich szefów osiąga dobre wyniki finansowe i przynosi zyski, jest świętą krową i wolno mu wszystko, łącznie z atakami furii połączonymi z rzucaniem laptopem w pracowników. Jak ktoś się poskarży, to sprawę zamiata się pod dywan. Dopiero jak przestanie przynosić zyski, zwalnia się go pod jakimś guanopretekstem, ewentualnie wyciąga mu wszystkie afery z jego udziałem.

Odpowiedz
avatar helgenn
2 4

@Crannberry: ale jest i happy end, bo dział tego chama się rozrastał, nowi pracownicy uznali, że nie dadzą się mobbingować i jak jeden mąż zgłaszali go do "compliance". Chłop miał mocne plecy, ale nie na tyle, żeby go uratować od dwudziestu zarzutów.

Odpowiedz
avatar hulakula
2 2

@Crannberry: ja kiedyś trafiłam na takich rekruterów - co zrobili akcję w stylu: na rozmowę wchodziło DWOJE kandydatów. odpowiadali na te same pytania- w tym samym czasie . przyjmowali tego, kto się "lepiej sprzedał".

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@hulakula: a to tez tak mialam na jakas infolinie czy backoffice, tylek wchodzacy z emna dostal debilne pytanie typu prosze mi sprzedac dlugopis i ogolnie maglowali, mi zadali jedno pytanie i juz wiedzialam,z enie przejde potem okazalo sie, ze zatrudniaja tylko studentow, a ja juz bylam w wieku pozaznizkowym- ale to kurcze mogli sobie darowac cala te rozmowe, wynikalo to z cv

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

Sprawdził ci reakcje na dziwne sytuacje

Odpowiedz
avatar alicees
4 4

Na jednej z rozmów o pierwsza poważna pracę (w sensie w zawodzie) menedżer odebrał telefon i przez kilkanaście minut uczestniczył w telekonferencji. Tak bez słowa wyjaśnienia, a rozmowe mielismy 1 na 1. Chyba tylko to, że firma bardzo mi się podobała no i na początku kariery jest się w trochę gorszej pozycji negocjacyjnej powstrzymalo mnie od wyjscia. I bardzo dobrze bo finalnie to ich ofertę pracy przyjęłam i nigdy tej decyzji nie żałowałam. I nie była to gra HR-owa - byl bardzo goracy okres, menedżer zapomniał o ważnym spotkaniu, a że był nowy na tej pozycji to nie ogarnął też jak z sytuacji wybrnąć i tak wyszło.

Odpowiedz
avatar franciszka
2 2

też jestem taką ofiarą kowidu ale najgorsze co mnie spotkało to rekruterka niemająca pojęcia o dnej pozycji i z pytaniami typu godziny pracy wypisywała na bieżąco do managerki a ja czekałam na telefonie

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@franciszka: kiedys baba bezczelnie mi powiedziala, ze musi przeczytac moje cv bo nie zdazyla, i tak czytala przez 5 minut,a ja gapilam sie w sciane

Odpowiedz
avatar Puszczyk
4 4

Wyciągnął te chipsy i zaczął je pałaszować w kontekście pytań o kompetencje miękkie i najgorszy dzień w karierze. To nie musi być zbieg okoliczności. Aczkolwiek skoro to szef wszystkich szefów, to kto mu fiknie?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 1

Najprawdopodobniej jakiś test, jak się reaguje w niepodziewanych, mocno nietypowych sytuacjach.

Odpowiedz
avatar fursik
2 4

A może po prostu myślał, że ma kamerkę wyłączoną? ;-)

Odpowiedz
avatar miken
1 1

Może facet ma cukrzycę? Jedzenie czegoś w randomowych momentach, kiedy spada mu cukier może mu się po prostu wydawać już tak naturalne, że nie myśli o tym żeby informować o chorobie każdą osobę spoza swojego otoczenia.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
-2 4

poziom piekielności: zerowy

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@VAGINEER: rozumiem, ze bylbys zadowolony, jakby ktos patrzac na ciebie na rozmowie kwalifikacyjnej czy innym stresujacym wystapieniu zarl sobie chipsy czy tam popcorn?

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 1

@bazienka: mi to by w ogóle nie przeszkadzało :v

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

tzw. "element stresowy" w rozmowie mialam ci ja kiedys babsko, ktore bylo w swetrze i niemal pokladalo sie na stole, ktorym bylysmy oddzielone, przekladala glowe z jednej reki na druga, czekalam tylko az w nosie zacznie dlubac

Odpowiedz
avatar Tashkent
3 3

Myślę, że kluczowe w tym wszystkim było to, że to byli Holendrzy. Pracowalem dla firmy z NL przez 20 lat i (na początku) wielokrotnie byłem zszokowany zachowaniem moich kolegów i przełożonych, którzy czy to na spotkaniach, czy na wspólnych delegacjach bez żenady wyciągali różne żarcie i nigdy, ale to nigdy nie zaproponowali, żeby się poczęstować. Jedynym wyjątkiem była guma do żucia. U nas panują inne standardy (gościnność itp.), u nich protestanckie podejście - zjesz, jak zapracujesz.

Odpowiedz
Udostępnij