Ręce opadają.
Moja sąsiadka, Pani Iksińska, ma koty. Nie jakoś super dużo, ale cztery koty ma. A w maju miała więcej, bo jej się kotka okociła zanim zdążyła ją zabrać na sterylizację. No nic trudno.
Moja Młoda od dwóch lat jęczała rodzicom o kota, więc jak Iksińskiej się urodziły kocięta to rodzice pod naporem bardzo upartej dziewięciolatki ulegli i tym sposobem mamy naszą Kitunię. Pieszczocha, rodzice mieli nadzieje, że będzie ona kotem bardziej podwórkowym, co mysz złapie (a podwórka jest sporo), ale Kitunia raczej woli siedzieć w domu.
Na dwór też wychodzi, więc i na podwórzu ma dodatkową miskę. Czasami koty Iksińskiej sobie podjadły lub wody się napiły. Nie ma problemu. W międzyczasie Iksińska resztę kociaków porozdawała, sobie zostawiła jednego i tym sposobem z siedmiu czy ośmiu kotów zeszła do czterech. Tylko chyba że o trzech z nich jej się zapomniało.
Trójka jej kotów właściwie jest nasza. Wiecznie siedzą na naszym podwórzu, właściwie notorycznie przesiadują przed drzwiami, czekając na jedzenie. Nasza głupota, że w dobroci serca żeśmy je dokarmiali trochę, bo widać, że głodne. Powiecie więc- przyzwyczailiście to macie!
Ale ja mam wrażenie, że to nie koty się przyzwyczaiły tylko Iksińska, która przestała je po prostu karmić i polega na tym, że my będziemy jej kotom dawać jeść. No i się nie myli, bo serce boli. Matula nie raz Iksińską upominała, koty znikały na dwa dni, potem znowu siedzą pod drzwiami. Kitunia też jakoś nie chce wychodzić, bo jeden z tych kotów wręcz jej nie cierpi i zawsze atakuje.
I nawet z domu nie idzie wyjść, bo zawsze któryś się wepchnie do domu między nogami i spierniczy gdzieś w środek domu, bo przecież prawie grudzień i zimno. Koty non stop na dworze. A Iksińska zadowolona, że jej ostatnio mniej karmy schodzi.
koty sąsiadka
Czym karmisz kota? Dobrą mięsną karmą, czy czymś tanim z marketu? Czemu wypuszczasz kota na dwór? Jedyne co kot tam zrobi, to zamorduje x ptaszków i małych zwierzaków. Koty rocznie są odpowiedzialne za kilkadziesiat milionów ptaków i małych gryzoni (statystycznie kot zabija 180 zwierzaków rocznie) a kotu do szczeszcia zadne naturalne jedzenie nie jest potrzebne, skoro go karmisz karmą. Nie wspominam o zarazkach, jakie kot może (i pewnie tak będzie) przynieść z dworu czy o szansie na rozjechanego kota na ulicy. Człowieku, jak masz zwierzaka, poczytaj o tym jak się nim opiekować.
Odpowiedz@SirVimes Jakbym sobie szła ulicą z psem/dzieckiem i ktoś obcy wyskoczyłby do mnie z A PANI TO CZYM KARMI/A NA ANGIELSKI DZIECKO CHODZI MAM NADZIEJE, to by dostał w zęby. Przyhamuj z tą inwigilacją, bo rozumiem że chęci masz dobre, ale tak to tylko zniechęcasz.
OdpowiedzA co jeśli kotu do szczęścia jest potrzebne naturalne jedzenie, bo jest karmiony czymś tanim z marketu? https://vignette.wikia.nocookie.net/thefunnyist/images/8/8b/Conspiracy-keanu.jpg/revision/latest/scale-to-width-down/340?cb=20120705212835
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 listopada 2020 o 6:47
@Hatsumimi: Do kogo Ty piszesz i co Ci chodzi w tym komentarzu? Kot poluje, bo dostaje tanie żarcie? Koty polują niezależnie od tego czy są głodne, najedzone, czy dostają tanią mameję czy najlepszej jakości jedzenie. Polują, bo są drapieżnikami. W większości swoich ofiar nie zjadają, tylko zamęczają.
Odpowiedz@SirVimes: u nas kot zostal podrzucony za małego. W grudniu był zmarznięty, głodny i bardzo bała się ludzi, a miała około 3 miesięcy. Dokarmiałam czym mogłam. Bardziej dobrą wędliną i wodą z mlekiem. Przez dwa miesiące kot był na polu, z czasem do garażu zaczęła wchodzić. Załatwiłam chyba w lutym (bo weterynarz mówił że koło 5mc ma) sterylizację z urzędu. Po zabiegu kota nie wypuściliśmy, zresztą w takim stanie była że siedziała przestraszona w jednym pokoju. Chyba z 10 różnych firm próbowaliśmy, ale jest wybredna. Moja Mama często kupuje skrzydełka i inne tego typu rzeczy. Na rybę z tubki to się rzuca.. Jajko zabiera itd. Nawet jak nic nie dostanie tylko karmę, a jej nie podejdzie to nie zje. Oczywiście do ogrodu wychodzi. Oczywiście zabije czasem ptaka czasem mysz. Moim zdaniem nie ma co trzymać zwierzę w zamknięciu jeśli może i ma gdzie wyjść. Uważasz że lepiej by było gdybym pozwoliła jej zamarznąć? Moja Mama co nie chciała byśmy dotykali czy dokarmiali, teraz ma hopla na punkcie kotka. Wręcz na palcach trzeba chodzić bo kotek śpi, nie podchodzić bo kotek je. Moje dzieci są nie raz niżej niż kotek xD Kot jest przeszczesliwy. Ma dom, jedzenie i pełno wygód. Chcesz mieć kota tylko w domu, to sobie miej. Odczep się od tych co chcą dać zwierzakowi trochę swobody.
Odpowiedz@digi51: Komentarz @SirVimes jest nielogiczny, bo najpierw poddaje w wątpliwość, czy kot dostaje dobrej jakości karmę, a potem twierdzi, że kot nie potrzebuje naturalnego jedzenia, bo ta karma mu zapewnia. Nicka usunęło mi przy wstawianiu obrazka. O polowaniu nic nie pisałam, więc nie wiem, skąd to sobie wymyśliłaś.
Odpowiedz@SirVimes: Nie wiem czemu dostałeś tyle minusów skoro piszesz prawdę. Ktoś nie ma warunków/kasy/umiejętności/czasu po co pcha się w zwierzę domowe? Potem dochodzi do patologii, gdzie spory pies myśliwski trzymany jest w mieszkaniu 40m2 z dwoma piętnastominutowymi spacerami dziennie. Albo zwierzaki rozmnażają się bez kontroli, wyrzucane są na śmietnik kiedy dorastają i nie są już takie słodziutkie. Wartość żywieniowa najtańszej karmy marketowej jest porównywalna do wartości odżywczej najtańszych parówek. Prawdziwe gratulacje dla kogoś kto będzie zdrowy żywiąc się takim smieciem na co dzień. Pies sobie sam nie kupi dodatków których mu brakuje.
OdpowiedzTeż się zastanawiam skąd te minusy. Tanie karmy (czy to dla psa, czy dla kota) mają od cholery zanęcaczy, bo inaczej tego nie chcą jeść. Bywają na tym polu uzależnienia nawet. A koty tak czy siak mają swoje fazy i równie dobrze w ich domu miska z żarciem może czekać, ale z różnych przyczyn wolą autorki historii i tyle. A z kotami to jest ogólnie duży problem. Szkoda, ze nei mówi się o tym szerzej. Kotów się nie dokarmia. Jest ich za dużo i wyniszczają środowisko czym przyczyniają się do wymierania gatunków lokalnych - zwłaszcza ptaków. Zdziczałe koty i te domowe, podwórkowe zabijają w Polsce ponad 700 milionów innych zwierząt. Jak się o tym dowiedziałem, to mi szczęka opadła. Bo tak to zawsze coś tam się zostawiało na dworze w okresie zimowym, ale dostałem za to po łapkach od sąsiadki, która akurat w jakiejś fundacji pracuje i zajmuje się tym zawodowo. Podesłała mi parę opracowań na ten temat zeszłego roku. Do tej pory nie mogę wyjść z szoku jak wielka to jest skala. https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C32614%2Cnaukowcy-co-roku-koty-zabijaja-w-polsce-miliony-ssakow-i-ptakow.html
Odpowiedz@Puszczyk: a ptaki zjadają tyle i tyle robaków itd. To może wybijmy wszystkie zwierzęta mięsożerne. Matko, a ile ludzie zjadają mięsa. Wg mnie nautra po coś tak stworzyła.
Odpowiedz@AnitaBlake: Za te wybijanie odpowiadają w sporej części koty domowe, które nie jedzą tego co złapią, tylko się tym bawią. Koty są słodkie..ale to koty i powinny nie wychodzić z domu, jeśli ktoś już go ma. Ich potrzeby bytowe mogą zostać zapewnione w mieszkaniu. Tak, ewolucja zrobiła z kotów maszynki do mordowania, a potem ludzie je udomowili i teraz są maszynki do mordowania napędzane karmą. Karma dobra zaczyna się 6-8 zł za puszkę 200 gram, taka karma, którą powinno sę karmić (nie wspominam że kot najzdrowszy jest na barfie)
Odpowiedz@AnitaBlake: Pomiędzy: dokarmiam kota czymś co rozpierdziela mu nerki, wątrobę i inne narządy wewnętrzne i wypuszczam z domu a zostawiam kota na śmierć jest całe spektrum innych opcji. Wymienię ci kilka: 1. Odwieźć kota do schroniska/domu tymczasowego 2. Wziąć kota, poczytać czym jest kot, co lubi kot, jak działa kot i zacząć to stosować. Kot może mieszkać w domu bez wychodzenia. A teraz do żywienia: 1. Kot nie je karmy - cóż, coś musi jeść. Są karmy zdrowe (w sieci jest rozpiska jakie), zawsze jest barf. Dawanie kotu doprawionego jedzenia to rozwalnie mu narządów wewnętrznych, bo KOTY NIE MOGĄ PRZYPRAW ANI SOLI. 2. Kot coś upoluje - brawo, super troska o środowisko. Kto upoluje zwierzę dla przyjemności, bo po nic innego. Ptaki łapią szkodniki, nie powinny ginąć, szczególnie ze i tak mamy ich mało. Nie, nie nadajesz się na kociego opiekuna. Kot to nie zabawka, to żywe i myślące stworzenie, za które powinno się (nie ty) brać odpowiedzialność. Nie wiem co ma znaczyć twoje ostatnie zdanie. Krzywdzisz kota, narażasz na przejechanie autem, pogryzienie, pozwalasz zeby przyniósł tonę zarazków do domu i masz czelność czepiać się, że zwracam uwagę, że to idiotyczne i nieodpowiedzlane zachowanie? Wstydz się.
Odpowiedz@SirVimes: ja mam papugę, wystarcza mi. Jest masa kotów dzikich. Sory, nie będę ich łapać i wywozić. Chcesz to przyjedź i łap. Znam jedną osobę mającą kota w domu. Za to dziesiątki znam, mających i wypuszczających. Wychodzi na to że wszyscy powinni oddać koty do schronisk bo tam im będzie dużo lepiej. Jaaasne. Jakoś w to wątpię. Ps co to jest barf? Nie daje nikt nic kotu z solą. Tyle to wiem. Wyjątkiem był początek gdy sory ale nie miał nikt nic do żarcia dla kociaka. A wędlinę mamy z najwyższej półki. Później wybacz ale nie stać mnie było na drogą karme dla dzikiego kociaka. Co teraz dostaje dokładnie, nie podam marki bo nie ja kupuję
Odpowiedz@AnitaBlake: Jak cię nie stać, to nir powinnaś mieć kota. Sorry. Nikt nie kaze łapać kota, było pytanie o konkretną sytuację. BARF to zmieszane i zmiksowane mięso, najlepsze co kot może jeść. Cóż, ze ludzie są głupi to inna sprawa. KOTÓW NIE POWINNO SIĘ WYPUSZCZAĆ!
Odpowiedz@AnitaBlake: skoro specjaliści od fauny zajmujący się tym zawodowo mówią o tym wprost, że koty przyczyniają się do wymierania gatunków rodzimych, które niekiedy są zagrożone wyginięciem, to nie ma tu zbyt wiele pola do dyskusji. Ich tezy to wnioski z obserwacji. Tym bardziej, że sami byli zdziwieni wynikami, bo nawet oni się tego nie spodziewali.
Odpowiedz@AnitaBlake: barf to model żywienia, który opiera się na surowiźnie. Teoretycznie najlepszy, ale w praktyce bywa różnie, bo jest upierdliwy i wymaga dużo suplementacji. Przynajmniej w przypadku psa, który jest względnym mięsożercą. Kot to bezwzględny mięsożerca i u nich jest łatwiej.
Odpowiedz@SirVimes: to nie mam kota xD Nigdy nie widzialam w sklepie ani nie slyszalam o takim miesie. Czlowiek sie uczy.
Odpowiedz@AnitaBlake: W sklepie raczej tego nie uświadczysz, bo tam króluje royal czy whiskas albo inna zbożówka. Tam nie ma wcale mięsa i to jest problem. Kot który żywi się mięsem ma jeść zboże? A co on jest kura? Takiego harfa łatwo jest skomponować- mój kot uwielbia nerki, wątróbki i piersi z kurczaka, a takie ma żywienie. Co do wypuszczania kotów, które mają dom, to jest szczyt głupoty. Ja mojego kota nie wypuszczam wolno, chodzi na smyczy. Pospaceruje sobie z 40 minut, posiedzi na zabezpieczonym ogródku i ma dość dworu. Kotów bezpańskich w ten sposób nie ogarniczysz, ale ich liczebność można zmniejszyć poprzez kastrację. Ja pod swoją opieką w szczytowym momencie miałam 11 bezdomnych kotów. Oczywiście nie były wykastrowane, bo właściciel terenu wolał kocięta topić, niż napisać do gminy czy schroniska z prośbą o interwencję. Ja z pomocą gminy, wszystkie kotki wysterylizowałam. Część kotów znalazła dom, część trzeba było uśpić, a część zniknęła z dnia na dzień, chociaż droga nie była ruchliwa, a za terenem gdzie mieszkają i który dzierżawie są tylko i wyłącznie pola. Obecnie mam pod opieką już 3 koty. Karmię je karma zamówiona przez internet, która wychodzi mnie 8 zł/kg. Nie jest ona super jakości ale jest kompromisem pomiedzy moim budżetem na pomoc, a jakością.
Odpowiedz@irulax: Mądrze piszesz, ale jedno sprostuję: Wartość żywieniowa najtańszej karmy marketowej ma się NIJAK do wartości odżywczej najtańszych parówek. Bo składniki każdych parówek muszą spełniać dość wysokie normy. Jasne, mięso oddzielone mechanicznie może się wydawać mało smakowite, ale jednak jest zjadliwe. Tymczasem w karmach (i to wcale nie tylko najtańszych...) bardzo popularnym składnikiem są "produkty pochodzenia zwierzęcego". A co to oznacza? Ano, całkiem legalnie można tam wrzucić takie rarytasy jak pióra, dzioby, kopyta, gałki oczne, jelita z zawartością czy po prostu odchody. Każdy, kto chce karmić tym syfem biedne zwierzę, powinien sam jeść dokładnie to samo. Dodatkowo niezależnie od jakości składników sam proces produkcji karmy suchej niszczy większość wartości odżywczych.
Odpowiedz@Habiel: czyli kot dobrze dostaje bo kupuje mu sie te nerki, watrobki i kurczaka. Mnie to np zdziwilo ale co tam. Ja uwazam ze kazdy dokarmiajacy kota powinien go wykastrowac, niezależnie od tego czy go przygarnie czy nie. Zal mi kociakow..
Odpowiedz@Hatsumimi: Moim zdaniem jego komentarz jest bardzo logiczny, w jego mniemaniu odpowiedzialnym jest dawanie kotu dobrej jakości jedzenia, a tym samym zapewnienie mu wszystkich potrzebnych składników, tak aby nie musiał naturalnego jedzenia zapewniać sobie podczas eskapad na dwór. Założył pewnie, że kot wychodzi "się nażreć", bo dostaje jakieś g... w domu. A Ty swoim komentarzem, ekhm, no tak jakby zdajesz się potwierdzać teorię, że koty wychodzą, aby upolować sobie "naturalne jedzenie", bo mu tego brakuje w taniej karmie. Tylko, że ta teoria, choć logiczna, jest nieprawdziwa. Koty polują i zabijają zwierzęta bardziej dla zabawy niż z potrzeby wyżywienia się. Przynajmniej domowe koty.
Odpowiedz@irulax Nie chodzi o to co pisze, tylko jak pisze, stąd też mój komentarz. Jak ktoś zaczyna przygodę z kotami i widać, że gdzieś tam popełnia błedy, to można na to zwrócić uwagę inaczej niż "A CZYM KARMISZ A CZEGO WYPUSZCZASZ NIE WIESZ ŻE SIE NIE WYPUSZCZA???". W ten sam sposób schroniska skutecznie zniechęcają ludzi do adopcji.
Odpowiedz@Habiel: "Takiego harfa łatwo jest skomponować- mój kot uwielbia nerki, wątróbki i piersi z kurczaka, a takie ma żywienie. " Bo kot to bezwzględny mięsożerca. U psa suplementacja w takim wypadku polega na dodawaniu owoców, warzyw i ziół, które optymalnie powinny zawierać się w przedziale 10-30%. U kota może takich rzeczy nie być wcale i jego dieta to tylko mięso i podroby. Dlatego jest tak łatwo z barfem u kotów. @aegerita: "Dodatkowo niezależnie od jakości składników sam proces produkcji karmy suchej niszczy większość wartości odżywczych" Z tym się nie mogę zgodzić, bo dobrej jakości karma sucha to po prostu pełnej wartości liofilizat
Odpowiedz@digi51: Jest gorzej. Dziko żyjace koty muszą kalkulować wydatki energetyczne, polują na to co da większe szanse na posiłek i odrobienie strat energetycznych z tego polowania. Dzikusom zwyczajnie nie opłaca się polować dla zabawy Spią też więcej niż koty domowe i żyją krócej bo od 2 do 8 lat. To te wypuszczane to prawdziwy problem. Mają michę w domu więc nie przejmują się matematyką kalorii. Mają za to więcej siły i energii z regularnego żywienia więc są sprawniejszymi zabójcami.
OdpowiedzChcecie się pozbyć problemu to nie upominajcie, tylko przestańcie dawać na podwórku jeść, a koty gońcie jak zobaczycie. Baby sami widzicie że nie przekonacie, to musicie zabrać się do problemu od kotów strony.
OdpowiedzGłupoty ludzkiej wszędzie jest pełno. Do niektórych nie dociera, że zwierzak w domu to również obowiązek i odpowiedzialność. Potem mamy jakieś patologie typu rozmnażanie bez umiaru czy kontroli, pogryzienie dzieciaka przez psa itd. Podła karma z marketu czy pogłaskanie od czasu do czasu nie zapewnią wszystkich potrzeb zwierzęcia. Najgorsze, że za debilizm właściciela zwykle płaci pupil. Psu jest obojętne czy narobi na gazetę czy na dywan za gruby hajs. Królik obgryzie nawet komodę z epoki Ludwika 16-tego. Ludzie to w ogóle mają tendencję do popadania ze skrajności w skrajność.
Odpowiedzlatające luzem koty to zaraza, znęcanie się nad zwierzętam i oznaka najgorszego kołtuństwa. daj bo*e że za mojego życia ktoś zrobi z tym porządek
OdpowiedzKolejny geniusz, który kota karmi w domu i jednocześnie daje mu pozabijać zwierzęta dla zabawy wypuszczając go na dwór. Czytaliście w ogóle cokolwiek o opiece nad kotem, czy tak sobie przygarnęliście bez zastanawiania się? Jojczenie w stylu "przecież kot potrzebuje wychodzić" skonfrontujcie ze zdaniem faktycznych specjalistów, a nie niedouczonych przygłupów, którzy wiedzę czerpią z wiejskich mądrości.
OdpowiedzKrytykujesz sąsiadkę, że nie zajmuje się kotami - i masz rację. Próbowałaś z nią w ogóle porozmawiać? Nie "upomnieć", że jej koty na obcym podwórku siedzą, tylko uświadomić/przekonać, jak dobrze opiekować się kotami, jak o nie dbać? Inna sprawa, że sami też moglibyście się w tym temacie podszkolić. Wypuszczanie kota bez kontroli na niezabezpieczone podwórko jest groźne zarówno dla niego (samochody, lisy, kuny, psy, ludzie itd.), jak i dla okolicznej fauny. Poza tym jest też nielegalne.
Odpowiedz@aegerita: Ciekawe, nie? Biegających luzem psów nikt nie toleruje, a jak już ktoś zobaczy, że pies, nie daj Boże, wiewiórkę czy gołębia pogonił to w stronę właściciela lecą wyzwiska. Ale jak kotek se ptaszki pomęczy to luz, bo taka kocia natura.
Odpowiedz@digi51: Psy latające luzem w stadach były norma 10-15 lat temu. Sama pamiętam jak ludzie puszczali psy, aby te same się wybiegały. Aż zaczęły się mandaty i większe regulacje prawne, a ludzie słusznie zaczęli dzwonić na policję/ do schronisk. Jakby każde zwierzę (nie ważne czy kot, czy pies, czy papuga) było obowiązkowo zachipowane i wysterylizowne (koniec ucieczek bo pies poczuł, że suka ma cieczkę), to czuję że nagle wszystkie byłby niewychodzące, albo wychodzące na smyczy, jakby ktoś dostał po kieszeni. Ale do tego trzeba dużo zmian w ludzkiej mentalności i w prawodawstwie.
Odpowiedz@Habiel: paradoksem sytuacji jest to, że akurat prawo się nie zmieniło, a jeśli już, to poluzowało w tym zakresie, bo SA wielokrotnie orzekał, że gminne przepisy odnośnie obowiązku smyczy są bezprawne. W niektórych miastach jak Warszawa zamieniono obowiązek smyczy na obowiązek sprawowania kontroli co jest zdecydowanie lepsze, bo są smycze bezprzewodowe, a jednocześnie nie ma tłumaczenia, że "no smycz miałem, ale mi się zerwała", albo "stoper mi nie zadziałał". I dzięki temu, nawet jak pies na smyczy coś zrobi, to i tak można dowalić właścicielowi, a jednocześnie daje to większą swobodę odpowiedzialnym ludziom.
Odpowiedz@Habiel: Taaa, wtedy również furorę robił sposób wyprowadzania psa na zasadzie wypuszczania z bramy i wpuszczania po godzinie z powrotem. @Puszczyk, no bo tak to jest, że psiarze są coraz bardziej świadomi co do wychowania psa i brania za niego odpowiedzialności. Jak pierwszy raz w domu pojawił się pies to miałam 7 lat, jak suka miała cieczkę pod bramą wystawały kundle z całego osiedla. Bynajmniej nie bezpańskie. Że psy się ze sobą żarły - na porządku dziennym, a właścieciele czasem jeszcze podsycali szczując psy na siebie. Zero reakcji na agresywne zachowanie psa wobec człowieka, kij z tym, że pies stoi i obszczekuje wyraźnie wystraszoną osobę i nie daje jej przejść. "Pani idzie, on nic nie zrobi". Myślę, że dziś nie do pomyślenia.
Odpowiedz@digi51: niestety dalej się to zdarza. Ja mam takich sąsiadów, co jorka luzem puszczają. I nie to, że po prostu spuszczają bez smyczy tylko wystawiają psa z bloku, a sami wracają do mieszkania i pies biega sobie bezpańsko po osiedlu. Prośby i groźby nic nie dają. Duże osiedle zamknięte i nikt nie ma serca powiadomić służb, bo w schronisku temu psu nie będzie lepiej.
Odpowiedz