W pewnej firmie wydany został pracownikom anonimowy kwestionariusz na temat pracy w tejże firmie.
Całkiem normalne pytania dotyczące możliwości rozwoju, zadowolenia z pracy, zespołu, szefów, finansów, polityki firmy itp. itd.
Jako, że forma kwestionariusza gwarantowała całkowitą anonimowość, to ludzie byli raczej szczerzy, a że kwestionariusz zbiegł się w czasie z redukcjami oraz ogłoszeniem braku corocznych podwyżek i premii dla podstawowych pracowników (gdzie wyższe szefostwo przywileje premiowe zachowało), to szczerość odbiła się twórcom pytań potężną czkawką.
Szefowie szefów postanowili więc poprawić wizerunek firmy i to, w jaki sposób postrzegają firmę i ich samych szarzy pracownicy.
Czy zdecydowali się odnieść w jakiś sposób do negatywnych punktów?
Nie bądźmy naiwni... Znaleźli prostszy i dużo tańszy sposób.
Unieważnili mianowicie wyniki i polecili szefom poszczególnych departamentów ponowne przeprowadzenie kwestionariusza, ale tym razem przez indywidualne rozmowy z każdym pracownikiem z osobna i notowanie ich odpowiedzi.
W ten sposób wszyscy powiedzą, że są szczęśliwi (no bo kto przy zdrowych zmysłach przyzna się w czasie redukcji, że coś mu nie pasuje), a szefowie szefów będą się mogli klepać po plecach jacy to oni są fajni i jak dużo robią dla pracowników i zespołu.
Mój paskud wisiał wczoraj na telefonie kilka godzin rozmawiając z szefami innych działów i próbując wymyślić sposób, by obejść zalecenia góry.
W najlepszym wypadku jest on w stanie zapewnić anonimowość poszczególnych członków swojego zespołu, ale i tak będzie wiadomo, który dział był najbardziej niezadowolony, więc nikt ryzykować nie będzie.
Może tak: Sformułować absurdalną laurkę dla szefostwa, niech każdy podpisze, odśpiewać z każdym (albo cały dział razem) "łubudubu, niech żyje nam prezes naszego klubu" albo coś podobnego, nagrać, przekazać. Z adnotacją że ze względu na brak anonimowości, wyniki są prawdopodobnie bezużyteczne.
OdpowiedzJa jako młody pracownik (jeszcze sporo przed trzydziestką) też kiedyś wypełniałem anonimową ankietę. Wtedy jeszcze naiwnie myślałem, że skoro firma jest szwedzka i Szwedzi zajmują w niej wszystkie kluczowe stanowiska, to naprawdę w tę anonimowość uwierzyłem i napisałem, że jestem zadowolony z wynagrodzenia. Potem jako jedyny z działu nie dostałem podwyżki.
Odpowiedz@Jorn: W pracy jest jedna zasada: wynagrodzenie nie jest nigdy wystarczające. A jak jest poniżej średniej rynkowej to wynagrodzenie jest żałosne :D
Odpowiedzdobrze, ze nie bylo sprawdzania po charakterze pisma...
OdpowiedzW mojej poprzedniej firmie kadra zarządzająca wybrała inną strategię - pominęli najczęściej wskazywane przez pracowników problemy, czyli brak premii, podwyżek, małe możliwości rozwoju, brak przejrzystego i czytelnego systemu rekrutacji wewnętrznej itd., a wybrali mniej istotne problemy, czyli np. problem z komunikacją w firmie. Ich rozwiązanie problemu polegało na tym, że w kuchni postawili karton na anonimowe wiadomości od pracowników oraz, uwaga: na pomysły na usprawnienie różnych procesów. Mówimy tutaj o korporacji, która obecnie jest warta kilka mld złotych i obsługuje jeden z największych systemów e-commerce w regionie. Oczywiście odtrąbili wielki sukces ankiety i wystawili sobie laurki, że pracownicy teraz będą zadowoleni.
OdpowiedzW mojej pierwszej firmie też były takie ankiety. Trzeba było podać oddział i dział, poza tym anonimowe. Podczas ostatniej mojej ankiety tam w moim oddziale i dziale było nas dwóch. Z czego ja na okresie wypowiedzenia.
Odpowiedz