Wpadł do mnie wieczorem sąsiad i poprosił o kontakt do mojego prawnika w sprawie prawa pracy.
Powód: wręcz ręce opadają.
Brat sąsiada pracuje w jakiś magazynach. tzn magazyn i obok centrala firmy.
I miał wypadek przy pracy. Jakiś Ukrainiec uderzył w jego komisjoner
http://praca-niemcy123.pl/wp-content/uploads/2016/01/154303-500x334.jpg swoim, ten spadł bo był w pozycji podwyższonej (można podnieść miejsce gdzie stoisz celem lepszej widoczności, albo pobrania towaru). Kamery w zakładzie wychwyciły wszystko i wina Ukraińca bo telefon w garści i jedzie.
W każdym razie chłopak złamana ręka w wyniku upadku. I 8 tygodniu L4 na leczenie.
Minęło, zrobił badania kontrolne i wraca do pracy.
Pod koniec dnia przychodzi do niego kierownik i mówi. Nie wiem czy będziesz chciał tu pracować, ale idź do sądu pracy.
Ktoś z kadr z centrali uznał, że należy cię zwolnić bo ciągniesz 2 miesiące L4. Pisałem mu maila, że to po wypadku przy pracy i złamaniu ręki, ale chłopaczek pewnie chce się wykazać przed dyrekcją jak to wychwycił symulanta.
Kontakt do prawnika dałem i powiedziałem, że wrzucę jego pomoc w moje koszty firmy. Ciekawe jak się sprawa zakończy.
korpo
jakiCHś magazynach jakiś to może być magazyn, jeden
Odpowiedz@bazienka: Mnie bardziej interesuje, jak zinterpretować zdanie: "Powód wręcz ręce oapadają." I nie, nie chodzi mi o literówkę, która tu się wkradła, tylko po prostu tak zapisane zdanie nie ma w języku polskim żadnego sensu.
Odpowiedz@bazienka: @Xynthia: nie jesteście tu od wczoraj więc powinnyście wiedzieć, że Szembor już tak ma.. Poza tym robicie z igły widły.. Ja bez problemu zrozumiałam to "nieidealne" zdanie. Pozdrawiam
Odpowiedz@Kitty24: to moze w ogole rzucmy w kat wszelkie reguly jezyka i zacznijmy porozumiewac sie mruknieciami jak neandertalczycy? Tez mozna bedzie zrozumiec i nie bedzie wstydu dla tych z mniejsza pojemnoscia mozgu, ktorzy kilku podstawowych regul nie moga spamietac...win-win!
Odpowiedz@Xynthia: "Powód: wręcz ręce opadają". Proszę, zinterpretowane, był jeden błąd interpunkcyjny. Mimo wszystko łatwo było się domyślić.
OdpowiedzPowinna się zakończyć przeprosinami dla pracownika i wywaleniem małego ch*jka z kadr na zbity pysk.
OdpowiedzHistoria taka jakaś naciągana się wydaje. Nie wierzę, że ktoś z centrali jest aż tak głupi, że chwali się świadkom i to w mailu, że powodem zwolnienia jest przeciągające się L4, a raczej podejrzenia o symulowanie choroby. Tym bardziej, że jeżeli był to rzeczywiście wypadek przy pracy nie z winy pracownika, bo cała dokumentacja jest w aktach. A podejrzenie o przeciąganie L4 zgłasza się do ZUSu, bo w końcu po 33 dniach L4, to ZUS wypłaca kasę i ZUSowi też zależy na wychwytywaniu symulantów i ma do dyspozycji lekarzy orzeczników. Albo brat sąsiada coś rzeczywiście ma na sumieniu i sąsiad, lub jego brat, nie powiedział do końca prawdy lub w centrali pracują niezbyt mądrzy ludzie lub kierownik chce się pozbyć brata sąsiada, zwalając winę na centralę.
Odpowiedz@rodzynek2: tym bardziej, że jak w wypadek w pracy to 100% płatne wynagrodzenie - to nie da się symulować
Odpowiedz@rodzynek2: A sam naczelny analfabeta tego portalu publicznie ogłasza swoje oszustwo podatkowe (bo tak trzeba określić wrzucanie nieswoich kosztów do własnej księgowości).
Odpowiedz@Jorn: A to już swoją drogą.
Odpowiedz@rodzynek2: Niekoniecznie w korpo czasem jest taki burdel i wyścig szczurów, że takie rzeczy mogą się zdarzyć. Był kiedyś przypadek ,że zwolnili kobietę na wychowawczym bo nie przychodziła do pracy. L4 ciązy się skończyło, a intligentny inaczej nie pomyślał, że kobieta poszła na macierzyńskie
Odpowiedz@szembor: Broń Boże, żebym chwalił, czy bronił korpo. Ale sytuacja, w moim odczuciu, jest mało prawdopodobna. Z tego powodu, że kto ktoś z centrali "chwali" się w korespondencji mailowej, że ma świadomość, że nieobecność jest spowodowana wypadkiem przy pracy. Przecież to najprostsza droga do wypłaty przez korpo dużych odszkodowań pracownikowi. A symulkę L4 trzeba potem właśnie przed sądem udowodnić. Więc albo korpo ma solidne dowody, że L4 zostało nie słusznie przedłużane i tu trzeba też ZUS zaprzęgnąć i jego lekarzy orzeczników i brat sąsiada ściemnia albo ten w centrali i jego przełożony są mądrzy inaczej. Wypadków przy pracy raczej zatuszować się nie da, w korpo pracuje za dużo ludzi, żeby można było próbować zgłosić to, jako np. wypadek w domu i mieć pewność, że jakiś inny pracownik "przypadkiem" się nie wygada. A o wypadkach przy pracy są informowani PIP i ZUS (a przy wezwaniu pogotowia, to nawet policja. Chyba, że jak w "mojej" firmie ktoś na hali zemdlał to nadgorliwy dyspozytor pogotowia wezwał policję). I raczej nie popuszczą jeżeli pracodawca coś będzie kombinował, a kar to nawet w korpo nie chcą płacić.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2020 o 15:36
@Agnieszka77: dokladnie, powolywana jest tez komisja, ktora wszystko zatwierdza a pracodawca moze naslac kontrole ZUS
Odpowiedz