Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio trafiłam w internecie na artykuł na temat ojców, którym po rozstaniu…

Ostatnio trafiłam w internecie na artykuł na temat ojców, którym po rozstaniu partnerka uniemożliwi widzenie się z dziećmi, a pod nim mnóstwo komentarzy obrzucających kobiety, matki błotem, obraźliwe i obelżywe określenia i teorie, że przyczyną wszelkich problemów na linii ojciec-dziecko jest zawsze matka.

No... To postanowiłam chociaż tutaj podzielić się moją historią.

10 lat temu, gdy byłam z moim ówczesnym chłopakiem od 3 lat, zaszłam w nieplanowaną ciążę. Był to dla nas szok, ale podeszliśmy do tego pozytywnie, traktowaliśmy nasz związek poważnie, mieszkaliśmy w mieszkaniu własnościowym moich rodziców i oboje mieliśmy dobre zarobki, a w przyszłości i tak chcieliśmy mieć dzieci - nie mieliśmy się czego bać.

Już w trakcie ciąży zauważyłam, że mój chłopak wykazuje dziwne tendencje do negowania słów lekarza prowadzącego ciążę, rad mojej mamy albo jego brata, który miał już dzieci. Sprowadzało się to do tego, że nikt nic nie wie o dzieciach, tylko on, mimo, że nie pokusił się o przeczytanie choćby głupiego artykułu o noworodkach.
Kompletowanie wyprawki - koszmar, uważał, że wszystko jest za drogie i bez połowy rzeczy można się obyć. Powiem tak - po czasie wiem, że można, ale skoro nie klepaliśmy biedy dlaczego miałabym rezygnować z dobrego wózka czy ładnego łóżeczka? W tym wszystkim nie widział nic dziwnego w tym, że wykłócając się ze mną o to, aby kupić materac do łóżeczka tańszy o 30 zł, kupił sobie kolejny zegarek do kolekcji za bagatela, 2500 zł.
Gdy córa się urodziła wszystko poszło w zapomnienie - cieszyliśmy się małą, miłość rozkwitła na nowo, było nam ciężko, jak i wszystkim młodym, niewyspanym rodzicom, ale byliśmy szczęśliwi.

Ale znów zaczęły się problemy... Córkę karmiłam piersią, zdarzało się, że w pierwszych tygodniach wisiała 1,5h ciurkiem na cycku, przespała się godzinę i znów godzina na cycku. Chłopak zaczął robić AWANTURY (tak, dosłownie awantury, gdzie ja siedziałam z dzieckiem przy piersi, a on stał mi nad głową i się na mnie wydzierał, że przekarmiam dziecko i będzie grube), a raz próbował się nawet na mnie zamachnąć. Gdy miałam dziecko przy piersi. Głupia byłam, że go wtedy nie zostawiłam, ale doszłam do wniosku, że i jemu nieprzespane noce i stres daje się we znaki.
Pierwszy rok minął jako tako, zdarzały się nam kłótnie najczęściej o odżywanie dziecka lub to, że konsekwentnie starałam się córkę przyzwyczajać do spania w łóżeczku, a nie z nami. Jego zdaniem mała była gruba i przekarmiona, bo miała pyzate policzki i okrągły brzuszek. Nie powinna też spać w łóżeczku, bo budziła się w nocy i powinna spać z nami. A właściwie z nim, bo wspólne spanie kończyło się na tym, że on rozpychał się na prawie całą szerokość łóżka przytulając się do małej, a ja spałam na krawędzi niejednokrotnie spadając z łóżka i idąc spać na kanapę.


Mała poszła do żłobka, ja wróciłam do pracy. Córcia lubiła żłobek, opiekunki nie miały z nią problemu. Mój chłopak uważał za to, że mała uczy się w żłobku złych rzeczy, za dużo żre i jest potem niegrzeczna w domu. Stwierdził, że powinnam zwolnić się z pracy i siedzieć z małą w domu. Miesiące kłótni i dyskusji doprowadziły do "kompromisu" - postanowiłam spróbować swoich sił jako freelancerka i pracować z domu.
Funkcjonowało to w miarę ok, w ciągu dnia pracowałam trochę, gdy córa się bawiła lub spała, ale lwią część pracy wykonywałam w nocy lub w weekend, gdy małą zajmowała się moja mama. Mój facet kompletnie nie widział potrzeby odciążania mnie na przykład wieczorami i przejęcia pewnych obowiązków, bo przecież ja lenię się cały dzień w domu, a on pracuje.

Gdy córa skończyła dwa lata stała się rzecz niesłychana - mojego faceta wyrzucono z pracy. Skwitował, że to nawet dobrze, bo przecież ja zarabiam dobrze (leniąc się cały dzień w domu), a on spędzi trochę czasu z córką i dopiero zacznie szukać pracy.

Fajnie, nie? Nie. Wiecie jak wyglądało ich spędzanie czasu razem? Od 7 rano włączony telewizor, młoda nie mogła się swobodnie bawić w mieszkaniu, bo robiła bałagan, a tego mój były nie mógł zdzierżyć. Wyjść na spacer? Ok. Wracają po 15 min, bo ona chciała iść na plac zabaw, a na odmowę rozbeczała się i go wkurzyła. A czemu nie poszli na plac zabaw? Bo tam jest brudno.
Zabawa z dzieckiem? A co, nie umie bawić się sama? Tylko cicho, bo tata ogląda telewizję. Po dwóch miesiącach miałam dość. Pracowałam, sprzątałam, gotowałam i zajmowałam się dwójką dzieci. Doba była dla mnie za krótka i ciągle słyszałam tylko krytykę i wrzaski. Nie wytrzymałam, kazałam mu się wyprowadzić. Ile to się nasłuchałam... że jestem nikim, że odbierze mi dziecko, że nigdy sobie nie poradzę...

Próbowałam mnie kilka razy namówić na pogodzenie się i wiecie co? Może bym uległa, gdyby nie to, że gdy dawałam mu do zrozumienia, że nie jestem w stanie zaakceptować jego zachowania NIGDY nie usłyszałam, że żałuje, że się zmieni... Tylko wyzwiska i pretensje.

Spotkaliśmy się kilkakrotnie przed sądem. Sąd przyznał mi opiekę, bo były nie miał pracy, mieszkał w wynajmowanym pokoju i nawet przed sądem nie szczędził mi wyzwisk. Były miał widywać się z małą w co drugi weekend.
Alimenty w ogóle ominę - niby były zasądzone, ale nigdy nie dostałam grosza i nie chciałam się z nim wykłócać. Może to egoistyczne względem córki, ale ponieważ sama mogłam jak zapewnić wszystko, co potrzebne i to na dobrym poziomie, nie chciałam się z tym furiatem wykłócać.

Spotkania... co miesiąc, co dwa. Na parę godzin. Bo on nie ma czasu. Po 3 latach od rozstania spotkania kompletnie ustały. Dwa lata temu były przyjechał do mnie cały nabuzowany z jakąś dziunią przy boku, zażądał natychmiastowego spotkania z córką, bo on ma prawo!
Mówię, halo, chłopie? Przychodzisz po trzech latach z obcą babą i robisz mi terror o 22, że już natychmiast mam ci dziecko pokazać? O co chodzi, co to za baba i co tak nagle?

Otóż dziunia była nową partnerką mojego byłego. W ciąży. Kilka dni wcześniej dowiedziała się, że mój były ma już jedno dziecko. Jego wersja była taka, że ja, podła żmija wywaliłam go z domu i sprowadziłam sobie nowego gacha, oskubałam co do grosza i od lat ukrywam przed nim dziecko. To wszystko wykrzyczała mi ta dziunia, młodsza ode mnie o jakieś 15 lat o 22 na korytarzu przed moimi drzwiami. I ona taka dobra, zachęciła go, aby walczył o swoje prawa! Wyśmiałam ich, powiedziałam, że jak chce zobaczyć dziecko - zapraszam w sobotę rano, usiądziemy, pogadamy, bo to wszystko nie jest też dla córy takie hop siup teraz.

Wiecie co? Nie przyszedł. Ani w tamtą sobotę, ani następną, ani żadną kolejną. Za to wiecie, kiedy zjawił się błyskawicznie? Gdy wzięłam ślub! Zjawił się natychmiastowo stwierdzając, że skoro ja JEGO córce załatwiłam nowego tatusia to on mnie pozwie. O co? Do dziś nie wiem, bo od tamtego czasu znów zapadł się pod ziemię...

tatuś

by ~slepagienia
Dodaj nowy komentarz
avatar Tolek
12 20

Bardzo głupio zrobiłaś nie ściągając alimentów należnych córce . Jakaś chora ambicja, czy coś w tym stylu? A wszystkie sytuacje z byłym mężem rejestrować, nagrywać i co tam jeszcze, żeby były dowody. Przez takie jak Ty nieodpowiedzialni faceci tylko się rozzuchwalają.

Odpowiedz
avatar Crannberry
6 10

@Tolek: Trzy moje koleżanki, które po rozstaniu samotnie wychowują dzieci, też odpuściły alimenty, wszystkie z tego samego powodu. Miały dość kopania sie z koniem, sądowej szarpaniny, przekładanych rozpraw, bo były po raz kolejny sie nie stawił i pytań w stylu czy musi koniecznie kupować dziecku takie drogie buty, kurtkę czy co tam jeszcze, po co mu zajęcia dodatkowe, wakacje i tak dalej. Stwierdziły, że finansowo same dadzą radę i szkoda im czasu i pieniędzy na walkę z wiatrakami. Walczą usilnie tylko o to, żeby jaśnie pan był uprzejmy spędzić trochę czasu z własnym dzieckiem

Odpowiedz
avatar Tolek
5 5

@Crannberry: Tak jak napisał bembenek : Alimenty się dziecku należą jak za przeproszeniem "psu miska". Odkładaj je dla córki na konto, kiedyś się jej przydadzą. Cały czas podtrzymuję swoją opinię, ze takim zaniechaniem ściągania alimentów robisz krzywdę dziecku nie poświęcając mu wystarczająco dużo czasu a pracując. Facet zmajstrował dzieciaka, to niech płaci na jego jedzenie. I to nie śmieszne 500 PLN a dwa razy tyle. Dobre i zdrowe żarcie kosztuje. Alimentacja, to z łacińskiego jedzenie. Alimenty są na jedzenie. Koniec kropka. Czyżby szanowni tatusiowie chcieli zagłodzić własne dziecko/dzieci?

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 8

@Tolek: Absolutnie zgadzam się, że alimenty powinny być ściągane. Ale jestem w stanie zrozumieć, że młoda matka, która ma wszystko na głowie, nie ma siły o to walczyć. Pamiętaj jednak, że o zaległe alimenty można zawalczyć później, więc to nie jest tak, że one przepadły ;)

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 2

@Tolek: tutaj masz rację, zarabianie pieniędzy odbywa się kosztem dziecka, bo matki sa od rana do nocy w pracy, młodszymi dziećmi zajmuja się dziadkowie, a nastolatki siedzą same. Ci tatusiowie, którzy tak usilnie uchylaja sie od łożenia na własne dziecko, ukierunkowanie sa głównie na "dowalenie byłej, a ewentualne zagłodzenie dziecka jest to ofiara, którą są gotowi ponieść w imię tego celu. Żeby daleko nie szukać - były mąż jednej z tych 3 kobiet zabrał syna na weekend, poszedł z nim na obiad do restauracji, zamówił obiad sobie, a synowi powiedział "twoje żarcie niech ci kupi twoja poje*ana matka". Sama nie mam dzieci, ale walczyłam z moim byłym mężem o tzw. wyrównianie dochodów, które na czas separacji teoretycznie rónież należało mi się jak psu micha, tylko że musiałam odpuścić, gdyż mój był dotąd kręcił wałki i stosował uniki aż mi skończyły się pieniądze na dalszą walkę, a koszty postępowania przekroczyły sumę, która mi się należała.

Odpowiedz
avatar googlewhack
1 1

@Tolek Z jednej strony racja gonić chamów, niech płacą alimenty. A z drugiej strony... miałam 5 lat jak moi rodzice się rozwiedli. Ojciec nie przepracował legalnie ani jednego dnia- wszystko na czarno byle tylko nie płacić alimentów. Mama wiele razy chodziła do komornika prosząc o pchnięcie sprawy- by w końcu zacząć ściągać z niego pieniądze. Nic. W dniu jego śmierci (2016) wisiał mi w alimentach 70 tysięcy. Kasy nigdy nie zobaczyłam i już nie zobaczę.

Odpowiedz
avatar Tolek
2 2

@googlewhack: Nie wiem, ale chyba Twoja Mama z lekka odpuściła. Komornik nie może ściągnąć alimentów -> skarga na komornika i zawiadomienie do prokuratury. I nie popuścić , bo się krzywdzi własne dziecko. Bo nie dość, że bez ojca, to na dodatek biedniejsze. I nawet, te dzieci, które regularnie dostają maxymalny łomot od swoich ojców powiedzą Tobie, żeś półsierota. A tak masz chociaż szmal. A tak byś chociaż miała jakieś grosze z Funduszu Alimentacyjnego. A Ty miałabyś ciut, ciut lepiej , a Twoja Mama ciut, ciut lżej. Moja Mama była taka ambitna, ale mój ojciec usłyszał ode mnie, że jak będzie się o coś ode mnie dopominał to go śmiertelnie skasuję. I nigdy o nim nie pomyślałem jak o swoim ojcu.

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@Tolek: Ogólnie racja. Ale jednak każda sytuacja jest indywidualna i o ile faktycznie jest tak, że ile matka by nie zarabiała, to zawsze alimenty od ojca to jakaś inwestycja w przyszłość dziecka, to jestem w stanie zrozumieć, że matka czasem odpuszcza. W tej historii akurat widać, że ojciec to jakiś... no może, nie psychol, ale zacietrzewiony agresor, to może wolała odpuścić obawiając się, że batalie sądowe mogą mieć negatywny wpływ na dziecko. U mnie w rodzinie była taka historia, gdzie były facet kuzynki lał ciepłym moczem na dziecko, nie płacił. Jak zaczęła się dopominać o kasę i zainteresowanie dzieckiem, to zaczął odwalać chore akcje, jak nasyłanie na nią najpierw MOPSu, składając fałszywe donosy, że dziecku dzieje się u niej krzywda, jak nie poskutkowało to nawet bandziorów, którzy jej grozili. Jak już miał sporadyczny kontakt z dzieckiem, to potrafił kilkulatkowi powiedzieć, że jego matka to "szmata, koorwa myśląca cipą". Nie wiem, czy jakiekolwiek pieniądze są warte fundowaniu dziecku takich przeżyć.

Odpowiedz
avatar madxx
1 1

@Crannberry: można zarabiać dobre pieniądze nie siedząc w pracy od rana do nocy, więc mając alimety kobieta tak samo pracowałaby na etat. nie zawsze "dawanie rady sobie finansowo" wymaga większych poświęceń niż 40h w tydzień :)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Ohboy: zalegle mozna, do 2 lat wstecz i pod pewnymi warunkami Tolek ma racje, walczcie i odkladajcie dzieciakowi na konto @googlewhack: jest jeszcze kodeks karny i ludzie realnie siedza za niepacenie to tez jakas motywacja poza tym zglosic dziada pracujacego na czarnucha do PIP i US, zwlaszcza Urzad Skarbowy lubi interesowac sie, z czego jasnie pan zyje, skoro nie pracuje a jak jescze jezdzi dobrym autem, a na fb ma foty z wycieczek, to w ogole miodzio dla skarbowki jesli zas ojciec jest niesciagalny, alimenty mozna sciagnac od dziadkow dziecka :) @digi51: falszywe donosy to nekanie, to tez jest karalne

Odpowiedz
avatar iskier89ka
12 14

Tatus moich corek to tez taki glosno ryczacy kogucik. Taka wielka milosc do dzieci, taka ja podla ... po kilku razach kiedy odwolal wizyte u dzieci wyslalam go do sadu o ustalenie widzen. I co? Cisza. Juz drugi miesiac. Ostatnim razem zapomnial, ze ma dzieci na jakies 9 msc, ale to moja wina, podla ja. Jedyne czego oczekiwalam to bycie punktualnym. No coz. Obejdziemy sie bez niego. Tylko dzieci szkoda

Odpowiedz
avatar bembenek
7 7

Alimenty się dziecku należą jak za przeproszeniem "psu miska". Odkładaj je dla córki na konto, kiedyś się jej przydadzą.

Odpowiedz
avatar marcelka
7 7

mam w kręgu znajomych takiego "pokrzywdzonego"; przy rozwodzie uzgodnili, że dziecko u matki, a on chyba co drugi weekend widuje/zabiera do siebie. tyle oficjalnie - nieoficjalnie, on zapowiedział, że on się na to zgadza, ale ze względu na pracę + hobby swoje (po części związane z pracą) ma bardzo nieregularne dni, również weekendy, więc on zobaczy, jak mu się ułoży. no i tak mu się układało, że dzwonił do partnerki np. w środę o 16, że on za pół godzinki wpadnie zobaczyć się z dzieckiem. nic to, że dzieciak miał akurat o tej porze płatne zajęcia (o których on wiedział, a przynajmniej powinien wiedzieć, bo były cykliczne); albo piątek 22 - on przyjedzie do dziecka... i tego typu sytuacje; próby ze strony matki, żeby ustalić jakiś dzień/weekend z wyprzedzeniem spełzały na niczym. on się autentycznie uważa za pokrzywdzonego w tej sytuacji i rozgłasza, że ona mu utrudnia kontakty...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Gdyby mu się znowu zachciało tatusiować zawsze możesz przypomnieć, że komornik potencjalnie wisi mu nad głową. teraz, gdy za zaleganie jest nawet więzienie to tym bardziej. A co z dziadkami? Znaczy jego rodzicami? Oby tylko im się nie zachciało zasądzonych odwiedzin

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
3 5

Kurde, szkoda mi tej jego nowej babki. Coś mi się wydaje, że historia się powtórzy.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 2

@Hatsumimi: A mi jej nie szkoda, bo nawet, jeżeli uwierzyła swojemu facetowi, to nie powinna wpadać na chatę obcej kobiety i na nią wrzeszczeć. Głupia jest i to jeszcze odczuje.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@Ohboy: To samo pomyślałam. Pachnie zadufaną w sobie laleczką, która łyka jak pelikan naiwne historyjki o "niedobrej byłej" i wydaje jej się, że ona uleczy kochanego łobuza swoją miłością.

Odpowiedz
avatar gmiacik
-1 3

czegoś nie rozumiem, godzina 22, a Ty kogoś z kim nie masz dobrych stosunków, z całkiem obcą osobą, wpuszczasz do siebie na korytarz (czy gdziekolwiek, bez znaczenia)? Rozumiem jesli umiesz się obronić, ale podstawowa zasada kravki (czy jakiejkolwiek sztuki walki) to 'nie chcę się bić' a takie coś moim zdaniem nieco podchpchodzi pod szukanie pretekstu i prowokację

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

jak mnie irytuja baby, ktore unosza sie honorem i nie walcza o alimenty, bo "same sa w stanie utryzmac dziecko" no to co? a ojceic sobie bimba? to tez jego obowiazek! to NIE SA pieniadze DLA CIEBIE, tylko DLA DZIECKA nie potrzebujesz ich? zaloz dzieciakowi konto oszczednosciowe, lokate- bedzie mialo na start w dorosle zycie, na wklad wlasny do mieszkania... walcz o te alimenty, nie dla siebie, dla corki! i mozna je uzyckac do 2 lat wstecz poza tym uchylanie sie od zasadzonych alimentow to PRZESTEPSTWO Art. 209. Uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego § 1. Kto uchyla się od wykonania obowiązku alimentacyjnego określonego co do wysokości orzeczeniem sądowym, ugodą zawartą przed sądem albo innym organem albo inną umową, jeżeli łączna wysokość powstałych wskutek tego zaległości stanowi równowartość co najmniej 3 świadczeń okresowych albo jeżeli opóźnienie zaległego świadczenia innego niż okresowe wynosi co najmniej 3 miesiące, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. wiec jak najbardziej do sadu mozesz go rowniez podac, osra sie chlopak i moze go to zmotywuje do placenia

Odpowiedz
avatar Wilk39
1 1

Różni są faceci tzw tatusiowie , że nie interesują się swoim dzieckiem/ dziećmi , nie płacą alimentów . Ja jako facet wychowuje sam syna z orzeczeniem o nieprawidłowości. Piekielne to jest , że ex żona mimo , że płaci alimenty nie interesuje się synem . Ile razy słyszałem że ile ona musi płacić na syna , ale jak przedstawiłem ile kosztuje wychowanie syna , dojazdy , nawet kupienie słodyczy- umilkła . Rozprawa w sądzie , istne szaleństwo, wyzywanie mnie i rodziców szczególnie mojej mamy od k..rew. Ilekroć prosiłem by umówiła się do neurologa by sprawdzić co dolega synowi , olewała sprawę bo twierdziła że syn jest zdrowy i szła na zakupy zostawiając syna u babci . Każda wizyta u lekarza nawet rodzinnego wyglądała zawsze jednakowo, zawsze musiałem brać wolne w pracy by z synem być na wizycie, a ona nie miała chwili by załatwić wizyty. Kiedy zbadałem syna u specjalistów nagle szok i niedowierzanie. Więc nie każdy facet jest piekielny. I życzę powodzenia

Odpowiedz
avatar zupak
-4 4

Tja. To nie prawda, że matki utrudniają kontakty z dziećmi po rozwodzie. Mój były robił mi pod górkę, wiec wszyscy faceci robią pod górkę.

Odpowiedz
Udostępnij