Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem adoptowana. Rodzina, którą uznaję za moją, adoptowała mnie, gdy miałam niecały…

Jestem adoptowana. Rodzina, którą uznaję za moją, adoptowała mnie, gdy miałam niecały rok. Jakiś czas temu, po rozmowie z mężem, zdecydowałam się dowiedzieć, kto jest moimi rodzicami biologicznymi. Ot, chciałam się dowiedzieć, skąd właściwie pochodzę - trudno to wytłumaczyć ludziom, którzy tego nie doświadczają. Żeby nie rozwlekać nadmiernie historii, powiem, że ojciec nie żyje, matka nie była zainteresowana spotkaniem, za to udało mi się porozmawiać z siostrą - okazało się, że mam czwórkę rodzeństwa, jestem najmłodsza, "rodzice" nie chcieli zajmować się kolejnym dzieckiem, zrzekli się praw w szpitalu.

Jednak nie pisałabym tego tutaj, gdyby nie było piekielnego akcentu. Okazało się, że gdy matka była ze mną w ciąży, piła alkohol. Jedyne co, to przerzuciła się z wódki na tanie czerwone wino - to były czasy, kiedy część ginekologów zalecała, że to dobrze zrobi dziecku. Siostra nie pamięta, ile tego było, bo sama miała kilka lat, ale na pewno sporo, bycie alkoholiczką "zobowiązuje".

Wtedy zrozumiałam wiele rzeczy. Picie w ciąży powoduje nie tylko FAS - efekty dużo częściej są trudniej uchwytne. Ale zgadzają się problemy, z którymi zmagam się od dawna. Trudności z koordynacją ruchową, jako małe dziecko byłam rehabilitowana). Problemy ogarnianiu przestrzeni - parkowanie samochodem to dla mnie wciąż koszmar, choć prawko mam wiele lat. Trudności w nawiązywaniu kontaktów z innymi ludźmi, byłam "dziwnym dzieckiem" - miałam tylko jedną przyjaciółkę w dzieciństwie, reszta mnie odrzucała, bo reagowałam nieadekwatnie do sytuacji, odpowiadałam nie na temat, zaszywałam się w swoim świecie, nie chciałam rozmawiać o tym, co ich ciekawiło. W szkole i potem na studiach radziłam sobie nawet nieźle, ale problem z matematyką ciągnął się za mną przez wszystkie etapy edukacji. Bardzo duże problemy z koncentracją. Bywały sytuacje, kiedy miałam poczucie, że nie umiem przyswoić sobie wiedzy dlatego, że mam jakąś blokadę - trudno to opisać, trzeba poczuć. Dodam, że nie mam autyzmu albo innego zaburzenia z tego spektrum, z czasem nauczyłam się żyć z ludźmi i mam grupę dobrych znajomych, odnajduję się w społeczeństwie.

Przez głupotę biologicznej matki mam problemy, niektóre zostaną pewnie na całe życie. O niezbyt szczęśliwym dzieciństwie przez moje wyobcowanie nie mówiąc. A to wszystko przez głupotę matki. Bo przecież sobie trzeba golnąć. Do picia w ciąży przyznaje się ok. 20% kobiet. Co rok rodzi się kilka tysięcy dzieci z FAS. A ile jest takich, jak ja, które nie widnieją w żadnych wykazach?

alkohol matka

by ~sikora
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Fahren
16 24

Alkohol nie zawsze jest dobrą odpowiedzią na wszystko. Uściślijmy - podejrzewasz, że twoje problemy są z powodu "winko nie zaszkodzi" matki, ale dowodów żadnych nie masz. Równie dobrze może chodzić o traumę związaną z zostawieniem w szpitalu - obcy ludzie, brak matki, każdy przy tobie robi, ale nie daje tego poczucia bezpieczeństwa. Może to nadal w tobie siedzieć, a nawet o tym nie wiesz. Albo coś innego. Na wszystko jest brak konkretnych dowodów

Odpowiedz
avatar Fahren
0 4

@maat_: Kocie umysły myślą podobnie? :D

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 21

@Fahren: Podważanie tego, że picie w ciąży jest szkodliwe (zwłaszcza, gdy nie jest się lekarzem) jest po prostu słabe.

Odpowiedz
avatar bipi29
15 17

@Ohboy: W którym miejscu ktoś podważa szkodliwość alkoholu? Bardziej chodzi o to, że nie wszystkie te zachowania czy problemy wynikają tylko i wyłącznie z FAS.

Odpowiedz
avatar janhalb
4 6

@Fahren: Po pierwsze - to, co opisuje autorka wpisu, to KLASYCZNE objawy powodowane przez alkohol w ciąży. Gdyby miała jedną z takich przypadłości, dwie - można by dyskutować, ale nie takie spektrum. Po drugie - jeśli dziecko zostaje w szpitalu od razu po urodzeniu, to nie wiąże się z tym szczególna trauma - zwłaszcza, że takie dzieci, których rodzice zwykle od razu zrzekają się praw, bardzo szybko trafiają do nowych rodzin.

Odpowiedz
avatar SirNobody
4 4

@janhalb co do tego drugiego - nie do końca. Pamięć emocjonalna rozwija się dużo szybciej (jeszcze przed narodzeniem) niż pamięć deklaratywna, związana z tworzeniem możliwych do przywołania wspomnień. Trauma może jak najbardziej powstawać na tym etapie, nawet jeśli człowiek późnej nie pamięta powodu. Poczucie odrzucenia może ciągnąć się za taką osobą przez całe życie, a ona sama nie wie, skąd się wzięło.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
5 5

FASD nie są oficjalnie uznawane przez medycynę, gdyż ich „ofiary” nie wykazują statystycznie więcej trudności życiowych niż tacy, których rodzice nie pili. Subiektywne odczucie, że jest Ci ciężko, nie liczy się :p Edit: żeby było jasne, FAS i FASD to nie to samo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2020 o 21:00

avatar Shi
0 0

@Hatsumimi: poczytałam o FASD i zgadza się praktycznie wszystko, poza problemami z matematyką, a mam 100% pewności, że mama nie piła ani w ciąży ani na dłuższy czas przed ciążą ani podczas karmienia ani kropelki, a i w całym życiu piła rzadko i, w stosunku do średniej, mało. No chyba, że opary też niedużych ilości alkoholu pitego przez ojca przeszły jej przez łono :P By było śmiesznie mój wygląd wskazuje nawet na FAS! Albo chociaż że wygląd dziecka z FAS jest zapisany w genach, bo mój tato też ma płaską i wydłużoną rynienkę podnosową, wąskie wargi i nie na łuku kupidyna. I jego tato i jego tato, itd. Już nie wspomnę, że jeszcze przed narodzinami byłam za mała i za chuda, do tego stopnia, że badano mi wiek kostny i jest on minimum 4 lata niższy. I Tutaj też sprawa dziedziczna, więc no... nie ma co się doszukiwać nie raz ;) Szczególnie, że nie ważne czy się na FAS, FASD lub inne problemy to w życiu nie będzie taryfy ulgowej.

Odpowiedz
avatar lusia19900
0 0

@Shi straszne jest to, że takie osoby mają w życiu jeszcze gorzej, mimo że to nie ich wina że są chore

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@lusia19900: większości ludzi nie jest winą to, że są chorzy, a muszą żyć i nie mają taryfy ulgowej (przynajmniej nie w Polsce, bo nie wiem jak w innych krajach). O ile nie masz ciężkiej niepełnosprawności to radź sobie sam. Nie możesz wykonywać dużej ilości zawodów przez swoje choroby? Nikogo to nie obchodzi, idź do pracy biurowej i nie marudź! Oj, nie lubisz/nie potrafisz pracować w tego typu pracy? A co to kogokolwiek obchodzi? Albo idziesz do pracy, której nienawidzisz albo narażaj się na trwały uszczerbek na zdrowiu, ewentualnie zdychaj na ulicy, bo wszyscy mają to w D. Lub największy paradoks - by móc iść do pracy musisz chociaż zaleczyć swoje choroby, ale na nfz nie otrzymujesz pomocy? Zdychaj z głodu znowu czekając w kolejce prawie rok, bo masz nadzieję, że może znajdzie się ktoś z powołania, a prywatnie cię nie stać. By móc pracować musisz mieć pieniądze, by mieć pieniądze musisz pracować :) Przez oczekiwanie na leczenie na nfz masz 30 lat i nigdy nie pracowałeś/łaś? Teraz nikt cię nie zatrudni bo każdy się będzie pytał dlaczego tak późno zaczynasz pracę i nie ważne co powiesz to i tak będziesz na przegranej pozycji. A najgorzej jak powiesz prawdę, bo nikt ci nie uwierzy, że już się udało zaleczyć objawy i nie będziesz ciągnie na L4. Takie mamy realia, niestety.

Odpowiedz
avatar r1979
9 11

Ciąży i alkoholu nie można łączyć. Gdy starałam się o dziecko po seksie nie piłam alkoholu, aż do następnego okresu. Potem jak już byłam w ciąży nie wypiłam nic, choć wcześniej piłam wino lub piwo bardzo często i nie mogłam sobie wyobrazić jak to będzie bez. Wtedy pomagało mi takie wyobrażenie: wkładam do kieliszka z winem takie małe dzieciątko - dla mnie ten łyk alkoholu to chwila przyjemności, ale dla tego życia, które powstało, gdzie każda minuta oznacza wielki skok rozwojowy to coś strasznego. Przecież od zapłodnienia w ciągu tych kilku pierwszych tygodni ważą się losy tego dziecka. Każdy podział komórek decyduje o rozwoju pewnego organu, rąk lub nóg. To mnie właśnie powstrzymywało od picia. Powstrzymywał mnie strach przed urodzeniem dziecka z niepełnosprawnością. Tyle się teraz o tym mówi. Wiem, że jest wiele czynników, które o tym decydują, ale nie chciałam dokładać jeszcze tego jednego. Unikałam nawet kawy - piłam głównie inkę i czasami dosypywałam pół łyżeczki kawy rozpuszczalnej. Piszę o tym, może nie do końca odnosząc się do historii, ale wg mnie to całe nasze ciało to jedna wielka fabryka chemiczna, a dolewanie alkoholu może źle się skończyć, gdy będzie on miał wpływ na te kilka komórek które potem staną się człowiekiem. Mogę więc tylko współczuć autorce, że tak zaczęło się jej życie. Dziewczyny - nie pijcie w ciąży. Wytrzymacie te 9 miesięcy bez. Pomyślcie, że możecie komuś zepsuć całe życie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2020 o 21:52

avatar Armagedon
7 19

No i znalazłaś sobie winnego swoich problemów. Absolutnie WSZYSTKICH. Nawet problemy z parkowaniem i trudności z matematyką przypisujesz alkoholizmowi matki, choć - tak naprawdę - nie masz zielonego pojęcia jak często i jakie ilości tego wina piła. Się zastanawiam, dlaczego ta "siostra" W OGÓLE ci o tym wspomniała? Pytałaś ją o to? Na przykład, "...słuchaj, bo ja mam takie i takie problemy życiowe, nie jest to przypadkiem wina naszej matki?", "...no, całkiem możliwe, bo ona piła czerwone wino jak była w ciąży...". Zastanawia mnie jeszcze to niezbyt szczęśliwe dzieciństwo, o które też obwiniasz biologiczną matkę. Chyba trochę przeginasz. Niespełna roczne dziecko, NAWET, jeśli miałoby początkowo pewne trudności, "opóźnienia" emocjonalne, czy "sieroce" nawyki - otoczone odpowiednią opieką, troską i miłością - szybko powinno "wyrównać". Ponieważ piszesz "Rodzina, którą uznaję za moją, adoptowała mnie..." - podejrzewam, że nie jesteś jedynaczką. Inaczej napisałabyś "rodzice, których uznaję za moich, adoptowali mnie...". Mając na względzie, iż raczej nikt przed tobą nie ukrywał, że jesteś "adopcyjna" - prawdopodobnie Z TYM miałaś zawsze największe problemy. Czułaś się ta gorsza i ta obca. Zaryzykuję podejrzenie, że głębszej więzi emocjonalnej ze swoją rodziną nie nawiązałaś. Bardzo "sucho" i bezosobowo brzmi określenie "rodzina, którą UZNAJĘ na moją". Już lepiej byłoby "którą uważam za swoją". Jest jeszcze jedna opcja. Ta historia to kolejny, ukryty pod tymczasowym nickiem, pisowski trolling, tym razem pod tytułem "Kobiety, nie pijcie w ciąży, bo nigdy nie wiadomo jaki to będzie miało wpływ na rozwój płodu". Lub, "Kobiety, jak nie będziecie piły i paliły w ciąży - wasze dzieci będą rodziły się zdrowe". Aczkolwiek, nie upieram się przy tym.

Odpowiedz
avatar lusia19900
-4 4

@Armagedon oczywiście, że ma prawo mieć pretensje do matki i ją obwiniać. Zostawiła ją jak była malutka!

Odpowiedz
avatar Puszczyk
1 3

@Armagedon: wszystko się zgadza - łącznie z motywem trollingu - tylko to ostatnie to raczej zwalenie problemów prywatnych i zdrowotnych dziecka na matkę. Bo dobra matka, to taka, co to tylko wszystko po bożemu robi i jej jedynym zadaniem jest siedzenie w domu z dzieckiem. Bo tylko wtedy dziecko jest zdrowe, silne, normalne i szczęśliwe.

Odpowiedz
avatar marcelka
5 5

picie alkoholu w ciąży jest szkodliwe, to fakt, ale wydaje mi się, że to trochę przesada przypisywać temu wszystkie swoje problemy z dorosłego życia. Mam znajomych, którzy mają problem z matematyką, mam koleżankę, która przejedzie całą Polskę wzdłuż i wszerz, a pod blokiem woła męża, żeby zaparkował jej autem, a o ile mi wiadomo to żadna z ich matek nie ma i nie miała problemu z alkoholem, raczej też nie piły w ciąży. nie twierdzę, że fakt, że biologiczna matka prawdopodobnie piła alkohol w ciąży nie ma żadnego wpływu na opisane problemy, ale myślę, że ta informacja od siostry posłużyła trochę jako kozioł ofiarny, poręczna wymówka w stylu "zawsze byłam inna, a teraz wreszcie wiem dlaczego". a jak naprawdę chcesz wiedzieć, to trzeba poszukać głębiej. problemy z emocjami, z nawiązywaniem kontaktów mogą wynikać np. z adopcji, z poczucia odrzucenia, z poczucia niedopasowania do najbliższej grupy społecznej (rodziny adopcyjnej), a co za tym idzie - do szerszej grupy też.

Odpowiedz
avatar Chrupki
3 13

Mam wrażenie, że większość komentujących z góry uznala, że autorka próbuje zrzucić winę za wszystkie swoje problemy na alkoholizm matki. No i tak mnie tknęło: skoro sugerujecie, że regularne picie wina przez matkę, to słaby argument, to właściwie dlaczego według Was nie powinno się pić w ciąży? Czy wydaje się Wam, że dziecko urodzi się może trochę durniejsze, ale potem magicznie wszystko nadgoni? Dostanie dodatkowe punkty mocy na 18-stkę? To czemu nie pić w ciąży, skoro wszystko da się nadrobić?

Odpowiedz
avatar Fahren
3 5

@Chrupki: Raczej chodzi o to, że picie w ciąży matki to w tym przypadku słaba poszlaka. Ja na ten przykład nie jestem w stanie określić, ile to jest metr. Czy to oznacza, że mam FAS, bo mama siedziała obok pijanego w autobusie i się "nawdychała"? No chyba nie

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
2 4

@Chrupki: "Skoro sugerujecie, że regularna jazda bez pasów to słaby argument, to właściwie dlaczego według Was nie powinno się jeździć bez pasów?" - ma mniej więcej tyle samo sensu ;p A tak na serio: nie powinno się pić w ciąży, ponieważ może to łatwo doprowadzić do FAS. Tylko że autorka sama przyznaje, że FAS nie ma, więc w tym konkretnym wypadku matczyne popijawy nie wyglądają na przyczynę jej problemów.

Odpowiedz
avatar Kitty24
0 2

@Hatsumimi: gdzie napisała, że nie ma FAS?

Odpowiedz
avatar Fahren
2 2

@Kitty24: O tu "Picie w ciąży powoduje nie tylko FAS - efekty dużo częściej są trudniej uchwytne. Ale zgadzają się problemy, z którymi zmagam się od dawna."

Odpowiedz
avatar lusia19900
0 0

@Fahren widzisz różnicę między wdychaniem alkoholu a regularnym piciem?

Odpowiedz
avatar lusia19900
0 0

@Hatsumimi diagnozować to może lekarz, a nie autorka czy Ty.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Fahren: W historii jest mowa o alkoholizmie biologicznej matki, czyli chodzi o częste picie w średnich albo dużych ilościach. Także istnieje spore prawdopodobieństwo, że większość albo wszystkie problemy autorki są spowodowane właśnie alkoholizmem matki. Raczej nie da się tego jednoznacznie stwierdzić, skoro nie przeszła odpowiednich badań.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
0 2

@pasjonatpl: mowa jest o rzekomym alkoholizmie. A nie potwierdzonym. O nadużywaniu alkoholu powiedziała jej siostra, która wiele starsza nie była i sama ledwo cokolwiek pamięta, bo miała wtedy aż kilka lat. Jak dla mnie to w ogóle nie jest wiarygodne, za to wygodne wytłumaczenie.

Odpowiedz
avatar Fahren
0 0

@lusia19900: O kosmosie... A widzisz różnicę miedzy stwierdzeniem stanu faktycznego, a hiperbolizacją? @pasjonatpl - W historii jest o rzekomym alkoholizmie (bo pochodzi tylko z jednego, niepewnego źródła) i dość wygodnych powiązaniach. "Nie umiem jeździć autem i walę po słupkach, bo to nie moja wina!" Prawdopodobieństwo jednak zawsze istnieje, gdyż jest to fizycznie możliwe. Niekoniecznie zaś jest wyczerpującym wyjaśnieniem.

Odpowiedz
avatar lusia19900
0 0

@Fahren ale po co piszesz o wdychaniu, jak tu ewidentnie mowa o upijaniu się. To zwykłe lekceważenie problemu.

Odpowiedz
avatar KasiaPelasia
3 3

Też mam wszystkie opisywane przez Ciebie objawy. Dokładnie wszystkie. I też mam grupę dobrych przyjaciół. Ale mam zdiagnozowany zespół Aspergera i ADD (ADHD bez tego H - hiperaktywności). Zdiagnozowano mnie gdy miałam 33 lata, wcześniej też uważałam, że autyzmu nie mam. Dopiero czwarty psycholog, do którego trafiłam zrobił mi testy i na 100% diagnoza jest poprawna. Tylko trochę inaczej wyglądają te zaburzenia u kobiet, więc nie pasuje się do typowego obrazu mężczyzny z nimi. Moja mama nie wypiła nawet grama alkoholu w ciąży.

Odpowiedz
avatar lusia19900
0 0

@KasiaPelasia bo nie tylko alkohol ma na to wpływ. To mutacje genowe, które mają różne podłoża

Odpowiedz
avatar gmiacik
-5 9

pomijając debilizm picia w ciązy cyz porzucanie dziecka, co trzeba mieć w głowie, że dziecku mówić, że jest adoptowane?

Odpowiedz
avatar Fahren
4 4

@gmiacik: Bo trzeba być szczerym? Im później się takie dziecko dowie, tym gorzej. Kiedyś gdzieś trafiłem na wyniki badań, że najlepiej o adopcji powiedzieć 10-12 letniemu dziecku, wtedy najlepiej przyjmie tą informację. Ale źródła nie pamiętam, więc się na nie nie powołam

Odpowiedz
avatar gmiacik
-4 8

@Fahren: nie im później, nie im szybciej. NIGDY. nie wobrażam sobie mówić mojemu synkowi, że jest adpotowany (gdyby był). zwłaszcza znając przeszłość 'rodziny'

Odpowiedz
avatar Fahren
8 8

@gmiacik: Wyobraź więc sobie, co by się stało, gdyby sam w jakiś sposób się dowiedział? Nie wiem, choćby grupa krwi by nijak się nie zgadzała, więc dzieciak zacząłby drążyć, o co tu chodzi. Albo ktoś by mu powiedział, że nie jest podobny do rodziców. Złość, krzyk, budyń w głowie. Całe życie uczysz go szczerości, jednocześnie nie mówiąc mu o istotnej dla niego rzeczy

Odpowiedz
avatar Ginsei
4 4

@gmiacik: A potem dzieciak się dowie "na podwórku", albo przez przypadek znajdzie dokumenty adopcyjne. Może się poczuć oszukane, zwłaszcza gdy wcześniej czuło, że coś jest nie tak. Jedna osoba napisała wyżej, że skoro autorka ma "rodzinę", a nie "rodziców", to być może ma też rodzeństwo, a rodzeństwo spokojnie, byle kiedy, mogłoby je uświadomić, że zostało adoptowane (jak być może część, albo całe rodzeństwo). Równie dobrze mogłaby być "zła babcia", która nie uznała "cudzego wnuka" i pierwsza była do poinformowania, że "dzieciak jest znajdą". Mnóstwo rzeczy mogłoby być - rodzice mogli nawet nie chcieć uświadamiać dziecka, ale ich przekonania ich przekonaniami, a "świat" swoje. Rodzice mogli też chodzić z autorką po lekarzach, skoro miała problem z nawiązywaniem relacji - jeśli wtedy padłoby pytanie "czy w rodzinie występują takie choroby jak...", to co mieliby wtedy powiedzieć? Twierdzić, że w "ICH" rodzinie coś takiego było lub nie było, czy jednak powiedzieć prawdę "nie wiemy, dziecko jest adoptowane"?. Jeśli się nawet wyprosi dziecko na czas takiej rozmowy, to będzie czuło, że coś jest nie tak. Dzieciaki jednak głupie nie są.

Odpowiedz
avatar Error505
2 2

@gmiacik: A wyobrażasz sobie, że możesz się mylić?

Odpowiedz
avatar minus25
1 1

@gmiacik: i dzięki temu że Ty "sobie nie wyobrażasz" powiedzieć dziecku prawdy - będzie ono miało pretensje do końca życia za to, że je okłamywałaś. Bo dowie się prawdy prędzej czy później.

Odpowiedz
avatar gmiacik
0 0

@minus25: tak, to lepiej niech dziecko ma traumę bo nagle się dowiaduje, że tata to obcy pan, mama to obca pani, że cała rodzina jest 'obca', i potem takie dziecko może czuć się odrzucone, takie znikąd. Równie dobrze może mieć traumę, że 'prawdziwa' rodzina to jakieś patole i strach, że też takie będzie bo 'ma to w genach'. A nawet nie chcę myśleć co takie dziecko musi przeżywać w szkole gdy temat adpocji 'wypłynie' w taki czy inny sposób

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

Czemu ja się nie dziwię że w polsce się broni ciężarnej pijaczki? tzn pijanego inkubatora wg nowych przepisów

Odpowiedz
avatar Fahren
-1 3

@Pixi: Tych nowych, co maja niemal 30 lat?

Odpowiedz
Udostępnij