Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Poznałam sobie mężczyznę. Ot, zaczepił mnie w pracy, pogadaliśmy, później znalazł mnie…

Poznałam sobie mężczyznę. Ot, zaczepił mnie w pracy, pogadaliśmy, później znalazł mnie na portalu społecznościowym i zagadał.

Po tygodniu wzajemnego poznawania zaproponował spotkanie, zgodziłam się, umówiliśmy się na następny dzień. W dzień spotkania od rana bolała go głowa, ogólnie się nie wyspał, ciężki dzień itp. Czułam, że ze spotkania nici i faktycznie godzinę przed spotkaniem odwołał, zaproponował kolejny dzień. Kolejnego dnia wszystko było ok, ale znowu niedługo przed spotkaniem odwołał, bo siostra chciała się z nim spotkać. Ok, przyjęłam to bo w końcu nic nas nie łączyło, uznałam że nie mam prawa do pretensji, chociaż ciśnienie mi skoczyło. Spotkaliśmy się następnego dnia bardzo późno, bo wcześniej się nie wyrobił.

Później mieliśmy się spotkać jeszcze kilka razy, ale za każdym razem z jego strony było "coś". Tak minęło półtora miesiąca i po kolejnym przełożeniu spotkania przez kolegę "Bo boli mnie głowa" stwierdziłam, że szkoda czasu marnować, napisałam mu to, ale nie odniósł się do tego w żaden sposób, więc uznałam sprawę za zakończoną.
Po tygodniu kolega się odezwał z kolejną propozycją spotkania, odmówiłam i po raz kolejny przypomniałam dlaczego. Cisza.

Dziś spotkałam go przed moją firmą, "zupełnym przypadkiem", przechodził (w godzinach swojej pracy, a pracuje na drugim końcu miasta). Oczywiście był to świetny pretekst żeby znowu się do mnie napisać, na co nie zareagowałam. Kilka godzin i kilka wiadomości później kolega w swoim monologu doszedł do wniosku, że to wszystko moja wina, ja jestem księżniczką z wymaganiami(?) i ogólnie dostałam jeszcze kilka ciepłych słów.

Trochę podniosło mi się ciśnienie, ale kolegę zablokowałam, tylko ciągle zastanawiam się po co to było?
Sam proponował spotkania, które później odwoływał, a na końcu zwyzywał mnie, bo nie chciałam utrzymywać kontaktu z kimś niesłownym i nie dałam się wodzić za nos.
To jakiś pokrętna sposób na podniesienie sobie samooceny czy jak?

Randki

by ~Hshahaisndkddn
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Cut_a_phone
5 7

Nie cierpię takich ludzi, co się umawiają, a potem odwołują czy przekładają. I tak wykazałaś się sporą cierpliwością do fajfusa.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 8

Tak. To jest leczenie kompleksów i pompowanie sobie ego poprzez pokrętną autosugestię, jak to laski za nim latają. Jeśli ktoś naprawdę jest zainteresowany, to choćby skały srały, znajdzie sposób, żeby się spotkać. A to jest zwyczajne zawracanie głowy. No chyba że należą do grupy ludzi, którzy zawsze już na pierwszej randce dostają kosza, więc tylko poprzez wieczne jej przekładanie, mogą mieć poczucie powodzenia u płci przeciwnej. Miałam 4 lata temu takiego "adoratora". Też umawiał się, w ostatniej chwili odwoływał, potem przepraszał, znowu się umawiał i znowu odwoływał. Jako jedną z wymówek podał, że jest właśnie w Indiach. To nie wiedział wcześniej, że się tam wybiera, tylko się w pół godziny spontanicznie teleportował? Potem, kiedy zaczęłam się spotykać z moim facetem, zrugał mnie na fejsbuniu, że się niby "puszczam z innym za jego plecami". Olać takiego i zablokować. Koleżanka z kolei niedawno opowiadała, że była umówiona z jakimś kolesiem w kawiarni. W ostatniej chwili, kiedy ona już była na miejscu, typ napisał, że bardzo przeprasza, coś go zatrzymało, nie zdąży tam dojechać i prosi o spotkanie w innej kawiarni, w innej części miasta, bo tam prędzej dojedzie. I jeśli dotrze tam przed nim, żeby złożyła zamówienie, podał jej nawet dokładnie, co ma zamówić dla niego. Koleżanka poszła mu na rękę, podjechała w tamto miejsce. On upewnił się, że ona tam już jest, po czym ją zablokował, a na spotkanie nigdy nie dotarł. I ja się pytam, po co takie coś? Co mu to dało? Jakąś chorą satysfakcję, że przegonił dziewuchę po mieście i w koszty wmanewrował?

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Crannberry: true, do tego udowadnianie sobie, ze jestes na kazde jego skinienie niedawno tez takiego mialam, umowilismy sie powiedzmy na wtorek-srode pisze w srode, a ten, ze jeszcze 6 dni kwarantanny ma...

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
5 5

hehe, ...pięć lat temu poznałam mężczyznę. Jedna kawa, na drugim spotkaniu spacer, miał zadzwonić. Nie zadzwonił. Ok, żylam sobie w nieświadomości lat 4,5, gdy nagle telefon, czy ja to celulozarogata, bo on to ''ten Darek, ten Darek szalony, pamiętasz mnie, moozebysmy sie spotkali bo tak własnie czyszczę sobie kontakty w telefonie....'', odparłam, pomyłka, zanim uświadomiłam sobie, kto to w ogole może być i ze jedyny Darek to może być ten pan, co nie zadzwonił, nawet z tekstem, sorry, nie chcę się spotykać. Teraz, po poł roku od tamtego telefonu zadzwonił ponownie z tekstem czy ja to ja, bo on ''to Daaarek, pamięeetasz mnieee, to ja ten Darek, kttóry''...- zalany w trzy pestki. No cóż, istnieje blokada numerów, na szczęście...

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@celulozarogata6: o o o! Jak ja takich „uwielbiam”. Zrywa kontakt po jednej lub dwóch randkach, albo w ogóle zanim dojdzie do randki. Po czym po kilku latach wyskakują niczym królik z kapelusza z „Czy mnie jeszcze pamiętasz, czy jak inne dziewczęta baju baj baju baj” :D

Odpowiedz
avatar dzialkis
1 1

@celulozarogata6: to ja, Daaarek. Otwieram drzwi we wszystkich marketach.

Odpowiedz
Udostępnij