Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na fali aktualnych wydarzeń, tak się złożyło że zachorowałem. Stosowałem się do…

Na fali aktualnych wydarzeń, tak się złożyło że zachorowałem. Stosowałem się do wszystkich zaleceń, maseczka wszędzie poza spotkaniami z najbliższym kręgiem znajomych, no ale niestety, najpierw ból gardła i silne zmęczenie, potem zaczęło przechodzić, a po 4 dniach autoizolacji, nagle w nocy gorączka 38,2 i ogromne dreszcze i cały następny dzień temperatura na podobnym poziomie. 2 dni później straciłem węch i smak osłabił się o jakieś 60%.

Siedzę teraz w domu i nie wystawiam nosa za drzwi, zakupy robią mi znajomi i zostawiają pod drzwiami. Studiuję kierunek medyczny i siłą rzeczy, siedząc w domu, czytam aktualności na FB. I co tam widzę? Pod każdym postem ministerstwa zdrowia, czy jakimkolwiek innym dotyczącym noszenia masek czy unikania zgromadzeń, istny zalew negacjonizmu i foliarstwa.

Od dłuższego czasu miałem okazje stykać się z rzeczywistością ochrony zdrowia w czasie pandemii. Wielu osobom wydaje się, że to takie proste, że zachorują jak na każdą inną chorobę, że nie ma żadnego problemu i nie ma się czym przejmować. Całego aspektu możliwości zarażenia innych nie będę tu poruszał, bo poruszają to wszędzie. Ale chciałbym uzmysłowić nieco denialistom, że nie nosząc maski stajecie się pierwszym ogniwem łańcucha, który wygląda tak: łapiesz wirusa, przez nawet 10 dni potrafi to być zupełnie bezobjawowe, w tym czasie spotykasz się z ludźmi, niczego nieświadomy i często bez złej intencji, następnie ktoś z tych ludzi idzie do lekarza, bo zwyczajnie coś go boli, miał umówioną wizytę, został przyjęty na oddział w ramach przyjęcia planowego. Personel wykonuje wymaz i wysyła do laboratorium, w tym czasie pacjent jest badany przez lekarza lub kilku lekarzy, do tego pielęgniarki i salowe są cały czas obok.

24h później okazuje się, że pacjent wychodzi dodatni a lekarze i pielęgniarki idą na kwarantannę na 10 dni, a oddział pozostaje bez personelu lub z 1 lekarzem na wszystkich pacjentów. Pomnóżmy teraz taki przypadek przez wszystkie szpitale i mamy zapaść ochrony zdrowia przez wyłączenie personelu z pracy.

Im więcej takich historii tym bardziej prawdopodobne, że wasi bliscy nie otrzymają pomocy na czas, czy to koronawirus, czy zupełnie z tym niezwiązane schorzenie. Z perspektywy osoby, która ledwo może się podnieść z łóżka, proszę noście te maski i traktujcie to poważnie. Jeśli nie dla siebie to dla waszych bliskich, ja jestem młody i pewnie nic mi się nie stanie, a objawy ustąpią do tygodnia, ale osoby chore poważniej na covid-19, a także tysiące osób, których leczenie zostało wstrzymane przez niemożność jego realizacji m.in. z powodu. który opisałem być może nie będzie miało tyle szczęścia.

by mzsiada
Dodaj nowy komentarz
avatar babubabu89
-2 18

Spoko. Dwie historie na temat testów. Znajomy jest z Ukrainy i przyjechali jego znajomi do Polski do pracy. Ich koordynatorka miała im pobrać wymazy na test na wirusa. Nie chciało jej się więc pobrała sobie chyba 15 wymazów podpisała się pod nimi różnymi nazwiskami. Efekt jest taki że mniej więcej 2/3 wyszło pozytywnych. Mechanik w pracy opowiadał, że 10 osób z pracy jego żony miało mieć pobrane wymazy i zrobione testy. Sytuacja jak wyżej kierowniczka zrobiła sobie 10 wymazów i wysłała jako wymazy tych osób. 6 wyszło pozytywnych 4 negatywne. Ja nie mówię że wirusa nie ma, czy że on nie jest niebezpieczny. Ale te testy są ch**a warte z dwóch powodów. 1. Są ch**owo przeprowadzane 2. Dają ch**owe wyniki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2020 o 1:54

avatar kartezjusz2009
5 5

@babubabu89: Punkt 2 wynika z 1. Testy genetyczne (te droższe) o ile są wykonane rzetelnie, dają 99,9% skuteczności. Powtórzę: o ile są wykonane rzetelnie. Nie wiem jakie testy wykonuje sanepid, z jakimi laboratoriami współpracuje (w jakiej jakości oni pracują) i w jaki sposób zabezpiecza próbki podczas transportu, ale najwyraźniej w wielu miejscach w kraju ten proces kuleje. I przez to mamy bardzo dziwne wyniki.

Odpowiedz
avatar jan_usz
4 4

@babubabu89: Podziwiam "kierowniczkę" która włożyła sobie 15cm patyk do nosa i powtórzyła to 10 razy.

Odpowiedz
avatar the_godfather
7 7

@babubabu89: Słyszałem tę historię już kilkanaście razy w kilku różnych wersjach...

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 6

@jan_usz: A pani koordynatorka nawet piętnaście! No wiesz... Raz do jednej dziurki, raz do drugiej... odpoczynek... Coraz więcej powstaje urban legends dotyczących pandemii, a co jedna - to głupsza. Ludziska bezmyślne dają wiarę, jeszcze powielają te rewelacje i znajdują wdzięcznych słuchaczy. Na początku były retoryczne pytania... "...a znasz kogoś kto zachorował? Przeeeestań, nie ma żadnego wirusa, to ściema jest, chiński spisek, przekupione media..." - itd. itp... Potem, gdy ruszyła druga fala a śmiertelność rosła (jeszcze powoli), ruszyła plota, jakoby szpitale proponowały rodzinom zmarłych pacjentów po 10 tysięcy, w zamian za wyrażenie zgody na sfałszowanie aktu zgonu. Znaczy - pacjent zmarł na zapalenie płuc, albo na niewydolność krążeniową, bądź sepsę - a w akcie zgonu miał mieć, że na covida. "Mojego sąsiada teścia szwagra ojca żony brat rodzony był przy tym, słyszał i widział na własne oczy, że ludzie się zgodzili i pieniądze wzięli." Chyba chodziło o to, żeby udowodnić kolejny spisek mający na celu oszukanie ludzi, że covid jest śmiertelny. Teraz, czytam, że w różnych firmach różni kierownicy sami se robią po piętnaście wymazów, coby udowodnić, że testy są uj warte i w ogóle na nich polegać nie ma co, bo tak naprawdę, to ludzie chorują bardzo mało. Więc nawet jak mają wynik pozytywny - to wcale nie znaczy, że powinni w domu siedzieć, albo maski nosić. No przecież widać, że im nic nie jest. Po cholerę te lockdowny i obostrzenia, skoro testy kłamią?

Odpowiedz
avatar LuzMaria
4 4

@babubabu89: Akurat tak się składa, że mój tata prowadzi małą firmę, zatrudnia kilka osób i chciał je przetestować (a nawet to zrobił :)), więc trochę wiem, jak to wygląda. 1. u osób bez objawów każdy taki test żeby zrobić płaci się za jeden 500 zł. Kierowniczka fałszująca testy zrobiłaby sobie więc zabawę w testowanie za pięć tysięcy złotych, pytanie po co, skoro nikt tych płatnych testów robić nie każe, robi się je jak się chce; 2. materiał pobiera wykwalifikowany pracownik, trudno to pobrać samemu, nie wiem, czy się da, na pewno nie jak się nie umie; 3. Nie ma tak, że do takich testów materiał sobie przechowujesz jak chcesz, wysyłasz jak chcesz, a jeszcze pewnie spędza on tydzień w sortowni poczty polskiej. Jest transportowany do laboratorium prosto. Serio łyknąłeś tą historię? Zwłaszcza z tym, że testy przeprowadza się tak, że rozsyła się po całej Polsce koperty z glutami i listonosze je roznoszą?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 października 2020 o 20:04

avatar Mistraali
11 13

@Nasher: I tu się mylisz. Ostatnie badania z Japonii: https://www3.nhk.or.jp/nhkworld/en/news/20201022_02/ Dla nieznających języka angielskiego bądź niechcących wchodzić w dziwne linki: Tkaninowe maseczki ograniczają narażenie na wirusa o 17-40% i rozprzestrzenianie przez chorych o 50-70%. Medyczne maseczki podnoszą te wartości do odpowiednio prawie 80% i 90%. Oczywiście w ramach negacji można kwestionować metodologię, intencję, itd., ale to w sumie pierwsze badanie dotyczące wpływu maseczek na rozprzestrzeniania się tej konkretnej choroby.

Odpowiedz
avatar Saszka999
-2 2

@Mistraali: Taki suplement - do rozprzestrzeniania się nie czepiam, zresztą tu najlepiej (dla laików) wyjaśnia sens maseczek znany chyba wszystkim mem o spodniach i sikaniu. Ale w kwestii ochrony noszącego maseczkę... Oczywista oczywistość - mówimy o filtracji materiału, myślimy (błędnie) o filtracji maseczki. A ta zależy w głównej mierze od tego, czy nie zasysamy powietrza "bokiem" - czyli od przylegania. * Ani "selfmade", ani "chirurgiczne" (rozummiem, że to miały być te "medyczne") NIE przylegają wystarczająco do twarzy. W uproszczeniu - one chronią przede wszystkim innych przed noszącym, a nie odwrotnie. * Maseczki typu FFP - teoretycznie powinny przylegać, ale oczywiście zależy w dużym stopniu od poprawności założenia, ponadto mają ograniczony czas skutecznego działania (tak, nie tylko "jednorazowość" rozumiana że "założyłem i dopóki nie zdejmę, to jest super - choćby cały dzień"). To wszystko razem powoduje, że maseczka powinna być traktowana jako środek przede wszystkim zapobiegający rozsiewaniu bakterii i wirusów przez noszącego maseczkę - który może być nieświadomym nosicielem. A nie jako zabezpieczenie noszącego przed wirusem "w powietrzu". Na marginesie - "osławiona" zmiana zdania przez ex-ministra Szumowskiego właśnie stąd się wzięła - pytany na początku zarazy (gdy "nosicieli" było bardzo niewielu, a chętnych na "maseczkowe zabezpieczenie" mnóstwo) - odpowiedział tak, jak odpowiedział. Gdy "potencjalnych nosicieli" zrobiło się więcej - wprowadził obowiązek maseczkowy. Tylko tyle...

Odpowiedz
avatar Saszka999
1 3

@Nasher: Jeśli masz na myśli zabezpieczenie noszącego maseczkę przed wirusem - powiedzmy, że może przesadzone, ale mógłbym się zgodzić z twoim porównaniem. Jeśli masz na myśli bezpieczeństwo "populacyjne" - czyli zabezpieczenie innych przed utajonym nosicielem - to pier*lisz głupoty. Stwierdzenie "martwy przepis dla pozoru" sugeruje niestety to drugie...

Odpowiedz
avatar Azheal
2 2

@Saszka999: Czy ty jesteś poważny? Od marca się powtarza że maseczki nosi się po to żeby chronić innych przed chorym a Ty się nagle dziwisz że tak faktyczne jest?:D

Odpowiedz
avatar Poluck
15 19

@Qaziku: uważaj, może Cię trochę zdziwię, ale zdradzę Ci wielka tajemnicę. Nie jesteś centrum wszechświata. To, że nikomu z Twoich znajomych się nie trafiło to znaczy, że masz szczęście a nie że ten wirus jest niegroźny. Zobacz ile jest zachorowań teraz a ile było miesiąc temu. Mnie przeraziło to, że jak po operacji wychodziłem że szpitala to zachorowań było 2 razy więcej niż gdy się tam przyjmowałem. A to były tylko 3 dni...

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
15 17

@Qaziku: Nie bardzo rozumiem twojego negowania sytuacji. 1. Czysta statystyka i prawdopodobieństwo mówią, że nawet w 40-osobowej firmie mieliście niewielką szansę na zarażenie się wirusem. Ale prawdopodobieństwo nie jest zerowe i nowi chorzy wciąż się pojawiają. 2. Rozporządzenia i inne przepisy idą za zaleceniami zrzeszeń naukowców (na czele z WHO) i są testowane w różnych krajach z różnym skutkiem. Zalecenia zmieniały się w czasie (np. w marcu odradzano maseczki, ale 2 miesiące później było wręcz odwrotnie), ale wynikało to z poszerzania się naszej wiedzy o tym wirusie. 3. "Pseudoekspertami" nazywasz tysiące naukowców na całym świecie, którzy jasno dowodzą, że problem istnieje i część społeczeństwa nie przeżyje tej nowej choroby. Kto to będzie - nie wiadomo na 100%. Ale oczywiście możesz mi nie wierzyć. Jednak radziłbym zweryfikować swoją wiedzę przed wypisywaniem takich kategorycznych zdań w Internecie.

Odpowiedz
avatar mzsiada
3 7

@Qaziku polecam stronę „defoliator” na fb, tam gość ładnie zestawia dane Covid w porównaniu do grypy.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
4 6

@Qaziku: "Tylko uważam, że nie jest taki groźny." Dla pewnej części społeczeństwa jest śmiertelnie groźny. A że (oficjalnie) około 99,4% społeczeństwa nie miało z nim w życiu do czynienia - nie wiemy na kogo wypadnie ta rosyjska ruletka. Dlatego też wprowadzono obostrzenia, zakazy, próbuje się spowolnić rozprzestrzenianie choroby. "Ile osób w tym samym dniu zmarło na raka czy na zawał albo wylew? Nie mówiąc o wypadkach samochodowych." A co to ma do rzeczy? To taki sam argument jak "nie kupiłem sobie dzisiaj chleba, bo dzieci w Afryce głodują" Albo w drugą stronę: skoro nie stosujesz podstawowych środków ochrony zdrowia, to znaczy, że: 1. Wieczorami wąchasz benzen? (środek silnie rakotwórczy) 2. Opychasz się codziennie fast foodami? (ryzyko zawału) 3. Nie zwracasz uwagi na pierwszeństwo przejazdu? (wypadki samochodowe) Jeśli stosujesz powyższe zasady, to możemy nie dyskutować. Ale jeśli jednak tego nie robisz, to może warto zrewidować swoje postępowanie? Może należy spojrzeć na nakaz noszenia maseczek podobnie jak nakaz zapinania pasów bezpieczeństwa w samochodzie / unikanie substancji rakotwórczych / unikanie niezdrowych zachowań? I owszem, nigdy nie twierdziłem i nie twierdzę, że maseczki nas uratują, bo tak nie jest (podobnie nadal będą wypadki na drodze czy przypadki raka u ludzi, mimo stosowania środków ochronnych). Ale spowolnią epidemię na tyle, że będzie możliwe uratowanie większej ilości osób.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2020 o 19:26

avatar Saszka999
-1 3

@Poluck: Ty też nie jesteś centrum wszechświata ;-) I zdradzę ci inną tajemnicę - "zachorowań" nie było 2x więcej. Co najwyżej było 2x więcej pozytywnych testów...

Odpowiedz
avatar Saszka999
1 5

@kartezjusz2009: (z obu postów) 1. "jeden rabin mówi tak, drugi rabin mówi nie" - niestety, doniesienia są mocno podzielone. Są "opinie ekspertów" w obie strony, ale coraz więcej jest doniesień z badań (z całego świata), że zagrożenie jest mocno przeszacowane... 2. zalecenia odnośnie maseczek i ich zmiana w czasie - to spójrz łaskawie na mój post-odpowiedź powyżej - tam jest wyjaśniona przyczyna tej zmiany. 3. WHO - sorry, ale aktualny szef WHO jest całkowicie niewiarygodny. Nie podważa to całościowo stanowiska WHO - ale każe się mocno zastanawiać... 4. "Część społeczeństwa nie przeżyje" - a jaka część społeczeństwa nie przeżyje z powodu zamknięcia (praktycznie) medycyny (lekarze, szpitale - przyjęcia, badania, zabiegi i operacje) spowodowanego "lockdownem"? 5. "Dla pewnej części społeczeństwa jest groźny" - jw., dla pewnej części społeczeństwa groźne jest to, że praktycznie zamknięto służbę zdrowia dla wszystkich "nie-covidowców"... Argument mocno demagogiczny. I właśnie to "ile osób w tym dniu (...)" NIE jest demagogiczny - wręcz przeciwnie. Nie mówię oczywiście o "wypadkach samochodowych" (których generalnie z powodu COVID-19 jest mniej, ale ich ofiary mają mniejsze szanse z powodu zmniejszenia dostępności służby zdrowia) - ale o tych, którym w porę nie rozpoznano schorzeń onkologicznych, kardiologicznych itp. 6. (nie poruszony argument) - zamknięcie gospodarki, które spowoduje zamykanie firm, które spowoduje zwiększone bezrobocie, które spowoduje zapaść socjalną, która spowoduje zwiększoną liczbę samobójstw/ubóstwa... Tak, że - czy nam się to podoba czy nie - Qaziku ma sporo racji. Nie można patrzyć tylko na fragment tej układanki (zwiększenie liczby osób zarażonych COVID-19), a całkowicie pomijać związane z tym "skutki uboczne"... Na marginesie: na razie dostępne są statystyki do lipca 2020 (włącznie). Śmiertelność (całkowita - bez względu na przyczynę - w przeliczeniu na milion obywateli) w miesiącach "pierwszej fali" jest poniżej trendu dziesięcioletniego... Tym, którzy w tym czasie zmarli "na covid" (i ich rodzinom) oczywiście nie robi to żadnej różnicy - ale w skali kraju (a to powinno być głównym - nie mówię, że jedynym - wyznacznikiem postępowania "władzy") oznacza to, że "drakońskie środki" są błędem...

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 2

@Saszka999: Bardzo mi się podoba Twoja argumentacja. Poddajesz w wątpliwość, ale z góry nie przekreślasz. Jak najbardziej słuszne podejście. Jednak moje tezy miały udowodnić coś innego: to, że podejście "koronasceptyczne" czy "antymaseczkowe" jest po prostu nieodpowiedzialne i pokazuje brak konsekwencji w działaniach. Ludzie tak postępujący najczęściej wykazują się ignorancją i egoizmem. Nie znają przyczyn oraz skutków takich działań i nie interesuje ich nic poza własnym światem. Na przełomie wieków czytałem w gazecie popularnonaukowej, że jacyś naukowcy opracowywali plan na wypadek ataku biologicznego w mieście. Zrobili symulację całego miasta ze wszystkimi powiązaniami między ludźmi. Wykazali, że: 1. Najbardziej skuteczne umieszczenie ogniska zapalnego (tam: bomby) to uczelnia wyższa, 2. Najmniejsze koszty zarówno "w ludziach" jak i "dla gospodarki" była całkowita izolacja absolutnie wszystkich osób w mieście. Mimo szczerych chęci, nie udało mi się znaleźć tego artykułu w ostatnim czasie, przez co możesz mi jedynie wierzyć na słowo, że takie były wnioski z badań. Do czego dążę? Ta historia przekonała mnie, że działania rządu(ów) nie są "drakońskimi środkami" jak to nazywasz, ale próbą zaaplikowania nieludzkiego rozwiązania do rzeczywistości. A dalej nazywasz, że jest to błąd. Jednak bierzesz pod uwagę tylko jeden wskaźnik, uważając, że skoro ludzie przeżywają, to jest źle. Nie wiemy jednak czy w naszym kraju, gdyby nie było żadnych obostrzeń, śmiertelność wyglądałaby podobnie, czy może jak w krajach zachodu - ludzie umieraliby na ulicach. No i nie znamy jeszcze wszystkich skutków braku izolacji społeczeństwa na działanie gospodarki w porównaniu ze skutkami izolacji zastosowanej u nas. Dlatego zamiast twierdzenia, że jest to błąd, może warto byłoby poddać to w wątpliwość i spojrzeć szerzej?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@kartezjusz2009: w ktorych krajach ludzie umoerali na ulicach? Pomijajac propagande z Chin z poczatlu roku?

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 0

@nursetka: o segregacji chorych (to nazywam "umieranie na ulicy" w przypadku krajów zachodnich) słyszałem w przypadku Włoch. Podobne głosy (ale bardziej pogłoski a nie konkretne relacje) dotyczyły Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i USA. Aktualnie słyszałem - również pogłoski - że sytuacja jest dramatyczna we Francji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@kartezjusz2009: w Wielkiej Brytanii nie bylo segregacji, było ciezko przez jakis miesiac, dla wszystkich starczylo łóżek i resporatprow a szpital polowy Nightingale sie nie przydał, reszta to co jest w mediach to propaganda. Nie wiem jak w przypadku Wloch czy Hiszpanii, slyszalam podobnie jak Ty ale obecnie media walkuja to samo bez przerwy wiec trudno stwierdzic co jest rzeczywistoscia a co wyolbrzymieniem.

Odpowiedz
avatar imeks
6 8

@Morog: No chyba nie. Co więcej, nawet przy łagodnym czy bezobjawowym przebiegu COVID już okazuje się, że są długotrwałe o ile nie trwałe skutku uboczne - zwapnienia dużej części płuc, utrata węchu i smaku. Parę dni temu czytałam o badaniach sugerujących bezpłodność (COVID oddziaływuje na żywotność plemników). Kto wie jakie jeszcze mogą być długotrwałe skutki. Zwłaszcza, że ten wirus można złapać ponownie! Czyli nie nabywa sie odporności.

Odpowiedz
avatar the_godfather
3 7

@MagicMagdalena: No tak, bo świat jest absolutnie binarny. Albo coś działa w 100%, albo w ogóle nie działa. No bo wcale nie ma tak, że coś może być pośrodku, wcale.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
3 5

@MagicMagdalena: Temat wałkowany setki razy w każdym zakątku internetu. Maseczki są głównie po to, żeby nie pluć na innych swoimi zarazkami.

Odpowiedz
avatar Azheal
1 1

@Hatsumimi: To pokazuje jak wszyscy foliarze ignorują wiadomości sprzeczne z ich światopoglądem - od marca się mówi dosłownie wszędzie po co są maseczki a oni dalej zdziwieni że maseczki nie chronią przed zakażeniem! No jak grochem o ścianę czy bardziej naukowo - ładnie widać działanie komory echa;]

Odpowiedz
avatar Xynthia
-2 6

"...ktoś z tych ludzi idzie do lekarza ... , został przyjęty na oddział w ramach przyjęcia planowego. Personel wykonuje wymaz i wysyła do laboratorium, w tym czasie pacjent jest badany przez lekarza lub kilku lekarzy, do tego pielęgniarki i salowe są cały czas obok." Serio? No popatrz, a mnie się wydawało, że po pobraniu wymazu taki pacjent jest izolowany do czasu przyjścia wyniku i dopiero z negatywnym wynikiem trafia na oddział, a ten personel, który musi przy nim wykonać jakieś czynności, jest zabezpieczony odzieżą ochronną. No ale co ja tam wiem, ja nie studiuję kierunku medycznego (ironia, jakby coś).

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 4

@plokijuty: Już drugi raz to czytam. Tylko nie wiem, o co ci chodzi? Chcesz się pochwalić, czy zarobić? Liczysz na "zamówienia" przez PW? I zdaje się, że sam sobie przeczysz. I to zdanie po zdaniu. Na leku nie da się zarobić, ale 50 gram kosztuje 12 zeta. Czyli pół litra 120. Taniocha!

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 7

Mam wrażenie, że w dzisiejszym świecie zanika poczucie solidarności i odpowiedzialności za innych, a rośnie poziom egoizmu. Maseczki nie są zbyt wygodne, ale bez przesady (sam zakładam wtedy, kiedy muszę, bo okulary mi parują, ale zakładam). Ale że mają chronić innych, a nie tego, który ją nosi, to wielu stanie okoniem i stwierdzi, że nie będzie ich nosić i koniec, jakby zdrowie w innych mieli w d...e. Np w Japonii normą jest noszenie maseczek, jak ktoś jest przeziębiony, żeby właśnie w tę maseczkę kichał, kaszlał i smarkał, ale żeby nie zarażał innych. I słyszałem to od jednego Polaka. Dawno temu do firmy, w której pracował (w Polsce), przyjechał jeden Japończyk w delegację. Złapał jakąś infekcję, więc chodził w maseczce. W obcym kraju, gdzie nikt tego od niego nie wymagał, więc nie robił tego z przymusu, tylko właśnie z poczucia odpowiedzialności.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@pasjonatpl: a może nosił z przywyczajenia bo taki zwyczaj w kraju i od dziecka tak robił, watpie, że zastanawial sie nad odpowiedzialnoscia spoleczna

Odpowiedz
avatar ooomatko
-3 7

Nie każdy może nosić maseczki, nie każdy lubi - A. Duda Maseczki nie chronią przed Koronawirusem! Nie wiem, po co ludzie je noszą - Szumowski, św. Łukasz Ewangelista Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii. To jest dobre podejście, bo on jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się go bać.Morawiecki, Mateusz, święty

Odpowiedz
avatar the_godfather
1 5

@ooomatko: No tak, bo polityk to na pewno jest wybitnym specjalistą w temacie, w którym się wypowiada.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 8

Taak, maski nas uratuja a kazdy kto mysli zdroworozsadkowo to foliarz. Może troche wyjdz z tej bańki wirusa i zorientuj sie co rzady wyprawiaja pod pretekstem walki z koronowirusem.w UK wprowadzona ustawe, że mozna szczepic niezarejestrowanymi szczepionkami jesli uzna sie je za bezpieczne (nie wiadomo przez kogo i na jakiej podstawie), w Walii wprowadzono lockdown i lokalny rzad zakazal kupowania w supermarketach artykulow innych niz pierwszej potrzeby (na zakazanej liscie znalazly sie ubranka dla dzieci, posciel, ubrania), w Polsce przy okazji przyklepano przymus szczepien. Jeszcze rok nie minal tej pandemii a ja czuje jakby minelo 100lat i strach sie bac co bedzie dalej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 października 2020 o 22:50

avatar Italiana666
-5 5

@nursetka: mieszkam w Niemczech i tutaj zdarzaja sie bojki i klotnie w supermarketach o brak lub zle zalozona maske. Dla mnie jest nie do pomyslienia, ze spoleczenstwo wykazuje taka agresja z powodu wirusa, ktory ma smiertelnosc na poziomoe 1%.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@murlok555: gdyby maseczki ratowaly to liczba zakazen spadlaby juz dawno (jednak zdecydowana wiekszosc maski nosi, w UK praktycznie wszyscy), jesli mimo nakazu noszenia masek rosnie to trzeba sie zastanowic dlaczego. Może dlatego, że ludzie używaja maski tygodniami bez prania, nie wiedza jak zakladac a potem walaja sie po chodnikach? Poza tym kawalek szmaty cie przed niczym nie uchroni, aby to mialo sens każdy powinien nosic conajmniej maske FPP3 Bardzo mnie rozbawilas z tum uznawaniem mnie za uposledzona, przez kogo? Przez zastraszonych covidianow bojacych sie wlasnego cienia? :)

Odpowiedz
Udostępnij