Wylądowałam wczoraj na dywaniku u szefostwa i choć całą sprawę oplakatowano hasłami o dyskryminacji religijnej, wykluczeniu kulturowym i bezmyślnej podłości, to zdaje się, że tym razem poprawność polityczna ustąpi poprawności zdroworozsądkowej.
Wydaje mi się, że w wielu zakładach pracy istnieje zwyczaj zostawiania we wspólnej kuchni jakiegoś poczęstunku, kiedy obchodzi się imieniny/urodziny/awans/z jakiejś innej okazji. U mnie okazja nadarzyła się w weekend, więc wczoraj rano przytachałam do pracy wielgachną blachę babeczek i zostawiłam w socjalnym ku pospólnemu obżarstwu z kartką "Jedzcie ze mną cukier, bo jest powód, Ursueal". Kilka godzin później wszyscy pracownicy działu dostali wiadomość od jakiejś laski, którą kojarzę wyłącznie z kwartalnych nasiadówek (nie mój zespół, nawet na tym samym piętrze nie pracuje, więc nie wiem, co ona robiła w naszej kuchni), utrzymaną w tonie "bardzo mi się nudzi, więc się doj*bię". Cytuję wiernie:
"Kochani Koledzy, czy widzieliście talerz przepysznie wyglądających ciastek w kuchni na trzecim piętrze? Wspaniałe, prawda? Na pewno są wyśmienite! Niestety, nie mogłam się poczęstować, ponieważ z powodu BEZMYŚLNOŚCI osoby, która je tam zostawiła nie wiem, czy wolno mi je jeść. Z radością i ogromną wdzięcznością skosztowałabym tych muffinek, gdybym tylko wiedziała, czy przygotowano je w koszernej kuchni. A gdyby zjadł to ktoś, kto jest uczulony na jakiś składnik? To BARDZO PRZYKRE, że wciąż są wśród nas ludzie, którzy nie przejmują się specjalną sytuacją swoich kolegów z pracy. Zostawienie informacji nie boli! APELUJĘ O ELEMENTARNĄ PRZYZWOITOŚĆ I MYŚLENIE! Z ciepłymi pozdrowieniami, zatroskana koleżanka" - słowa wypisane wersalikami dodatkowo były czerwone. A co, trzeba się upewnić, że wszyscy zauważą.
Wykazałam się brakiem elementarnej przyzwoitości i odpisałam - również do wszystkich - bardzo prosto:
"Zatroskana koleżanko, piekłam pół nocy, więc odpowiadam krótko: JAK CI SIĘ COŚ NIE PODOBA, TO NIE ŻRYJ CUDZEGO. Nie pozdrawiam, Ursueal".
Zostało to przez Zatroskaną Koleżankę uznane za atak na tle religijnym i sprawa skończyła się u Wyższych Władz Firmowych, które same powiedziały zapłakanej zwolenniczce koszernej kuchni, że jeśli naprawdę jest ortodoksyjną Żydówką, jak zaczęła podkreślać, to niech do cholery wyjaśni, dlaczego w sobotę robiła sobie w pracy kawę z ekspresu, skoro był szabas, bo jej obecne lamenty i ogólny sposób postępowania nie sklejają się w spójną historyjkę, a linia obrony "chciałam tylko zwrócić uwagę na brak wrażliwości" nie spotkała się ze zrozumieniem ani szefów bezpośrednich, ani - później - wyższych niż bezpośrednich. No cóż, peszek.
Mnie zapytano tylko, czy musiałam używać niegrzecznych sformułowań, ale zadowolono się moją odpowiedzią, że przez taki mur absurdu miękkie pociski raczej się nie przebiją...
Odpowiedź jak najbardziej prawidłowa. Aż żałuję, ze nie było mi dane skosztować tych niekoszernych wypieków. I gratuluję awansu/urodzin/imienin/z jakiejś innej okazji.
OdpowiedzAle jaja:-):-)Ludziom co niektórym już na łeb pada.
OdpowiedzZgaduje ze to nie Polska. Mimo ze tu tez w korpo zdarzaja sie odjazdy, zwłaszcza na szkoleniach. Np żeby kogoś nie obrazic 9czyt kobietę) nie mozesz sie patrzyć dłuzej niż 5 sekund :-).
OdpowiedzJak ja uwielbiam tych politpoprawnie nadwrażliwych korpoludków, którzy zawsaze muszą się do czegoś przyje*ać dla samego faktu przyje*ania. Sama w ramach jednego korpo wylądowałam dwa razy na dywaniku w HR. Za pierwszym razem, kiedy żegnając się z amerykańską koleżanką przed Świętami życzyłam jej "merry Christmas", a ona poszła się poskarżyć, bo ona co prawda jest katoliczką, ale moje życzenia mógł potencjalnie usłyszeć ktoś, kto nie jest i poczuć się urażony, więc ona poczuła się w obowiązku zareagować. A drugi raz, kiedy też jakoś w połowie grudnia organizowałam dla swojego działu "Christmas Dinner" i wysłałam zaproszenie też pracownicy z Serbii, która akurat w danym tygodniu przebywała w naszym biurze, bo nie chcieliśmy jej wykluczać. Zamiast podziękować za zaproszenie, strzeliła focha i poskarżyła się, ze nazwa "Christmas Dinner" ją dyskryminuje, bo u nich Boże Narodzenie obchodzi się dopiero w styczniu i ja jako organizator powinnam była ze względu na jej uczucia zmienić nazwę imprezy na jakąś inną. Nie robiąc tego wykazałam się egoizmem, brakiem wrażliwości, świadomości kulturowej i tak dalej. Aż chciało się jej powiedzieć, że po pierwsze nie ma obowiązku uczestniczyć w imprezie, może spokojnie zjeśc kolację sama w swoim hotelu, a po drugie, aktualnie przebywa w kraju, gdzie Boże Narodzenie obchodzi się w grudniu, więc jeśli ma z tym problem, niech spada z powrotem tam skąd przyjechała
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2020 o 16:11
@Crannberry: to troche smutne dokad zmierza świat z powodu tej poprawności politycznej. jednego roku dostaliśmy bożonarodzeniową kartkę z napisem happy holidays i logiem firmy.a na obrazku były muszelki na plaży. :-(
Odpowiedz@Crannberry: To donosicielki jedne.
Odpowiedz@Crannberry: niestety ze względu na takie sytuacje u mojego kolegi nie ma christmas imprez tylko "winter party", żeby nikogo nie urazić
Odpowiedz@Crannberry: idiotow nie brakuje, może ja mam szczescie albo w szpitalach ludzie maja inna mentalnosc. Muzulmanie wysylaja mi życzenia na Bozenarodzenie, ja im wysle na Eid (jesli akurat pamietam bo swieto ruchome). Co roku kazdy czekal na Christmas Dinner i bawili sie wszyscy tak samo chrzescijanie, muzulmanie i hindusi. Jedyny problem to czarnoskorz, ktorzu kazdy problem sprowadzaja do wlasnego koloru skory, ale to troche odrebny temat.
Odpowiedz@hulakula: Dokładnie, kazą klekać przezd BLM(formuła 1), albo w tęczowy już teraz miesiąc (Irlandia) w stroju umieścic jakis tęczowy element. To tak jakby nieformalnie w Polsce dać do zrozumienia ze kto pójdzie na pielgrzymke moze liczyc na jakies benefity, tu akurat słuzby mundurowe. Nigdzie nie ma normalnie, jedna paranoje zastepuje sie druga, a tęczuchy to już na zachodzie przeginaja.
Odpowiedz@Crannberry: To jest tak, że na sygnał o dyskryminacji nie wolno nie zareagować. Co nie oznacza, że się z tym zgadza.
Odpowiedz@nursetka: Na nich uwaga bo jeszcze Ci ukradną portfel...
OdpowiedzLudzie naprawde mysla ze im sie wszystko nalezy? Jestem bezglutenowcem i pracuje z ludzmi, nonstop ktos mi proponuje glutenowe jedzenie, wiec wtedy dziekuje i mowie ze nie moge, ale bardzo doceniam. Kiedy ja robie cos, to zwykle informuje: to jest ciasto, bezglutenowe, ale ma laktoze i orzechy. Ale tylko dlatego, ze juz sie tak przyzwyczailam myslec. Do tego- byla karteczka z twoim imieniem- mogla podejsc i sie zapytac... Ale mam nadzieje, ze cala reszta docenila!!!
OdpowiedzUrsueal! Alez Ty podła jesteś!!! :D
Odpowiedztez bym tak odpowiedziala (znaczy no w tym tobie- nie jestes czegos pewna, to sie nie czestuj), laska szukala guza ewidentnie franca poza tym mogla wyslac ci direct message zamiast robic afere na cale biuro, atencjuszka jedna gratulacje okazji babeczkowej :) najlepszosci :)
Odpowiedz**tonie
Odpowiedzprosze o wyjasnienie- co wam sie nie podoba we wpisie korygujacym literowke?
OdpowiedzTak jak u nas laska stwierdziła, że mamy przy niej nie jeść, bo ona się odchudza. No ludzie...
Odpowiedz@Bryanka: I co jej odpowiedzieliście?
Odpowiedz@Bryanka: przypomina mi to jak znajoma w pracy chciala robic afera bo kolezanka Polka podeszla do mnie i powiedziala po polsku "potrzymasz mi worek bo wrzucam smieci" i tyle bylo naszej polskiej konwersacji. Znajoma prawie zaczela afere, że to nieelegancko nie uzywac angielskiego w jej towarzystwie. Dogadalam jej, że pomagam kolezance i jej to nie dotyczy, potem juz tylko przewracala oczami ale wiecej sie nie odezwalam.
Odpowiedz@nursetka: To akurat to trochę inna sytuacja. Jak gadasz przy kimś w języku, którego nie rozumie, to nie wie, czy kogoś nie obgadujecie, więc zazwyczaj powinno się mówić w języku zrozumiałym dla wszystkich. Jednak robić aferę z jednego krótkiego zdania to przesada. Gruba przesada.
Odpowiedz@Tolek: A co mieliśmy odpowiedzieć? Nic. Ja parsknęłam śmiechem i ją olałam, kolega pokiwał głową z niesmakiem.
OdpowiedzCzyli zwyczajowy spor idiotki z chamka. Normalka. Obie jestescie siebie warte.
OdpowiedzTeż jestem alergiczką i bardzo mi miło jak ktoś o mnie pomyśli i zrobi ciacho bez orzechów, ale nie wpadłabym na to, żeby obcej osobie robić aferę, bo tego nie wzięła pod uwagę... Jak ktoś nie może czegoś jeść to zawsze się zdarzy że będzie musiał odpuścić przy takiej czy innej okazji, trzeba się przyzwyczaić po prostu.
Odpowiedz@Leme: no ok, ale jak widzisz cos, czego skladu nie jestes pewna, to pytasz sprawce/wlasciciela albo po prostu nie czestujesz sie dla wlasnego bezpieczenstwa...
OdpowiedzMam trochę doświadczenia w podobnych sytuacjach z pozycji osoby zarządzającej. I widzę to tak. Wszyscy widzą debilizm w takim mailu. Niczemu nie służy, sieje ferment, nie sprzyja dobrej pracy. Natomiast uważam, że najlepszą reakcją na takiego maila jest brak reakcji. Dla tych co myślą jest niepotrzebne a pozostałych i tak nie zmieni. Wiem, że to nie jest łatwe ale w przypadku jeśli zrobi się z tego sprawa jest się na lepszej pozycji.
OdpowiedzŹle postąpiłaś. Trzeba było przygotować raz jeszcze poczęstunek, zostawić kartkę, że koszerne ...a na następny dzień drugą kartkę, że się pomyliłaś, bo nie wiedziałaś, ale doczytałaś i było zdecydowanie niekoszernie. Swoją drogą ja od dawna proponowałem taki test dla azylantów - schabowy na miejscu, albo wypad; bo jeżeli dla kogoś niekompatybilne z naszym ustrojem społecznym zasady religijne są ważniejsze, niż własne życie, rzekomo zagrożone za granicą ...to chyba jednak nie jest tam aż tak źle. Ogólnie - nic za darmo, wszystko powinno być obciążone jakimś kosztem albo poświęceniem, choćby głupią nudą. Zasiłek z MOPS-u? - 4 godziny stania na jednej nodze, 4 na drugiej.
Odpowiedz