Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przyszedł czas, gdy zdecydowałam, że zarabiam odpowiednio i jestem już na tyle…

Przyszedł czas, gdy zdecydowałam, że zarabiam odpowiednio i jestem już na tyle stara, że wynajmowanie pokoju w mieszkaniu 3 pokojowym stało się dla mnie udręką. Postanowiłam więc wynająć kawalerkę, aby po raz pierwszy w życiu zamieszkać całkowicie sama. Miałam określony budżet, który mieścił się bez problemu w panujących w okolicy cenach. Miałam także wymarzoną lokalizację, oraz dzielnice, które by mnie interesowały. Dodatkowo nie obchodziła mnie bliskość komunikacji miejskiej, bo posiadam samochód, którym na co dzień się poruszam. Ważniejsze było dla mnie miejsce, gdzie mogłabym zaparkować. Mieszkanie udało mi się znaleźć dosyć szybko, jednak trafiłam na kilka piekielności, które sprawiły, ze okres poszukiwania nie był przyjemny.

Na początek dodałam ogłoszenie na grupie na mediach społecznościowych. Określiłam lokalizację, cenę, standard i dopisałam, że poruszam się samochodem, więc jakiś parking obok bloku, bądź miejsce postojowe byłyby na plus. To, że ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem to rozumiem. Dostawałam pełno ogłoszeń przekraczających moje wymagania finansowe, z mieszkaniami na drugim końcu miasta. Jednak napisała do mnie pewna pani. Zaproponowała kawalerkę, w samym centrum (w wiadomości z 3 razy podkreśliła, że z okien jest widok na Pałac Kultury), bez garażu, z ceną o 300 zł więcej niż to, co mogłam dać. Grzecznie podziękowałam, napisałam, że nie szukam mieszkania w centrum, plus nawet jakbym miała rozważyć, to cena jest za wysoka. Odpisała, że ja muszę je wynająć. Czemu? Bo według niej, po pierwsze, każdy chce mieszkać w centrum, po drugie, przecież metro jest tak blisko mieszkania, a po trzecie, przecież to tylko 300 zł powyżej budżetu. Jak napisałam, że skoro to dla niej tylko 300 zł, to niech tyle opuści, odpisała, że chyba jestem nie poważna. Cóż.

Różnorodność ogłoszeń. Wiedziałam, że za tą cenę, którą sobie określiłam, mogłam wynająć kawalerkę około 25-35 metrów w standardzie Ikea (albo coś na styl remontu generalnego max 10 lat temu). Jednak na stronach przewijało się pełno ogłoszeń z kawalerkami we wczesnym stylu PRL, lub o wielkości około 15 metrów, w tej samej cenie, co "normalne" mieszkania. Hitem była właścicielka, która podała w ogłoszeniu, że kawalerka ma 26 metrów. Zdjęcia nie sprawiały wrażenia, że mieszkanie jest ciasne, dopiero jak poszłam je obejrzeć, to właścicielka przyznała się, że całość, łącznie z kuchnią i łazienką ma 17 metrów.

Znalazłam ładne mieszkanie, cena też ok, miejsce w garażu podziemnym. Zadzwoniłam do właścicielki, aby dowiedzieć się więcej i umówić się na spotkanie. Właścicielka od razu chciała wiedzieć, czy będę sama, ale to sama mieszkała w mieszkaniu. Czy ktoś będzie do mnie przychodził. Przyznała, że wcześniej mieszkanie wynajmowało narzeczeństwo i na pewno jakieś dziwne orgie wyprawiali, bo nie widziała drugiego łóżka w mieszkaniu, więc jak tak przed ślubem spać w jednym. Jak tylko się o tym dowiedziała, to wypowiedziała im umowę. Zapowiedziała także wizyty cotygodniowe, nawet pod moją nieobecność, bo musi sprawdzać, czy nie uprawiam jakiś orgii.

Ostatnią piekielnością, która najbardziej mnie zdenerwowała, byli agenci nieruchomości. Rozumiem, że niektórzy posiłkują się agencjami. Jednak połowa moich telefonów z pytaniem kiedy można oglądać mieszkanie kończyła się informacją, że mam zarejestrować się na stronie agencji, wpłacić 200, 300, 400 zł i dopiero wtedy mogę umówić się na pokazanie mieszkania. Co najgorsze, ceny takich mieszkań nie wyróżniają się cenowo na tle innych, a w ogłoszeniach jest napisane, że wystawia je osoba prywatna.

by misguided
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
5 7

Nie wiem gdzie trafiacie na takich wynajmujących. Nigdy nie kontrolowałam najemców,nie było w umowie wizyt sprawdzających,metraż była podawany taki jaki był faktyczny. Nikomu nie narzucałam wynajmu. Jeden raz wypowiedziałam w trybie przyspieszonym gdy dostałam informację od sasiadów o zachowaniu się studentów. Imprezy,krzyki,tłum przewijących się obcych ludzi i bzykanie się na balkonie. Wolałam to niż przyjeżdżanie na wezwania policji.

Odpowiedz
avatar misguided
-1 5

@Balbina: Ja sama jestem porządną wynajmującą, dbam o mieszkanie, jak coś się małego popsuje, sama naprawiam (bo po co z każdą pierdołą lecieć do właściciela), nie mam nic przeciwko samodzielnego pomalowania ścian, bo przecież ja będę tam mieszkać, to będzie mój dom na najbliższy czas. Nigdy nie miałam problemu z właścicielami mieszkań (zawsze albo wpadali tylko po kasę, albo widywałam ich w dniu podpisania umowy i jej rozwiązania). Jednak ludzie są różni. Są lokatorzy, którzy zrobią burdel w mieszkaniu (miałam koleżankę, której właścicicielka poprzedniego mieszkania nie oddała kaucji 1500 zł, bo koleżanka zostawiła syf i tyle wydała na ekipę sprzątającą, odmalowanie i naprawy), którzy imprezują, hałasują niemiłosiernie, ale też są porządni ludzie, którzy mieszkanie traktują jako swoje własne miejsce na ziemi. Tak samo są dziwni wynajmujący, którzy kontrolują- ostatnio czytałam wypowiedzi gościa, że chce sprawdzić, czy dziewczyna z kimś nie mieszka (mimo, że w umowie ma zaznaczone, że ma mieszkać sama), bo zużycie wody lekko wzrosło! Człowiek nie dopuszczał do siebie, że może ma rośliny, wiecej gotuje i więcej czasu spędza w mieszkaniu. Ja całe szczęście obecnie trafiłam na wspaniałą właścicielkę (nawet poprzednia lokatorka mi ją bardo chwaliła, że jest to kobieta ugodowa, jak coś się stanie w mieszkaniu to od razu reaguje, ale z drugiej strony ona widziała ją może z 4 razy podczas 3 letniego wynajmowania mieszkania)

Odpowiedz
avatar Balbina
5 11

@misguided: Wiesz,miałam taką sytuację gdy wynajęłam mieszkanie 4 studentkom(duży metraz).Cena była ze wszystkim (tj czynsz,wynajem,media) Z poprzednimi najemcami się to sprawdziło. Raz energia była większa,raz mniejsza.Z wodą i gazem to samo więc się wyrównywało. Więc z nimi umowa była taka sama.Wtedy nie trzeba było przelewać na konto dlatego jeżdziłam tam raz w miesiącu po kasę. Siedzę i czekam(mimo uprzedzenia miotają się i zbierają ustaloną kwotę) i co widzę? Z łazienki wychodzi facet w ręczniku,drugi z pokoju.Noż kurka wodna-cały akademik. Na zwrócenie uwagi że panowie nie mają umowy na mieszkanie zafukały się o co mi chodzi.A o to że będzie większe zużycie gazu i wody i ja za to będę płaciła. No,popłynęłam wtedy finansowo po odczytach licznika ale nauczyło mnie to że media są rozliczane osobno na podstawie faktur i faktycznego zużycia.Zużyłeś tyle? Więć płać sam. Udostępniasz prysznic- ty poniesiesz koszty nie ja.

Odpowiedz
avatar misguided
-2 2

@Balbina: Całkowicie normalne- ja w większości przypadków miałam albo pobierana zaliczkę za media, która była rozliczana po podpisywaniu nowej umowy (umowa na rok czasu) i wtedy albo my dopłacamy, albo właścicielka nam zwraca, albo właścicele prezentowali dokładne rachunki. Nie byłabym zdziwiona, gdyby nie właściciel z komentarza chciał pełną, określoną sumę z mediami już jako całość. Przyznał się jednak, że za media płaci dziewczyna oddzielnie, ale na umowie ma zapisek, że ma sama tylko tam mieszkać i zastanawiał się, czy ona go nie oszukuje. Pytał się każdego w komentarzach kto ile wody zużywa, snuł podejrzenia i oskarżenia, zamiast zwyczajnie zapytać się dziewczyny

Odpowiedz
avatar Alessia
-1 3

@misguided: mam pewne podejrzenia dlaczego nie pytał dziewczynę. Pozwól, że Ci przedstawię jak to wygląda u mnie i dlaczego mnie to zachowanie nie dziwi. Wynajmuje pokój jednoosobowy w mieszkaniu dwukondygnacyjnym, w którym jest łącznie 5 pokoi jednoosobowych. W umowie stoi zakaz podnajmowania i nocowania ludzi bez uzgodnienia z właścicielem, ale gości normalnie możemy przyjmować, nie ma z tym problemu. W umowie jest zapis, że teoretycznie płacimy 1/5 (każdy) sumy za media, w praktyce mamy stałą stawkę. I co się stało przez niepilnowanie teoretycznie dorosłych ludzi? Ano jedna dziewczyna na tych wakacjach zrobiła z mieszkania dom publiczny zwany bliżej burdelem/hotel dla rodziny i znajomych. I tak oto regularnie jacyś faceci chodzili po mieszkaniu w samych gaciach, laski tylko w majtkach i stanikach, kąpiele kilka razy dziennie i inne tego typu cyrki. Było zgłaszane do właściciela, że w domu nie da się mieszkać w takich warunkach. Facet powiedział, że on zrobi kontrolę i wypowiada jej umowę. Kontrola była. Umowy nie wypowiedział. Dowalił wyższy czynsz wszystkim, nawet tym, którzy nigdy nie mieli tu gości. Ot laska złapana na tym, że jej rodzina u nas za free mieszka wyparła się tego, a on to łyknął jak młody pelikan. Czytaj, wspomniany przez ciebie facet mógł już wcześniej być wyrolowany w ten sposób, więc nie wbijał bezpośrednio, bo nic by (tak podejrzewam) nie ugrał. Stąd te domysły i podejrzenia.

Odpowiedz
avatar misguided
-2 4

@Alessia: Rozumiem, że się boi, ale czy to, że jedna osoba zachowała się nie fair to znaczy, że inni też? Każdy zupełnie inaczej korzysta z wody. Ja mieszkałam z 2 osobami, współlokatorka uwielbiała długie kąpiele (do których dolewała co chwila wody, aby była ciepła) i długie prysznice, przez to, że miała długie włosy, potrafiła brać prysznic 30-40 minut. Ja od czasu do czasu brałam kąpiele, a tak to 10-15 minut prysznica, ale za to mam dużo roślinek i trochę litrów na tydzień tej wody na nie szło, współlokator za to, zawsze brał szybkie prysznice, nie miał roślinek. We trójkę mieliśmy dzbanek z filtrem, więc też piliśmy wodę z kranu. Właściciel tamtego mieszkania podał ile było normalne zużycie i takie, które go zaniepokoiło. Sprawdziłam u mnie, w przeliczeniu na jedną osobę, to u niego ta dziewczyna bardzo mało zużywała wody xD

Odpowiedz
avatar Alessia
1 1

@misguided: ja Ciebie rozumiem. Wiemy o tym jednym przypadku, ale nie wiemy, ile osób go wcześniej wykiwało na rachunkach. A to się niestety zdarza. Nie wiem ile u niej wychodziło normalnego zużycia, a ile wyszło po przekroczeniu "normalnego" stanu licznika. Ewentualne facet jest paranoikiem. Tej opcji też nie wykluczam.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@misguided: wynajmujacy=wlasciciel mieszkania, najemca=lokator mozna tez trafic odwrotnie, wynajmujacy, ktory sie nie interesuje stanem mieszkania i tym, co wyprawiaja najemcy, konfliktami miedzy nimi oraz tym, ze jeden z lokatorow urzadza sobie codziennie prysznic na 200 litrow wody i tym samym pozwala okradac na hajs inne mieszkajace osoby (bo rachunki dzielone po rowno)... @Balbina: u mnie juz 2 tydzien siedzi chlopak wspollokatorki, zastanawiam sie , czy poinformowac wlasciciela, bo jakos rozmowy o dorzucaniu sie do rachunkow nie bylo ani teraz, ani na wiosne, kiedys iedzial 2 miesiace nie badzmy rpzewrazliwieni, mozna przenocowac goscia, ba mozna kogos nawet zaprosic na dlugi weekend, ale 3-5 dni raz na ruski rok to nie to samo, co siedzenie non stop po kilka tygodni lub co chwila po tydzien czy 2 @misguided: kiedys wynajmujaca kawalerke mi z chlopakiem zrobila awanture, ze ile to my wody zuzywamy, bo wczesniej mieszkala tam JEDNA dziewczyna i zuzywala mniej (niz my we DWOJKE)! zeby nie bylo- uregulowalismy niedoplate bez szemrania

Odpowiedz
avatar janhalb
11 11

W kwestii formalnej: żadna uczciwa agencja pośrednictwa (niezależnie od tego, czy kupujesz / sprzedajesz, czy wynajmujesz) nie weźmie od Ciebie GROSZA przed podpisaniem uowy. Wszystkie agencje typu "wpłać 4 stówy, a my będziemy ci szukać mieszkania) to zwykli oszuści żerujący na ludzkiej naiwności.

Odpowiedz
avatar misguided
5 9

@janhalb: Prawda, nawet nie myślałam o tym, aby wpłacać im jakiekolwiek pieniądze. Jednak było to bardzo uciążliwe, jak dzwonię pod 10 numer, pytam się o opłaty, lokalizację, chwilę zajmuje rozmowa o mieszkaniu, a gdy tylko z mojej storny pada pytanie o oglądanie dowiaduję się, że zmarnowałam te kilka minut aby usłyszeć, ze mam zapłacić przed oglądaniem

Odpowiedz
avatar Habiel
4 4

O tak, szukanie mieszkania do wynajęcia to często przebijanie się przez super oferty, w których cena nijak wynika z jakości. Raz gdy oglądałam mieszkanie widziałam prysznic w kuchni za zasłonką. Ktoś się myje to możesz mu od razu talerze podać do zmywania. Innym razem duża, przestronna kawalerka okazała się klitką o wymiarach 12m2+łazienka na oko jakieś 5m2. Bez szafy, normalnej 4 palnikowej kuchenki i z chłodziarka zamaist lodówki. Kolejne mieszkanie blisko centrum i dobrze skomunikowane leżało zaledwie 10 km od Rynku, a dobre skomunikowanie polegało na tym że były 2 autobusy na godzinę, które dowoziły na szybki tramwaj. Gdy pierwszy raz wynajmowałam nacięłam się też na taką agencje, która wymagała opłaty. Byłam młoda, głupia i ufna do ludzi Obiecano nam, że do potencjalnych mieszkań nas ktoś dowiezie (sami wtedy nie znaleźliśmy totalnie miasta). Oczywiście na miejscu okazało się że dowóz obejmuje na wcześniej umówione wizyty i tylko do właścicieli mieszkań którzy zgodzili się na opłacenie części dowozu. Same mieszkania wystawione przez agencje- syf, kiła i mogiła. Mieszkania brudne, zakurzone, z rozwalającymi się meblami. I właśnie to z prysznicem było jednym z nich.

Odpowiedz
avatar misguided
1 3

@Habiel: Trafiłam na pełno mieszkań z łazienką w kuchni (przy jednej ścianie kuchenka, a na przeciwko wanna i kibelek za zasłonką i komentarz w ogłoszeniu "na początku taka kuchnio łazienka może wystraszyć, ale wystarczy się przyzwyczaić", co najlepsze, mieszkanie dosyć spore więc to tylko oszczędność właściciela pokazała, że nie chce zrobić "normalnej" kawalerki z oddzielną kuchnią i oddzielną łazienką), z mikro łazienką (jak w autobusach), gdzie był kibelek, a prysznic stał w 9 metrowym pokoju, w którym była też kuchnia. Widziałam też dużo mieszkań w piwnicy, oraz mikro kawalerek wielkości 12 metrów, z własną kuchnią, ale z jedna wspólną łazienką na 10 mieszkań xD ludzie potrafią być takimi Januszami biznesu.

Odpowiedz
avatar Balbina
3 3

@misguided: Takie mieszkania są w starych przedwojennych kamienicach gdzie nie było wyodrębnionych łazienek od poczatku. Moja kumpela mieszkała w takim mieszkaniu.Duże,prawie 100 m cztery pokoje,duża kuchnia a wc malutkie że ledwo dupa weszła. Łazienki niet.A że piony kanalizacyjne szły tylko w jednym miejscu to jedynym wyjściem było zrobienie łazienki w kuchni.Za zasłonką. Zeby zrobić w innym miejscu trzeba by był ciągnąć nowy pion za zgodą mieszkańców na dole. Ona i tak miała dobrze bo ci z 3 i 4 piętra mieli sraczyki na klatce. Więc żeby zrobić eee to musieli wychodzić na zewnątrz.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
2 2

Jaka? —> niepoważna - przymiotnik - jedno słowo! Orgii? —> JAKICHŚ - jakiś to może być ewentualnie uczestnik orgii. Orgie są w liczbie mnogiej, więc jakichś orgii.

Odpowiedz
Udostępnij