Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziecko z cukrzycą w szkole. Część I Przy małym dziecku bardzo ważna…

Dziecko z cukrzycą w szkole.

Część I
Przy małym dziecku bardzo ważna jest współpraca rodzica z nauczycielem. Ciągle telefony, mierzenie cukru u dziecka, ustalenie pory posiłków,itp.
Syn zachorował na cukrzycę typu 1 w wieku 3 lat i będąc jeszcze 3-latkiem poszedł do przedszkola. Najpierw spróbowaliśmy prywatnie,ze względu na niezbyt liczną grupę i dodatkową panią do pomocy. Na spotkaniu z panią dyrektor,wraz z mężem wyłuszczyliśmy nasze oczekiwania i plan działania. Poprosiliśmy o możliwość spotkania z nauczycielką (N) i pomocą nauczyciela,żeby móc przeprowadzić coś na kształt szkolenia przygotowawczego. Usłyszeliśmy,że nie ma problemu, wszystko ładnie pięknie.

Na spotkaniu z N nic nie było ładnie i pięknie. Dowiedziałam się,że z "takim" dzieckiem powinniśmy pójść do klasy integracyjnej, a najlepiej to załatwić nauczanie indywidualne i nie zawracać głowy biednej N.

Mimo to, przeprowadziliśmy szkolenie i syn z początkiem września, radośnie udał się do pierwszego przedszkola. Nie minął tydzień,a już dostałam polecenie udania się z synem do poradni psychologiczno- pedagogicznej, bo cytuję "zdarza mu się rozlewać zupę w trakcie jedzenia". Nie wiem,jak Wy
am,ale mnie zdarza się to po dziś dzień ;) W poradni byliśmy dla świętego spokoju, dostarczyliśmy karteczkę,że wszystko z Młodym ok.

Potem zaczęły się telefony grożące- N chciała wzywać karetkę za każdym razem,gdy syn miał podwyższony cukier. Próba przetłumaczenia N,że na tym polega istota cukrzycy- wahania cukru zawsze będą,my staramy się je ustawić tak,żeby były jak najbardziej zbliżone do glikemii zdrowego człowieka nic nie dawały. Potem zaczęły się telefony płaczliwe- N jest wykończona psychicznie i ciężko jest jej żyć ciągle z zegarkiem w ręku. Dodam, że większość spraw z Młodym ogarniała pomoc nauczyciela- młoda dziewczyna w trakcie studiów,która podeszła do sprawy ze stoickim spokojem.

Próbowaliśmy rozmów z dyrektorką - na chwilę było lepiej,potem znów zaczynały się próby szukania na siłę problemów u syna plus telefony grożące.

W międzyczasie dyrektorka zorganizowała profesjonalne szkolenie o cukrzycy dla całego grona pedagogicznego, na którym przedstawiono wszystkie najgorsze scenariusze - omdlenia, śpiączki, kwasicę ketonową. Po szkoleniu N zażądała, żeby jedno z rodziców uczestniczyło w zajęciach każdego dnia. Oboje z mężem pracowaliśmy,przy czym ja w trybie 12 godzin dziennie, potem 1 dzień wolnego. W sumie skończyło się na tym,że siedziałam pod drzwiami klasy w dni wolne, nierzadko bezpośrednio po nocce w pracy.

Po kilku miesiącach takich przepychanek, zauważyłam,że Młody coraz mniej entuzjastycznie chodzi do przedszkola. Mój prawie 4-latek smucił się,bo "jest kłopotem dla pani N". Okazało się też,że Młody w trakcie zajęć na zewnątrz miał nakaz siedzenia na czterech literach,kiedy dzieci hasały. "Żeby mu cukier nie spadł...".No żesz..
Kolejne interwencje u dyrektorki i kolejne żale N...

W międzyczasie czasie rozpoczęłam poszukiwania nowego przedszkola dla Młodego i z nowym rokiem szkolnym, pełni nadziei rozpoczęliśmy naukę w publicznym przybytku wiedzy. Ale to temat na oddzielną historię :)

by VitaCherry
Dodaj nowy komentarz
avatar toomex
-1 23

Ja to się w sumie nie dziwię nauczycielce, która ma na głowie całą klasę, żeby zajmowała się chorym dzieckiem. Duża odpowiedzialność, konieczność proporcjonalnego zaniedbania reszty dzieciaków, a pewnie kasy za to dodatkowej nie ma.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@toomex: jak w normalnej pracy dostajesz zadanie, to się mobilizujesz, żeby je wypełnić. Ale to w NORMALNEJ pracy

Odpowiedz
avatar VitaCherry
1 3

@toomex: Zajmowanie się synem polegało na ok.3 mierzeniach cukru w ciągu pobytu w przedszkolu (pomiar trwa parę sekund- syn bardzo szybko sam używał glukometru), oraz podaniu insuliny do 2 posiłków- czyli wciśnięciu na pompie insulinowej 2 przycisków. Łącznie 3-4 smsy z wynikami glikemii i moje odp.z dawką insuliny. Z doświadczenia i późniejszych rozmów z nauczycielami, wiem,że ogarnięcie wyżej wymienionych aspektów nie dezorganizowalo im pracy i nie dochodziło do zaniedbań innych dzieci. Przede wszystkim chodziło o strach - że coś pójdzie nie tak,że Młody zasłabnie. Ta odpowiedzialność była dla wielu nauczycieli paraliżująca.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
19 21

Dura lex sed lex - nauczyciel który nie ukończył studiów z pielęgniarstwa / ratownictwa medycznego / lekarskich nie ma prawa przeprowadzać zabiegów ani podawać leków. Jako nie-medyk ponosi odpowiedzialność karną za zrobienie tego. A jako nauczyciel i w tym czasie opiekun dziecka ponosi odpowiedzialność karną za NIE zrobienie. Kto normalny by się na to pisał? W klasach integracyjnych przepisy regulują takie sprawy więc nauczyciel nigdy nie zostaje w sytuacji, że więzienie niezależnie czy zrobi czy nie zrobi.

Odpowiedz
avatar VitaCherry
3 3

@bloodcarver: Kolejny paradoks- dyrektor ma obowiązek przyjąć do szkoły dziecko z cukrzycą. Natomiast nauczyciel MOŻE odmówić opieki nad takim dzieckiem. Kolejna obserwacja- istnienia pielęgniarki w instytucjach szkolnych nie zaobserwowałam ;) Jeśli chodzi o odpowiedzialność nauczyciela- w każdej szkole/przedszkolu podpisywałam oświadczenie, w którym brałam odpowiedzialność na siebie za pobyt dziecka w szkole,jako rodzaj "dupochronu" dla nauczyciela. Jak najbardziej rozumiem obawy i strach nauczyciela. Dlatego syn zawsze przychodził do szkoły z wyrównanym cukrem,z wyliczonym prowiantem,tak żeby zminimalizować zawracanie głowy nauczycielowi.

Odpowiedz
avatar Skierka15
-1 5

@bloodcarver do opieki nad dzieckiem z cukrzycą nie potrzebne jest wykształcenie medyczne. Wystarczy, krótkie przeszkolenie z rodzicem. Co musi wiedzieć nauczyciel? Jaki to jest wysoki poziom, a jaki niski. Przy niskim podaje się głupotę/sok, przy wysokim dzwoni do rodzica i ustala korektę. Musi wiedzieć jaki są objawy złego poziomu cukru. Czy to dużo? Jeżeli tak to taki nauczyciel nie ma prawa wymagać od uczniów, żeby uczyli się czegokolwiek. Nauczyciel to zawód, który opiera się również o opiekę nad dziećmi. Klasy integracyjne są dla dzieci, z opiniami z poradnii psychologiczno-pedagogicznych, nie zaś dla dzieci jakkolwiek chorych fizycznie. Nie na żadnych powodów, dla których miałoby się tam znaleźć dziecko z cukrzycą.

Odpowiedz
avatar Skierka15
0 0

Podaje się glukozę. Autokorekta zadziałała.

Odpowiedz
avatar boom_boom
0 0

@Skierka15: przy mocnym hipo sama glukoza nie wystarczy trzeba wrzucić trochę złożonych węgli. :)

Odpowiedz
avatar boom_boom
8 8

Dzieciak z automatu dostał punkt 7 i 8,a co za tym idzie dostał kasę na opiekę. Teraz technika się tak posunęła do przodu, ze nie trzeba siedzieć przy dzieciaku 24/7. Libre( taki sensor, co zapisuje, co 5 min cukier dla wykresu) Mozna tak przerobić, ze będzie nadawać przez telefon do telefonu rodzica. Nowoczesna insulina nie wymaga jedzenia o ścisłych porach, a wystarczy krotka rozmowa z nauczycielem przed posiłkiem. :)

Odpowiedz
avatar VitaCherry
0 2

@boom_boom: Wszystko ładnie pięknie,tyle że kiedy syn zachorował, to: -korzystaliśmy tylko zasiłku pielęgnacyjnego w zawrotnej kwocie 150 PLN wtedy. - Świadczenie pielęgnacyjne nam nie przysługiwało,bo oboje z mężem pracowaliśmy. - libra 6 lat temu była mało popularna i niezbyt tania. Dopiero zaczęliśmy się o nią starać na początku tego roku, ale związku z pandemią mamy wszelkie wizyty/szkolenia u diabetologa odłożone do odwołania. Technika i owszem posunęła się do przodu,ale jak mówi moja diabetolog- cukrzyca to nie matematyka,nic nie zastąpi doświadczenia, instynktu i ludzkiego czynnika. A i tak nie jest łatwo trzymać dobry poziom cukru.

Odpowiedz
avatar Skierka15
1 3

@boom_boom po raz kolejny piszesz bzdury. Nikt z automatu nie dostaje pkt 7 i 8. Często nawet 3latki nie dostają. Żeby dostać świadczenie pielęgnacyjne należy zrezygnować z pracy i nie można nawet 1 zł dorobić. Postęp techniki poprawia komfort życia, ale to nie znaczy, że nie trzeba nic robić. Insulinę podaje się nie tylko do posiłku. Nauczyciele nawet rozmawiać nie chcą. Nie, bo nie. Nie wypowiadaj się więcej, bo nie masz o tej chorobie pojęcia.

Odpowiedz
avatar boom_boom
0 0

@Skierka15: Bazowe podajesz raz dziennie jak jesteś na penach, a jak na pompie to jest zaprogramowana baza. Korekty tez są do ogarnięcia, chociaz jak dzieciak przez chwile polata z lekkim hiper to nic mu sie nie stanie, bo najbardziej w tylek dostaje organizm jak jest hiper hipo hiper w krotkim odstępie czasu. btw jak moge nie miec pojecia o chorobie na ktora jestem chory? Gupia jestes czy co? :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 3

@Skierka15: @boom_boom: A co to jest ten punkt 7 i 8 ? W końcu nie tylko diabetycy czytają tu komentarze, bo to nie jest forum dla diabetyków. Nie wszyscy muszą wszystko wiedzieć.

Odpowiedz
avatar boom_boom
0 0

@Armagedon: w telegraficznym skrócie, dziecko wymaga całodobowej opieki, bo nie potrafi funkcjonować z cukrzyca. Teraz o tyle dobrego dla takiego dzieciaka jest brak limitów na osprzęt do pompy insulinowej.

Odpowiedz
Udostępnij