Dobra rada.
Unikajcie faktur terminowych, chyba że to stały klient.
Mam kilku takich zaufanych, nawet Czesia co maluje na zasadzie bez firmy, ale dobrze i zawsze jak bierze towar to rozliczy się do grosza.
W każdym razie przyjechał dziś nowy klient. Chce farby takie i takie. Rachunek wynosi 800 zł.
On prosi o fakturę terminową.
Niestety tylko przy stałej współpracy większej ilości zapłaconych. Nigdy pierwsza faktura.
To proszę o ofertę ratalną.
Panie to nie sklep elektro z bankiem do rat.
Jesteście niepoważni. Wychodzę.
Ach, Janusze biznesu.
Janusz
Jak się odzywasz do klienta takim tonem to jesteś niepoważny.
Odpowiedz@digi51: ebło cię?
Odpowiedz@Dominik: a co? Też jesteś januszkiem zza lady, co do klienta odzywa się per "ej, panie, co pan?" jak mu pytanie nie pasuje?
Odpowiedz@digi51: O, następny który pomylił sprzedawcę ze służącym.
Odpowiedz@krogulec: odpowiedzieć grzecznym tonem na nawet głupie pytanie to "służalczość"?
Odpowiedz@digi51: Nadmierna uprzejmość to służalczość. Autor może dosadnie, ale ciągle grzecznie naprostował, niepoważnego i nadętego klienta.
Odpowiedz@krogulec: niepoważny i nadęty, bo śmiał zapytać o formę płatności, której sklep nie prowadzi :D ok
Odpowiedz@digi51: Nadęty i niepoważny, bo zachowuje się jakby płatności dla stałych klientów typu faktura terminowa, należały mu się domyślnie. Zresztą co to za gołodupiec, że nie ma 800 zł na farby?
Odpowiedz@krogulec: a. Nie wszędzie faktury terminowe są tylko dla stałych klientów b. Może zapłaciłby na miejscu, gdyby autor nie walnął tekstem jak baba w wiejskim sklepie za poprzedniego ustroju c. Szacunek należy się tylko klientom, którzy do kasy podchodzą z kilkoma tysiącami w gotówce?
Odpowiedz@digi51: Nie znam firmy, która da randomowi z ulicy fakturę terminową. Gdyby chciał zapłacić na miejscu, to by nie kombinował z terminową lub ratami. Na szacunek to trzeba sobie zapracować. Klient w sklepie, na początek może liczyć, na zawodową uprzejmość. A i tą można łatwo stracić.
OdpowiedzJak się domyślam, historia była edytowana? Bo teraz nie brzmi, jakby autor był niby niegrzeczny...
Odpowiedz"Unikajcie faktur terminowych, chyba że to stały klient." a choćby jeden argument?
Odpowiedz@Pixi: firma krzak
Odpowiedz@Pixi: Brak pewności co do spłaty, współodpowiedzialność za VAT
Odpowiedzutwierdzasz mnie również w przekonaniu że obsługa klienta w Polsce, szczególnie w sektorze mikro, nadal leży
Odpowiedz@Pixi Nie "nadal leży", tylko ponownie upadła w ostatnich latach, bo się ludziom z dobrobytu w tylnej części ciała poprzewracało i zapragnęli socjalizmu.
Odpowiedz@Pixi: Pamietaj klient jest zawsze niezadowolony. Odwieczne ile i czemu tak drogo.
Odpowiedz@Jorn: Rozbawiłeś :) Co ma wspólnego z socjalizmem, małokulturalna obsługa klienta w prywatnej firmie w państwie kapitalistycznym? Mam czasami wrażenie, że dla korwinowców słówko "socjalizm" jest jakimś fetyszem, przywoływanym w najbardziej absurdalnych okolicznościach, co rzekomo ma wytłumaczyć wszystko... :)
OdpowiedzBo do takich ludzi argumenty nie trafiają. Pomaluje i co nie zapłaci. Jak sciagnąć Sąd i komornik? I sprawa latami koszty itd. Farbę zerwę ze sciany? Ludzie z branży znają realia, a i nie z branży wiedzą, że idąc do sklepu płacisz.
OdpowiedzTak btw za nie zapłacenie w terminie faktury terminowej w obrocie B2B zgodnie z unijnymi przepisami już do pierwszego wezwania do zapłaty mozesz doliczyć od 40€ kary + odsetki. Szkoda, że tak mało firm o tym wie.
Odpowiedz@jakjaw: Moi byli szefowie twierdzili, że takie pogrywanie nie jest warte świeczki. W większości przypadków opóźnienia płatności wynikają z cwaniactwa dłużnika, który chce naciągnąć termin płatności. Zwykle wtedy niemiłosiernie się wkurzają jak im takie kary są naliczane z automatu. Mój szef wolał odzyskać swoją kasę, nawet z opóźnieniem niż szlajać się po sądach o jakieś groszowe kary. Przeważnie "Janusze biznesu" mają o sobie wysokie mniemanie, do tego stopnia, że uważają że nawet sądy ich nie mają prawa karać za coś tak banalnego jak jakaś tam spłata faktury po terminie.
Odpowiedz@jakjaw: Uhm. I masz przed sobą dane jakiejś firmy krzak, albo nawet i istniejącej, ale bez żadnych powiązań z pacjentem, który wziął towar. Doliczaj sobie w najlepsze (jeśli naprawdę są takie przepisy - nie wnikam). Możesz sobie doliczyć i milion euro, ale trochę trudno zamienić taką wirtualną wierzytelność na gotówkę.
OdpowiedzNiezbyt uprzejma obsługa klienta.
Odpowiedz