Trochę o rodakach za granicą.
Po kilku miesiącach, kiedy to z mężem na obczyźnie wynajmowaliśmy pokój od pewnej polskiej rodziny (będącej materiałem na osobną historię), postanowiliśmy zamieszkać sami. Ogłoszenie o kawalerce znaleźliśmy na grupie zrzeszającej Polaków w naszej okolicy.
Przyjeżdżamy na miejsce, żeby obejrzeć wymarzone lokum. Koleś, który wstawił ogłoszenie mówi, że nie jest właścicielem, ale jeśli się zdecydujemy, to on zaraz zadzwoni i ów podjedzie z kontraktem. Tak też się stało. W oczekiwaniu na landlorda chłopak opowiada, jak się mieszka, przypomina, że czynsz tyle i tyle. No i kaucja w wysokości czynszu. Tylko że czynsz płacimy do właściciela, a kaucję do niego. On też wpłacał bezpośrednio do wcześniejszych lokatorów, a gdybyśmy się kiedyś wyprowadzali, to kolejni wpłacą nam.
Nie wiem, czy to z ekscytacji nowym miejscem czy co, ale nie zapaliła mi się w głowie żadna czerwona lampka. Pomyślałam, ok, może takie tu zwyczaje, może bez sensu, żeby ta kasa przechodziła przez konto właściciela, skoro tak będzie szybciej. Najważniejsze, że w końcu będziemy mieszkać sami.
Po 3 latach udało nam się zakupić własne mieszkanko. Chcąc kaucję odzyskać wszystko ładnie posprzątaliśmy i odmalowaliśmy, mimo że mieszkanie okazało się pleśniejącą dziurą. Pytaliśmy też właściciela, czy chce, żebyśmy znaleźli kogoś na nasze miejsce. Stwierdził, że jeśli nie mamy nikogo godnego polecenia, to nie ma co szukać na siłę.
Przy oddawaniu kluczy pytam, co z kaucją, czy mamy się spodziewać przelewu na konto, czy odda nam od razu w gotówce. Facet zrobił wielkie oczy, widzę, że nie ma pojęcia, o czym mówię. Zaczynam tłumaczyć, że płaciliśmy przecież poprzedniemu lokatorowi. Typ od razu poleciał po kontrakt i pokazuje, że w miejscu, gdzie należy wpisać kwotę kaucji jest pusto. Zamurowało mnie, a łzy stanęły mi w oczach.
Pomyślicie - nic piekielnego, wasza wina, że nie sprawdziliście dokładnie kontraktu. Owszem, też myślę, że zawiniliśmy. Ale każdy, kto szuka w Holandii mieszkania na wynajem, wie, jak jest ciężko o coś sensownego,więc w całym tym natłoku radości nawet mi przez myśl nie przeszło, że poprzedni lokator mógłby nas tak perfidnie oszukać. Dodatkowo nawet gdybyśmy chcieli dopytać właściciela to problemem była bariera językowa, gdyż wtedy po holendersku potrafiliśmy może powiedzieć "dzień dobry", a facet z kolei nie za dobrze mówił po angielsku.
Ale... Koniec końców oddał nam te pieniądze. Chyba widział, że nie kłamiemy i szkoda mu się nas zrobiło.
Od tamtej pory aż się gotuję, gdy widzę, że Polacy piszą o Holendrach, że nas nie szanują, wykorzystują i co tam jeszcze. Z moich doświadczeń wiem, że na obczyźnie to właśnie rodak będzie chciał cię oszukać, żeby tylko wzbogacić się o te kilka
Tak moglo byc, ze on tez zaplacil poprzedniemu lokatorowi...
OdpowiedzOddał Wam pieniądze, których nigdy mu nie zapłaciliście?
Odpowiedz@digi51: no dokładnie, skoro mu nie płacili, to nie oddał, tylko dał. I nie wiem, czemu w ogóle oczekiwali od niego czegokolwiek, przecież poprzedni lokator im powiedział, że zapłacą im następni, więc to chyba jasne, że powinni znaleźć zastępcę i odebrać hajs. Skoro nie znaleźli, to do kogo mają wyrzuty?
OdpowiedzCzyli obracacie się wśród Polaków i macie pretensje, że zdarzają się wśród nich chamy? :D
OdpowiedzZa granicą nikt Polaka tak nie oszuka, jak inny Polak.
Odpowiedz@justjoan amen
Odpowiedz@justjoan: Minusują tylko ci, którzy za granicą nie mieszkali.
Odpowiedz@mooz: o przepraszam, nie mieszkalam, a plusuje ;)
Odpowiedz@mooz: 5 lat zagranico i minusuję bo mnie zdenerwowałeś głupim komentarzem.
OdpowiedzŻeby oddać to najpierw trzeba dostać, także on Wam te pieniądze DAŁ i ja na Waszym miejscu bym ich nie przyjął. No bo sorry, czemu osoba prywatna na bulić za to, że czegoś nie doczytaliście?
OdpowiedzW życiu bym nie uwierzyła, że kaucję wpłaca się lokatorowi.
Odpowiedz@Ohboy: Zjadło mi resztę komentarza, ugh. Mieliście dużo szczęścia, że właściciel DAŁ Wam te pieniądze, bo to nie była nawet jego sprawa.
OdpowiedzPolak, Polakowi, Polakiem.
Odpowiedz@kojot__pedziwiatr tak samo mówię, od kiedy mieszkałam jakiś czas w uk...
OdpowiedzZa granicą jeżeli Polak Ci nie pomógł, to już Ci pomógł...
Odpowiedzale zaraz, kto wam oddal? wlasciciel z wlasnej kieszeni? o.O czy poprzedni lokator cudem odnaleziony?
OdpowiedzSwoją drogą czytałem, że w niektórych krajach gdzie ciężko znaleźć lokum na wynajem zdążają się sytuacje, gdzie płaci się osobie zwalniającej mieszkanie. W sensie taka opłata za polecenie i pośrednictwo i cynk, że mieszkanie się zwalnia.
Odpowiedz@lvlaras: Wśród Polaków w UK takie numery przechodzą z pracą - osoba chętna płaci odchodzącemu pracownikowi kilkaset funtów za to, że wskoczy na jego miejsce. Co ciekawe dotyczy to podłych prac, które można znaleźć bez żadnego wysiłku. Osobiście rozmawiałem z ludźmi którym taki "biznes" proponowano, ich znajomi się skusili. Ręce opadają...
Odpowiedz