Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nauczyciele, nauczyciele i ich metody - temat rzeka. Jak wiadomo sam jestem…

Nauczyciele, nauczyciele i ich metody - temat rzeka.

Jak wiadomo sam jestem nauczycielem i to od wielu lat, ale kwiatki przedstawicieli mojego zawodu mrożą mi krew w żyłach.
Znajoma nauczycielka i jednocześnie mama ósmoklasisty powiedziała mi, że pani od matematyki nie uznaje sposobów rozwiązań innych niż sama pokazała.

Nosz (ladacznica mi się ciśnie na usta)! To my w ten sposób kształcimy innowacyjnych i kreatywnych Polaków? Schemat, schemat, schemat. Może pani nie potrafi dokonać ewaluacji innego rozwiązania, niż tego, którego nauczyła się trzydzieści lat temu. Może pora się dokształcić? A jak uczeń trafi na zadanie nieschematyczne to d... Bo po prostu odzwyczajono go od myślenia.

Kochani! To jest dobre w fabryce śrubek, a szkoła wszak fabryką śrubek nie jest! My mamy uczyć myślenia i poszukiwania własnych dróg. Dwa dni temu na zajęciach z dowodzenia różnych własności (tak, takie prowadzę w ramach normalnych zajęć) uczeń wykoncypował sposób, na który ja bym chyba nigdy nie wpadł. Uściski, oklaski i szósteczka. Ale dla niektórych "pedagogów" to za dużo roboty.

Prace domowe. Mam wnuczka w szkole podstawowej. Łupią działania na ułamkach od marca zeszłego roku. No, cóż. Liczy całkiem sprawnie, więc niby OK. Ale zapodałem trzy zadania tekstowe. I znowu sempiterna. Leży czytanie ze zrozumieniem, umiejętność wyłuskania danych i ich analizy, ustalenie sposobu rozwiązania. Ale 40, czy 50 przykładów do rozwiązania w ramach pracy domowej to normalność.

Oczywiście zadawane prace nie są nigdy sprawdzane, ani ilościowo, ani jakościowo. Takie zadawanie dla zadawania. Ja prac domowych prawie nie zadaję - po prostu nie odczuwam takiej potrzeby. Zdarza się, że coś do zrobienia jest. Ale z tygodniowym terminem i trzeba dobrze ruszyć głową, żeby rozwiązanie znaleźć. Że uczniowie się będą konsultować ze sobą? No pewnie i mamy pracę grupową. Czy będą od siebie ściągać? Być może, ale każdy musi być gotów na na wyjaśnienie problemu przy tablicy. Jedynki w razie czego nie postawię - wstyd gryzie o wiele boleśniej.

I wisienka na torcie. Praca w szkole społecznej oznacza nadzór ze strony Rady Rodziców. Ale jak usłyszałem, że absolwent szkoły jest jej produktem (jak pakiet ubezpieczeniowy, czy komplet garnków w promocji), to ręce mi opadły jak witki. Korpo radośnie wkracza do szkoły.

Zaraz pojawią się targety, asapy i owocowe czwartki. Ludzie! Szkoła od korpo trochę się różni. My nie wypuszczamy produktów, śrubek i targetów.

My żegnamy absolwentów - ludzi, którzy są tacy, jakimi ukształtowała ich nasza wieloletnia praca, Ufff.

by jotem02
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar glan
9 17

Ale skąd założenie, że szkoła ma pobudzać innowacyjność i kreatywność? Tacy ludzie potem łatwiej się buntują. Kiedyś armia austriacka postanowiła postawić na jak najlepsze wykształcenie kadry oficerskiej. Efekt był taki, że potem oficerowie nie chcieli wykonywać rozkazów. Dlatego szkoły celowo produkują elektorat a nie kreatywnych ludzi

Odpowiedz
avatar singri
-2 8

Przekaligrafuję sobie Twoją historię na brystol, a pod spodem napiszę "Ale pani E. to przynajmniej prace domowe sprawdza!" i będę odczytywać na głos za każdym razem, gdy najdzie mnie ochota by na nią ponarzekać :D

Odpowiedz
avatar digi51
3 11

@doktorek: Ale kocopoły W podstawówce byłam 20 lat temu. Wtedy pamiętam, że liczył się wynik w matematyce, jak miałeś dobry wynik to zadanie było zaliczone. Nauczycielka sprawdzała czasem wiersze równań krok po kroku, żeby sprawdzić czy wynik nie jest przypadkiem rezultatem wpisania byle czego i spisania wyniku od kolegi. 20 lat temu. Z historii Autora można wywnioskować, że on uczy o wiele dłużej. Wydaje mi się, że ta fiksacja na jedną słuszną metodę wynika z tego, że są nauczyciele, dla których policzenie inną metodą, a jeszcze sprawdzenie czy obliczenie tak wykonane jest prawidłowe to niezwykła łamigłówka. Wstyd z powodu niewiedzy - zależy od ucznia i nauczyciela. Ponad 10 lat temu ostatnio chodziłam do szkoły - germanistka, historyk, matematyczka - to tylko niektórzy nauczyciele, których pamiętam przed którymi było mi autentycznie wstyd jak czegoś nie wiedziałam. Jak zadawali pytanie i nikt nie znał odpowiedzi to wzrok w podłogę i cisza jak makiem zasiał. Nikt się niewiedzą nie chwalił.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@digi51: też w podstawówce byłem 20 i więcej lat temu i prawie nigdy nie chodziło o wynik. Ledwo zaliczałem sprawdziany, bo podawałem same wyniki bez spisywania większości obliczeń, gdyż robiłem je w głowie. A oprócz wyniku trzeba było jeszcze pokazać tok myślenia. Klasówki zawsze wyglądały tak samo: x zadań na metodę A, y zadań na metodę B, z zadań na metodę C i zadanie na szóstkę, które wymagało właśnie kreatywnego podejścia do rozwiązania problemu, bo trzeba było skorzystać z różnych sposobów/metod obliczeń. @doktorek ma tutaj po prostu rację. Jeśli uczysz się wzorów skróconego mnożenia, to akurat w tym wypadku musisz je opanować i tyle. Kreatywność możesz wykazać przy innym typie zadań lub problemów, np na studiach. Jak zaczniemy to podważać to skończymy przed dylematem: po co komu umiejętność wiązania sznurówek, skoro są rzepy i gumki. Odnośnie wstydu i podobnych - u mnie było tak, że ci, którzy wiedzieli, że w domu (po wywiadówce) nie czeka ich żadna kara lub lanie albo bura za pały i dwóje, to mieli wywalone jajca.

Odpowiedz
avatar digi51
2 6

@Lobo86: Odnośnie wstydu - dlatego też napisałam, że zależy od ucznia i nauczyciela. Jak nauczyciel cieszy się zerowym szacunkiem to faktycznie nikt się niewiedzy nie będzie wstydził, a jeśli ma jeszcze pecha uczyć przedmiotu uznawanego za zapchajdziurę to już w ogóle pyszczenie i zlewanie materiału ciepłym moczem będzie uznane za bycie cool. W liceum to raczej ciężko mówić o jakichś konsekwencjach ze strony rodziców oprócz kazania, że za chwilę matura. Natomiast jeśli nauczyciel ma autorytet to nikt mu z dumą i uśmieszkiem na twarzy nie zaprezentuje, że ma przedmiot wywalone. Ja takich nauczycieli miałam całkiem sporo. Wynik był zawsze podstawą zaliczenia w całej mojej szkolnej karierze. W podstawówce może nie, ale już gimbazie miałam ten problem z matmą, że obliczałam strasznie chaotycznie - w głowie jakąś pokrętną drogą obliczałam poprawnie, ale jak miałam to zapisać to zdarzały mi się dość głupie błędy - zadania miałam zawsze zaliczone, choć oczywiście nie na maksymalną ilość punktów. Zazwyczaj było tak, że częśc punktów była przyznawana za metodę, a część za wynik. Moim zdaniem to jest ok wymagać od ucznia użycia konkretnej metody, ale nie popieram nie zaliczania zadań za użycie innej. Szkoła powinna przygotowywać do życia, a w życiu liczy się wynik, końcem końców jak obliczasz coś w życiu to nikt Cię nie pyta, jak do tego doszedłeś. Autor jest nauczycielem starszej daty, a szkoła kiedyś była o wiele bardziej "życiowa". Nie będę tu wyrokować, dlaczego teraz jest taką właśnie fabryką schematycznego myślenia (co w matematyce i innych ścisłych przedmiotach ma jeszcze sens, natomiast na języku polskim na przykład, jest absurdem), ale moim zdaniem trochę wynika to z faktu, że do pracy nauczyciela przyjmowane są osoby, które są po prostu z roku na rok coraz "głupsze" - bo same zostały wykształcone wyłącznie do automatycznego, schamtycznego myślenia. Więc trzeba tu też zrozumieć, że dla Autora, który zaczynał pracę, kiedy do szkoły chodzili nasi rodzice nie ma dla tego zrozumienia - a nie od razu zarzucać mu kłamstwo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@digi51: " Zazwyczaj było tak, że częśc punktów była przyznawana za metodę, a część za wynik." I o tym właśnie piszę. Ja za podawanie samych wyników dostawałem okolice trójki. Z resztą to samo w drugą stronę - jak podałem dobrą metodę, ale gdzieś się kopnąłem, to tak samo. "Moim zdaniem to jest ok wymagać od ucznia użycia konkretnej metody, ale nie popieram nie zaliczania zadań za użycie innej." Ok. Jak masz dział 'mnożenie' i chcesz sprawdzić umiejętność mnożenia ucznia, który zamiast mnożyć to dodaje, to sorry, ale tego się nie da ocenić zaliczająco. Szkoła, wbrew pozorom nie ma nauczyć 'życia'. Od tego są twoi rodzice i ty sama. Szkoła ma cię nauczyć metod rozwiązywania problemów i prawidłowej/najbardziej prawdopodobnej interpretacji. A także podstawowych mechanizmów rządzących światem nas otaczającym. Inaczej zaczniemy cofać się w rozwoju. Z perspektywy osób wykształconych łatwo jest mówić o symbolice szkarłatu i złota. Łatwo jest rozmawiać o dziewictwie Joanny D'arc czy społecznych i ekonomicznych podstawach holokaustu. Ale można o tym rozmawiać dlatego, że tej symboliki czy wydarzeń historycznych uczymy się w szkole. Umiejętność krzyżowania informacji czy dostosowania metody rozwiązywania problemu do jego treści/złożoności to już umiejętność, którą musisz opanować sama. To trochę jak nauka stawiania przecinków. W zależności co chcesz przekazać, to zwyczajnie MUSISZ wiedzieć gdzie go postawić, żeby wiedzieć jak to wpłynie na sens zdania np: 1) Zabić nie wolno, wypuścić =/= zabić, nie wolno wypuścić 2) Twoja stara piła lezy w piwnicy =/= twoja stara piła, leży w piwnicy Takich rzeczy uczysz się niestety poprzez powtarzanie prostych zadań "według klucza". Schematyczne myślenie to wbrew pozorom nie wina szkoły, a mentalności, że wszystko ma nam być podane na tacy przy minimalnym wkładzie własnym. Jedyną zbrodnią szkoły jest selektywno-negatywny sposób oceny uczniów, oraz warunki i sposób prowadzenia lekcji.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Lobo86: A widzisz, ja uważam, że punktowanie za samo użycie metody przy błędnym wyniku jest bez sensu - to znaczy, że nie umiesz tej metody użyć poprawnie. A metody rozwiązywania problemów i "życie" to nie dwa przeciwne horyzonty, tylko tematy mocno ze sobą powiązane. Mamy X metod rozwiązania tego samego problemu, ale do czego one mają służyć, jeśli nie doprowadzić do rozwiązania problemu? Problem rozwiązany - zadanie wykonane. Rozpiętość ocen jest po to, aby jakość tego rozwiązania ocenić. Nie napisałam, że schematyczne myślenie to wina szkoły. Zresztą, czym jest szkoła jeśli nie ludźmi, którzy system szkolnictwa tworzą. I o tym właśnie pisałam, w rolę nauczycieli, kierownictwa i urzędników oświaty wchodzą ludzie z coraz to nowego pokolenia. Tak jak 30 lat temu nauczyciel doceniał kreatywność ucznia, tak teraz gubi się przy rozwiązaniu innym nich standardowe, bo wykracza to poza jego schemat myślenia - i nie wie jak to ocenić. Ciężko tu mówić o tym, czyja to wina. Ktoś tych ludzi w końcu wykształcił.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@digi51: "o znaczy, że nie umiesz tej metody użyć poprawnie." Cóż - zależy to od błędu. Czasem się wkradnie czeski błąd, czasem zapomni się przenieść znak, źle przeczyta cyfrę (jak ktoś bazgrze jak kura pazurem) itp. "Rozpiętość ocen jest po to, aby jakość tego rozwiązania ocenić." No i wracamy do mojego pytania: sprawdzasz umiejętność mnożenia, którego uczeń nie wykonuje. Jak chcesz to ocenić? "Tak jak 30 lat temu nauczyciel doceniał kreatywność ucznia, tak teraz gubi się przy rozwiązaniu innym nich standardowe, bo wykracza to poza jego schemat myślenia - i nie wie jak to ocenić." Nauczyciel wie jak to ocenić, tylko nie raz nie ma formalnych możliwości uzasadnienia takiej oceny. To jeszcze inna kwestia i bardziej złożone zagadnienie. Chodzi tu o taką drobną rzecz jak ujednolicenie systemu. Żeby ocena '5' u nauczyciela z Pcimia, jaką wystawia uczniowi na zakończenie 4 klasy podstawówki oznaczała takie same umiejętności ucznia, jak ocena wystawiona przez nauczyciela z Kraśnika. Inaczej stajemy przez problemem braku możliwości odniesienia ocen, które pomimo tego, że lepsze, mogą oznaczać realnie spadek wiedzy i umiejętności. " Ciężko tu mówić o tym, czyja to wina. Ktoś tych ludzi w końcu wykształcił. " Była o tym mowa wielokrotnie czyja to wina. Ten temat się pojawił wraz z gimnazjami (i oczywiście trochę wcześniej, jak się do tego przymierzano). Po prostu dzisiejsza nauka i dzisiejszy swiat przerasta możliwości takiego modelu edukacji. Dzisiejsza szkoła to twór z XIX-wiecznych Prus. Sposób organizacji jej pracy, podział na semestry, lekcje z przerwami i tak dalej. To się od kilku dekad nie sprawdza i wymaga całkowitej przebudowy ze względu na złożoność dzisiejszego świata.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Lobo86: Miałam identycznie, wieczny problem że np zamieniłam równania stronami, albo że skąd wiem, że 25 do kwadratu to 625 bez liczenia na kartce. info że miałam kiedyś ekierkę z mnożeniem do 25 i kwdraty liczb znałam na pamięc nie przeszło

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 września 2020 o 16:42

avatar Hatsumimi
5 5

@Lobo86: Z perspektywy osoby, której zdarza się sprawdzać egzaminy i kolokwia wygląda to tak, że przedstawienie toku rozumowania jest potrzebne, żeby sprawdzający wiedział, że wynik nie został odgadnięty albo w cudowny sposób wydobyty z odmętów pokracznego, całkowicie niepoprawnego rozumowania - i nie chodzi tu o niekonwencjonalne metody, ale coś, co przeczy podstawowym zasadom matematyki i daje poprawny wynik tylko dla konkretnych wartości użytych w zadaniu (a takie przypadki zdarzają się częściej, niż można się spodziewać). Zwykle przy sprawdzaniu kierujemy się zasadą, że obliczenia są ważniejsze niż wynik, bo jeśli widać, że ktoś jest kumaty, to nie powinno się go ostro karać, jeśli dupnie się na jakiejś literówce albo bzdurce pokroju 2 + 4 = 8 (sama w liceum przez takie głupotki nieraz dostawałam tróje, mimo że znałam metody rozwiązywania zadań).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Hatsumimi: ale ja to wiem. Stąd też przysłowiowe klepanie 'pod klucz' ze stopniowym wzrostem trudności poziomej, bo jak to @maat napisała - pewne pojęcia i działania trzeba znać na pamięć, na wyrywki, w każdą stronę.

Odpowiedz
avatar jotem02
5 5

@Hatsumimi: Nawet na głupiej maturze ktoś pomyślał i odejmuje się niewiele jeśli uczeń popełnił błąd arytmetyczny, który nie wpłynął w znaczący sposób na ułatwienie rozwiązania. BTW, częściej taki błąd utrudnia rozwiązanie.

Odpowiedz
avatar helgenn
-1 5

To niestety efekt tego co jest na maturach - nie liczy się kreatywność, ale klucz i wpasowanie w standardowe wymogi

Odpowiedz
avatar Crannberry
-2 6

@helgenn: dokładnie. Moja mama jest nauczycielką z ponad 30-letnią praktyką. Kiedyś faktycznie nie miało znaczenia jak uczeń doszedł do pewnych wniosków, ważne że rozumował poprawnie. Kreatywne myślenie było w cenie. Teraz nie. Teraz trzeba uczyć pod testy, a uczeń ma odpowiadać tak jak w kluczu. Dajmy na to uczeń ma zinterpretować jakąś rzeźbę. Rzeźbę można interpretować na pierdyliard różnych sposobów, ale w kluczu jest jeden. Jeśli uczeń dokona megabłyskotliwej interpretacji, ale nie wstrzeli się w klucz, ona bardzo chciałaby uznać mu tę odpowiedź, ale jej nie wolno. Niestety obecna postawa programowa nie kształci wolnomyślicieli, tylko posłuszne baranki

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Crannberry: "Kiedyś faktycznie nie miało znaczenia jak uczeń doszedł do pewnych wniosków," Czyli kiedy? Bo jak ~20lat temu byłem w podstawówce, to za podanie samego wyniku (choć dobrego) dostawałem 3=. Z tą interpretacją to też nie wiem do czego pijesz. Masz albo interpretację własną, albo interpretację podmiotu lirycznego. Innymi słowy mówiąc, jak masz "Bitwę pod Grunwaldem" Jana Matejki, to że uczeń widzi w tym coś innego niż faktycznie obraz przedstawia (wraz z symboliką, bo np użyte kolory nie są przypadkowe, gdyż były zarezerwowane dla określonych funkcji i statusu społecznego, podobnie jeśli chodzi o gesty i mowę ciała postaci na obrazie) to nikogo nie obchodzi - a przynajmniej w takim sensie, że na lekcji, to można sobie pogadać na ten temat, ale na sprawdzianie to trzeba napisać, że zielone jest zielone, a czarne jest czarne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

A skoro przy interpretacji jesteśmy jesteśmy.... Trzej magowie/królowie przynieśli Jezuskowi mirrę, kadzidło i złoto. Złoto symbolizuje tu władzę królewską/mądrość Kadzidło symbolizuje władzę boską/modlitwę Mirra zaś symbolizuje śmiertelnego człowieka/umartwienie ciała I taki jest tego przekaz: zwiastowanie Mesjasza - króla, Syna Bożego i śmiertelnika, którego panowanie rozciąga się dalej niż doczesne jestestwo. Stanowi to też podstawę wiary, wokół której jest zbudowane chrześcijaństwo. Ale tej właśnie symboliki - tej "interpretacji według klucza odpowiedzi" musisz nauczyć się w szkole, bo jak mały Jaś wyskoczy z drobniakami i odświeżaczem powietrza (wszak Jezusek był biedny i urodził się w stajence), to nie jest to w żaden sposób twórcze i kreatywne, a żałosne, prześmiewcze i zwyczajnie urągające.

Odpowiedz
avatar Habiel
5 5

@Lobo86: Powiem ci na moim przykładzie. Na maturze z historii na wypracowaniu trafiłam w mój temat. Miałam scharakteryzować politykę Wielkiej Brytanii wobec III Rzeszy e latach 1933-1940. Jednak w klucz się nie wbiłam, bo we wstępie ujęłam skąd w ogóle Hitler się wziął i dlaczego Wielka Brytania musiała do jego rządów się odnosić. To już było poza kluczem. Tak samo w podsumowaniu, gdzie opisałam konsekwencje polityki po 1940. Wypracowanie miałam na 8 stron. Ale w klucz się nie wbiłam, bo miałam poza podręcznikową wiedzę. Jakbym poszła po najniższej linii oporu, napisała że Wielka Brytania musiała mieć taką politykę bo III rzesza była zła i łamała traktat wersalski, to bym mogła liczyć na większą ilość punktów. Jak dla mnie w wypracowaniach czy matematyce najważniejszy jest dowód i proces uzasadnienia toku rozumowania. Mogę przecież napisać, że według interpretacji Kowalskiego niebieskie zasłony to smutek za ojczyzną, a według mnie to środek który pozwolił autorowi na większe wprowadzenie czytelnika do miejsca akcji, bo niebieskie zasłony to typowy element dla mieszkania w stylu wiejskim.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@Habiel: no skoro pytanie było o politykę Wielkiej Brytanii wobec III Rzeszy, a ty piszesz o tym jak Hitler zdobył władzę, to raczej nikogo nie powinno dziwić, że zwyczajnie nie jest to na temat. "Jak dla mnie w wypracowaniach czy matematyce najważniejszy jest dowód i proces uzasadnienia toku rozumowania. Mogę przecież napisać, że według interpretacji Kowalskiego niebieskie zasłony to smutek za ojczyzną" Tak. Pod warunkiem, że ktoś cię najpierw nauczy, że niebieski symbolizuje smutek i depresję.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@Habiel: Wcale by mnie nie zdziwiło jakby tego Twojego wypracowania nikt nie przeczytał. Nam polonistka przed maturą powtarzała do znudzenia, że wyrażać się krótko zwięźle i na temat. Z jednej strony ma to sens, żeby nie laniem wody nie próbować ukryć niewiedzy na konkretny temat, z drugiej fajnie by było jakby jednak doceniono, że uczeń potrafi napisać coś więcej na dany temat niż najważniejsze punkty, które można wykuć na pamięć. 8 stron to sporo - jak miałaś pecha trafić na leniwego egzaminotora to nie zaliczył i elo, zawsze mógł użyć argumentu, że tekst jest zbyt rozwleczony i mało konkretny.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Lobo86: "no skoro pytanie było o politykę Wielkiej Brytanii wobec III Rzeszy, a ty piszesz o tym jak Hitler zdobył władzę, to raczej nikogo nie powinno dziwić, że zwyczajnie nie jest to na temat." Nie no, zależy. Jeśli w tekście wykaże, że to jak Hitler zdobył władzę było czynnikiem determinującym politykę UK wobec niego to moim zdaniem na plus. Gorzej jak wygląda to na zwyczajne lanie wody.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@digi51: tylko, że 8 stron to typowe lanie wody. Wystarczy napisać tak jak ty: "Polityka UK wobec III Rzeszy została zdeterminowana przez sposób dojścia Hitlera do władzy". Przy takiej konstrukcji pytania to całkowicie zamyka temat. Reszta polega na OPISANIU tej polityki, a nie na jej UZASADNIENIU. Wszak masz dokonać CHARAKTERYSTYKI, a nie ANALIZY.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 7

@Lobo86: mistrzostwo w odwracaniu kota ogonem. Jeżeli w poleceniu jest „rozwiąż równanie” czy inne wyrażenie arytmetyczne, to masz je rozwiązać, a nie wpisać sam wynik. Wpisując sam wynik nie wykonałeś polecenia i powinno być zero punktów. Tak było zawsze, nawet w czasach, kiedy do szkoły chodzili moi dziadkowie. A jeśli chodzi o interpretację... ”Bitwa pod Grunwaldem” o ile mi wiadomo to obraz, a nie rzezba, ale mniejsza z tym. Oczywiście w Poczcie Królów Polskich Matejki czy Dawidzie Michała Anioła dużo pola do interpretacji nie ma, ale weź sobie jakąś rzeźbę współczesną, choćby prace Magdaleny Abakanowicz,i już sytuacja wyglada inaczej. Przykład z mojego liceum, lata 90. Przy omawianiu „Cierpień Młodego Wertera” grupka uczniów wysunęła tezę (bardzo postępową na tamte czasy), że główny bohater był homoseksualistą. Tezę uargumentowaliśmy i poparliśmy odpowiednimi fragmentami z tekstu. Dostaliśmy oceny celujące, mimo że nasza interpretacja była bardzo daleka od tej oficjalnie obowiązującej. Ale może mieliśmy po prostu szczęście mieć wspaniałą polonistkę, która potrafiła zaszczepić nam pasję do swojego przedmiotu

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 5

@digi51: @Lobo86: Serio obecnie wypracowanie maturalne na 8 stron to jest „sporo” i „lanie wody”? Zaczynam się czuć jak dinozaur, bo kiedy sama zdawałam maturę, 8 stron i to konkretów a nie pisania, co ślina na język przyniesie to było minimum. Na maturze z polskiego standardem było przekrojowe wypracowanie na 10-11 stron. Jeżeli w tej chwili jedyne, czego wymaga się od młodzieży, to „zwięzłego wstrzelenia się w klucz” to faktycznie idziemy w tym kierunku, że za parę lat polecenia maturalne będą w stylu „pokoloruj drwala”. A potem dziwimy się, że kolejne pokolenia są coraz głupsze

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

@Crannberry: "Tak było zawsze, nawet w czasach, kiedy do szkoły chodzili moi dziadkowie. " Nie, tak nie było 'zawsze'. Weź sobie choćby do ręki serię 'i ty zostaniesz Pitagorasem' i zobacz jaką konstrukcję miały te podręczniki. " ale weź sobie jakąś rzeźbę współczesną, choćby prace Magdaleny Abakanowicz,i już sytuacja wyglada inaczej. " Ale wiesz, że szkoła zaczyna się od 'Ala ma kota" i innych "W pustyni i w puszczy' ? Zaczynasz się uczyć na podstawach, dość prostych i jednoznacznych. A klucze interpretacji i rozwiązań bardziej złożonych zagadnień pozwalają na dość dużą swobodę. Czego przykład miałeś właśnie na lekcji polskiego. "Serio obecnie wypracowanie maturalne na 8 stron to jest „sporo” i „lanie wody”? Zaczynam się czuć jak dinozaur, bo kiedy sama zdawałam maturę, 8 stron i to konkretów a nie pisania, co ślina na język przyniesie to było minimum. Na maturze z polskiego standardem było przekrojowe wypracowanie na 10-11 stron. " Tak - lanie wody. Bo w takim limicie czasowym nie da się mówić o pracy jakościowej przy takiej objętości tekstu. Jeśli nie potrafisz krótko i zwięźle przedstawić zagadnienia, to znaczy, że go nie rozumiesz. Już pominę fakt, że zwyczajnie nie każdy musi posiadać umiejętność tworzenia rozbudowanych wypowiedzi pisemnych, bo najzwyczajniej w świecie jest to jedna z jedna z umiejętności nie wykorzystywanych w praktyce. Wręcz odwrotnie - uzasadnienia na wszelkiego rodzaju wnioskach muszą być zwięzłe, krótkie i odnosić się do meritum. Nawiasem - to obecnie ludzie wykształceni według twojego modelu zasilają szeregi płaskoziemców, proepidemików, antyszczepionkowców i podobnych. Na ile był to skuteczny sposób, to widać gołym okiem.

Odpowiedz
avatar Habiel
1 3

@Lobo86: Czytaj że zrozumieniem- opisałam to krótko we wstępie do pracy, bo nie wyobrażam sobie opisywać zjawiska bez jego genezy, przez co same zjawisko będzie niezrozumiałe. Opisałam to na zasadzie, że w Niemczech w wyniku rosnącego niezadowolenia ludności, do władzy dochodziły skrajne ruchy nazistowskie, w wyniku czego Hitler został kanclerzem (oczywiście nie idąc aż na taki skrót myślowy). Zaraz dojedziemy do tego że w Polsce był PRL i wziął się on z powietrza, tak samo były powstania (ale dlaczego, po co?), bo po co znać genezę jakiegoś zdarzenia? Moje wypracowanie było całkowicie na temat i miało konkrety. Po prostu sam okres nazistowskich Niemiec i ich każdy aspekt (włączając w to politykę) był dla mnie fascynujący. Przeczytałam na ten temat wiele analiz, publikacji. Nie musiałam pisać tylko suchych dat. I cały czas odnosiłam się do polityki. W tamtym okresie byłam tak zafascynowana II WŚ i poprzedzającym ja okresem, że czytałam średnio książkę w tygodniu na ten temat. Odnosząc się do twojego przykładu z matematyki- jeśli opisujesz sucho samo zdarzenie, bez żadnych odniesień do genezy zjawiska, to tak jakbyś podał ostatnie równanie i wynik. Chyba to nie potwierdzi, że rozumiesz i umiesz używać np. równania kwadratowego?

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@Lobo86: nikt nie mówi wolnej interpretacji na etapie nauki literek. Niezależne myślenie i wychodzenie poza schematy wymaga dojrzałości i na to jest czas i miejsce powiedzmy w okolicach liceum. I oczywiście są przedmioty i zagadnienia, gdzie jest tylko jedno możliwe rozwiązanie i z tym nie ma dyskusji (gros przedmiotów ścisłych czy nawet gramatyka i ortografia), a są tez takie (humanistyczne typu historia sztuki, filozofia czy interpretacja literatury), które mają uczyć między innymi myślenia. A trudno jest nauczyć kogoś myślenia i budowania własnych opinii, kazać mu się wstrzelić w klucz. Wybacz, ale argument o antyszczepach jest kompletnie z dupy. Geniusze oraz debile są w każdym pokoleniu, niezaleznie od aktualnie obowiązującej podstawy programowej. Wśród boomerow masz babcie wypędzające internet ze wsi wodą swięconą, wśród milenialsow - zwolenników teorii spiskowych, a wśród genzetów - troglodytów rzucających kostką brukową w „homo sapiens”. Swoją drogą, obserwujac ludzi , którzy wierzą i rozpowszechniają teorie o płaskiej ziemi czy spiskach światowego rzadu i widząc, co sobą reprezentują, mam nieodparte wrażenie, że jakąkolwiek szkołę to oni omijali baaardzo szerokim łukiem

Odpowiedz
avatar helgenn
2 4

To, że Szymborska oblałaby maturę z własnych wierszy okazało się legendą miejską, ale podobny eksperyment przeprowadzono na kilku pisarzach, którzy polegli na maturalnym kluczu. Przypominam, że mówimy o tzw. nowej maturze, byłam pierwszym z roczników, który ją zdawał. Nie wiem ilu z was widziało na własne oczy klucze odpowiedzi, ale tam jest kilkanaście podpunktów typu "uczeń użył słowa patriota w wypracowaniu (ewentualnie dwóch równoważników)", na stronach CKE zresztą wszystko jest dostępne. W mojej klasie uczniowie kreatywni i wykraczający poza schematy oblali próbne matury. Głupi nie byli, więc szybko się nauczyli, że wypracowanie ma być łopatologiczne i zawierać określone słowa lub zdania a nie kusiś się na jakieś wykraczanie poza schematy.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@Habiel: do tematu podeszłam świetnie. To pokazuje bezsens ograniczania się do klucza. U mnie w liceum nauczycielka historii na sprawdzianach dawała tematy wypracowań typu „Przedstaw Mussoliniego jako pozytywną postać”. Czyli: spójrz pod innym kątem i myśl samodzielnie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 3

@helgenn: czyli wracamy do modelu z Ferdydurke, że „Słowacki wielkim poetą był”... :(

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 0

@Habiel: w poprzednim komentarzu miało być oczywiście „podeszłaś”, a nie „podeszłam”. Wkradła się autokorekta, a ja zauważyłam, jak już minął czas na edycję

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@Habiel: napisałaś tak: "Miałam scharakteryzować politykę Wielkiej Brytanii wobec III Rzeszy e latach 1933-1940. Jednak w klucz się nie wbiłam, bo we wstępie ujęłam skąd w ogóle Hitler się wziął i dlaczego Wielka Brytania musiała do jego rządów się odnosić. To już było poza kluczem." A to jest poza kluczem, ponieważ proszą cię o dokonanie opisu, a zajęłaś się analizą. Serio - jaśniej się tego wytłumaczyć nie da. @Crannberry: "A trudno jest nauczyć kogoś myślenia i budowania własnych opinii, kazać mu się wstrzelić w klucz. " Ale na etapie licealno-studenckim nie ma klucza odpowiedzi na zasadzie zerojedynkowej. Jak najbardziej były i są dozwolone różne interpretacje pod warunkiem, że są stosownie udowodnione i jest pokazany jakiś konkretny i logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy. To jest fragment klucza odnośnie punktacji wypracowania maturalnego. Powiedz mi gdzie tu są jakiekolwiek twarde stanowiska, że uczeń ma napisać to i tamto. No nie ma. Nigdzie. Ma po prostu jasno i jednoznacznie napisać jakie jest jego stanowisko i ma umieć je uzasadnić. Reszta to technikalia związane po prostu z tym, jak bardzo skomplikowany jest nasz język i jego zasady. "A. Sformułowanie stanowiska:6 pkt.–stanowisko adekwatne do problemu, zdający wyraźnie formułuje jednoznaczną tezę, w której prezentuje własne stanowisko. B. Uzasadnienie stanowiska:12 pkt.–uzasadnienie trafne, szerokie i pogłębione (zdający odwołał się rzeczowo do tekstu, podał i omówił przykłady postaw, których zachowanie potwierdza postawioną tezę, uzasadnił przekonująco swoje zdanie). C. Poprawność rzeczowa:2 pkt. –brak błędów rzeczowych. D. Zamysł kompozycyjny:4 pkt.–kompozycja funkcjonalna. E. Spójność lokalna:2 pkt.–pełna spójność wypowiedzi. F. Styl tekstu: 3 pkt.–styl stosowny. G. Poprawność językowa:4 pkt.–brak błędów. H. Poprawność zapisu:4 pkt.–zapis w pełni poprawny. "mam nieodparte wrażenie, że jakąkolwiek szkołę to oni omijali baaardzo szerokim łukiem " Chodzi do szkół, gdzie byli oceniani za starania i kreatywność ;)

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@Crannberry: no, 10 lat temu na pewno dominowało przekonanie, że lepiej mniej i na temat niż dużo tekstu, w którym najistotniejsze informacje się gubią. Zresztą, nie wiem jak teraz, ale jak ja zdawałam maturę to wypracowania, chyba że wszystkich przedmiotów humanistycznych na maturze miały górną i dolną granicę użytych słów. Tolerancja chyba 10%, ale poza tym wypracowanie było z automatu niezaliczone. Z języków obcych tak było na 100%, z polskiego chyba też, z historii i WoSu to już nie pamiętam tak szczere mówiąc.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@digi51: to u mnie (choć nie na maturze) żelazną zasadą była też forma. Jak trzeba było napisać reportaż, to jeśli tekst nie spełniał warunków technicznych, to nawet jak był super, to i tak niezaliczone to było. Dzisiaj można pomylić esej z referatem i tylko kilka punktów się straci, co widać z załączonego klucza.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
4 4

@helgenn: Za moich czasów najlepszą metodą na zdanie matury z polskiego było omówienie zadanego kawałka prozy poprzez powtórzenie go własnymi słowami :D

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@digi51: czas mojej matury przypadał ponad 20 lat temu, zdawałam jeszcze tę zupełnie starego typu, gdzie z polskiego trzeba było napisać wypracowanie przekrojowe na temat np. „Życie jako teatr” i miało się na to chyba 6 godzin. Limitu słów nie było, dobór tekstów kultury wg własnego uznania, jeśli ktoś napisał 20 stron, to był to problem jego polonisty, że musiał to czytać. Matura nie dawała kompletnie nic, bo na studia trzeba było i tak zdać egzamin wstępny

Odpowiedz
avatar KwarcPL
0 0

@Crannberry: "Moja mama jest nauczycielką z ponad 30-letnią praktyką. Kiedyś faktycznie nie miało znaczenia jak uczeń doszedł do pewnych wniosków, ważne że rozumował poprawnie." Ale tak nadal jest. Jeśli uczeń rozwiązań zadanie poprawnie, ale innym sposobem niż podany w kluczu to egzaminator ma obowiązek dać mu maksa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Ej, ale nie mieszajmy palca z nosem. Kreatywne myślenie to jedno, a nauka konkretnych metod to osobna sprawa. Jeśli uczysz się wkręcania wspomnianej śrubki, to nie ma znaczenia, że można użyć gwoździa. Chodzi o opanowanie śrubki. Kreatywność polega na łączeniu różnych metod, ale żeby je łączyć, to najpierw trzeba je poznać. Inaczej jesteśmy skazani na wymyślanie koła na nowo. Kiedyś bardzo fajnie opisał ten problem mój nauczyciel techniki na przykładzie karmnika: Karmnik możesz zrobić z drewna, sklejki czy nawet tektury. Możesz użyć śrub, możesz użyć gwoździ lub kleju. Ale żeby móc faktycznie samodzielnie i DOBRZE zrobić karmnik, to najpierw musisz poznać właściwości oraz wady i zalety poszczególnych materiałów oraz metod ich łączenia. Nie ma kreatywności w tym, że zrobisz karmnik z krepiny łączonej gwoździami. Dlatego jak masz opracowywanego Pitagorasa - to klepiesz zadania na tę modłę. Jak masz Talesa - klepiesz zadania na tą metodę. I tak przez kilka miesięcy. Dopiero później pojawiały się zawsze zadania, które wymagały złożonych metod do ich rozwiązania, gdzie można było wykazać się pewną kreatywnością w ich rozwiązywaniu.

Odpowiedz
avatar Molo
-2 2

@Lobo86 Zadanie z fizyki z dzialu praca moc energia... cialo znajduje sie na wysokosci h. jaka bedzie mialo predkosc w chwili udezenia... Zadanie mozna rozwiazac z zasady zachowania energii lub z drogi w ruchu jednostajnie przyspieszonym. I uzycie tej drugiej jest bledne bo nie udowadnia ze uczen opanowal material. co z tego ze zadanie rozwiaze zle

Odpowiedz
avatar jotem02
1 3

@Molo: Oba rozwiązania są poprawne. Im wyższy stopień komplikacji, tym więcej dróg prowadzi do celu. I co z tego, że akurat pracuję nad zasadą zachowania energii, zrobił dobrze, to ma piąteczkę.

Odpowiedz
avatar Molo
0 2

@jotem02 Tylko, że uczeń nie opanował materiału z dzialu Praca moc energia (udowodnil tylko, że umie zagadnienia z ruchu). Skoro nie opanował materiału to nie należy mu się pozytywna ocena. To nie studia gdzie ma się całą mechanikę na egzaminie a tylko fragment którego uczeń niekoniecznie zrozumiał. Bardzo ciężko znaleźć porównanie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

I tak jak kocham matematykę tak się nie zgodze z jedna rzecza, otóż są rzeczy które trzeba robić na poziomieautomatycznym to np tabliczka mnożenia, kwadraty liczb czy wzory skróconego mnozenia (z zakresu najprostszych) i te rzeczy wykształca się po przez pracę na przykładach, owszem mogą równiez angażować szerszy zakres umiejętności, ale musża wykształcić odruch

Odpowiedz
avatar KwarcPL
0 0

@maat_: Dokładnie, długość boku trójkąta można zmierzyć linijką, ale nie pokazuje to czy rozumiesz trygonometrię.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

A pokazałeś uczniom obliczanie z proporcji? Bo tego nigdy nie nauczyli mnie w szkole tylko mama raz mi pokazała i wykorzystuje do dzisiaj zwlaszcza w obliczaniu dawek lekow. Oficjalnie sa jakies dziwne wzory do tego z ktorymi studenci w Uk sie mecza co podstawic a ja w minutke mam wynik ;)

Odpowiedz
avatar jotem02
0 0

@nursetka: Przy zadaniach na stężenia procentowe pokazuję metodę "trzech garnków" De facto jest to przeliczanie na tzw czysty składnik. Większość nauczycieli tej metody nie podaje i woli katować się wzorem na stężenie. To samo przy obliczeniach procentowych. Wszystko bezboleśnie załatwiają proporcje, a nauczyciele wolą uczyć odrębnych metod na każdy typ zadania. Po co? Tego nie wiem.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 2

Z treścią się zgadzam, ale pierwsze zdanie mnie rozbawiło. "Jak wiadomo, jestem nauczycielem". No nie wiedziałem że tu takie gwiazdy, że wszyscy znają. :p

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@MarcinMo: kto czyta regularnie ten akurat wie, że joyem jest nauczycielem w szkole spolecznej bo czesto pisze i w charakterystyczmym stylu

Odpowiedz
avatar ladypatrycja
0 0

Uszanowanie. Jako technolog w fabryce śrub muszę interweniować gdyż czuję się urażona porównaniem. W moim miejscu pracy logiczne myślenie jest kompetencją niezbędną gdyż na proces wytwarzania składa się wiele elementów składowych które są zmienne. M.in materiał do produkcji- stal nigdy nie ma identycznego składu chemicznego i za każdym razem trzeba to uwzględnić w procesie. Większą zmienną są wymagania klienta. Nawet normy branżowe, które teoretycznie są stałe, mają co chwilę nowe wydania i różnią się niuansami. Czyli nie tylko szkoła, ale też fabryka śrubek to nie fabryka śrubek

Odpowiedz
avatar jotem02
0 0

@ladypatrycja: Przepraszam, jeśli uraziłem. Nie było to moją intencją, a raczej, być może niewłaściwie zastosowaną, przenośnią. Pozdrawiam.

Odpowiedz
Udostępnij