Z mężem mieliśmy kiedyś znajomych, nazwijmy ich Basia i Michał.
Basia i Michał nie byli parą, ale od dawna wszyscy widzieli, że mają się ku sobie. Sytuacja trwała może z rok i wszyscy z kręgu ich znajomych czekali, aż w końcu będą oficjalnie razem, ale nikt się raczej nie wtrącał.
Po jakimś czasie można było zauważyć, że ich relacje się zmieniły, zaczęli się unikać, a nawet wypowiadać o sobie w złośliwym tonie.
Kiedyś miałam jakąś sprawę do Basi, zaprosiłam ją na kawę i po obgadaniu najważniejszego, zaczęłyśmy luźno gadać no i nie wytrzymałam, zapytałam - o co chodzi z Michałem?
Basia się rozgadała i wyglądało to tak. Basia i Michał się sobie spodobali, ale Basia to tradycjonalistka, nie chciała robić pierwszego kroku, a Michał chyba się wstydził. Długi czas prowadzili tylko nieśmiały flirty w smsach. W końcu Basia wyszła z inicjatywą spotkania się sam na sam. Oboje byli zachwyceni po spotkaniu i zaczęli się coraz częściej spotykać.
Michał deklarował Basi głębokie uczucia, a co za tym idzie - zaczął naciskać na seks. Basia, tradycjonalistka, chciała poczekać aż związek nabierze rozpędu. Uległa jednak czarowi Michała i po miesiącu randkowania przespali się. No i od tej pory... zainteresowanie Michała trochę zmalało.
Nagle przestał mieć czas na randki, kolacje na mieście, wyjścia do kina. Wymigując się pracą proponował spotkania raz na tydzień - zawsze u niego lub u niej, zawsze z bonusem. Po jakimś czasie Basi zaczęło to przeszkadzać i powiedziała Michałowi, że ona nie tak wyobraża sobie związek. Michał stwierdził, że po pierwsze oni nie są w żadnym związku, on jej nigdy niczego nie obiecywał, fajnie mu się z nią gada i też inne rzeczy, ale on nie ma czasu na stały związek, bo gorący okres w pracy, problemy rodzinne i teraz nie, ale może za jakiś czas.
Naiwna Basia nadal spotykała się z nim licząc na to, że TEN czas nadejdzie niebawem. Ale nie nadchodził. W końcu powiedziała mu, że już ją ta znajomość nie bawi, bo jedyne co z tego wynika to seks i to taki nie za dobry, i zakończyła definitywnie co weekendowe spotkania. No więc Michał zarzucił jej, że jest podła, bo:
- Tak się nie kończy związku;
- Nie wypada wypominać osobie, którą się kocha słaby seks;
- On myślał, że będzie z tego coś więcej;
- Poprzez cotygodniowe spotkania dawała mu poczucie, że są czymś więcej.
No cóż, kto był piekielny - oceńcie sami.
związki
https://ih1.redbubble.net/image.439419999.9773/poster,840x830,f8f8f8-pad,1000x1000,f8f8f8.u1.jpg
OdpowiedzSkłaniam się ku opinii @Fahren. Jednak jeśli jakimś cudem historia jest prawdziwa, to żadne z nich nie dorosło do związku. Co do seksu, to jest to sport dla dwojga. Jest się na tyle dobrym, na ile pozwala druga strona. Tu ważna jest komunikacja i otwarte mówienie o swoich potrzebach. Jest to też jeden z fundamentów w związku, który może łączyć, a może też dzielić. Więc jeśli mimo wszystko nie układa się na tym polu, to też jest to argument za rozstaniem. O ile jest to dojrzałe "no spróbowaliśmy, ale kręcą nas inne rzeczy i mamy inne potrzeby", a nie prostackie 'bo słabo rucha'.
OdpowiedzBasia to tradycjonalistka, która doskonale wie co to jest dobry seks. Pewnie w tradycyjnych książkach przeczytała W końcu tak nakazuje tradycja. :p
Odpowiedz@juzwos: Myślę, że nie trzeba zbyt wiele praktyki, by stwierdzić, że coś nie jest dla nas przyjemne. Słaby seks, brak słuchania, egoizm widać od razu. :)
Odpowiedz@juzwos: a co, trzeba zaliczyć 30 partnerów, żeby móc określić, że seks jest dobry? Są ludzie, którzy mają jednego partnera całe życie i mają zajebisty seks, są tacy co po zaliczeniu 50 nadal dobrego seksu nie doświadczyli.
OdpowiedzEj, dziewczyny - @juzwos nie pije do ilości, ale do romantycznego wyobrażenia z jakim można się spotkać u tradycjonalistek. Same palcem nie kiwną, leżą jak kłoda, nawet dobrze się wypiąć nie potrafią, a oczekują cudów - nomen omen - na kiju. Oczywiście nie ma tu jakiejś wielkiej zasady. Po prostu nierzadko idzie to w parze.
OdpowiedzJedno warte drugiego ... O ile mogę zrozumieć "wstępne zauroczenie", to później facet wyraźnie jej powiedział, że "nie ma czasu na związek". To kim dla niego była, jak nie darmową d...ą na życzenie? Na co liczyła, skoro przekonała się, jak łatwo gość zmienia zdanie i odwraca kota ogonem?
OdpowiedzKoles chciał sobie pobzykać, a dokładniej to mieć stałą laskę do bzykania, tylko szkoda, że wybrał na to znajomą. Nie widzę w tej historii nic nieprawdopodobnego, spotkałam się już z czymś takim.
Odpowiedz@Ohboy: jak chyba każdy z nas, ale tu jest to trochę....przekoloryzowane. Żaden koleś, który szuka tylko laski na numerki nie traciłby ~rok czasu na podchody, bo taką pannę to można w w kilka dni ogarnąć. I nie mówię o pannach na telefon, klubowych cichodajkach ani o innych amatorskich seks portalach, których jest przynajmniej kilka. Wystarczy zagadać do pierwszej lepszej z netkobiet, która zdradzona chce się odegrać, szuka bolca na boku, albo po wielu porażkach szuka dobrego bolcowania do podbudowania własnej wartości.
Odpowiedz@Lobo86: ale on chciał stałej dupy do seksu. Nie takiej na raz i cześć. Dużo ludzi ma takich friends with benefits i spoko pod warunkiem, że sytuacja jest jasna, że seks i koniec, a nie podchody i zwodzenie, że na razie seksik, ale kiedyś poważny związek.
Odpowiedz@digi51: ja też nie piszę o takich na raz i cześć. Tak czy siak - nigdy nie słyszałem nawet, żeby ktoś tracił aż ROK podchodów na takie coś. Historia byłaby bardziej prawdopodobna, gdyby była bardziej jednostronna. W sensie, jakby owa Basia zabiegała o względy Michała, który potraktował ją zwykłą dziurę, ale przy takiej konstrukcji jest to naciągane jak dla mnie. No bo jak to wygląda? Zabiegasz o coś przez rok i co? Nic? Ten seks musiał być faktycznie słaby i rozczarowujący w takim układzie...
Odpowiedz@Lobo86: łeee, czy ja wiem. Sama znam takich ludzi, którzy trwają albo trwali w takich pseudozwiązkach. Niby nie jesteśmy razem, ale coś nas łączy, w zasadzie chyba tylko seks, jedna strona liczy na coś więcej, druga się wykręca... Takie układziki mogą trwać latami. A jeśli Michał był faktycznie taki nieśmiały (a może nieatrakcyjny? Zakompleksiony) to wyrwanie panny na więcej niż raz mogło nie być takie łatwe. A tu rozpoznał, że Basia zauroczona i postanowił zatrzymać na dłużej. Prawda czy nie, nie brzmi jakoś bardzo nieprawdopodobnie jak dla mnie.
Odpowiedz@digi51: można do tego i tak podejść. Znałem kilku takich zakompleksionych kolesi. Ale oni nie traktowali tak kobiet, a wręcz odwrotnie. Zamykali je w złotych klatkach, albo ustawiali się w pozycji Tołdiego - mogły robić wszystko i z każdym, aby tylko skapnęło im cokolwiek. Znałem też jednego, który po kolejnym koszu i wyśmianiu popełnił samobójstwo.
Odpowiedz@Lobo86: no, tylko, że tacy ludzie mający ogólnie trudności w nawiązywaniu romantycznych znajomości czasem nie mają skrupułów, aby, jeśli już kogoś dorwą, to nawet jeśli nic do niego nie czują, trzymać go w rezerwie. Albo nawet wejść z nim w związek, czekając, aby kopnąć w tyłek, gdy pojawi się ktoś lepszy.
OdpowiedzTak, ale tacy ludzie nie są zdobywcami, tylko pozwalają się zdobywać drugiej stronie.
Odpowiedz@Lobo86: No i tak chyba było w tym przypadku: " Michał chyba się wstydził. Długi czas prowadzili tylko nieśmiały flirty w smsach. W końcu Basia wyszła z inicjatywą spotkania się sam na sam." Dał się zdobyć, utrzymywał znajomość dla benefitów w miedzy czasie czekając na lepszą okazję, która go "wyrwie". W końcu raz się udało. Ja znam też ludzi, którzy bardzo łatwo przechodzą od "jestem beznadziejny" do "jestem zajebisty" z całym wachlarzem towarzyszących zachowań.
Odpowiedz@Neomica: też prawda. Takie wahania się leczy ;).
Odpowiedz@Lobo86: z toba to chyba zadna nie chce co? stad ta frustracja? jakby mi facet wyjechal z "bolcowaniem", to by w 3 sekundy znalazl sie na progiem bez gaci obrzydliwy jestes i ordynarny
Odpowiedz@digi51: Nie każdy koleś ma powodzenie u kobiet na tyle, żeby spokojnie kogoś wyrwać. Sama mam znajomego, lat 25, którego tematem głównym rozmów ze mną jest to, że nie potrafi nigdy żadnej laski wyrwać. Wyobrażam sobie, że ktoś mógłby flirtować przez rok widząc, że laska być może na niego leci i myśląc, że może się uda kiedyś zaruchać. Zwłaszcza że nie zdziwiłabym się, gdyby równocześnie próbował wyrywać inne, tylko bez powodzenia.
OdpowiedzZdecydowanie facet świnia, szkoda, że go nie pogoniła wcześniej...
Odpowiedzczekanie z seksem dluzej niz miesiac= tradycjonalistka? no blagam tez bym czekala- do deklaracji zwiazku przyjnajmniej, tak sie odstrzela wlasnie takich r*chaczy bawiacych sie czlowiekiem i nie zostaje kreseczka na scianie jakiegos gnoja
Odpowiedz@bazienka: @bazienka: No dobra, ale znali się już ponad rok, to też trochę inaczej...
Odpowiedz@szafa: "znali sie"=/= "byli ze soba" to co, jak znam kumpli po 10 lat, powinnam na pstrykniecie wskakiwac im do lozka? najbezpieczeniejsza opcja jest uprawianie seksu po deklaracji zwiazku, przynajmniej troche odstraszy to co poniektorych
OdpowiedzIle razy gdy widzę taką historię, to chciałbym otrzymać wersję drugiej strony. Natomiast ja tu widzę ciekawą rzecz. Ona zainicjowała seks, ale w zamian oczekiwała częstego sponsorowania kolacji, kina i innych. Ogólnie mówiąc, śmierdzi fejkiem na kilometr
OdpowiedzSkoro żadnych obietnic nie było, to i sam seks i rozstanie żadną piekielnością nie było. Piekielnością było najwyżej późniejsze dziecinne obrażanie się. Seks wcale nie musi prowadzić do związku, miłości i ślubu. Może być po prostu zabawą dwojga, dorosłych ludzi i tyle. Przestaje się chcieć seksu z daną osobą, to po prostu się to mówi i w zgodzie rozstaje.
OdpowiedzNauczyłem się od koleżanki z pracy brzydkiego powiedzonka. "Ch&jem oczy zarosły" i tak chyba było w przypadku Basi.
Odpowiedz