Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak łatwo można komuś zniszczyć lata pracy... Prawo jazdy zdałam…

O tym, jak łatwo można komuś zniszczyć lata pracy...

Prawo jazdy zdałam prawie trzy lata temu. Przez półtora roku miałam spory problem, żeby wsiąść za kierownicę - bałam się, że spowoduję wypadek, pomimo że jechałam ostrożnie i uważnie. Było to na tyle silne, że panikowałam, dostawałam biegunki i gorączki za każdym razem, jak miałam wsiąść do auta. Gdy wiedziałam dzień wcześniej, że będzie to konieczne, z nerwów nie spałam. W końcu jednak oswoiłam się z jazdą i ostatnie prawie półtora roku szło mi bardzo ładnie - płynna jazda, sama się nie bałam, kochałam jeździć autem, pomagało mi się to zrelaksować. Do pewnego momentu.

Trzy tygodnie temu miałam wypadek. Pewien mężczyzna jechał rozpędzony, nie mogłam go zauważyć, bo jechał za szybko, nie ustąpił mi pierwszeństwa. Nikomu nic się nie stało, całe szczęście, policja uznała jego winę, mandat przyjął (po godzinie kłótni z policją, ja w tym nie brałam udziału, bo uznałam, że to bezsensu, liczyło się dla mnie tylko to, że nic się nikomu nie stało).

Jutro mam wsiąść za kierownicę, po raz pierwszy od wypadku. Jestem przerażona, pojawia się wszystko to, co przez pierwsze półtora roku mojego jeżdżenia...

W ten oto sposób jeden człowiek potrafił narazić nasze życia (gdybym jechała rozpędzona to mogłoby się nam coś stać, głównie mi, bo o ile auto mężczyzny bardzo nie ucierpiało, tak ja miałam przód mocno rozwalony) oraz zmarnować mi lata pracy nad samą sobą. Może to głupie, bo są dużo gorsze wypadki i większe problemy, ale jest mi przykro, ponieważ coś, co kochałam robić, zamieniło się w mój jeden z największych koszmarów. Żal mi coś, co mogłam w pewnym sensie nazwać pasją.

Wiem, że mogłam starać się o odszkodowanie (jeżdżenie autem jako pasażer po wypadku wiązało się u mnie z atakami paniki), jednak wtedy nie miałam siły walczyć, chciałam tylko o tym zapomnieć. Wiem też, że jeżdżenie autem wiąże się z możliwością wypadku, wiedziałam to od razu, gdy poszłam robić prawo jazdy. Pomimo tego jest mi szkoda, że będę musiała zaczynać od zera (nie pod względem jazdy, a psychiki)

auto

by ~wypadkowa
Dodaj nowy komentarz
avatar digi51
4 8

Mhm, wiesz, przykro mi, ale z takimi słabymi nerwami i brakiem wiary we własne umiejętności to może sobie daj spokój z kierowaniem samochodem. Wypadki to może nie codzienność, mi się dzięki Bogu nigdy nie zdarzył, ale też dlatego, że w różnych dziwnych sytuacjach nie traciłam nerwów i reagowałam no powiedzmy sensownie lub gdy to ja zrobiłam coś durnego, drugi kierowca pomyślał za mnie.

Odpowiedz
avatar KittyBio
-2 4

Myślę, że nie jeździsz bezpiecznie. Jest różnica między ostrożną jazdą a nerwową jazdą "czy mnie ktoś nie zabije". Na drodze najgorsze jest zawahanie podczas już wykonywanego manewru. Osobiście prowadzić nie lubiłam i nie lubię. Jadę jak muszę. Przjechałam z 500 tys po różnych drogach - raczej kilometraż nabity na zagranicznych. Miałam 4 wypadki - w Polsce, nie z mojej winy, kilkanaście stłuczek. Pierwszy wypadek miałam jak miałam z 4-5 lat. To jedno z pierwszych wspomnień - cala zakrwawiona szyba w drugim samochodzie. Pan wjechał w bok naszego malucha - wyjeżdzał ze słabo widocznej uliczki. Do dziś wiele tam wypadków. Nabiłam sobie siniaka, bo pasy w maluchu były słabe, nie było mega bezpiecznych fotelików itd. Prawko zrobiłam bardzo późno- pod koniec studiów, gdy "dorosłam" do tego. Do dziś jeźdze przepisowo, głupio wierząc, że to chroni przed następną słuczką/wypadkiem - staram się myśleć za każdego, ale ludzie naprawdę słabo jeźdżą, w dodatku niesprawnymi samochodami. Myśle, ze albo powinnaś sobie uświadomić, że każda "wycieczka" może skończyć się wypadkiem i nie masz na to większego wpływu, jeśli jedziesz zgodnie z przepisami albo nie wsiadać za kółko.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 1

O odszkodowanie możesz się starać nawet jakiś czas po wypadku. Są firmy które się tym zajmują,ty nie robisz nic tylko dostarczasz im potrzebną dokumentację.Biorą procent ale i tak ci sporo zostaje. Co do stresu.Miałam stłuczkę będąc młodym kierowcą. Na drugi dzień matka kazała mi jechać swoim autem na drugi koniec miasta bo coś tam.Płakałam że nie dam rady,że się boję. Ale jej to nie obchodzi więc wsiadłam,pojechałam i cała droge ryczałam. Ale się przełamałam i zaczęłam jeżdzić co prawda z duszą na ramieniu ale z czasem było coraz lepiej. Matka wiedziała co robi,że jak się zablokuję to już póżniej będzie coraz gorzej.Dasz radę.

Odpowiedz
avatar Fahren
2 4

Szczerze? Trzymaj się z dala od kierownicy, bo kiedyś zabijesz siebie, albo co gorsza kogoś przez atak paniki.

Odpowiedz
avatar Tolek
0 4

Bardzo ciekawe, ze takie paniczne podejście do jazdy na piekielnych opisują tylko Panie. Przecież posiadanie prawa jazdy i umiejętność prowadzenia pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym nie jest obligatoryjne dla wszystkich obywatelek i obywateli Rzeczpospolitej Polskiej. Nikt, na przykład, nie robi kursu jazdy na nartach gdy nie ma predyspozycji do takiej jazdy. Jest takie powiedzenie,że jak nie potrafisz, to nie pchaj się na afisz.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
1 3

Dla dobra swojego a przede wszystkim innych lepiej już nigdy nie siadaj za kierownicą. Z tym poziomem neurotyzmu...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2020 o 20:12

Udostępnij