Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio moja narzeczona skręciła kostkę, więc dzwonię na pogotowie, dyspozytor mówi żeby…

Ostatnio moja narzeczona skręciła kostkę, więc dzwonię na pogotowie, dyspozytor mówi żeby przyjechać do miejscowości D.
(Miejscowość oddalona o jakieś 3 km od naszego hotelu, byliśmy na wakacjach).
Pojechaliśmy do szpitala po długim oczekiwaniu wreszcie jej kolej.

Lekarz: Niestety pojawił się błąd systemu, nie zarejestruje pani, proszę przyjść jutro zrobimy pani prześwietlenie.

Przyjechaliśmy na godzinę 7 rano, do 8 godziny stała w kolejce (bo z powodu koronawirusa wygląda u nas jak wygląda). W końcu jej kolej, wypełnia dokumenty z pielęgniarką, po czym pielęgniarka oznajmia, że w tym szpitalu nie ma RTG i że mamy jechać do miejscowości S. oddalonej o 30 km. Pojechaliśmy, znaleźliśmy, znów kolejka, mierzenie temperatury itp. W recepcji dowiedziała się, że bez skierowania nic nie mogą zrobić i że ma jechać do szpitala wojewódzkiego w miejscowości S. również oddalonej o 40 km. Dojechaliśmy, godzina 11, znów pomiar temperatury i wypełnienie dokumentów. Dowiedziała się, że ma jechać do poradni chirurgii na drugim końcu miasta (20 min w jedną stronę). Pojechaliśmy. Znów kolejka, pomiar itp. w recepcji dowiedziała się, że mieli ją przyjąć w szpitalu wojewódzkim bo tu nic nie zrobią bez skierowania. Więc wróciliśmy do szpitala wojewódzkiego. Godzina 13, noga boli coraz bardziej, znów pomiar temperatury. Udało się, przyjęli ją. O godzinie 15 miała wykonane prześwietlenie. Lekarz powiedział, że to tylko skręcenie, ma sobie smarować i owinąć bandażem. Nim wróciliśmy do hotelu była godzina 18.

W każdym szpitalu musiała chodzić, stać, tym samym nadwyrężając kostkę, bo ja nie mogłem wchodzić z nią z powodu wirusa, a wózka nikt jej nie użyczył. Po powrocie udała się do naszego szpitala, i wiecie co? Przyjęli ją bez takich cyrków, nie odsyłali jej do innego szpitala, a lekarz powiedział jej, że tam powinni założyć jej ortezę. Koniec końców kostkę miała spuchniętą jeszcze przez 3 tygodnie, a do teraz ją boli.

Darłowo

by Mikiz
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Tolek
3 7

Za każdym razem trzeba było robić maksymalny dym. Z żądaniem podania nazwisk tych bardzo " kompetentnych " osób. A teraz skarga do NFZ, dyrekcji poszczególnych placówek, Rzecznika Praw Pacjenta i nawet do prokuratury o zagrożenie zdrowia. Oczywiście, jak Wam się chce pisać, czekać, pisać, czekać itd. Dużo zdrówka dla Narzeczonej.

Odpowiedz
avatar Migrenqa84
4 6

Nie chce mi się wierzyć, że w szpitalu nie było RTG. nie. Po prostu nie...

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
2 4

@Migrenqa84: Ja wierzę. To znaczy, kiedyś mi się zdarzyło, że owszem, w szpitalu był rentgen, ale osoba obsługująca przebywała na urlopie. Tak, że tak. Był, a jakoby nie było. :)

Odpowiedz
avatar Painkiler
0 4

@Migrenqa84: RTG stoi, ale nie ma kto go obsłużyć, więc RTG nie ma - co w tym trudnego pojęcia? :D

Odpowiedz
avatar Felina
2 4

Może mieli awarię. To by wyjaśniało, dlaczego jednego dnia lekarz zaprasza na prześwietlenie jutro, a innego dnia sprzętu nie ma.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Takie rzeczy to mogą mieć miejsce w przychodniach, ale nie w szpitalu, gdzie nawet te najpodlejsze mają przynajmniej kilka maszyn do RTG i kilkunastu techników. Tym bardziej, że w przypadku skręcenia stawu skokowego to można to też sprawdzić za pomocą USG

Odpowiedz
avatar Painkiler
1 1

@Lobo86: W zeszłym roku byłem w szpitalu w Kołobrzegu, niby duże miasto ale trzeba było czekać 7 godzin aż zjawi się technik radiologii, bo był tylko jeden i pracował pn-pt 7-15

Odpowiedz
avatar Rita86
0 0

@Migrenqa84 na początku sierpnia, również byłam w szpitalu, w którym poinformowali mnie, przez domofon, że nie ma RTG. Pracownia była w budynku obok rejestracji, z wielkim napisem RTG a pod spodem karteczka, że z powodu wirusa RTG nie czynne. Pani przez domofon kazała nam jechać okolo 30 km dalej do większego miasta. Także w pełni wierzę w tą historię. U nas skończyło się na trzech placówkach, zerwanie stawu skokowego i więzadeł. Mimo że ostatecznie zapłaciłam za Rtg, konsultacje i "opiekę pielęgniarki" (opieka polegała na olewaniu moich pytań i komendach "proszę czekać!" choć byłam jedynym pacjentem na oddziale) to nawet mi bandaża nie dali, nie wspominając o ortezie. Mija 6 tyg w piątek musiałam się wcześniej zerwać z pracy, bo kostka i kolano spuchło :(

Odpowiedz
avatar TakaTamSobie
-1 1

Miałam przeczucie, że mogą być straszne cyrki, kiedy mi dwa miesiące temu strzeliła kostka. Zamiast dzwonić po karetkę, od razu wpakowałam się do taksówki i prosto do ortopedy. Całość kosztowała mnie 280 zł (wizyta prywatna 200, prywatnie rentgen x2 po 40 a zastrzyki przeciwzakrzepowe udało się przez telefon na ereceptę od rodzinnego),i tylko około godzinę czasu, podczas gdy na NFZ odprawiają się takie właśnie cuda wianki. Pewnie bym spędziła kilka godzin na dworze (do izby przyjęć nawet wtedy nie wpuszczali, bo wirus), przeszła wymazowy test na wirusa i czekała kolejne kilka godzin na rentgen a potem jeszcze kolejne na gips i jesscze kolejne na wypis. Co za paranoja w tym kraju -.-

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

Ja pitole, no tak ordynarny fejk, że klękajcie narody. Szpital bez RTG? SOR w innym szpitalu wymagający skierowania? No poważnie? Jak skręcenie nie wymaga niczego więcej jak bandaża elastycznego, to jest taki banał, że nawet nie jest wart wspomnienia. Acha - przy takich rzeczach, jak RTG jakimś cudem nie działa, to używa się USG.

Odpowiedz
avatar voytek
1 1

teraz już wiesz dlaczego najlepiej siedzieć w domu (a na przyszłość jeśli musisz wyjechać to trzeba sobie załatwić prywatną opiekę medyczną! ;)

Odpowiedz
avatar niemogespac
3 3

Może ja pomogę, bo widzę nazwę miasta w tagu. W Darłowie ("miejscowość na D") nie ma szpitala, jest przychodnia. Jest tam RTG, ale czynne zdaje się tylko jeden dzień w tygodniu, bo obsługuje je ta sama osoba co w Sławnie (pierwsza miejscowość na S). W Sławnie z kolei jest szpital, ale nie ma SORu, tylko regularny oddział chirurgii i ortopedii oraz nocna i świąteczna pomoc ewentualnie. Stąd więc wysłali ich do Słupska (druga miejscowość na S, ze szpitalem wojewódzkim) bo tam jest SOR i zapewne RTG. Wiem, że historia brzmi nieprawdopodobnie, ale jak dla mnie całkiem "normalnie" bo znam te realia

Odpowiedz
Udostępnij