Jestem motorniczym.
Dzisiaj będzie o tym, jaką leniwą *@%# jestem.
Robiłam już ostatni tego dnia kurs, wraz ze zjazdem na zajezdnię. Akurat miałam linię, na której zjazd nie wymaga zmiany trasy - końcowy przystanek przed zajezdnią jest mniej więcej w połowie tejże trasy. Wszystkie tablice w tramwaju oczywiście zmienione, ładnie informują już od pętli, w którym miejscu kończy się kurs. System zapowiedzi głosowych również krzyczy od paru przystanków, że, uwaga, uwaga, zjazd do zajezdni, ostatni przystanek taki a taki.
Dojeżdżam do takiego a takiego przystanku, nagłośnienie krzyczy teraz "koniec trasy", a ja widzę w lusterku, że jeszcze jedna osoba jest w środku. Grzecznie wychylam się z kabiny i powtarzam za wagonem: "Koniec trasy". Pasażerka miała minę, jakby właśnie zobaczyła jakieś nadzwyczajne zjawisko, a aż tak piękna nie jestem. Zaczęła rozglądać się po tramwaju, i już wiedziałam, co nastąpi.
- Ale jak to, koniec trasy?
- To jest zjazd do zajezdni, proszę pani.
- To powinna być gdzieś jakaś informacja!
- I jest, w postaci tablic oraz systemu nagłośnienia.
- Ale ja muszę dostać się do X!
- Przykro mi, będzie musiała się pani przesiąść.
- Ale ja się spóźnię!
- Przykro mi z tego powodu.
- A co pani szkodzi podjechać kawałek?
- (szok, wytrzeszcz i niedowierzanie) Słucham?
- No tylko do X. Co pani szkodzi?
- Eee, nie mogę zrobić czegoś takiego. Tramwaj ma rozkład i muszę się go trzymać.
- Jakby pani chciała, to by pani mogła! Tak ciężko pomóc?
- Nie, nie mogłabym, bo mogę stracić pracę. To tramwaj, nie taksówka.
- Skargę na ciebie złożę, leniwa *@%#!
- Bardzo proszę.
- (zbita z tropu) To ja nie wysiadam! Nie wysiadę, póki nie weźmiesz się do pracy i nie zawieziesz mnie!
- Okej.
Zamknęłam drzwi, ku uciesze pani, i skręciłam na zajezdnię ku nie-uciesze pani.
Tam ochrona zajęła się nią i przekonała ją, że jednak wysiądzie.
Nie wiem, czy zdążyła do X, bo, jak to leniwa *@%#, pojechałam do domu po pracy.
Boszzz jak mozna byc tak niepomocnym :D :D :D
Odpowiedz@wazka Można można, ja też kiedyś pojechałam do zajezdni (ale wtedy nie było komunikatów głosowych tylko literka przy godzinie na rozkładzie jazdy). Jakby mi motornicza wtedy powiedziała na ostatnim przystanku, że to koniec, to byłabym niezwykle wdzięczna, a nie dziwiła się, że świat nie kręci się wokół mnie. Ale spoko, zwiedziłam sobie Będzin ;)
OdpowiedzSorki, w ramach niekumatości, przeczytałam, jak można być tak niekumatym ;) Teraz dopiero skumałam ironię :D
Odpowiedz@ICwiklinska: Jeżeli kumasz swoją niekumatość, to znaczy że jesteś kumata :)
OdpowiedzA co w przypadku gdy zajezdnia jest także i dla mnie przystankiem na którym moge wysiąść i mi będzie pasowało? Np. mam blisko inny przystanek autobusowy czy postój taxi? Czy też po minięciu przystanku końcowego autobus przestaje być transportem publicznym i przebywanie w nim grozi grzywną?
Odpowiedz@Villenthetenmertch: Tak, przestaje być transportem publicznym i na dodatek automatycznie wygasa mu ubezpieczenie pasażerów. Nie może przewozić pasażerów i koniec kropka. Był już ten temat poruszany na piekielnych i wyjaśniano również gdzie indziej. Za PRL-u nie takie rzeczy i numery były na porządku dziennym, ale teraz żyjemy w " państwie prawa " i trzeba stosować się do przepisów. Dura lex sed lex.
Odpowiedz@Villenthetenmertch przy każdej zajezdni jest przystanek końcowy, jest on wystarczająco blisko, byś nie musiał wysiadać na samej zajezdni ;) i owszem, wjeżdżając na zajezdnię tramwaj/autobus nie jest już dla Ciebie środkiem transportu. Żaden pasażer nie może wjechać na teren zajezdni
Odpowiedz@Villenthetenmertch: jakim sposobem zajezdnia jest dla ciebie przystankiem końcowym? sprzątasz wagony?
Odpowiedz@hulakula: Nie , chodziło mi o miejsce z którego miałbym blizej do domu niż z najbliższego przystanku. GlowaWChmurach już mi wszystko dokładnie wyjaśniła
OdpowiedzAle z Ciebie leniwa *@%#. :)
Odpowiedz@Error505: w związku z liczbą minusów ogłaszam, ze Piekielni są pozbawiani poczucia humoru.
Odpowiedz@Error505: nom, z rozumieniem ironii to tu raczej slabo...
Odpowiedz@Error505: Raczej chodzi o braki w inteligencji
OdpowiedzO a propos tramwajów to jak one skracają? Bo nigdy nie widziałem tramwajowej zwrotnicy.
Odpowiedz@dracon2002: no... tramwajowymi zwrotnicami :D
Odpowiedz@GlowaWChmurach Ile bym nie jeździł po Szczecinie (bo z okolic jestem) tak nigdy nie widziałem zwrotnicy... :|
Odpowiedz@dracon2002: Byłem w Szczecinie 2 razy i za każdym razem tramwaje skręcały
OdpowiedzPasażerka się chyba z choinki urwała. Przecież tramwaj to nie samochód. Nie zrobi nawrotki na pierwszym skrzyżowaniu, musi jechać jak go tory prowadzą. Także "podrzucenie" jej na najbliższy przystanek kosztowałoby Cię sporo zachodu.
OdpowiedzWszędzie ten gender ;) Nie jesteś motorniczym a motorniczą.
Odpowiedzeh
Odpowiedz