Dla historii ważne jest to, że moja żona została przy panieńskim nazwisku, a nazwiska mamy wizualnie podobne - zaczynające się od tej samej litery, podobnej długości i kończące się na ski/ska. Przyjmijmy, że ja jestem Iksiński a ona Igrekowska.
W nowej pracy żona dostała możliwość przystąpienia do grupowego ubezpieczenia na życie. Także ja dostałem taką możliwość jako współubezpieczony. Warunki - jak to przy ubezpieczeniu grupowym - lepsze, niż indywidualnie, decydujemy się. Wnioski wypełnione, zeskanowane, wysłane zarówno mailem jak i w formie papierowej, czekamy. Jako osoby uposażone podaliśmy siebie nawzajem.
Po jakichś 2 tygodniach przyszły pocztą papiery od ubezpieczenia, z potwierdzeniem i numerami polisy. Czytam - ja figuruję jako Igrekowski, na polisie żony upoważniony jest też Igrekowski. Sprawdzamy raz jeszcze wysłane papiery - no nie, jest jak byk Iksiński.
Żona zadzwoniła do kadr. Kadry przekierowały ją do ubezpieczyciela, oni tylko biorą przysłany papier, przystawiają pieczątkę, że taka osoba faktycznie w danej firmie pracuje i wysyłają dalej.
Pani na infolinii ubezpieczyciela najpierw zaczęła się tłumaczyć, że jest to, co we wniosku. No nie, wniosek mamy zeskanowany i jest co innego. Później inna gadka, że możemy przecież wysłać drugi wniosek - skończyło się na żądanie przysłania kuriera na koszt ubezpieczalni. W końcu jest, obietnica dosłania poprawionych papierów.
Kolejne 2 tygodnie, przychodzi... poprawiony certyfikat żony, mojego brak. Za to żony jest w 2 egzemplarzach.
Kolejny telefon na infolinię. Okazuje się, że moje nazwisko zostało poprawione w polisie żony, jako osoby uposażonej - na mojej nie.
Po kolejnych 2 tygodniach wyciągam ze skrzynki kopertę, robimy zakłady, czy tym razem ona nie będzie figurować jako Iksińska. Jest, w końcu poprawne dane.
Może to i pierdoła, pesele w końcu się zgadzają, ale czytając, jak ubezpieczyciele rękami i nogami bronią się przed wypłatami odszkodowania wolę dmuchać na zimne.
Znam to, ale od innej strony, mam podwójne i w moim panieńskim jest "bład", powiedzmy ze mam nazwisko od chrząszcza ale pisane przez "ż" wiec nazywam się Chżąszczowska, nie dość, że ciągle gdy podaje nazwisko do zapisu mowię głośno i wyraźnie Chżąszczowska przez samo "ż", to z doświadczenia wiem, ze to za mało no czesc nie wie ze chrząszcz jest przez "ch" a druga część myśli ze obie głoski odwrotnie. Dlatego podaję Chżąszczowska przez "ch" i samo "ż". A potem podaje drugie nazwisko. I teraz na ile sposobów widnieje w bazach danych 1. Samo panieńskie poprawnie Chżąszczowska 2. Samo panieńskie z błędem Chrząszczowska 3. Samo pan. Z błędem Hżąszszowska 4. Samo panieńskie z dwoma błędami Hrząszczowska 5. Oba poprawnie Chżąszczowska-Maat 6. Chrząszcxowska-Maat
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2020 o 13:22
@maat_: 7. Hżąszczowska-Maat 8. Hrząszczowska-Maat 9. Samo drugie Maat Plus jeszcze literówki. Spotkałam się już z kazda formą błędu, ZAWSZE u dentysty, u lekarza po wizycie pytam czy dobrze zapisali a potem i tak musimy przebrnąć przez listę błędów. Kocham wyszukiwanie po numerse telefonu lub peselu
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2020 o 13:27
@maat_: Znam ból. Mam nazwisko podobne do nazwiska znanej polskiej aktorki, tylko bez jednej literki. Np. Czyżewska - a moje nazwisko to Cyżewska. I zapisy są: 1. Najczęściej - Czyżewska. 2. Czeżewska 3. Czyszefska 4. Cyszefska 5. Czeszewska. 6. Czeszefska 7. Ceszefska 8. Ceszewska. Ja już z automatu podaję "Cyżewska, ce-igrek-żet", ale to i tak zazwyczaj nie pomaga. Najśmieszniej, że mam imię dość popularne, powiedzmy - Marta. I część osób jeszcze i tu mi zmienia, mówiąc o mnie/do mnie - Maria. I potem dziwią się, czemu tak mówią. Ale zdarzało się, że ktoś (i nie była to jedna osoba) mówił do mnie np. Cesia (imię od czapy, tylko pierwsza sylaba trochę podobna do pierwszej sylaby nazwiska), pisząc w moich danych zamiast: Marta Cyżewska to Cesia Ceszewska.
Odpowiedz@didja: MASAKRA!
Odpowiedz@maat_: @didja: Mam na początku nazwiska zbitek spółgłosek, a w środku dwie jednakowe, jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś zapisał moje nazwisko poprawnie bez przeliterowania go przeze mnie...
OdpowiedzZ siedzenia po drugiej stronie, tj. wprowadzania danych do systemu: po części to wina tego, że ludziom się wydaje, że ich nazwisko jest łatwe, przyjemne i wyraźnie wypowiedziane bo posługują się nim i powtarzają je całe życie. Przez telefon słychać czasem jakby ktoś dzwonił z poprzedniej epoki, na żywo mam za plecami pracujące maszyny (laboratorium) i koleżankę trajkoczącą z innym pacjentem. A w czasach obecnych jeszcze pleksę, szmatki na twarzy i ze dwa metry do rozmówcy. No nie jest to proste i umysł odruchowo skacze do najpopularniejszych wersji: Nikola zamiast Nicole, Marianna zamiast Marzanna, Chrząszcz zamiast Hżąszcz. Niestety niewiele osób zjawia się z od razu przygotowanym dowodem osobistym, co pozwala uniknąć takich przepychanek.
Odpowiedz@Xynthia: moje nazwisko brzmi jak mój nick (tylko „berr” trzeba wykreślić). Literuję już z automatu wszędzie, gdzie się przedstawiam, powoli i wyraźnie. A i tak napiszą „Clooney”... Tylko George’a za męża brakuje ;)
Odpowiedz@menelluin: ZAWSZE podaję pisownię, zawsze słyszę: o! Ale chrząszcz przez "rz", odpowiadam: Tak, a ja przez "ch" i samo "ż". I Co? I n8c, i potem i tak jest źle. Mam tak całe życie
Odpowiedz@maat_: I jakoś tak po takich historiach człowiek docenia zwyczaj w Japonii z wymienianiem się wizytówkami z imieniem i nazwiskiem... Może warto w coś takiego zainwestować?
OdpowiedzZmień na truncate table user' or 1=1
OdpowiedzZa moich dziecięcych lat w naszej klatce Mieszkały wie rodziny o bardzo podobnym nazwisku. Różniły się dwiema literami i jedne podobnie brzmiało podobnie do słowa "książka", a drugie do słowa "księżyc". Pomyłki były niemal na porządku dziennym. Nawet urzędowe pisma były kierowane np. do państwa z nazwiskiem od książki, a list został wysłany z adresem zawierający numer mieszkania państwa z nazwiskiem od księżyca.
Odpowiedz@rodzynek2: coś jak Z. Kołek i Z. Kotek w Alternatywach 4? ;)
OdpowiedzMoże nie nazwisko, ale ... W Krakowie są dwie ulice - niedaleko siebie w dodatku. Mitkowskiego i Miłkowskiego. W czasach kiedy listy były adresowane ręcznie, nagminnie dostawałem listy do nich, a oni do mnie.
OdpowiedzJest też Sadowa i Sądowa. Spotkałam się też z myleniem Mickiewicza i Mackiewicza. Pewnie jeszcze by się trochę tego znalazło.
Odpowiedz@Felina: W sumie w takich sytuacjach łatwo zrozumieć dlaczego kod pocztowy jest tak ważny :)
Odpowiedz