Wracałam od koleżanki z obrzeży miasta, autobusy jeżdżą co godzinę.
Pomiędzy kabiną kierowcy i 1 rzędem siedzeń a resztą autobusu są rozciągnięte taśmy.
Weszły 2 dziewczyny, kupiły karnety u kierowcy, usiadły na tych oddzielonych taśmą siedzeniach. Kierowca wyprosił je stamtąd. Dziewczyny wysiadły, chcąc wsiąść środkowymi drzwiami, ale wtedy kierowca zamknął drzwi i odjechał... Na nasze uwagi o zatrzymaniu się i wpuszczeniu dziewczyn stwierdził, że minął czas odjazdu.
kierowca autobus
Bazienka i polskie znaki :O A historia piekielna oczywiście
OdpowiedzSkarga napisana? Pojazdy mają monitoring...
OdpowiedzPierwsze słyszę, żeby gdziekolwiek kierowcy sprzedawali bilety mimo strefy wydzielonej z użytkowania przy kabinie. Jakie to było miasto? Co do samego odjazdu, to piekielny jest zdecydowanie nie tylko kierowca. Piekielny jest monitoring jakiemu kierowca jest poddawany i ucinanie mu premii za zbyt dużo opóźnionych odjazdów. Jeśli akurat był koniec jego okresu rozliczeniowego, a podejrzewał że takich opóźnień mógł już nazbierać trochę, to poczekanie na dziewczyny mogło być tą kroplą przepełniającą czarę, i kosztować go kilkaset złotych. Myślisz, że by mu oddały? Bo ja wątpię...
Odpowiedz@bloodcarver: Dokładnie, jaki sens ma odgradzanie strefy przy kierowcy jak można i tak tam wejść po bilet... W Krakowie po prostu nie wpuszczają przednimi drzwiami plus są taśmy, bilet można kupić tylko w automacie.
OdpowiedzW komunikacji miejskiej w Zawierciu kierowcy sprzedają bilety po wpuszczeniu pasażera środkowymi/tylnymi drzwiami. Po prostu podchodzi taka osoba do taśm i wyciąga ręce przez taśmy, żeby zapłacić i wziąć bilet.
OdpowiedzKarnety? A nie bilety?
Odpowiedz