Moja mama jest pielęgniarką na izbie przyjęć. Pewnej nocy, grubo po dwunastej, karetka przywiozła z innej miejscowości starszą panią z bólami klatki piersiowej, temperaturą i słabością. Mama[m] zadzwoniła do lekarza[l] dyżurnego, długo nie odbierał..., ale w końcu zaspanym głosem chrząknął coś niezrozumiałego do słuchawki.
[m]- Panie doktorze, pacjentka z [...]. Za ile czasu pan przyjdzie?
[l]- No co ona, przecież druga w nocy jest! - odburknął wściekły.
[m]- Ale pacjentka...
[l]- Niech przyjdzie rano! - przerwał i rzucił słuchawką. Dla mojej mamy takie zachowanie lekarzy to normalka, zadzwoniła jeszcze raz i drugi. W końcu znów łaskawie odebrał.
[l]- A podała jej [...]? Zmierzyła ciśnienie? Zrobiła ekg? - próbował zyskać na czasie.
[m]- Tak, [opis wyników] proszę przyjść.
[l]- Ku... - tu ledwo zrozumiałe przekleństwa - Dobra, zaraz będę.
Minęła godzina(!), pacjentka już u kresu wytrzymałości, na izbie jest tylko jedna kozetka, a leżeć na niej nie mogła, bo akurat przywieziono jakiegoś pijaka ze skaleczoną skronią i musiała się męczyć na krzesełkach. Mama dzwoni znów do lekarza, znów powiedział, że za chwilę będzie i tak w kółko. Około 6 nad ranem w końcu się zjawił, naskoczył, że starsza pani położyła się na krzesełkach i zajmowała tym samym miejsca potencjalnym przyszłym pacjentom, zbadał ją na szybko, stwierdził, że nic nie jest, i kazał wracać do domu. [p]Pacjentka się rozpłakała:
[p] - Mi się po tabletkach od siostry poprawiło, wrócę do domu i umrę, naprawdę źle się czułam.
[l] - Niech nie wymyśla. Ludziom odbija na starość. Do widzenia! - machnął ręką i wyszedł. Koniec końców, kobiecina nie miała wyjścia i musiała opuścić izbę. Pojawił się nowy problem, przywieźli ją bez grosza przy duszy, nie miała za co zamówić taksówki, a karetka nie mogła jej z powrotem odwieźć do domu. Mama i druga pielęgniarka na dyżurze oczywiście też spłukane, bo po co brać pieniądze do pracy. Zadzwoniła znów do lekarza, by spytać co zrobić z pacjentką.
[l] - A skąd mam wiedzieć? Nie dzwonić mi z duperelami.
Starsza pani znów zaczęła płakać, że dlaczego jej nie przyjął na oddział, że za kilka dni przyjechałby do niej syn, że miałaby opiekę i transport, że się boi, że znów zaczyna się źle czuć. Mama skończyła zmianę o 7, pacjentka nadal siedziała na izbie. Z opowieści zmienniczki wiadomo, że o 8.00, gdy przyszedł drugi lekarz dyżurny, od razu przyjął ową pacjentkę na oddział, gdyż o dziwo była bliska zawału...
zach-pom
Ciężko mi uwierzyć w takie coś..
OdpowiedzPłakać mi się chce jak widzę takie historie. Niestety wiem, że mogą być prawdziwe, mam babcię w wieku 90 lat, która już nie raz nasiedziała się na wózku inwalidzkim w izbie przyjęć bo "nie było czasu". Gdyby nie interwencja mamy, pewnie czekali by aż babcia sama z siebie wyzionie ducha i będą mieli spokój...
Odpowiedzmi też. przy niektórych tego typu historiach po prostu zaczynam płakać. ta akurat jest jedną z nich
OdpowiedzW moim mieście większość lekarzy, to niestety takie szumowiny. Wszyscy lepsi uciekli do większych, pobliskich miast. Co dyżur to historia
OdpowiedzW moim mieście na szpital mówi się 'umieralnia' bo lekarze tam to porażka.. Mój wujek zasłabł na ławce, ma cukrzycę a akurat nie miał przy sobie cukierków, ani nic! A lekarz na Izbie przyjęć zwyzywał go od pijaków i żulów...
OdpowiedzKtos taki hanbi tytul lekarza.
OdpowiedzMoja mama też jest pielęgniarką tylko na oddziale intensywnej terapii dziecięcej
OdpowiedzA potem się dziwić, że przychodzi do tego "lekarza" wnuczek babci, z siekierą, i.... wnuczek idzie siedzieć, lekarz na powązkach obok babci, a służba zdrowia jak była bagnem, tak jest.
OdpowiedzTo jest straszne ale się zdarza..a już na pewno w tym kraju... Na usprawiedliwienie lekarza dodam, że mocna zgaga także objawia się bólem klatki piersiowej a personel po długich godzinach pracy może źle interpretować sytuację. Nie wiem jak w Polsce ale w Stanach pielęgniarka nie jest uprawniona do interpretacji wyników , ew. do sugesti
OdpowiedzW US nie trzeba kończyć studiów by być pielęgniarką, po szkole średniej robią kurs pielęgniarstwa i tyle. U nas potrzebne były 3 letnie studia licencjackie (dziś jest również opcja średniego wykształcenia medycznego ale do niedawna takiej możliwości nie było), myślę że nie ma co dyskredytować pielęgniarek/pielęgniarzy którzy mieli przecież zajęcia z farmakologii czy technik diagnostycznych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2011 o 22:50
Była bliska zawału, bo zaczęła histeryzować i się denerwować, możliwe, że rzeczywiście nic poważnego jej nie dolegało.
OdpowiedzIdiota, gbur ..
OdpowiedzSzczerze mówiąc miałby mi ktoś za złe gdybym najzwyczajniej w świecie w takiej sytuacji dał "lekarzowi" w mordę. Wiem, że prostackie, ale jak czytam takie historię to pięść się sama zaciska, a wszyscy wiedzą, że lekarze to jedna wielka klika i nie można ich ruszyć (szczególnie w małych miejscowościach) nawet jak wykonują swoją pracę nierzetelnie.
OdpowiedzRany, aż mnie ciarki przeszły. Jestem zbyt wrażliwa na tego typu historie. Biedna kobieta; nie wyobrażam sobie kogoś chore czekającego kilka godzin na opiekę medyczną. Nieważne, w jakim jest wieku, powinno się go zbadać, przecież od tego do cholery są lekarze, a ten gbur łaski nie robi, bo czego on się spodziewał? Chyba picia kawki i żartowania z pielęgniarkami, albo tańczących kucyków zamiast leczenia ludzi.
OdpowiedzA mnie to wygląda na zmyśloną opowieść, tak jakbym już czytał podobne fragmenty. Poza tym co znaczy bliska zawału ? Gorączka jest objawem zawału ? Jakie leki podała pielęgniarka bez zezwolenia ? itd. itd.
Odpowiedzzapewne przeciwbolowe, pielegniarki maja prawo niektore leki podawac. Co do reszty pytan nie wiem, lekarzem nie jestem, jak usłyszałam tak napisałam. @maga kiedyś trzeba było skończyć liceum pielęgniarskie by być pielęgniarka, lecz moja mama wróciła do tego zawodu po 15 latach i rzeczywiście już kursy musi co jakiś czas przechodzić. Jednak sugestie lekarze źle przyjmują, oj źle. Łaskę robią, że zostali w naszej dziurze i tyle :-)
Odpowiedzgdyby ta kobiecina była moją matką/babcią lub inną bliską osobą, to chyba, bym takiego gnoja @#$%&%%$#
Odpowiedz