Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowiem w tym wpisie piekielności związane z tzw. "wychodzeniem z przegrywu". Czym…

Opowiem w tym wpisie piekielności związane z tzw. "wychodzeniem z przegrywu".
Czym owe zjawisko jest?
Wychodzenie z przegrywu to w największym skrócie poprawianie swojego życia, by nie żyć jako przegrany, na przykład znalezienie hobby, lepszej pracy; ogólnie wszystko, co może nieco ulepszyć twoje życie.
A teraz do sedna:

Największą przeszkodą wyjścia z przegrywu jest twoje otoczenie, ludzie których widujesz. Będą ci dawać rady w stylu "idź pobiegaj" lub "weź prysznic", ale gdy tylko zobaczą, że stajesz się bardziej asertywny, pewny siebie, szczęśliwszy czy po prostu masz jakąś pasję, to zaraz odpalają tryb hierarchii stadnej i zaczną cię tłamsić bylebyś dalej leżał skulony na podłodze życia.
Ucieczka z przegrywu to wyłamanie schematu, a ludzie tego nie lubią.

Inny przykład: zawsze robiłeś wszystko co matka ci kazała - chodziłeś do szkoły gdzie chciała, do pracy gdzie ona chciała, nawet z dziewczyną, z którą cię wyswatała; ogólnie byłeś totalnie podporządkowany i nagle chcesz się wyrwać z tego to zacznie wrzeszczeć, że jesteś wyrodnym synem byle byś wrócił na swoje miejsce i nie wyściubiał nosa zza szeregu.

W szkole gdy będziesz chciał się bardziej udzielać, angażować w szkolne akcje to uczniowie, a nawet niektórzy nauczyciele zaczną pokazywać jak bardzo ich to wkurza. Dlaczego? Dlatego, że oni już mieli wszystko rozplanowane co i jak działa w klasie, a ty chcesz przerwać tą rutynę. Zbrodnia nie do wybaczenia normalnie.

Ostatni przykład: wychodzisz ze znajomymi, "odważyłeś się" zaprotestować przeciw pomysłowi kolejnej imprezy w twoim domu, bo zawsze jest zostawiona stajnia Augiasza, a w zasadzie do kogoś innego wcale nie chodzicie to jesteś wyzwany od chamów i koniec znajomości.

Największym wrogiem przegrywa jest środowisko w jakim się znajduje - tzw "normiki" zaprotestują i wyzwą od jeszcze większych porażek.

ALE gdy mowa jest o patologii? Patologiczny typ nie może wyjść z patologi bo żyje w patologii, tam się urodził i trzeba zrozumieć i pomóc mu, nawet przymknąć oko na pewne przewinienia bo nie jego wina.
Tak się żyje na tej wsi hipokryzji i podwójnych standardów.

To w końcu jak jest - lepiej robić coś czy otwarcie mówicie, że macie gdzieś innych ludzi, a najlepiej niech są gdzie są, bo jest się na kim dowartościować?

ludzie przegryw

by ~ChcePoProstuZyc
Dodaj nowy komentarz
avatar takatamtala
16 16

Nie martw się. Znajdziesz innych znajomych. Z matką trudniej, będziesz mocował się całe życie. Ale jeśli komuś nie pasuje, ze poprawiasz swoje życie, to po prostu nigdy nie był twoim przyjacielem, tylko traktował się jako tło na którego tle można błyszczeć. Potem też tak jest- jeśli cokolwiek będzie ci wychodzić będziesz słuchał złośliwych komentarzy i będą umniejszać twoje osiągnięcia. Np. jak zrobisz magistra, to powiedzą ze to nic takiego, bo mnóstwo ludzi ma magistra. Kupisz mieszkanie- e tam, myślałam, że dom. Zaczniesz doktorat- na tym pieniędzy nie zrobisz. Rozwijasz się dla siebie- pamiętaj! Nie szukaj akceptacji, kto ma zostać zostanie. Trzymam kciuki, dasz radę! Tylko bądź konsekwentny!

Odpowiedz
avatar digi51
5 9

Co? Pierwsze słyszę, aby patusom tak chętnie pomagano wyjść z patologii i okazywano zrozumienie. Większość podchodzi na zasadzie "nie ruszaj gówna, bo będziesz śmierdzieć" i od małego wpaja się dziecion, aby od dzieci z rodzin pijackich/bezrobotnych/przemocowych trzymać się z daleka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

@digi51: a różne programy dla patologii nic Ci nie mówią? Darmowe leczenie uzależnienia alkoholowego, darmowy monar, darmowe szkolenia, kursy i uzupełnienie, lub podnoszenie kwalifikacji. Do tego szkoła dla "trudnej" młodzieży, gdzie kończą z zawodem. Co do zasady, ja miałam raczej wpajane (i wielu moich znajomych), że to także ludzie i nigdy nie wiadomo dlaczego tak skończyli. Przykład: matka koleżanki popadła w alkoholizm, bo jej męża zabito na pasach, facet miał znajomości i w związku z tym nic nie wynikło. Kobieta się poddała, zaczęła pić, ale dla dzieci pieniądze zawsze miała. Czy przez to koleżanka jest gorsza? Nie. I dzielnie walczy z takim podejściem jak Twoje. Do tego MOPR i inne organizacje starają się zrozumieć takich ludzi i, jeśli "patusy" chcą, wskazać drogę jak się zmienić.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@metaniel: To są programy państwowe, które mają się w przyszłości państwu opłacić (zamiast beneficjanta socjalu zrobimy sobie podatnika), nie ma to nic wspólnego z nastawieniem społeczeństwa i zrozumieniem. Po drugie w środowisku zazwyczaj wiadomo, komu się powinęła noga, a kto żyje, jak żyje od zawsze. Tym pierwszym może ktoś pomaga (bo ma kto), na tych drugich większość ma wywalone. " I dzielnie walczy z takim podejściem jak Twoje" - nauczyć się czytać, kolego. To nie jest moje podejście, tylko podejście, które obserwuje w społeczeństwie od dziecka w stosunku do patologicznych rodzin. Kiedyś było tak, że rodzice zabraniali dzieciom zadawać się "patusiarnią" i tą patusiarnią łatwo było zostać np. pochodząc z rozbitej rodziny - już rodzice innych dzieci podchodzili do takich dzieci ostrożnie. Obecnie NIBY ludzie są bardziej otwarci, ale nadal większość woli, aby ich dzieci trzymały się od kogokolwiek, kto odbiega od normy z daleka. Tak trochę jak z żulem na parkingu - tak, tak, dam 5zł, tylko niech się pan nie zbliża.

Odpowiedz
avatar kociamanufaktura
0 0

@metaniel: @metaniel: Monar jest inicjatywą nie finansowaną przez państwo,

Odpowiedz
avatar BiAnQ
2 6

Patologii !!! Przez dwa -ii!!!

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@BiAnQ: i OWO zjawisko, nie "owe". TO. ONO. NIE "TE".

Odpowiedz
avatar mofayar
2 6

Znajomi ci się wpraszają do domu na imprezy i zostawiają po sobie syf? To gnidy, nie znajomi. Radziłbym ich olać. Co do twojego pytania to radziłbym w ogóle nie przejmować się innymi i myśleć przede wszystkim o sobie. Najważniejszą osobą w twoim życiu jesteś ty sam i twoje dobro jest najważniejsze. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Masz jedno życie i nie warto marnować go na uszczęśliwianie ludzi, którzy mają cię za nic. Lepiej uszczęśliwiać siebie, bo o to w życiu chodzi - by być szczęśliwym. To bolesna, trudna do zaakceptowania i często wypierana przez ludzi prawda, ale cały świat ma cię w dupie, wszyscy ludzie (może oprócz najbliższej rodziny, ale też nie zawsze) mają cię w dupie (vide: twoi znajomi, którzy imprezują w twoim domu i mają w dupie to, że będziesz musiał po nich sprzątać), każdy myśli tylko o sobie, więc rób to samo - myśl o sobie i miej innych w dupie. Przynajmniej do momentu aż spotkasz osobę, która będzie warta tego by przejmować się jej opinią i dbać o jej dobro.

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
5 5

A ja uważam, że w dużej mierze to kwestia asertywności. Pozwoliłeś by matka całe życie za Ciebie decydowała, podporządkowała sobie Ciebie to teraz walczy gdy się sprzeciwiasz. Nauczyłeś kolegów pewnych schematów i chcesz je zmienić - opór, bo niby dlaczego jeśli było dobrze. Podjąłeś decyzję, że chcesz zmienić swoje życie - trwaj w tym. Powiedziałeś A to i idź za ciosem z B. Otoczenie próbuje przywrócić dotychczasową równowagę a wiedzą, że się posłuchasz, podkulisz ogon jak do tej pory i się ugniesz. Będą przez pewien czas mocno walczyć aż nie pokażesz, że to nie żarty i masz swoje zdanie. Wiesz to trochę jak w stadzie, nie należałeś do grona osobników dominujących, chcesz awansować w hierarchii to musisz to sobie wywalczyć.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
2 2

Błędy, błędy, błędy... czytać się tego nie da.

Odpowiedz
avatar corrie
1 1

Krytykować będą ludzie, którym się nie chce zmienić nic w swoim życiu. Lepiej robić swoje.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
2 2

Zawsze wydawało mi się, że "przegryw" to życie bez znajomych, dziewczyny, pracy i perspektyw a Ty to wszystko miałeś i jedyne czego Ci brakowało to asertywności. A to, że znajomym nie podoba się to, że znalazłeś sobie hobby normalne nie jest i na Twoim miejscu odciąłbym się od nich.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Sporo prawdy w tym co piszesz, ale u mnie "wychodzenie z przegrywu" wyglądało zupełnie inaczej, choć tez dało sporo do myślenia u ludziach. W gimnazjum miałam sporą nadwagę, nie malowałam się, miałam problemy z cerą, niezbyt modnie się ubierałam. Dlatego też bylam uważana za odludka, niezbyt lubiana. Ale spodobał mi się pewien chłopak, który mnie wtedy nie chciał ( to że mi się podoba dowiedział się od moich życzliwych koleżanek z klasy) i zaczęłam pod tym wplywem się zmieniać. Schudłam prawie 20 kg, zaczęłam się lepiej ubierać, malować, wyleczyłam cerę. I jaki efekt? Nagle wszyscy moi wrogowie z klasy stali się moimi przyjaciółmi, dziewczyny, które mnie dręczyły zobaczyły, że mam powodzenie, więc zaczęły być moimi koleżankami, a nawet zaczęłam mieć lepsze oceny, mimo że mniej sie uczyłam niż wcześniej. Wtedy bardzo mi to imponowało, ale teraz z perspektywy czasu widzę jak zakłamani potrafią byc ludzie, ile znaczy wygląd w ich akceptacji. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że bardzo dużo i to nie tylko wśród dzieci, bo nawet widoczne bylo to po wynikach w nauce, mimo mniejszego wtedy wkladu pracy

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2020 o 6:37

avatar WrednyBatat
0 0

Nie, to środowisko przegrywów jest o wiele bardziej toksyczne przez wzajemne wciąganie się w tą spiralę nienawiści wobec reszty świata (zwłaszcza "normictwa") i poklepywanie po plecach. Dużo więcej osiągniesz asertywnością i pilnowaniem granic niż pluciem na innych.

Odpowiedz
Udostępnij